
- Czy nie umie pan rozpoznawac najprostyszych piktogramow? Ten durny hamburger wyraznie jest przekreslony! - zganilas go. Spojrzal na ciebie zaskoczony. Przekrecil glowe lekko na bok.
- Ale ja nie jadlem hamburgera - powiedzial z mocno irlandzkim akcentem. Westchnelas i przylozylas reke do czola.
- Ten znak dotyczy jedzenia ogolem prosze pana - wyjasnilas.
- Taaak? - zastanowil sie przez chwile. - Ale pani nie jest jedzeniem.
- Nie. Ale co to ma do rzeczy? - zapytalas marszczac brwi.
- Bo mam ochote pania schrupac - wzruszyl ramionami. Otworzylas buzie w szoku.
- Slucham?!
- Nic - mruknal. - Moglbym juz wrocic na sale?
- A bedzie pan znowu jadl?
- Tak.
- W takim razie nie.
- Pracujesz tu?
- Przepraszam, ale nie zauwazylam kiedy przeszlismy na ''ty'' - prychnelas. Usmiechnal sie krzywo.
- Jestem Niall - przedstawil sie i wyciagnal w twoim kierunku reke cala z okruszkow.
- Sluchaj smarkaczu, nie obchodzi mnie jak masz na imie. Chce tylko spokojnie dokonczyc ogladanie wystepu za ktory zaplacilam. I...
- Nie jestem malolatem - zaprzeczyl z dumna mina. - Ile masz lat?
- Dwadziescia trzy - powiedzialas, zeby sie odczepil.
- No widzisz, a ja mam ponad dwadziescia. Jakos nie wydaje mi sie, zeby to byla druzgocaca roznica wieku - wyszczerzyl sie.
- Nie wygladasz na tyle - mruknelas.
- Ty tez nie wygladasz na swoj wiek - przyjrzal ci sie uwaznie.
- Och, dzieki. Wygladam starzej? - prychnelas.
- Zartujesz sobie? Jestes zbyt seksowna, na takie okreslenie - wzruszyl ramionami, a ciebie doslownie zatkalo.
- Mam wrazenie, ze schodzimy nieco z tema...
Twoj wzrok powedrowal na wielki plakat z piecioma nastoletnimi gwiazdami zespolu, za ktorym szalala twoja siostrzenica. Ale to nie plakat sprawil, ze doslownie wroslas w podloge. To usmiechajacy sie blondyn patrzacy na Ciebie z plakatu...stojacy metr przed toba.
- Cos sie stalo? Jestes spieta - zmartwil sie...Boze Niall Horan!
Drzacym palcem wskazalas na plakat za jego plecami. Obrocil sie i spojrzal na niego przelotnie i z powrotem przeniosl wzrok na ciebie. Uniosl jedna brew.
- Ty...ty... TY JESTES NIALL HORAN!!!
- No... Jak ostatni raz sprawdzalem to takie nazwisko widnialo w moim prawie jazdy - zakpil. - A myslalem, ze tylko nastolatki tak reaguja na moj widok - usmiechnal sie rozbawiony.
Musialas przysiasc na eleganckiej lawce postawionej przy scianie, ktora do wygodnych nie nalezala. Wzielas pare uspokajajacych wdechow.
- Hej...w porzadku? - zapytal wolno. Przysiadl sie obok.
- J-jasne. Ja... Gdyby siostrzenica widziala jaka zrobilam ci scene ukamieniowalaby mnie szybciel niz zdazylabym mrugnac - zachichotalas, gdy juz sie w miare uspokoilas.
- Pewnie masz racje. Moze nie zdazylbym ci nawet zaproponowac randki.
- Tsaaa...CO??? - spojrzalas na niego oczami szeroko otwartymi ze zdziwienia i szoku. Usmiechnal sie szeroko i musialas, naprawde musialas, przyznac, ze byl to najslodszy usmiech jaki w zyciu widzialas u chlopaka.
- Chodzmy na sale, bo ominie nas caly ten cyrk - oznajmil.
Wstal i spojrzal na ciebie wyczekujaco. Troche skolowana ruszylas w jego slady i weszlas do wypelnionej mrokiem sali. Znalazlas wzrokiem swoje miejsce i poszlas w tamtym kierunku. Odchodzac musnal palcami twoja dlon. Poczulas jak przechodzi cie prad w miejscu gdzie wasza skora sie zetknela. Tak niewiele, a sprawilo, ze twoje serce bilo dwa razy szybciej niz zwykle. I to goraco na policzkach! Dzieki Ci Panie za ciemnosc! Nie moglas spokojnie usiedziec przez reszte spektaklu. Boze, znow czuje sie jak napalona nastolatka! - myslalas goraczkowo. Gdy nadszedl czas na uklony i obowiazkowo owacje na stojace odetchnelas z ulga, a jednoczesnie zrobilas sie niepokojaco spieta. Wstalas i rozejrzalas sie dyskretnie. Nigdzie nie dojrzalas charakterystycznej blond czupryny. To cie lekko uspokoilo. Ruszylas w kierunku szatni. Odebralas krotki, czarny plaszczyk i zalozylas go, klnac przy zapinaniu guzikow. Kopertowke na lancuszku przewiesilas przez ramie i wyszlas na dwor. Mzawka zaraz dopadla Twoje wlosy. Zaczely sie delikatnie skrecac jak to mialy w zwyczaju. Westchnelas zrezygnowana i obrocilas sie w kierunku przystanku. Wolnym krokiem szlas w jego strone, gdy nagle uslyszlas charakterystyczny dzwiek. Podazylas wzrokiem w kierunku, z ktorego dobiegal. Zamarlas na widok Nialla w skorzanej kurtce na motorze. Patrzyl prosto Ciebie i kiwnal na Ciebie palcem. Nie do konca swiadoma tego co robisz odruchowo podeszlas do niego.
- Hej piekna, czekalem na Ciebie - powiedzial zawadiacko sie usmiechajac.
- Gdzie znalazles ten tekst? W zyciu nie slyszalam czegos gorszego - prychnelas, gdy juz opanowalas wewnetrzne drzenie.
- Kochanie to plynelo prosto z mojego serca. Nie ran moich uczuc! - teatralnie przylozyl reke do serca i udal, ze sie dusi.
- Piles cos?
- Nie. Ale jestem pijany - wyszczerzyl sie.- Jak mozesz byc pijany skoro nic nie piles? - unioslas wysoko brwi.
- Jestem pijany twoja obecnoscia kochanie - mrugnal do Ciebie. Spojrzalas na niego troche rozbawiona, a troche skolowana. Skrzyzowalas rece na piersi.
- Wiec nie powinienes prowadzic - stwierdzilas mruzac oczy i usmiechajac sie nagle nabierajac dziwnej pewnosci siebie.
- Sadze, ze potrzebuje czyjegos nadzoru... - podrapal sie po brodzie. - Hmm... Znasz moze kogos kto bylby chetny sie mna zaopiekowac?
- Musialabym sie bardzo mocno zastanowic - powiedzialas.
Zagryzlas delikatnie warge. Nachylilas sie do niego tak, ze wasze twarze dzielily marne centymetry. Zobaczylas jak zylka na jego szyji pulsuje w zdecydowanie za szybkim tempie. Usmiechnelas sie triumfujaco. I kto tu ma teraz nogi jak z waty, ha? Dobra... Wciaz wiedzialas, ze Ty. Pomarzyc mozna!
- Chyba...
- Tak? - mruknal zachrypnietym glosem. Jego oczy sledzily kazdy Twoj ruch.
- Chyba znam taka osobe - usmiechnelas sie delikatnie. Otworzyl nieco szerzej oczy.
- A jak ma na imie?
- (t.i.).
- I gdzie moge ja znalezc? - uniosl jedna brew i nachylil sie jeszcze blizej.
Zamiast odpowiedziec bezczelnie przerzucilas noge przez siedzenie i usiadlas obejmujac go za twardy brzuch. Podal Ci kask.
- Milo mi poznac.
Zalozylas go i chwile potem silnik zamruczal jak dumny z siebie kot. Gdy maszyna, ktora na ogol Cie przerazala, a teraz jedynie podniecala i wyzwalala adrenaline, ruszyla, przywarlas do Nialla. Stykaliscie sie udami co niebezpiecznie dzialalo na Twoja wyobraznie. Oj, zeby mnie tylko matka teraz widziala - pomyslalas trzezwo. Zaraz po tym calkowicie pochlonela Cie przejazdzka w nieznanym kierunku (jak to nieznanym? Jest tylko jeden kierunek! ~ autorka). Brneliscie autostrada z zawrotna predkoscia. Robil sie wieczor, ale zanim ciemnosc ogarnela otoczenie, chmury sie przerzedzily i pomaranczowrozowe niebo dopelnilo obrazu calkowitej wolnosci. Chyba w calym swoim zyciu nie czulas tak wielu emocji naraz. To bylo cudowne uczucie. Adrenalina i zachwyt mieszaly sie ze strachem i pierwotnym pragnieniem. Pomyslalas, ze gdybys teraz umarla, umarlabys szczesliwa. I rzeczywiscie, bo jebliscie w drzewo z glosnym plaskiem. Znaczy nie... To nie tak bylo. Czekaj juz pamietam! Niall wyjechal z autostrady i zwolnil na zwyklej miejskiej drodze. Zatrzymal sie przed jakas restauracja albo barem, trudno bylo rozpoznac co to wlasciwie jest. Zdjelas kask z glowy. Stanelas na chodniku. Niall ustawil motor, zlapal Cie za reke i bez slowa zaprowadzil do srodka knajpki. ''Nandos'' - glosil szyld nad wejsciem. W zyciu tu nie bylas, ale od razu spodobalo Ci sie to miejsce. Usiedliscie przy wolnym stoliku oddalonym troche od innych co sprawialo wrazenie odosobnienia. Zdjelas plaszcz, a Niall kurtke. Odsunal dla Ciebie krzeslo i usiadl na przeciwko. Polozyl lokcie na stole i oparl glowe na skrzyzowanych dloniach. Wpatrywal sie w Ciebie intenyswnie, ale nic nie mowil. Poczulas, ze nie wytrzymujesz i goraco wyplynelo na Twoje policzki. On jakby tylko na to czekal usmiechnal sie wrecz psychicznie, triumfujaco.
- Na co sie tak gapisz? - zapytalas probujac odwrocic jego uwage od czerwieni na policzkach.
- Na osmy cud swiata kotku, jesli juz musisz wiedziec - oparl dlonie na stoliku rownolegle do siebie tak, ze dlonie znajdowaly sie obok lokci. Zmarszczylas brwi.
- Nie wiem o czym mowisz. To zwykla knajpka chyba, ze mowisz o kelnerce albo... - przerwalas widzac jego wysoko uniesiona brew. - Zartujesz sobie chyba - prychnelas.
- Alez nie, jestem calkowicie powazny. Jesli mam byc szczery, oczarowalas mnie od pierwszej chwili paplajac o tym skreslonym hot dogu...
- Hamburgerze - wtracilas.
- Wlasnie. I...
- Co moge panstwu podac? - uslyszeliscie nagle glos kelnerki. Odsuneliscie sie od siebie jak opazeni. Dopiero wtedy zdaliscie sobie sprawe z tego jak bardzo nachylaliscie sie do siebie. Niall spojrzal na Ciebie pytajaco.
- Dla mnie wode gazowana.
- Dwa razy woda gazowana.
- Cos do jedzenia? - zapytala dziewczyna uprzejmie, obojetnie na was spogladajac.
- W tej chwili mam ochote tylko na jedna rzecz, ale nie ma tego raczej w waszym menu - powiedzial chrapliwie nie pozostawiajac watpliwosci co do tego ''na co ma ochote''.
- Ych... Jasne - mruknela kelnerka i odeszla od naszego stolika.
- To o czym to mowilismy zanim nam przeszkodzono? - zapytal patrzac Ci intenywnie w oczy. Przelknelas sline.
- Zapomnialam.
- A ja juz sobie przypomnialem. Chce Ci powiedziec, ze...
- Dwie wody gazowane dla panstwa - przerwala mu kelnerka. Polozyla na stoliku diwe szklanki wypelnione przezroczystym plynem. - Zdecydowali sie moze panstwo na cos do jedzenia?
- Nie - powiedzial Niall przez zacisniete zeby.
- W razie czego prosze dac mi znac - oznajmila i ponownie odeszla.
- Jprdl, zero prywatnosci - prychnal. Zdusilam smiech. Spojrzal na mnie przymruzonymi oczami. Po chwili on rowniez sie usmiechnal.
- Lepiej mow zanim ktos znowu nam przerwie - mrugnelam do niego.
- Dobra, nie bede owijal w bawelne. Chce....nie, to nie wystarczajace slowo. Pragne, marze i pokornie blagam o to, abys sie ze mna umowila.
- Czuje sie jak w romansie - powiedzialas i upilas lyk wody czujac, ze zabraklo Ci tchu. Omal nie wyplulas wody nosem.
- Co Ty na to? - w jego glosie pojawila sie nerwowosc i niepewnosc. To Cie osmielilo. Pochylilas sie. Probowalas powstrzymac usmiech na widok tego jak bardzo staral sie nie patrzec w miejsce, ktoremu do oczu bylo daleko.
- O niczym innym nie marze - usmiechnelas sie szeroko widzac na jego twarzy ulge.
- Mam pytanie.
- Tak?
- Tylko odpowiedz szczerze. Calujesz sie na pierwszej randce?
- A czy ty calujesz sie na pierwszej randce? - odpowiedzialas pytaniem na jego pytanie zadziornie wyginajac usta w krzywym usmieszku. Jego uniesiona brew powiedziala Ci wszystko.
Nie wiedzialas czy cokolwiek z tego wyniknie. Nie znalas jeszcze Nialla, ale byl pierwszym chlopakiem, ktory wzbudzil w Tobie tyle nieznanych dotad emocji, ze chcialas sprobowac. Wiedzialas jedno - jesli pozwolisz sobie sie w nim zakochac, to nie bedziem juz odwrotu.
- Mam wrazenie, ze zaraz bedzie nam naprawde goraco - mruknal wpatrzony w Twoje pelne usta.
- Ehem...