sobota, 14 lutego 2015

2 LATA BLOGA!

Na dole jest imagine!
(Uprzedzam, bo w tamtym roku nie wszyscy wiedzieli i olali ten post xd)



Wow. Dwa lata. Jakoś to do mnie nie dochodzi, że blog obchodzi dzisiaj swoje drugie urodziny... Bo kiedy to się stało? To aż niemożliwe jak wiele się zmieniło od tego czasu... Między innymi to, że od dawna nie śledzę tego co dzieje się z chłopcami i nie słucham już ich piosenek, ale myślę, że Directioner nie da się przestać być... To za duża część mojego życia. Podziękowania będą na końcu, bo one zajmą najwięcej miejsca tak mi się coś wydaje...



5 faktów o mnie, o blogu, tym jak zmienił moje życie i co mi dał:

1. Blog został założony w Walentynki. Dlaczego? Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że miało to coś wspólnego z wielkim wkurwem na cały świat i chęcią stworzenia czegoś co będzie tylko moje.

2. Pierwsze imaginy to największa porażka mojego życia i kiedyś jak będę w jeszcze większej depresji i desperacji niż teraz to będę je czytać na poprawę humoru.

3. Wyświetlenia jednego imagina to średnio od 700 do 1 500. Wyjątkiem jest imagine +18 z Louisem. On ma 9 000 wyświetleń buahahhahaha.

4. Dzięki jednemu z imaginów zajęłam 3 miejsce w jakimś dziwnym konkursie i w nagrodę dostałam uwaga uwaga BRELOCZEK. #no_nieźle

5. Potrafię płakać czytając Wasze komentarze.


 Imagine 54 Liam Part I

         Chwiejąc się na wszystkie strony i śmiejąc jak nienormalna dotarłam w końcu do stolika, przy którym siedzieli moi przyjaciele. Upiłam drinka koleżance na co zmierzyła mnie ostrzegawczym spojrzeniem. Zaraz jednak usiadłam jej na kolanach i objęłam mocno, a ona zaczęła chichotać.
         - Jesteś pijana wiesz? - spytała ze śmiechem, do którego dołączyła większość obecnych.
         - Yhym... - mruknęłam nieprzytomnie. - Te światełka są takie kolorowe...
         - Jezu jesteś chora, złaź ze mnie - zaśmiała się dziewczyna.
         - Ale ja cię kocham - mamrotałam ściskając ją jeszcze mocniej. James, jeden z moich przyjaciół podniósł mnie bez trudu, umieszczając mi ręce pod pachami jak małemu dziecku. - Jesteś taki silny Jake...
         - James pamiętasz? - Przewrócił oczami. Przytuliłam się do niego mocno.
         - Kocham cię wiesz? Jesteś taki duży, ale masz koszmarną fryzurę, wyglądasz jak taka przerośniętą małpka z tymi kudłami na głowie...
         - Ty chyba powinnaś iść już do domu, mam racje? - Uśmiechnął się do mnie pobłażliwie. Zawsze traktował mnie jak młodszą siostrę, którą trzeba się było opiekować.
         - Ale ja nie chcę! Chodźmy potańczyć!
         Sama nie wiem skąd wzięłam tyle siły, żeby zaciągnąć go na sam środek parkietu. Tańczyłam jakbym tylko to robiła całe życie, całkowicie się w tym zatrącając. James w końcu uległ i zaczął ruszać się razem ze mną. Kręcił mną na wszystkie strony, przez co zaczęłam się zastanawiać gdzie nauczył się tak tańczyć. Piosenki mijały w zawrotnym tempie, w kolejna oznaczała jeszcze więcej podskoków i kręcenia się wokół Jamesa jakby był jedynym mężczyzną na świecie. Kiedy nadszedł czas na coś spokojniejszego zarzuciłam mu ręce na szyję. Nagle chłopak dostrzegł coś za mną i zmarszczył brwi.
         - Co jest? - spytałam głośno. Teraz była chociaż szansa, że mnie usłyszy, podczas poprzednich typowo klubowych piosenek nie było na to szans. Chłopak westchnął.
         - Ktoś kogo znasz jest kilka metrów od nas - powiedział zbliżając usta do mojego ucha, żebym lepiej go słyszała. Obróciłam się wesoło wypatrując znajomej twarzy. Nic nie przygotowało mnie na to co zobaczyłam.
         Otrzeźwiałam praktycznie w ciągu sekundy. Czułam jak cała krew odpływa mi z twarzy, a serce bije jak szalone. Ile to już czasu minęło odkąd ostatni raz go widziałam? To nie tak, że liczyłam. Przypadkiem wiedziałam, że to już 16 miesięcy. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, to tak jakby wszystko dookoła się zatrzymało. Dziewczyna w jego ramionach wciąż kołysała się w rytm spokojnej muzyki, ale on stał jak słup wpatrzony prosto we mnie. Poczułam jak panika ogarnia całe moje ciało. Wyjść. Musiałam natychmiast stąd wyjść. Wyplątałam się z ramion Jamesa, nie słysząc nawet tego co do mnie mówi. Przepchnęłam się między ludźmi do miejsca gdzie siedzieli moi przyjaciele. Zabrałam swoją torebkę i bez słowa pognałam do wyjścia, ignorując ich nawoływania. Powietrze. Tego teraz potrzebowałam.
         Na dworze otrzeźwił mnie zimny wiatr. Cholera. Zapomniałam swojej kurtki. Teraz stałam na mrozie w dżinsach i krótkim topie. Oddychałam powoli, żeby nie oszaleć. Ból i niedorzeczne poczucie zazdrości uderzyło prosto w moje serce. Uszczypnęłam się jakbym oczekiwała, że to tylko sen. W dodatku mnie poznał. Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że po tak długim czasie powinno mu to chwilę zająć. W końcu to on zapomniał o mnie z taką łatwością.
         - (t.i.)? - Usłyszałam za sobą ten cholerny głos. Zamknęłam oczy w głupiej nadziei, że jeśli ja nie będę mogła go zobaczyć to on mnie też. Jego znajomy akcent uruchomił w mojej głowie lawinę wspomnień. Odwróciłam się powoli. Nie zachowywałam pozorów uśmiechając się sztucznie. Nie miałam na to siły. Starałam się być neutralna, to wszystko na co było mnie stać.
         - Liam. Sporo czasu minęło. Co tutaj robisz? - spytałam. Chłopak zbliżył się do mnie, ale zachował lekki dystans.
         - Wróciłem tydzień temu - powiedział w końcu. Otworzyłam szerzej oczy.
         - Miałeś wyjechać tylko na pół roku. - Miałam ochotę walnąć głową w słup. To zabrzmiało jakbym miała mu to za złe. Miałam nie okazywać emocji.
         - Tak wiem. Ale to się przedłużyło kiedy okazało się, że nie mam już do czego wracać - odparł, a mnie zamurowało. Nie musiał mówić tego tak dosłownie. Usłyszeć od niego prosto w twarz, że nie warto było dla mnie wracać to był cios poniżej pasa. I nienawidziłam się za to, że po tylu miesiącach to wciąż boli.
         - No jasne. Dzięki - rzuciłam sarkastycznie. Chciałam od niego odejść, ale położył mi rękę na ramieniu. Tego było dla mnie za wiele. Jak to możliwe, że wciąż tęsknię za nim i jego dotykiem? Po wszystkim co zrobił powinnam się nim brzydzić.
         - Czekaj, mam wrażenie, że źle to zrozumiałaś... - zaczął nerwowo. Spojrzałam na niego kręcąc głową jakby powiedział najbardziej absurdalną rzecz na świecie.
         - Uwierz mi Liam, rok temu zrozumiałam cię wręcz doskonale zważywszy na to jak dosadny byłeś. Wybaczysz jeśli pójdę teraz w cholerę gdzie nie będę musiała patrzeć na twoją parszywą twarz? Tak? Dziękuję - prychnęłam sama sobie odpowiadając.
         - Zamarzniesz tu. Podwioze cię do domu. Czy gdzie tam...czy z kim teraz mieszkasz - dodał niechętnie.
         - Pod mostem Liam. Mieszkam pod mostem.
         - Co?!
         - Gdzie masz ten cholerny samochód, nie mam czasu zmagać się z twoim brakiem inteligencji - mruknęłam. Poddałam się tylko dlatego, że zaraz zamarzłabym na śmierć jeśli nie znalazłbym się w jakimś ciepłym miejscu, a nie zamierzałam wracać do klubu.
         - Tam stoi - powiedział po chwili wskazując ręką ciemny, niczym niewyróżniający się samochód. Chyba, że za element odróżniający go od innych można uznać to, że był wyjątkowo czysty. Dopiero kiedy podeszłam bliżej i zauważyłam podarty w jednym miejscu pokrowiec na siedzeniu kierowcy, 2 lata temu zszyty nieudolnie przeze mnie, zdałam sobie sprawę z tego, że to ten sam samochód, który Liam miał kiedy jeszcze ze sobą byliśmy. W tym momencie zaczęłam żałować, że jednak się zgodziłam. Ale było za późno, bo Liam otworzył mi już drzwi.
         Wsiadłam do środka i zniżyłam się w siedzeniu, odruchowo układając się w najwygodniejszej pozycji. Nie zrobiłam tego świadomie, po prostu moje ciało tak dobrze znało układ wnętrza samochodu. To nie sprawiło, że poczułam się lepiej. Wręcz przeciwnie. Kiedy wytłumaczyłam Liamowi gdzie teraz mieszkam, musiałam powstrzymać się od tłumaczenia mu dlaczego wyprowadziłam się od rodziców, jaką frajdę sprawiło mi urządzanie mieszkania, a co za tym idzie skąd mam pieniądze co prowadziło do tematu mojej nowej pracy. Poczułam się zbyt bezpiecznie i naturalnie kiedy byłam razem z nim w aucie przesiąkniętym jego zapachem i naszymi wspomnieniami. A to było dla mnie niebezpieczne.
         - Co u ciebie? - spytał nagle chłopak. Spojrzałam na niego, ale szybko odwróciłam wzrok. Nie mogłam się przyzwyczajać do jego widoku. To tylko chwilowe i muszę o tym pamiętać.
         - U mnie doskonale, nigdy nie byłam szczęśliwsza - mruknęłam. Nie interesowało mnie to czy w moim głosie słychać jakiekolwiek przekonanie do tego co mówię. - A u ciebie?
         - Dokładnie na odwrót - powiedział po dłuższej chwili. Zmarszczyłam brwi. Nie chciałam się do tego przyznawać, ale zaintrygował mnie tym co powiedział
         - Dlaczego? - Chłopak westchnął i nagle coś przykuło jego uwagę.
         - Ty też to słyszysz? Ten dziwny dźwięk czy tylko mi się wydaje?
         - Eee nie wiem, tak było już odkąd wsiedliśmy, myślałam, że te stukotanie jest naturalne. Chociaż kiedyś go nie było.
         Boże kolejny raz musiałam wypalić z czymś takim. Znajome otoczenie sprawiło, że zapomniałam o całej krzywdzie, którą wyrządził mi Liam i miałam wrażenie, że to tylko kolejny dzień kiedy wracamy razem z imprezy po tym jak przetańczyliśmy całą noc, tak cholernie w sobie zakochani. Liam zatrzymał samochód i wyszedł, żeby sprawdzić podejrzany stukot. Korzystając z okazji schowałam twarz w dłoniach i gwałtownie mrugałam, żeby się nie rozryczeć. Co ja tu robię? Nie powinno mnie tu być. Moj wzrok powędrował odruchowo na schowek wbudowany w samochód. Spojrzałam do tyłu, ale Liam coś grzebał przy aucie więc nie mógł mnie zobaczyć. Otworzyłam go nieco niepewnie. Zamknęłam do gwałtownie kiedy coś znajomego rzuciło mi się w oczy. Wciągnęłam gwałtownie powietrze w płuca. Otworzyłam schowek jeszcze raz. Dotknęłam znajomy materiał swojego szalika, tego którego przez przypadek zostawiłam w jego samochodzie ostatni raz kiedy nim jechałam. Czemu wciąż go tu trzymał? Grzebałam dalej aż znalazłam swój stary breloczek od kluczy i zdjęcie. Dokładniej moje zdjęcie z naszych jedynych wspólnych wakacji. Nawet nie pamiętałam, żeby je robił. Było wymięte i miało poobrywane rogi jakby ktoś często trzymał je w dłoniach.
         Usłyszałam jak Liam zamyka bagażnik i podskoczyłam na swoim siedzeniu. Szybko schowałam wszystko z powrotem i usiadłam prosto, bojąc się, że mógł coś zauważyć. Chłopak wsiadł do środka z zawstydzonym uśmiechem.
         - Nie zamknąłem bagażnika i to stąd ten dziwny dźwięk - powiedział.
         - Lepiej bagażnik niż jakaś usterka - mruknęłam z sercem wciąż walącym szybko w piersi. Było blisko. To mogłoby być więcej niż dziwne jeśli przyłapałby mnie na grzebanie w jego rzeczach. To znaczy w moich tak właściwie. Nie powinnam czuć tego miłego ciepła w całym ciele. Na pewno nie zostawił tych rzeczy z sentymentu, prawdopodobnie nie ma po prostu czasu, żeby je wyrzucić.
         - To auto to złom, powinienem je już dawno wymienić na coś nowszego - parsknął.
         - To dlaczego wciąż nim jeździsz? Przecież na pewno zarobiłeś mnóstwo pieniędzy za granicą, po to tam przecież jechałeś. Podobno - dodałam po chwili marszcząc brwi. Liam rzucił mi ostre spojrzenie.
         - Wyobraź sobie, że właśnie po to tam pojechałem. Żeby zarobić na nasze mieszkanie - warknął. Zamarłam. Serce na chwilę przestało mi bić.
         - Nigdy o tym nie mówiłeś...
         - Chciałem zrobić ci niespodziankę. Planowałem kupić mieszkanie zaraz po powrocie i... Nieważne - urwał. W jego głosie pobrzmiewało zmęczenie jakby musiał trzymać na barkach cały świat.
         - Właśnie. Nieważne skoro potem zmieniłeś plany - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
         - Nie powiem kto mnie do tego zmusił - burknął. Spojrzałam na niego z oburzeniem.
         - Sugerujesz, że to była moja wina? To przeze mnie ze mną zerwałeś? Bo co, bo umierałam z tęsknoty za tobą?! Jesteś popieprzony wiesz? Nie zwalisz winy na mnie.
         - Być może, ale jakby nie było to ja pozostałem ci wierny - prychnął. Tego było dla mnie za dużo.
         - Zwariowałeś. Kompletnie zwariowałeś. Do twojej wiadomości odkąd wyjechałeś nie byłam z nikim. I to twoja wina. To twoja wina, że każdego chłopaka porównuje do ciebie i żaden nie jest wystarczająco dobry. Żaden nie jest tobą.
         Zapadła cisza pełna napięcia i niewypowiedzianych słów. Żałowałam tego co powiedziałam, nie chciałam się tak przed nim odsłaniać, ale w moich żyłach wciąż krążył alkohol, nawet jeśli udało mi się odrobine otrzeźwieć przez szok spowodowany widokiem Liama i mimo wszystko nie panowałam do końca nad swoim językiem. A oto efekty. Chłopak zatrzymał się na miejscu, do którego go nakierowałam. Tak naprawdę mój blok znajdował się ulice dalej, ale nie chciałam, żeby Liam wiedział gdzie mieszkam.
         - Chyba powinniśmy sobie wyjaśnić parę rzeczy. Spotkasz się ze mną jutro? - spytał nagle. Przeklęłam w myślach.
         - Nie sądzę, aby to był dobry pomysł...
         - Tylko o to cię proszę. Potem obiecuje, ze zniknę z twojego życia na zawsze. - Przełknął ślinę. - Czyli zrobię dokładnie to czego chcesz. Tylko proszę spotkaj się ze mną ostatni raz, tym razem na trzeźwo. Mam wrażenie, że jest wiele rzeczy, których oboje nie wiemy.
         - Potem dasz mi spokój?
         - Tak.
         - Na zawsze? - Zawahał się.
         - Jeśli będziesz tego chciała. Tak.
         - Dobrze Liam. Przyjedź tu jutro o 15. A potem zniknij w cholerę z mojego życia.
         Wyszłam z samochodu trzaskając drzwiami. Wiedziałam, że Liam nie odjedzie dopóki nie zobaczy, że bezpiecznie wchodzę do klatki. Znałam go na wylot, nawet jeśli nie chciałam, aby tak było. Weszłam do najbliższego bloku i schowałam się za drzwiami. Po chwili spojrzałam przez szybę w drzwiach, żeby zobaczyć pustkę w miejscu gdzie wcześniej stal samochód Liama. Wróciłam do swojego domu, rzucając się na łóżko kiedy tylko znalazłam sie w sypialni. I już wiedziałam, że tej nocy nie zasnę.


Był jeszcze drugi imagine ale z powodów technicznych (genialny laptop taty nie potrafi otworzyć wiadomości z tekstem na wp (y) ) dodam go jutro jak tylko będę w stanie :c

Chciałam podziękować Wam wszystkim i każdemu z osobna, tym którzy komentują, którzy czytają, którzy nabili mi wyświetlenia wchodząc tu przez przypadek, tym którzy mnie znają i przeczytali to wszystko i mimo to wciąż ze mną rozmawiają doskonale wiedząc jak nienormalna jestem i co mam w głowie, dziękuje za Waszą cierpliwość, za niecierpliwość, wszystkie miłe słowa, za ten niemiłe, które mnie motywowały, za każdego hejtera i obrońcę, za każdy długi komentarz, który wywołuje uśmiech na mojej twarzy, gdy tylko widzę, że ktoś poświęcił czas, żeby napisać coś do mnie, za te krótkie komentarze też dziękuje, bo nawet one wymagają odrobine wysiłku i chęci, za to że byliście i jesteście ze mną, że wytrzymujecie moje humorki, moje problemy, to że potrafię tak długo nic nie dodawać, że wybaczacie mi to że notorycznie nie dotrzymuje obietnic, że mieliście ogromny wpływ na moje życie, na to czy mój dzień był dobry, że Was mam i nawet kiedy jestem najgorszą blogerką na świecie i nic nie dodaje to Wy i tak wchodzicie i czekacie, dziękuje za każdego nowego czytelnika, za każdego przypadkowego czytelnika, za każdego stałego czytelnika, Wszystkim Wam dziękuje, przepraszam, kocham Was tak bardzo, że nie da się tego opisać słowami i mam nadzieje, że nawet kiedy ten blog przestanie funkcjonować to miło będziecie wspominać mnie i historie, które napisałam. Jesteście aniołami.


12 komentarzy:

  1. Gratuluję tych 2 wspaniałych lat :* imagine świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To już 2 lata ?! Serio? I już tak wiele twoich imaginów przeczytaliśmy. Nadal pamiętam pierwszy imagin jaki u cb przeczytałam był o Harrym,pamiętam że odrazu spodobało mi się to jak piszesz i to jest jedyny blog który odwiedzam regularnie, masz racje directioners nie da się przestać być , moze też juz tak bardzo nie śledzę życia 1d ale cały czas są w moim sercu (lubie wracać do ich kawałków). A ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję tych 2 lat :* B.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boniu, czemu ja płaczę? Już prawie półtora roku jestem z tobą. Miałam tak, jak koleżanka wyżej - przeczytałam jednego imagina i tak mnie to wciągnęło, że nie mogłam się od tego oderwać. Nawet nie wiesz, jak dumna z ciebie jestem. Zawsze kiedy miałam zły humor, poprawiałaś mi go. Wchodziłam wtedy na bloga i takie 'O! Nowy wpis!' I byłam całkowicie pochłonięta czytaniem i kiedy przychodził ten moment, w którym część się kończyła ogarniała mnie pustka, bo wchodząc na bloga otwieram sobie drzwi do lepszego świata, nadmuchuję bańkę, która pęka kiedy opowieść się kończy...
    Tak więc to ja pragnę ci podziękować za wkład w tego bloga, za wytrwałość...
    Za twój talent wypadałoby chyba podziękować Bogu ♡
    I nawet jeśli obiecasz, że dodasz rozdział w konkretnym dniu, a on się nie pojawia, to wiem, że nas nie opuścisz i prędzej czy później coś się ukaże na stronie.
    Minutę przed zakończeniem walentynkowego dnia, pragnę ci powiedzieć pięć słów:
    Bardzo cię kocham ♥jesteś najlepsza ♥
    I jeszcze jedno:
    Dziękuję ♡♡♡
    Zawsze z tobą
    ~Anoma Noma

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś cudowna, nie wyobrażam sobie mojego dnia bez sprawdzenia czy czasem czegoś nie dodałaś. Pięknie piszesz. A te podziękowania na końcu, aż sie popłakałam. Kocham Cię aniołku:c

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje tych dwóch lat! haha niezły sposób na depresję!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju już dwa lata! Gratulacje i życzę ci jeszcze wielu takich rocznic ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluję dwóch lat i dziękuję za te dwa lata pełne wspaniałych imaginów :) Nawet sobie nie wyobrażasz jak uwielbiam je czytać :)

    Obecny imagin z Liamem zapowiada się świetnie :) Już nie mogę się doczekać kolejnej części <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mogę uwierzy, że minęły już dwa lata! Jestem z Tobą prawie od początku i to niewiarygodne, jak to zleciało...Pamiętam, jak na początku z uporem maniaka sprawdzałam, czy nie dodałaś czegoś nowego, bo to wszystko było tak wciągające, że miałam ochotę to czytać i czytać, a jednak z każdym dniem nadrabiałam coraz więcej i w końcu byłam zmuszona oczekiwać na kolejne notki na bieżąco. To co zrobiłaś tutaj przez dwa lata jest naprawdę niesamowite! Z każdą pracą twoje umiejętności wzrastały, a każda notka zaskakiwała coraz bardziej pod względem chociażby historii. Naprawdę możesz być z siebie dumna, że tak dzielnie prowadzisz tego bloga i piszesz dla nas kolejne imaginy. Robisz kawał dobrej roboty i naprawdę cieszę się, że tutaj kiedyś przypadkowo trafiłam. Nie żałuję, że zaczęłam czytać wszystkie Twoje prace. Nie zawsze mam czas komentować i czytać na bieżąco, ale kiedy tylko mam chwilę, to staram się zawsze wszystko nadrobić.
    Naprawdę dziękujemy Ci za Twój poświęcony czas na pisanie dla nas, za każdą historię, każdy imagin, za to, że jesteś♥
    Życzę Ci, jeszcze wielu takich rocznic <3
    Buziaki xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Błagam dodaj wreszcie 11 część o Harrym! Nie mogę uwierzyć,że to już dwa lata minęły! Jestem z tobą od początku. Te części o Harrym są ekstra ale nie wiem czemu z Hazzyiego zrobiłaś takiego zimnego drania i to po czterdziestce. Taki żarcik;) twój blog rządzi jesteś najlepszą blogerką!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Napisz o Harrym takie coś jak w imaginie 46 o Louim.Proszeeeeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń