piątek, 26 lipca 2013

Imagine 8 Harry Part II



                 - Wyjaśnisz mi wreszcie gdzie zniknęłaś? Zachowujesz się jak nawiedzona odkąd znalazłam Cie przy wyjściu – stwierdziła Twoja przyjaciółka. Właśnie wchodziłyście do hotelu, w którym się zameldowałyście. Spuściłaś wzrok.
                - Nigdzie – mruknęłaś po krótkiej przerwie. Ta prychnęła.
                - Bardzo bogata odpowiedź – burknęła. – Czy coś się tam stało?
                - Nie! – powiedziałaś nieco zbyt emocjonalnie. Poczułaś na sobie jej oceniający wzrok.
                - Nie chcesz to nie mów. Myślałam, że się przyjaźnimy – wyrzuciła Ci.
                Wyprzedziła Cie i poszła w stronę swojego pokoju dynamicznym krokiem. Jej mina świadczyła o tym, że była na Ciebie wściekła. Zacisnęłaś powieki i wzięłaś głęboki wdech. Nie chciałaś jej okłamywać, ale nie chciałaś też mówić jej o spotkaniu z tajemniczym chłopakiem. Przygarbiona ruszyłaś do windy. Nacisnęłaś guzik i cierpliwie czekałaś aż ta przyjedzie. Nagle poczułaś dziwne uczucie jakby ktoś Cie obserwował. Rozejrzałaś się nieco nerwowo dookoła, ale nie zauważyłaś nikogo kogo wzrok byłby skierowany na Ciebie. Winda w końcu przyjechała, a drzwi rozsunęły się. Ze środka wyszła wysoka blondynka, która minęła Cie posyłając wcześniej zmęczony uśmiech. Odwzajemniłaś go z małym opóźnieniem i wsiadłaś do pustej teraz windy. Nacisnęłaś na guzik z wielką szóstką i oparłaś się o tylną ścianę. Drzwi zaczęły się automatycznie zasuwać. Nagle w ostatniej chwili ktoś włożył między nie dłoń i drzwi rozsunęły się ponownie. Do windy weszła ostatnia osoba, którą spodziewałaś się teraz zobaczyć. Harry. Był ubrany inaczej niż wcześniej. Teraz zamiast marynarki i i eleganckich spodni miał na sobie luźniejsze przy górze rurki, biały podkoszulek i  rozpiętą, dżinsową koszulę. Jego mina nie wyrażała grama zdziwienia w przeciwieństwie do Twojej. Uśmiechał się za to jednym kącikiem ust, a zielone oczy wpatrywały się w Ciebie intensywnie. Nie minęła chwila, a drzwi windy zasunęły się całkowicie i zostaliście sami. Ruszyliście powoli w górę.
                - Co Ty tu robisz? – zapytałaś gdy w końcu odzyskałaś głos. Harry skrzyżował ręce na klatce piersiowej i oparł się swobodnie barkiem o ścianę.
                - Mówiłem, że się jeszcze spotkamy – odparł jak gdyby nigdy nic.
                - Nie… Pytałeś się mnie czy się jeszcze spotkamy, a nie…
                - Widzę, że przywiązujesz dużą wagę do tego co mówię – powiedział zadowolony. Poczułaś, że się rumienisz.
                - Nieprawda. Mam…dobrą pamięć. Więc co Ty tu…
                - Chciałem Cie bliżej poznać – oznajmił. Bez ostrzeżenia nacisnął klawisz STOP i winda zatrzymała się gwałtownie. Z Twojego gardła wydobył się pisk przerażenia.
                - Co Ty robisz?! – wydarłaś się.
                Podeszłaś do niego, żeby nacisnąć guzik na tarczy, który wznawiał ruch, ale on zasłonił ją swoim ciałem. Spojrzał na Ciebie z góry sprawiając, że przestałaś oddychać. Przestał się uśmiechać zamiast tego w jego oczach ujrzałaś niema groźbę. Poczułaś się jak zwierzę w klatce.
                - Przestań – warknęłaś przez zaciśnięte zęby. Przekrzywił lekko głowę w bok.
                - Co przestać? –zapytał akcentując wyraz ‘co’. Zacisnęłaś powieki.
                - Wszystko! Zachowujesz się…przerażająco!
                - Lubię być przerażający – szepnął pochylając się tak, że poczułaś jego ciepły oddech na karku. Odsunęłaś się jak oparzona.
                - Uruchom windę – zażądałaś drżącym głosem. Spojrzał na Ciebie z politowaniem.
                - Lekcja pierwsza – nikt mi nie rozkazuję. – Wziął do ręki Twój naszyjnik i zaczął się nim bawić. Położyłaś dłoń na jego, żeby wyrwać mu naszyjnik. Jego spojrzenie z wisiorka przeniosło się na Twoje oczy. Pochylił się lekko, a jego oddech dotarł aż na Twoje usta. Zaskoczona rozchyliłaś lekko wagi. Puścił Twój naszyjnik, który był teraz znacznie cieplejszy niż wcześniej. Kąciki jego ust uniosły się delikatnie, kpiąco.
                - Jak mnie znalazłeś? – spytałaś nerwowo. Przewrócił oczami.
                - Sprawdziłem listę odwiedzających zamek z dzisiejszego dnia, dowiedziałem się jak masz na nazwisko i sprawdziłem w jakim hotelu się zameldowałaś – odparł spokojnym głosem. Twoje oczy otworzyły się nieco szerzej.
                - Skąd masz dostęp do takich informacji? – zapytałaś drżącym głosem.
                - Kochanie – zaśmiał się. – Nie chcesz wiedzieć do jakich danych mam dostęp.
                Odsunęłaś się od niego. Obserwował Cie uważnie. Cofałaś się aż natrafiłaś na  tylną ścianę. Wtedy uśmiechnął się szeroko. Przełknęłaś ślinę coraz bardziej przerażona. Wzniósł oczy do nieba i nacisnął guzik, który z przywrócił windę do życia. Odetchnęłaś z ulgą. Usłyszałaś jego cichy śmiech.
                - Kotku nie cieszyłbym się zawczasu – powiedział niskim głosem przyprawiając Cie o dreszcz.
                - Nie mów tak do mnie.
                - A jak mam mówić?
                - Najlepiej w ogóle.
                 Winda zatrzymała się i otworzyła na Twoim piętrze. Wyszłaś szybkim krokiem chcąc zostawić go daleko za sobą.
                - Hej! – zawołał za Tobą. Odwróciłaś się odruchowo. – Lekcja druga – zawsze dostaję to czego chcę.
                - A czego chcesz?! – Na jego ustach pojawił się wyjątkowo sugestywny uśmiech.
                - Ciebie.

czwartek, 25 lipca 2013

Imagine 8 Harry Part I



          Ta wycieczka jest oficjalnie największą porażką wakacji - pomyślałaś słuchając ze znudzeniem przewodnika. Pojechałaś razem z przyjaciółką do jakiegoś miasta o dziwnej nazwie, żeby się wyszaleć i zapomnieć o nieudanych związkach, które obie właśnie zakończyłyście. Nie wiedziałaś tylko, że macie zupełnie inne definicje słowa 'wyszaleć'. Dla Ciebie to była impreza, parę drinków i taniec do upadłego, a dla (i.t.p.) zwiedzanie najnudniejszych miejsc w kraju. Na przykład wielkiego brzydkiego zamku na jakimś wygwizdówku. Cudownie. Twoja przyjaciółka jak zahipnotyzowana słuchała tego co mówi przewodnik podczas, gdy Tobie zbierało się na bełt. Nie można było nawet niczego dotknąć! W dodatku udostępniona była tylko połowa zamku. Zapewne ta druga była zbyt ciekawa - prychnęłaś wewnętrznie. Stwierdziłaś, że Twoja przyjaciółka i tak pewnie nie zauważy, że się ulotniłaś i gdy grupa skręciła w prawo, Ty niepostrzeżenie poszłaś w przeciwnym kierunku. Po kilku krokach natrafiłaś na taśmę, która zabraniała przechodzić dalej. Uważajcie, bo się przejme - pomyślałaś sarkastycznie. Przeszłaś ostrożnie nad taśmą i weszłaś w pierwszy lepszy korytarz. W tym miejscu nie było okien tylko lampy stylizowane na te naftowe ze starych czasów umocowane na ścianach. Nadawało to tej części zamku pewnego czaru. Usłyszałaś z boku jakieś skrzypienie i aż dostałaś gęsiej skórki, gdy dźwięk się powtórzył. Zamiast wrócić do grupy jak normalny człowiek Ty kontynuowałaś marsz coraz bardziej zafascynowana tym co kryją za sobą kolejne korytarze. W końcu odważyłaś się otworzyć któreś z miliona drzwi. Położyłaś dłoń na klamce i już miałaś ją nacisnąć kiedy usłyszałaś rozmowę dobiegającą zza drzwi. Zamarłaś i nasłuchiwałaś.
                - ...nie wiem dlaczego to zrobił, ale zdecydowanie wtedy nie myślał. Z resztą ona też. Przecież wszyscy.... - powiedział męski, ochrypły głos. Przyłożyłaś ucho do drewna żeby lepiej słyszeć.
                - ....strony to ich decyzja. Chociaż moim zdaniem popełniają... - odezwał się drugi, z irlandzkim akcentem.
                - Powiedz to...właśnie...okej... - odparł właściciel niskiego, męskiego głosu.
                Usłyszałaś kroki. Cholera chcą wyjść! Ledwo zdążyłaś ukryć się za zabytkową zbroją, drzwi się otworzyły z głośnym skrzypnięciem. Zza zbroi zobaczyłaś dwóch chłopaków, jednego wysokiego z burzą loków, o męskich rysach i wydatnych ustach, drugiego średniego wzrostu o blond włosach postawionych do góry i anielskiej urodzie. Nie mogłaś oderwać wzroku od tego pierwszego. Było coś tak hipnotyzującego w jego uśmiechu, że Twoje oczy z fascynacją obserwowały każdy ruch. Przez przypadek szturchnęłaś lekko zbroję przez co wydała nieprzyjemny dźwięk. Na moment przestałaś oddychać, gdy obrócili się w Twoją stronę. Wsunęłaś się jeszcze bardziej za zbroję, żeby Cie nie zauważyli. Teraz również Ty ich nie widziałaś. Usłyszałaś szepty, a potem kroki świadczące o tym, że się oddalili. Odetchnęłaś z ulgą i wyszłaś zza zbroi. Wpadłaś na kogoś i aż się zachwiałaś pod wpływem zderzenia. Poczułaś jak silne ręce podtrzymują Cie za ramiona. Spojrzałaś w górę i aż przestałaś oddychać, gdy spotkałaś intensywne spojrzenie zielonych tęczówek na swojej drodze.
                - Ładnie to tak podsłuchiwać? – zapytał głębokim głosem, który wprawił wszystkie Twoje komórki w drżenie. Uniósł jeden kącik ust, gdy nie odpowiedziałaś, a jego policzku pojawił się głęboki dołeczek. – Masz jakieś imię? – spytał coraz bardziej rozbawiony.
                - T-tak – wyjąkałaś. Przez Twój kark przeszedł dreszcz, gdy poczułaś jak zaczyna kreślić koła na odkrytej skórze Twoich ramion. Zaśmiał się cicho.
                - A mogę je poznać? – Uniósł delikatnie jedną brew. Przełknęłaś ślinę.
                - (t.i).
                - (t.i) – powtórzył rozsmakowując się w dźwięku każdej litery. – A więc co tutaj robisz?
                Trochę zaczęło irytować Cie to, że jest tak opanowany podczas, gdy Ty miałaś nogi jak z waty, więc wyplątałaś się z jego uścisku.
                - Jestem tutaj z przyjaciółką. Ale to raczej nie Twoja sprawa – odpowiedziałaś dumnie. Lekko uniósł brwi jakby nie spodziewał się takiego zachowania z Twojej strony. Oblizał powoli wargi.
                - A co gdybym Ci powiedział, że chciałbym aby to była moja sprawa? – odparł ochryple. Poczułaś jak całe Twoje ciało się spina.
                - To już Twój problem – prychnęłaś mimo, że w środku mdlałaś. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który jeszcze bardziej zbił Cie z tropu..
                - Lubię rozwiązywać takie problemy jak Ty – powiedział głębokim głosem. – Najpierw rozbieram je i dogłębnie analizuje, żeby wiedzieć dokładnie z czym mam do czynienia. Potem jest mi łatwiej je rozwiązać. A czasami okazuje się, że nad danym problemem trzeba się jeszcze bardziej skupić i jeszcze dogłębniej przeanalizować. A czasami muszę powtarzać tą czynność wiele razy. Aż do skutku – szepnął Ci do ucha. Gwałtownie wciągnęłaś powietrze w płuca i odsunęłaś się od niego czując jak Twoja twarz robi się czerwona. Zaśmiał się głośno.
                - Ale masz minę – powiedział szczerząc się szeroko. – Jestem Harry.
                Wyciągnął w Twoim kierunku dłoń. Spojrzałaś na jego dłoń, a potem na niego niedowierzając, że to ucieleśnienie niewinności właśnie praktycznie oznajmiło Ci, że ma ochotę dosłownie na Ciebie. Niepewnie podałaś mu dłoń, która niemal cała zniknęła w jego ogromnej i opalonej.
                - Jest mi bardzo miło Cie poznać. Spotkamy się jeszcze kiedyś?
                 Przejechał szorstkimi palcami po Twoim policzku i nie czekając na odpowiedź odwrócił się i zniknął za zakrętem zostawiając Cie w stanie całkowitego osłupienia.