wtorek, 29 kwietnia 2014

Imagine 42 Zayn Part XIII

                Otworzyłaś usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Tracy. Dziewczyna, która zdradziła go z pierwszym lepszym chłopakiem, nie dbając o jego uczucia. Dziewczyna, przez którą Zayn omal kogoś nie zabił. Przez którą mógł skończyć w zamkniętym zakładzie i przez którą miał teraz ostatnią szansę zanim wyślą go z dala od ludzi, których kocha. Nic dziwnego, że kiedy dotarło do Ciebie to co powiedział Zayn poczułaś przypływ głębokiej nienawiści. To nie przypadłość Zayna zniszczyła mu życie. To Tracy.
                Chłopak wydawał się walczyć sam ze sobą. Miałaś ochotę zrobić coś, żeby z jego oczu zniknęły wszystkie złe wspomnienia i emocje; przytulić, chwycić za rękę, cokolwiek. Ale nie miałaś wystarczająco dużo odwagi, żeby to zrobić.
                - I co zamierzasz z tym zrobić? - spytałaś po dłuższej chwili milczenia. Chłopak wpatrywał się pusto w ziemie, co jakiś czas kopiąc jakiś pojedynczy kamień. Trzymał ręce w kieszeniach i lekko się zgarbił, jakby jego własne życie za bardzo go przytłaczało.
                - Nie mam pojęcia - odpowiedział lekko zachrypniętym głosem. - To wszystko stało się tak niedawno... Nie wiem czy potrafię wybaczyć jej tak szybko. Minęły dopiero 2 miesiące...
                - 2 miesiące?! Zayn to zdecydowanie za krótki czas... Poza tym... Czy Ty chcesz do niej wrócić?  - Wypowiedzenie tych słów było niemalże bolesne. Wmawiałaś sobie, że chodzi tylko o dobro Zayna. Że wcale nie ściska Cię w środku na samą myśl o nim obejmującym inną dziewczynę. Musiałaś się opanować. Nie czujesz przecież nic do Zayna, a on nie czuję nic do Ciebie. Tak?
                - Ja... - Spojrzał na Ciebie, a jego oczy zaczęły trochę bardziej przypominać ten piękny odcień różniący sie od zimnego czarnego jak niebo i ziemia. - Chyba sam się już pogubiłem. Obawiam się, że to nie byłoby już to samo. Zawsze pamiętałbym o tym co zrobiła. Poza tym... Zmieniłem się.
                - To Twoja decyzja, nie mogę jej podjąć za Ciebie - mruknęłaś cicho, chociaż gdybyś mogła, odpowiedź brzmiałaby 'nie'. Zayn westchnął i nagle poczułaś, że jego ręka obejmuje Twoje plecy, a chłopak przyciąga Cię do siebie i całuje w czubek głowy.
                - Co ja bym bez Ciebie zrobił Aniołku. 
***

                - Ashton weź ten wielki tyłek sprzed moich oczu! - zaśmiał sie Niall kiedy chłopak zaczął naśladować ruchy Sophie na ostatniej imprezie. Kuzyn Harrego zakończył swój występ ostentacyjnym ruchem bioder i usiadł na swoim miejscu szczerząc się do Soph, która aktualnie zakrywała twarz dłońmi nie chcąc wybuchnąć śmiechem.
                - Ja tak nie tańczę! - zawołała rozbawiona mieszając słomką w swojej coli. Zayn parsknął śmiechem, ale zaraz zacisnął usta i zrobił się cały czerwony od powstrzymywania kolejnej serii. - Chcesz coś powiedzieć Malik? - Uniosła brew.
                - Nie, skąd. - Zakrztusił się kiedy podczas picia znowu zebrało mu się na śmiech. Sophia posłała mu teatralnie obrażone spojrzenie. Uśmiechnęłaś sie do chłopaka, a on nieoczekiwanie splótł Wasze dłonie pod stołem.
                - Wiesz co mnie zastanawia? To że jeszcze tydzień temu nienawidziłaś Zayna, a teraz nagle mizdrzysz się do niego jakby nic takiego się nie wydarzyło - powiedziała nagle Febby sprawiając, że wszystkie pary oczu zwróciły się w jej kierunku. Otworzyłaś usta zaskoczona i poczułaś jak Zayn mocniej splata Wasze palce.
                - Przepraszam bardzo, jak masz ze mną jakiś problem to powiedz to wprost, nie musisz do tego mieszać Zayna - powiedziałaś, a w Twoim głosie pojawił sie jad, który kiedyś był tym co najbardziej Cię charakteryzowało. Febby zmrużyła swoje lekko skośne oczy i zacisnęła zęby.
                - Dziewczyny, spokojnie - powiedział Liam patrząc to na jedną to na drugą .
                - Nie będę spokojna. Ta idiotka wprosiła się do nas i udaje, że jest wielką przyjaciółeczką Zayna, a tak naprawdę nic o nim nie wie! - wybuchła dziewczyna. Teraz nawet Niall spoważniał. Nie zamierzałaś się odzywać. Febby nawet nie wie ile Ty i Zayn przeszliście. Poza tym mimo wszystko to dotyczyło Zayna. To jego decyzja czy powie im, że wiesz czy też nie.
                - Febby... - zaczął ostrzegawczo Harry. Posłałaś mu lekki uśmiech za to, ze zdecydowanie stanął po Twojej stronie. Chłopak był zmartwiony całą sytuacją, ale natychmiast mrugnął do Ciebie kiedy zobaczył Twój uśmiech.
                - Febby to sprawa moja i (t.i.) jakie są miedzy nami relacje. Korzystając z okazji chciałbym powiedzieć Wam, że ona już o wszystkim wie, więc nie musicie już tego ukrywać  - odparł Zayn patrząc Febby prosto w oczy. Dziewczyna zacisnęła dłonie w pięści i wstała gwałtownie.
                - Proszę bardzo, pozwalaj jej na to wszystko, powiedz jej to wszystko po kilku dniach znajomości, przecież to nie tak, że przed nami ukrywałeś to miesiącami! Tylko nie przychodź do nas jak potraktuje Cię jak Tracy! - wydarła się.
                - Febby! - Sophia spojrzała na nią zaalarmowana. Wyglądało to jakby próbowała jej w niemy sposób coś przekazać, ale dziewczyna kompletnie ją ignorowała.
                - Nie Sophia, nie widzisz co ona robi?! Tydzień temu obrażała go na każdym kroku, a teraz nagle udaje jego przyjaciółkę!
                - Idziemy Febby - powiedział Zayn puszczając Twoją dłoń i ciągnąc dziewczynę za ramię. Odeszli spory kawałek od Was i zaczeli na siebie krzyczeć, nic nie rozumiałaś, bo byli za daleko. Wyraźnie było widać, że się kłócą i poczułaś sie nieco winna, bo miałaś wrażenie, że to Ty rozłamujesz ich przyjaźń. Z drugiej strony dziewczyna zachowała się paskudnie i zasłużyła na to.
                - (t.i.), strasznie nam głupio, że Febby się tak zachowała... - zaczął Liam. - Nie wiem co w nią wstąpiło, nie przejmuj się tym wszystkim. Wiemy, że ludzie i ich relacje sie zmieniają, nie musicie się nam z Zaynem tłumaczyć - powiedział patrząc na Ciebie przepraszająco.
                - W porządku - mruknęłaś chociaż wcale tak nie było. Nagle Harry wstał ze swojego miejsca pomiędzy Niallem i Ashtonem i usiadł obok Ciebie.
                - Przykro mi, że musiałaś czegoś takiego doświadczyć z naszej strony - powiedział kładąc Ci rękę na kolanie. Chwyciłaś jego dłoń i z krzywym uśmieszkiem położyłaś ją na stole.
                Podniosłaś wzrok i zobaczyłaś Zayna stojącego kilka metrów od stołu i patrzącego prosto na Ciebie. Był wściekły. Zmarszczyłaś brwi i nagle doszło do Ciebie to, że Zayn nie zobaczył Ciebie z rozbawieniem odpychającą dłoń Harrego ze swojej nogi. Zayn zobaczył moment kiedy przez chwilę trzymałaś go za rękę. Chłopak obrócił się na pięcie i praktycznie wybiegł z ogrodzonego terenu knajpki znajdującej się na zewnątrz na rynku.
                - Zayn!!! - zawołałaś za nim, ale chłopak się nie odwrócił. Natychmiast wstałaś i pobiegłaś za nim mijając po drodze Febby, dogoniłaś go dopiero w sąsiedniej uliczce kiedy obrócił się na chwilę, żeby zobaczyć czy za nim biegniesz, a wtedy Ty złapałaś go mocno za ramię. Chłopak wyrwał Ci się, a widok jego zupełnie czarnych oczu lekko Cie przeraził. Odruchowo odsunęłaś się od niego odrobine i przygryzłaś nerwowo dolną wargę. Zayn zacisnął dłonie w pięści i zamiast patrzeć Ci w oczy, skierował je ku niebu.
                - Nawet na mnie nie spojrzysz?!
                - Nie chce Cię przestraszyć. Nie jestem teraz...bezpieczny dla Ciebie - powiedział przez zęby.
                - Nie wierzę, że mógłbyś mnie skrzywdzić, więc spójrz na mnie do cholery! - Złapałaś go za koszulkę i przyciągnęłaś do siebie. Chłopak spojrzał w końcu na Ciebie, a jego czarne aktualnie oczy pełne były sprzecznych emocji. - Dlaczego się tak zachowujesz?
                - Nie wiem o czym mówisz - burknął. Zaśmiałaś się ponuro.
                - Doskonale wiesz. Jestem tu dla Ciebie, pamiętasz? Dlaczego mnie odpychasz? - załamał Ci się głos. Zayn zamknął oczy i wziął głęboki wdech.
                - Powiedziałaś, że nic nie czujesz do Harrego - odparł, a jego głos stał się ostrzejszy przy imieniu przyjaciela.
                - Bo tak jest...
                - To dlaczego pozwalasz mu się dotykać? Nie chce, żeby to robił - powiedział poważnie otwierając oczy i skupiając całą swoją uwagę na Tobie.
                - Dlaczego? Przecież wiesz że żadne z nas nie traktuje tego w ten sposób... Poza tym my się tylko przyjaźnimy, a Ty dopiero co rozważałeś wrócenie do Tracy!
                - Wcale nie rozważałem! Mam jej dosyć do końca życia, nigdy nie zależało mi na niej nawet w połowie tak bardzo jak na Tobie! - krzyknął biorąc Twoja twarz w swoje dłonie. Wstrzymałaś oddech, a całe Twoje ciało zadrżało. - Jesteś dla mnie zbyt ważna, nie mogę Cię stracić ani pozwolić na to, żeby ktoś Cię skrzywdził. Nawet jeśli jest to mój najlepszy przyjaciel. Jesteś pierwszą osobą, która całkowicie mnie rozumie i... Naprawdę nie wiem dlaczego tak bardzo mi ufasz, w każdej chwili mogę stracić kontrole i Cię skrzywdzić!
                - Wiem, że byś tego nie zrobił Zayn - powiedziałaś drżącym głosem, a po Twoim policzku potoczyła się pojedyncza łza. Zayn starł ją kciukiem z delikatnością, o którą byś go nie podejrzewała.
                - Nie chce żebyś przeze mnie płakała - wydukał. Po Twoich policzkach popłynęło więcej łez.
                - To mnie przytul do cholery.
                Chłopak schował Cię w swoich ramionach, a twarz wtulił w Twoje włosy. Czułaś przez policzek jak szybko i mocno bije jego serce. Wdychałaś jego zapach próbując dowiedzieć się kiedy Wasza relacja sie tak bardzo skomplikowała.

__________________________________________________________________

Okej, a więc miałam wczoraj pisać Lost, ale... Wczoraj dokładnie o 8:15 w czasie wf-u moja stopa została wygięta w zdecydowanie złym kierunku i... Skręcenie stawu skokowego gotowe! -,- Cóż, nie będę się nad sobą użalać (BOLI RATUNKU MAMO!!!!), ale przyznam się Wam, że nie byłam po prostu w stanie pisać kiedy tam co chwilę ktoś ma jakiś uraz, bo zaraz sobie przypominałam o wielgachnym usztywnieniu założonym w szpitalu na moją nieszczęsną nogę, w dodatku to podobno dziwne, że przy takim urazie mnie aż tak mocno boli :(( Ale mam fioletowe kule ^^. Nie mogłam Was jednak tak całkowicie zawieść, więc oto kolejna część imagina tak jak obiecałam :)
I jeszcze jedno, teledysk do Sirens >>>>

niedziela, 27 kwietnia 2014

Imagine 42 Zayn Part XII

                Cały ten dzień zdecydowanie nie potoczył się tak jak zaplanowałaś. Miałaś wrócić do dawnej siebie, znowu być tą silną dziewczyną z nietypowym poczuciem humoru, którą zawsze byłaś. Teraz już wiedziałaś, że to się nie uda. Jest już za późno. Byłaś w trakcie zmian, które były nieodwracalne. Rozmawiałaś ze swoją przyjaciółką po tym co się stało; powiedziała, że Zayn nie musi sie niczym martwić, bo ten chłopak, którego pobił jest zbyt honorowy, żeby to komuś powiedzieć, a reszta się po prostu boi. Kamień spadł Ci z serca kiedy się o tym dowiedziałaś. Zayn był bezpieczny. Wiedziałaś, że jeszcze jedna bójka i wyślą go do zakładu. Nie mogłaś na to pozwolić. Nie mogli Ci go zabrać. Za bardzo się do niego przywiązałaś. Mimo że znałaś go tak krótko to stał Ci się bardzo bliski. Niemal jak brat. Nie wiedziałaś dlaczego, ale zabrzmiało to sztucznie w Twojej głowie. Nie potrafiłaś zrozumieć dlaczego.
                Zayn czekał na Ciebie przed szkolą. Od czasu kiedy rozmawialiście w łazience podczas przemywania jego ran, atmosfera między Wami była napięta. Miałaś wrażenie, że nie potrafisz do końca odetchnąć, że część powietrza wciąż tkwi w płucach, uniemożliwiając Ci wzięcie pełnego wdechu. Stał tyłem do Ciebie, więc nie widział, że idziesz. Jego włosy błyszczały w słońcu, a wyprostowane plecy zdawały się być szersze niż zapamiętałaś. Dżinsowa kurtka, którą na sobie miał leżała na nim idealnie, a lekko podciągnięte rękawy odsłaniały...tatuaże? Zatrzymałaś się z wrażenia. Cholera. Nigdy nie byłaś szczególnie wielką fanką tatuaży, ale Zaynowi tak wyjątkowo pasowały, że szczerze mówiąc dziwiłaś się, że wcześniej na to nie wpadłaś. Gdyby cały czas nie nosił długiego rękawa zobaczyłabyś to już wcześniej. Byłaś ciekawa jak dużą część jego ciała pokrywa czarny tusz... Zaklęłaś w duchu, kiedy zdałaś sobie sprawę z tego w dokąd podążają Twoje myśli. Zdecydowanie w ZŁYM kierunku. Wypuściłaś powietrze z płuc, które nieświadomie w nich trzymałaś, trwając w bezdechu. Położyłaś mu rękę na ramieniu, a chłopak odwrócił się gwałtownie. Jego zmarszczone rysy natychmiast się wygładziły, gdy zobaczył, że to Ty.
                - Hej, czekałem na Ciebie - odparł nieco skołowany. To niemożliwe, że jeden chłopak potrafił być zimny i niebezpieczny, a jednocześnie tak słodko nieporadny. Jakby był dwoma różnymi osobami. Coraz bardziej było Ci żal, że chłopak został skazany na taki los. Wiecznie wisiała nad nim groźba umieszczenia w zakładzie, z dala od rodziny, przyjaciół...i Ciebie. - Chciałem odprowadzić Cię do domu...chyba, że nie chcesz - dodał szybko.
                - Chcę. Nie wiedziałam, że masz tatuaże - wyrwało Ci się. Natychmiast poczułaś nieznośne gorąco na twarzy. Chłopak spojrzał zaskoczony na swoje ręce. Opuścił rękawy jakby zawstydzony. - Czemu je ukrywasz?
                - Wtedy inni uważaliby, że nie dość, że jestem agresywny to należę do jakiegoś pieprzonego gangu - mruknął spuszczając wzrok.
                Sięgnęłaś ręką do jego rękawa i zaczęłaś go podciągać jeszcze wyżej niż miał poprzednio, prawie do łokcia. Po chwili zrobiłaś to samo z drugim, gdzie miał mniej tatuaży. Szczególnie podobał Ci się tatuaż Yin i Yang. Pasował do niego. Chłopak miał jasną i ciemną stronę. Ale u niego ciemna strona zdawała sie przeważać, dlatego nie było między nimi żadnej harmonii. Chłopak patrzył na Ciebie zaskoczony.
                - Wiesz co? Życie jest za krótkie, żeby martwić się jakimiś kretynami ze szkoły średniej. - Uśmiechnęłaś się do niego lekko. Chłopak odwzajemnił uśmiech jakby z ulgą. - Chodź, bo się na nas gapią. Jeszcze nie wytrzymam i zacznę krzyczeć wyzwiska pod ich adresem i wyląduje u dyrektora. Znowu z resztą. - Chłopak zachichotał i posłusznie ruszył za Tobą w kierunku Twojego domu. - Te tatuaże mają jakieś znaczenie?
                - Nie wszystkie. Kilka zrobiłem pod wpływem chwili. I być może również głupoty - zaśmiał się jakby na wspomnienie czegoś. Przyłapałaś się na tym, że chciałabyś wiedzieć, które i jakie mają dla niego znaczenie. - Naprawdę chciałbym, żebyś wyszła z nami wieczorem. Będzie cała paczka, Niall, Liam, Febby, Sophie... Wszyscy. Nawet Ashton, kuzyn Harrego. - Nagle umilkł. - Lubisz Harrego prawda?
                - Co? Tak, oczywiście, że tak. Jest zabawny. - Nie wiedziałaś o co mu chodzi. Wszystkich ich lubiłaś. No może Febby nie do końca przypadła Ci do gustu, ale poza tym uwielbiałaś przyjaciół Zayna, a to rzadkość, żebyś lubiła tylu ludzi na raz. Chłopak westchnął ciężko.
                - Chodziło mi o to, że lubisz go...tak bardziej. W TEN sposób... - urwał, a Ty spojrzałaś na niego mocno zaskoczona. Co? Myślał, że podoba Ci sie Harry? To znaczy na początku rzeczywiście tak było, ale teraz jakoś Ci przeszło. Właściwie nawet się nad tym nie zastanawiałaś. To po prostu zniknęło.
                - Nie lubię go w ten sposób - mruknęłaś bardzo cicho.
                - Co?
                - Nie lubię go w ten sposób! - powtórzyłaś tym razem głośniej.
                - Och...myślałem... Bo na kręglach patrzyłaś na niego z takim uśmiechem...
                - Jakim znowu uśmiechem? - spytałaś chociaż doskonale wiedziałaś o co mu chodzi. Wtedy to był TEN uśmiech, zarezerwowany jedynie dla chłopaków, którzy sprawiali, że Twoje oczy nie mogły się od nich oderwać i nie było to spowodowane jedynie wyglądem.
                - Do mnie się nigdy tak nie uśmiechnęłaś. Po tym poznałem, że coś jest na rzeczy. Nie musisz się tłumaczyć. Tylko uważaj, nie jesteś jedną dziewczyną, której on się podoba. Nie chcę żebyś potem cierpiała - powiedział dziwnie smętnym tonem.
                - Zayn, słuchałeś mnie chociaż przez chwilę? Harry mi się nie podoba w ten sposób.
                - Nie? - spytał zaskoczony.
                - Nie - mruknęłaś. Czułaś się nieswojo rozmawiając z nim o takich rzeczach. Z jakiegoś powodu było to więcej niż niewygodne.
                - Przepraszam, byłem pewien, że... Nieważne z resztą - odparł i posłał Ci zdecydowanie weselszy uśmiech niż wcześniej. - To jak? Pójdziesz z nami?
                - Cóż... Właściwie czemu nie. - Wzruszyłaś ramionami.
                Najbardziej cieszyło Cię to, że zostawiliście dzisiejsze zdarzenia za sobą i nie rozmawialiście już o tym. Czasami chciałaś po prostu zapomnieć, że ten cudowny chłopak miał swoją ciemniejszą stronę. Chociaż z drugiej strony, gdyby nie ona, nigdy nie zmieniłabyś o nim zdania. Chłopak nie wybuchnąłby kiedy tamten chłopak Cię szturchnął. Ty byś go nie powstrzymała. I nie wysłuchałabyś go w parku, zbliżając się do niego jak nigdy wcześniej. Wiec może lepiej, że Zayn jest taki jaki jest. Przynajmniej nikogo nie udaje. Nie przy Tobie. Tobie odsłonił się w całości. To inni znali tylko jego maskę. Było Ci ich żal. Nigdy nie dowiedzą się jak wspaniałym jest człowiekiem. Pełnym sprzeczności i wewnętrznej potrzeby dążenia do tego, żeby się zmienić, żeby być lepszym niż się jest. Ta siła była tym co najbardziej w nim podziwiałaś. Nie ta fizyczna. To że się nie poddał. Inni na jego miejscu pozwoliliby, żeby pozory były prawdziwe, a jednak on starał się walczyć ze swoją agresją. Był niesamowity.
                - Co? - spytał, a Ty zdałaś sobie sprawę z tego, że od dłuższej chwili patrzysz na niego z uśmiechem, nie mówiąc przy tym ani słowa.
                - Nic. Tylko to, że naprawde Cię lubie.

***

                W ostatniej chwili pobiegłaś do łazienki, żeby wyczyścić plamkę na bordowej bluzie z kapturem, której wcześniej nie zauważyłaś. Zayn czekał już pod Twoim domem, z rękoma w kieszeni i odległym spojrzeniem. Zobaczyłaś go przez okno i wciąż wmawiałaś sobie, że nic nie drgnęło w Twoim ciele na jego widok. Musiałaś się oczywiście spóźnić; oglądałaś swój ulubiony serial na laptopie, kiedy Zayn napisał Ci, że będzie za 5 minut. Twoja rodzina uznała Twoją panikę za bardzo zabawną. Zdrajcy. W końcu wyszłaś z domu i z lekkim podekscytowaniem podeszłaś do chłopaka, który właśnie robił coś na swoim telefonie.
                - Hej - powiedziałaś z uśmiechem, patrząc na bałagan na głowie chłopaka. Zayn podniósł wzrok znad swojego telefonu i spojrzał na Ciebie bez słowa. Natychmiast wiedziałaś, że coś było nie tak. Jego oczy były zupełnie czarne. Uśmiech zniknął z Twojej twarzy, zastępując go troską. - Co się stało?
                - Dlaczego uważasz, że coś się stało? - warknął z nutą agresji w głosie. Poczułaś się momentalnie jakbyś skurczyła się przynajmniej dwukrotnie. Przełknęłaś ślinę i zebrałaś w sobie odwagę, której jeszcze tydzień temu Ci nie brakowało.
                - Jeżeli zamierzasz się tak do mnie odzywać przez cały wieczór to może lepiej sobie odpuścić. Nie będę tego znosić - burknęłaś krzyżując ręce pod biustem. Chłopak spuścił wzrok zawstydzony.
                - Przepraszam - westchnął. - Czasami się zapominam i zachowuje się jak kretyn. Nie zasłużyłaś sobie na to. - Posmutniał. Ruszył w kierunku miasta, a Ty podążyłaś za nim ciesząc się, że w razie czego nie zrobicie sceny tuż pod Twoim domem.
                - Jeśli nie chcesz mi powiedzieć to w porządku.
                - To nie o to chodzi ja... Skąd wiesz, że coś jest nie tak?
                - Twoje oczy. Kiedy jesteś zły one...ciemnieją. Są trochę przerażające jeśli mam być szczera - powiedziałaś cicho. Chłopak westchnął.
                - Nie chce żebyś się mnie bała. Chce żebyś mi ufała - mruknął cicho.
                - Chcesz żebym Ci zaufała? To powiedz mi co sie stało. - To był odważny krok zapytać go o to. Ale było Ci już wszystko jedno. Chciałaś mu jakoś pomoc, wesprzeć go. A nie mogłaś tego zrobić jeśli nie wiedziałaś co go dręczy. - Zayn?
                - Tracy. Chce do mnie wrócić.

_________________________________________________________________________

Bum bum oto jestem! :D Udało mi się wyrobić na dzisiaj, teraz zabiorę się za nowy rozdział Lost, a we wtorek/środę postaram się wstawić kolejną część Zayna, potem będzie wolne i wtedy prawie na pewno coś się pojawi, musze się z powrotem wkupić w Wasze łaski ^^ Mam nadzieję, że podobała się Wam ta część, ja osobiście jestem bardzo przywiązana do tego imagina, bo zawiera w sobie też wiele przesłań, to że ludzie potrafią być okropni w ocenianiu innych, że nie starają się poznać człowieka tylko kierują się stereotypami lub plotkami. Liczę na to, że wyniesiecie z tej historii coś więcej niż to, że Zayn jest cholernie seksowny kiedy jest niebezpieczny xD #EwciaUczyTolerancyjności

sobota, 26 kwietnia 2014

I'm back bitches

Chciałam Was tylko poinformować, że o Was nie zapomniałam, za mną już egzaminy i w końcu mogę odetchnąć. Teraz będę miała więcej czasu i zapewne również pomysłów, bo nie będę się już stresowała wizją pisania tego cholerstwa. Na razie nadrobiłam zaległości na Unreal, teraz zabiore się za moją perełkę, czyli ten blog. Wiedzcie, że jesteście dla mnie najważniejsi na świecie i przesyłam Wam wszystkim wielki, mentalny prztyulas <333 Zacznę nadrabianie od Zena, trzeba w końcu dokończyć historię o naszym nadpobudliwym aniołku, chce żeby się w końcu pocałowali no! Hahah cała ja, jarać się tym co się dzieje w imaginie, który sama napisałam buhaha xD Potem kilka zamówień, jeszcze nwm, które wybiorę, ale tak czy siak dziękuje Wam za Wasze pomysły ;* Nie wiem czy wyrobie się do jutra, bo mam nowy sprzęt do pisania (wszystko piszę na telefonie jeżeli ktoś nie wiedział) i jeszcze nie potrafię pisać na nim tak szybko jak na poprzednim, ale obiecuje, że niedługo coś się pojawi, bo zasługujecie na porządną porcję nowych imaginów, za moją nieobecność, a ja za nią powinnam dostać porządnego kopa w dupe xD Także biore się dosłownie w tym momencie za pisanie, trzymajcie się ciepło, kooochm Was <33333


wtorek, 15 kwietnia 2014

Imagine 42 Zayn Part XI

                - (t.i.), czekaj! – usłyszałaś, że ktoś Cie woła.
                Obróciłaś się i zobaczyłaś jak z końca korytarza szkolnego biegnie w Twoim kierunku Twoja najlepsza przyjaciółka. Otworzyłaś szerzej oczy z zaskoczenia. Kilka osób spojrzało na nią dziwnie. No tak, jak może odzywać się do tej świruski, która umawia się z bandytą. Zacisnęłaś dłonie w pięści. Ludzie byli okropni, kiedy znajdowałeś się poza linią tego co uważają za normalne i dopuszczalne. Wystarczyło, że ktoś chociaż trochę różnił się od nich, a już traktowali go z wyższością. Nie chodziło tutaj już nawet o Zayna. Zawsze tak jest. Nie ten ubiór czy muzyka, której słuchasz i automatycznie jesteś wytykany palcami.
                Zatrzymałaś się i poczekałaś aż dziewczyna się z Tobą zrówna. Wyraz jej twarzy sprawił, że zadrżałaś. Coś musiało się stać. Tylko to mogło ją skłonić do przełamania się i odezwania do Ciebie przy innych. Nie winiłaś jej za to, że się tak zachowuje. Należała do tych ‘normalnych’, zareagowała zgodnie ze swoim instynktem. Nie obchodziło jej jaka jest prawda, jeśli inni coś mówią to znaczy, że mają rację. Zayn nie miał nic do powiedzenia w tej sprawie. Praktycznie uniemożliwili mu jakąkolwiek formę wytłumaczenia tego wszystkiego. Z góry coś założyli i raczej nie zamierzali zmienić zdania.
                - Zayn wdał się w bójkę z jakimś chłopakiem! Musisz ich rozdzielić, bo on jest za silny dla wszystkich, którzy próbowali go odciągnąć! – powiedziała roztrzęsiona, chwytając Cie za rękę i ciągnąc w kierunku, z którego przyszła. Pobiegłyście razem przepychając się przez ludzi i nie zwracając uwagi na ich wyzwiska za każdym razem kiedy na kogoś wpadłyście.
                - Ale co ja mogę zrobić?! Skoro nawet oni nie potrafią to… - wydukałaś rozglądając się gorączkowo i szukają wzrokiem ciemnej czupryny.
                - Przecież już raz go powstrzymałaś! – wydyszała.
                Nie odpowiedziałaś, bo w tym samym momencie zobaczyłaś Zayna okładającego pięściami jakiegoś chłopaka, który wyraźnie miał już dość. Z nosa mulata leciała krew, ale zdawał się tego nie zauważać. Ten drugi był w nie lepszym stanie. Wyrwałaś się dziewczynie i przepchnęłaś się między ludźmi, którzy zebrali się wokół dwójki chłopaków walczących ze sobą z niewiadomego dla Ciebie powodu. Nie wiedziałaś co robisz, Twoim naturalnym odruchem było rzucenie się na Zayna kiedy właśnie mierzył pięścią w brzuch tamtego chłopaka. Jego pięść zatrzymała się w ostatniej chwili i skończyła mocno na Twojej talii. Uwiesiłaś się na jego ramionach szepcząc uspokajające formułki, błagając w myślach, żeby Cie posłuchał. Nie bałaś się tego, że Cie skrzywdzi, powiedział, że nigdy by tego nie zrobi. Bałaś się tego, że wtedy kiedy go powstrzymałaś to był tylko przypadek i tym razem odsunie Cie na bok i wróci do walki. Ale nic takiego się nie stało. Trzymałaś mocno ramiona chłopaka, ale wiedziałaś, że z jego siłą wyrwanie się Tobie byłoby chwilą. Jego nozdrza rozszerzały się pod wpływem wdychanego i wydychanego powietrza, a oczy cały czas były skupione na chłopaku, którego podtrzymywał teraz jakiś blondyn w brązowej bluzie. Czułaś jak jego mięśnie drżą pod Twoimi dłońmi, a w jego ciemnych tęczówkach widziałaś wewnętrzną walkę. Był wściekły.
                - Zayn, spokojnie, jestem tutaj okej? Chodźmy stąd…  - Chłopak spuścił wzrok na Ciebie, a coś w Twoim ciele drgnęło kiedy zobaczyłaś, że patrzy na Ciebie tak samo zimno jak na innych. Wzięłaś płytki wdech, bo poczułaś, że nogi zaczynają Ci mięknąć. – Proszę… - To słowo wyraźnie zmieniło coś w twarzy Zayna. Wydawało Ci się, że dopiero teraz zdał sobie do końca sprawę z tego, że to Ty. I co dziwniejsze niemal natychmiast wypuścił z płuc powietrze i powoli zaczął się uspokajać. Chwycił Cie w talii delikatnie przesunął, nie puszczając Cie nawet na chwilę. To absurdalne jak te dłonie, które przed chwilą obijały czyjeś ciało o czym świadczyły drobne ranki na jego knykciach, mogły również być tak delikatne i ostrożne. Miałaś wrażenia, że Twoja skóra jest dla niego wykonana ze szkła i dotyka jej z całą ostrożnością na jaką było go stać.
                - Nie waż się kiedykolwiek powiedzieć o niej jeszcze raz coś takiego. Nie waż się nawet na nią spojrzeć – powiedział prosto do chłopaka, z którym przed chwilą się bił. Tamten wyraźne był przerażony. Nie próbował zgrywać twardego, mimo że z tego co wiedziałaś to miał w szkole opinię twardziela, który nigdy sam nie był ofiarą. – Ani nawet myśleć, rozumiesz?
                - T-tak – wydukał chłopak. Około 15 osób, które zebrały się wokół was ciągle wstrzymywało powietrze. Doskonale wiedziałaś, że liczyli na to, że Zayn znowu dostanie szału. Ale nic z tego. Nie kiedy Ty tu jesteś i najwyraźniej masz wpływ na to co zrobi Zayn.
                - Chodźmy stąd – poprosiłaś cicho.|
                Chłopak ponownie spojrzał na Ciebie, ale tym razem w jego oczach zobaczyłaś jak wielkie wyrzuty sumienia go dręczyły. Zayn pociągnął Cie za sobą cały czas opiekuńczo obejmując Cie w talii jedną ręką. Zdziwiło Cie, ze nie było tu żadnego nauczyciela, ale po chwili zdałaś sobie sprawę z tego, że była to jedyna część szkoły gdzie nie zamontowano jeszcze kamer, wystarczy że któryś z nauczycieli z jakiegoś powodu nie poszedł na dyżur i cała sprawa została pomiędzy grupką osób, która była świadkami. W pewnym momencie przestałaś ślep podążać za Zaynem i sama wzięłaś go za rękę i poprowadziłaś do łazienek dziewczyn na 1 piętrze, gdzie lekcje miało tylko kilka osób z równoległej klasy. Zayn protestował i praktycznie zapierał się nogami, żeby tam nie wchodzić, ale mało Cie to obchodziło. Wepchnęłaś go do środka, a kilka dziewczyn, które poprawiały makijaż przy lustrze zdębiało kiedy was zobaczyło. Zaczęły gorączkowo między sobą szeptać i chwilę później zostaliście sami. Pokierowałaś Zaynem w stronę umywalek i oparłaś go o jedną z nich tak, że chłopak lekko na niej przysiadł. Wyciągnęłaś z torebki koszulkę, którą miałaś przeznaczoną na zajęcia fizyczne i zmoczyłaś w zimnej wodzie. Ostrożnie przyłożyłaś ją do krwawiącego miejsca, nie wiedząc co jest po prostu krwią, a gdzie może ukrywać się jakaś rana. Zayn nie powiedział ani słowa ani nie wydał z siebie najcichszego dźwięku. Tylko patrzył prosto na Ciebie z dołu, bo na siedząco jego głowa znajdowała się na poziomie Twojej klatki piersiowej. Starałaś się nie patrzeć mu w oczy, bo czułaś się dziwnie z tym wszystkim. Dlaczego właśnie Tobie udaje się nad nim zapanować? Twoim zdaniem nie miało to kompletnie żadnego sensu. Nie byłaś dla niego nikim wyjątkowym, znał Cie tak krótko, że nie można tu było mówić o jakimś przywiązaniu, które mogłoby mieć ewentualnie wpływ na coś takiego. Ale z punktu widzenia kogoś z zewnątrz byliście sobie praktycznie obcy.
                - O czym myślisz? – spytał nagle, sprawiając, że prawie odskoczyłaś od niego. Przełknęłaś ślinę.
                - O różnych rzeczach… O czym mówiłeś do tego chłopaka? Kogo obraził? – zapytałaś ciekawa, ale starając się nie być wścibska. Mógł przecież nie chcieć o tym mówić, nie wiedziałaś o co im poszło.  Zayn zdawał się zrobić nieco nerwowy na tamto wspomnienie. Odruchowo położyłaś mu dłoń na ramieniu kiedy zobaczyłaś, że jego oczy ciemnieją. Chłopak westchnął i spuścił wzrok na swoje dłonie.
                - Zaczął od wyzywania mnie, to byłem w stanie znieść, ale kiedy odważył się nazwać Cie… - urwał i zacisnął zęby. Zamarłaś. Nie sądziłaś, że może chodzić o Ciebie. Pogłaskałaś go po ramieniu żeby Ci spojrzał w oczy. Zniżyłaś się lekko, ignorując dziwne uczucie w brzuchu, które zdawało się zwiększyć kiedy tylko wasze oczy się spotkały.
                - Zayn, jestem twarda, uwierz mi, że zdanie innych się dla mnie nie liczy – powiedziałaś powoli. W jego tęczówkach widziałaś jak bardzo jest zagubiony.     
                - Ale mi zależy na tym, żeby inni widzieli Cie taką jaką ja Cie widzę.  Jesteś dla nich wszystkich za dobra, nie zasługują nawet na to, żeby oddychać tym samym powietrzem co Ty!
                - Zayn… - wydukałaś oszołomiona.
                - Nie (t.i.), jesteś wyjątkowa. Nigdy nie poznałem kogoś takiego jak Ty. Nikt nie będzie Cie obrażał dopóki ja jestem w pobliżu. A nigdzie się nie wybieram.

_________________________________________________________________

Nie wiem jak ma Was przeprosić za tak długie czekanie, nie wyrabiam no :(( Obiecuje, że podczas przerwy mimo, ze będę też zakuwać do egzaminów to znajdę czas, żeby napisać coś dla Was, może zabiore się za jakieś zamówienie, żeby Was tym Zaynem tak do końca nie zanudzić :) Kocham Was <3

wtorek, 8 kwietnia 2014

Imagine 42 Zayn Part X

                Obudziłaś się na ziemi, nie mając pojęcia jak ani kiedy się tu znalazłaś. Wyplątałaś się z pościeli i spojrzałaś zmęczonymi oczami na zegar na ścianie. Zajęło Ci zdecydowanie więcej czasu niż powinno, zorientowanie się, która jest godzina. Zaklęłaś pod nosem. Poniedziałek. I spóźnienie. Świetny sposób na rozpoczęcie tygodnia po weekendzie pełnym zagubienia we własnych myślach i życiu. Przynajmniej (i.t.p.) raczyła się odezwać. Dokładnie raz. Nie wierzyłaś, że tyle rzeczy może się zmienić zaledwie w tydzień. W ostatni poniedziałek byłaś boginią sarkazmu, której nie obchodziło kompletnie nic, która lubiła swoją ławkę dokładnie taką jaką jest. Czyli pustą. A teraz? Nie sądziłaś, że tak niewiele może zabrać przytemperowanie Twojego charakterku. Nawet rodzice to zauważyli. Nie chciałaś myśleć, że naprawdę się zmieniasz. Lubiłaś siebie taka jaka jesteś. Przecież taka byłaś. Każde inne zachowanie było nienaturalne... A przynajmniej powinno takie być.
                Zwalczyłaś ruch, żeby zerwać się i jak najszybciej wyszykować do szkoły. Stara Ty spokojnie zeszłaby na śniadanie, nie martwiąc się tym, która godzina. Wstałaś i włożyłaś stopy w ciepłe kapcie, mrużąc oczy, gdy słońce przenikające przez okno dotarło do Twojej twarzy. Przeszłaś do kuchni mijając po drodze tatę, który wychodził już do pracy.
                - Ty nie miałaś przypadkiem na 8? - spytał pakując do swojej torby ostatnie rzeczy. Podeszłaś do lodówki i wyciągnęłaś stamtąd ulubiony jogurt.
                - Miałam - odparłaś spokojnie.
                - Mama wie?
                - Nie.
                - Twój sekret jest bezpieczny ze mną - zachichotał. Uśmiechnęłaś się do niego szeroko. - Tylko przyjdź chociaż na drugą lekcję, mama będzie wściekła jak się dowie.
                - Wiem, wiem - mruknęłaś jedząc jogurt.
                - To zmykaj do pokoju, zdążę Cie jeszcze podwieźć. - Mrugnął do Ciebie. Wyszczerzyłaś się. Gdyby nie tata, mama dałaby Ci chyba dozgonny szlaban za wszystko co przewiniłaś w tym roku szkolnym. Uśmiechnęłaś się zjadliwie. Trochę tego było.

***


                Weszłaś do klasy na 10 minut przed końcem pierwszej lekcji. Czułaś, że znowu panujesz nad swoim życiem i jesteś sobą. Reakcja klasy była przewidywalna, wszyscy spojrzeli na Ciebie jakby to było coś normalnego, najwyraźniej na chwilę zapominając, że jesteś tą, która przyjaźni się z domniemanym mordercą. Zacisnęłaś zęby i Twój humor uleciał jak powietrze z przebitego balonu. Całkowicie i bezpowrotnie. Spojrzałaś na swoją ławkę i dostrzegłaś Zayna, który był wpatrzony w okno i najwyraźniej nie zauważył Twojego pojawienia się.
                - Dzień dobry - powiedziałaś wesoło. - Przepraszam za spóźnienie!
                - Nie żeby to było coś nowego - wymsknęło się Twojej 'przyjaciółce'. Posłała Ci lekki uśmiech, który Cie uspokoił. Może jednak była skłonna przejść na Twoją stronę?
                - Spokojnie. Odrobisz to po lekcjach - mruknął nauczyciel wyraźnie zbyt niewyspany by na Ciebie nakrzyczeć. Był poniedziałkowy poranek, wtedy wszyscy byli albo zaspani, albo drażliwi. Miałaś szczęście, że trafiłaś na nauczyciela cierpiącego na to pierwsze.
                Dopiero teraz Zayn Cie zauważył. W jego oczach pojawił się błysk, a kąciki ust drgnęły. Usiadłaś obok niego bez słowa i odwzajemniłaś jego spojrzenie, wyzywająco unosząc brew. Chłopak zaśmiał się cicho i pokręcił głową w rozbawieniu przenosząc swój wzrok na ławkę. Część klasy zauważyła wasze spojrzenia i niemal natychmiast rozległy się szepty. Zayn zacisnął dłoń w pięść tak mocno, że jego knykcie pobielały. Chciałaś jakoś mu pomóc, powiedzieć, żeby nie przejmował się tymi kretynami, bo nie znają ani jego, ani Ciebie tak naprawdę. Ale bałaś się, że w ten sposób pogorszysz sprawę. To że troszczyłaś się o czyjeś uczucia było dla Ciebie nie do pomyślenia. Na ogół obchodziła Cie jedynie przyjaciółka, reszta była po prostu niepotrzebnymi użytkownikami tego samego powietrza. A teraz nagle los tego chłopaka był dla Ciebie odruchowo ważniejszy niż własne odczucia. Poczułaś się okropnie. Nici z powrotu do starego 'ja'. Niektórych zmian nie dało się już cofnąć.
                Czekałaś aż wszyscy wyjdą z klasy i dopiero wtedy wstałaś. Zayn zrozumiał Cie bez słów i został razem z Tobą. Spojrzałaś na niego kolejny raz nieco rozszerzając oczy na widok jego absurdalnie długich rzęs.
                - Jak tam biwak? - spytałaś grzecznie. Po chwili wybuchłaś śmiechem. Zayn spojrzał na Ciebie zaskoczony.
                - Co?
                - Przepraszam, zachowuje się po prostu tak niepodobnie do siebie, że już sama nie poznaje siebie. W życiu nie spytałam chyba nikogo co u niego - powiedziałaś kierując się ku wyjściu.
Chłopak zachichotał. Cudownie było czuć, że jego agresja odeszła i znów nad sobą panuje. Tego Zayna byłaś w stanie nawet polubić jeśli do końca szkoły będziesz skazana tylko na jego towarzystwo.
                - Dziwne, jesteś przecież taaaka towarzyska - odparł ironicznie przepuszczając Cie w drzwiach. Trochę Cie to zaskoczyło, bo większość chłopaków z Twojej klasy nie obchodziło, że w takiej sytuacji wypadałoby zachować się kulturalnie.
                - Nie nabijaj się ze mnie. To nie moja wina, że nie lubię ludzi. - Wzruszyłaś ramionami rozbawiając chłopaka jeszcze bardziej.
                - Jasne - parsknął. - Biwak był świetny, tylko Ashton i Harry jak zwykle musieli wymyślić jakieś głupie zawody pomiędzy sobą. - Uśmiechnął się na samo wspomnienie. - Szkoda, że Cie nie było.
                Zapadła cisza. Mogłaś potraktować takie wyznanie normalnie, powiedzieć, że może następnym razem wybierzesz się z nimi albo powtórzyć gadkę, że to nie Twoje klimaty. Mogłabyś to zrobić. Gdyby nie to jakim tonem to powiedział.
                - Może wyjdziesz gdzieś dzisiaj z nami? Za to, że cała szkoła jest teraz przeciwko Tobie wiszę Ci co najmniej duże frytki. - Uśmiechnął się asymetrycznie. Przewróciłaś oczami.
                - Nie oczekuje niczego w zamian. Większość z nich do niedawna nie wiedziała nawet kim jestem. Prawie nic się nie zmieniło poza tym, że teraz większość chce wiedzieć wszystko o mnie i o tym czy z Tobą chodzę - zakpiłaś. Chłopak uniósł brew.
                - Naprawdę wszyscy uważają, że ze sobą chodzimy? - spytał dziwnie wysokim głosem. Spojrzałaś na niego podejrzliwie.
                - Taa... Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że rzuciłeś się na jakiegoś chłopaka, bo mnie szturchnął? - Wzniosłaś oczy do nieba. Zayn posmutniał i natychmiast pożałować swojej bezpośredniości. No jasne, stary charakter odzywa się w nieodpowiednim momencie.
                - Przepraszam, to moja wina - mruknął. Doszliście już pod klasę, w której mieliście kolejną lekcję. Zatrzymaliście się niemal w tym samym momencie i spojrzeliście na siebie niepewnie.
                - Zayn... To nie Twoja wina. Nie warto tu szukać winnych. Tak po prostu jest. Nie mam nic przeciwko, że oni się tak zachowują, jestem twarda, byle jaka plotka nie może mnie zranić - powiedziałaś patrząc do góry w jego ciemne oczy. Fascynował Cie ten błysk niebezpieczeństwa, który nigdy ich nie opuszczał. Jego oczy były niemym ostrzeżeniem tego z czym zmagał się Zayn.
                - Wiesz co? Jesteś niesamowita.
                Przyciągnął Cie do siebie i przytulił mocno jakby potrzebował w tej chwili Twojego wsparcia. Zamarłaś, ale po chwili wtuliłaś się w niego ostrożnie. Nie dlatego, że martwiło Cie, że to potwierdzi plotki. Dlatego że nie odepchnęłaś go w pierwszym odruchu jak zrobiłabyś to kiedyś. Zayn był silny i niebezpieczny, a jednocześnie wrażliwy i nieodporny na krzywdzących go ludzi. Nie mogłaś go teraz zostawić samego. To absurdalne, ale zdążyłaś się już na tyle przyzwyczaić do jego obecności, że czułabyś się nieswojo bez niego w jednej ławce. Nie mogłaś dłużej zaprzeczać, że się do niego przywiązałaś. W dodatku jego ramiona były takie szerokie i ciepłe...

______________________________________________________________

Strasznie Was przepraszam, że dodaje teraz tak rzadko, ale za 2 tygodnie mam egzaminy i po prostu nie jestem w stanie myśleć o niczym innym tylko o tym, cały czas się uczę a i tak zapewne je zawalę i zostanę kloszardem na brytyjskim wysypisku śmieci organicznych. Ale za to będę blisko 1D. Trzeba szukać pozytywów w życiu :') Podejrzewam, że dopóki oceny nie będą wystawione cały czas utrzyma się taka częstotliwość dodawania postów za co Was przepraszam. Ale w wakacje będę tyle pisać, że będziecie mnie mieli dość! Buźka :*
P.S. Takie niezwiązane z niczym, słyszeliście już 'Sing' Eda Sheerana?? Bo ja się uzależniłam! ;D

środa, 2 kwietnia 2014

Imagine 42 Zayn Part IX

Dedykacja dla autorki tysięcznego komentarza, Emily Smith <3 Kocham Cie aniołku :*

                Gdy wychodziłaś ze szkoły, poczułaś za sobą czyjąś obecność. Obróciłaś się przez ramię i napotkałaś spojrzenie swojej przyjaciółki. Dziewczyna natychmiast spuściła wzrok na swoje buty. Zatrzymałaś się na placu przed szkołą i skrzyżowałaś ręce pod biustem, czekając na nią.
                - To teraz udajesz, że mnie nie znasz? - zakpiłaś, gdy dziewczyna minęła Cie bez słowa. - Wiesz, teoretycznie trudno wymazać kilka lat przyjaźni w parę godzin. A jednak Tobie się udało, kurde gratuluję! - parsknęłaś sarkastycznie patrząc na jej plecy. Zatrzymała się w pół kroku i odwróciła. Jej oczy były szkliste, a dłonie zaciśnięte.
                - Po prostu mam nadzieję, że jakoś przemówię Ci w ten sposób do rozsądku. On jest niebezpieczny! Nie możesz się tak narażać. Poza tym nie powiedziałaś mi, że coś między wami jest! Co z Ciebie za przyjaciółka? Tylko udawałaś, że go nienawidzisz?! - powiedziała wzburzona. Otworzyłaś szerzej oczy.
                - Dziękuje, że uważasz mnie za totalną ździrę bez uczuć. Myślisz, że mogłabym Cie tak okłamać?! Wszystko co Ci mówiłam o Zaynie to prawda, nie lubiłam go od początku. Dopóki nie doszło do tego incydentu na korytarzu i z nim nie porozmawiałam. Jakbyś znała prawdę to nie odwracałabyś się ode mnie plecami - odparłaś.
                Poruszyło Cie to, że przyjaciółka miała łzy w oczach. Wiedziałaś, że dalej jej na Tobie zależy i się o Ciebie boi. Ale przecież Zayn nie był zagrożeniem. A przynajmniej nie dla Ciebie. Poczułaś się dziwnie przyznając to. Nawet jeśli zrobiłaś to tylko w myślach.
                - To powiedz mi prawdę - poprosiła cicho, przestępując z nogi na nogę.
                Westchnęłaś. Gdyby to było takie łatwe. Jednak wiedza, którą posiadałaś nie należała do najprostszych, wiedziałaś ile kosztowało Zayna, żeby powiedzieć Ci to wszystko. Nie mogłaś rozpowiadać tego bez jego wiedzy. To było jego życie.
                - To dotyczy Zayna, więc to jego decyzja komu powie, a komu nie. Ja bym Ci zaufała, wiesz? A Ty praktycznie wyparłaś się mnie jakbyś się bała, że inni mogą zacząć o Tobie plotkować jak o nas - stwierdziłaś urażona. Dziewczyna drgnęła.
                - 'Nas'? Wiedziałam, jednak jest coś pomiędzy wami! - powiedziała triumfalnie. Zacisnęłaś zęby i wzięłaś głęboki wdech przez nos.
                - Powtarzam Ci, że nie. Nie jesteśmy nawet przyjaciółmi. Po prostu ja go rozumiem, a on to docenia. I tyle.
                - Ale dlaczego tak zaciekle go bronisz? Skąd możesz mieć pewność, że mówi prawdę? Może Cie okłamuje, a Ty mu głupio wierzysz w każde słowo. - Podniosła głos.
                Pokręciłaś głową coraz bardziej zrozpaczona w jakim kierunku biegnie ta rozmowa. Naprawdę nie chciałaś mówić, ani nawet myśleć, o tym dlaczego wierzysz Zaynowi w każde słowo. Ale może to zwróci Ci przyjaciółkę. Czułaś się samotna i odrzucona, widząc jak kręci się wśród jakiejś grupki, zachowując się jakby nie interesował jej Twój los. Wzięłaś głęboki wdech.
                - Wierze mu we wszystko... Ponieważ mu ufam.

***

                W sobotę przyszedł czas na Twoją kare za wszystkie wyjścia z klasy bez pozwolenia nauczyciela w tym tygodniu. W sumie Twoja mama i tak potraktowała Cie łagodnie, bo była zmartwiona Twoim straceniem przytomności w szkole. Czułaś się z powrotem znakomicie, ale skoro dzięki temu obyło się bez szlabanu... Musiałaś tylko zrobić zakupy. Z pozoru nic wielkiego, ale diabeł tkwił w tym, że wysłano Cie do ogromnej hali, gdzie było więcej towaru niż jadu w Twoim głosie. A to akurat był wyczyn. Tłok był spory, w końcu weekend. Denerwowały Cie te wszystkie babcie polujące na promocje. No na litość boską, po co Ci 10 kartonów mleka tylko dlatego, że dziesiąty był gratis? Pchałaś wózek wypełniony już niemal w całości rzeczami z listy, kiedy zza rogu wpadł prosto na niego jakiś chłopak. Przekleństwo wyrwało Ci się z ust, gdy ten wylądował na tyłku z bardzo zdezorientowaną miną.
                - Wow. Nie mówili, że zakupy mogą być niebezpieczne. - Usłyszałaś niski głos z charakterystyczną chrypką. Oczy Ci pojaśniały i natychmiast poleciałaś mu pomóc.
                - Harry! Boże przepraszam, nie widziałam Cie, sierota ze mnie. Z Ciebie w sumie też, bo mogłeś odskoczyć, a nie wepchać się prosto pod wózek - dokończyłaś filozoficznie, podając chłopakowi rękę. Spojrzał na Ciebie zielonymi oczami natychmiast Cie poznając.
                - Czeeeść - powiedział wstając. Różnica jego wzrostu, gdy wstał była ogromna. - Ty nawet wjeżdżając w kogoś wózkiem potrafisz zrobić z niego winowajcę. - Przewrócił oczami uśmiechając się słodko.
                - Może powinnam zostać prawnikiem. Gdybym potrafiła odzywać się tylko jeśli zostałabym o to poproszona. Więc raczej małe szanse. - Wzruszyłaś ramionami, a chłopak się roześmiał. - Co tu robisz? Jesteś z resztą?
                - Z Zaynem i Ashtonem, urządzamy dziś biwak i potrzebujemy zapasów jedzenia. - Uśmiechnął się na samą myśl.
                Zayn tu jest. Starałaś się sprawiać wrażenie, że ta wiedza nie zrobiła na Tobie żadnego wrażenia. Po chwili zmarszczyłaś brwi.
                - A Ashton to...?
                - A tak, to mój kuzyn, podobny do mnie tylko znacznie brzydszy. - Wyszczerzył się. Nagle ktoś zdzielił go po głowie. Chłopak miał jasne, kręcone włosy, dołeczki w policzkach i rozbawiony wyraz twarzy.
                - Jasne. To Ty jesteś najbrzydszy w rodzinie. Ciocia Anne podobno adoptowała Cie jak była w irlandzkich slumsach - odezwał się opierając przedramię na jego barku.
                - Spadaj Irwin - prychnął Harry unosząc brodę do góry. Wybuchłaś śmiechem, a wtedy dołączył do was ostatni z chłopaków. Zayn. Miał nieco dziwny wyraz twarzy. Jakby walczył nie tylko z rozbawieniem, ale również ze złością.
                - Widzę, że bardzo się kochacie. Nie martwcie się, oboje jesteście brzydcy - powiedziałaś ze złośliwym uśmieszkiem.
                - Piękna damo, łamiesz mi serce. - Ashton złapał się za pierś z wymalowanym na twarzy bólem.
                - Już nie kokietuj Irwin - zachichotał Harry. - Ona woli mnie.
                - Chcesz się przekonać? - zapytał Ashton udając, że napina mięśnie. Przewróciłaś oczami.
                - Szczerze mówiąc wole już zostać starą panną. - Pokazałaś im język.
                Zayn zachichotał, a Ty spojrzałaś na niego krótko. Nie bardzo wiedziałaś jak masz go traktować poza szkołą. Tam byliście 'sojusznikami'. Ale poza nią... Kim byliście? Przyjaciółmi? Znajomymi? Wrogami? Zmarszczyłaś brwi. Nie wiedziałaś, że to będzie takie trudne.
                - Może się do nas dołączysz? Febby, Niall, Liam i Sopia też będą - zaproponował Zayn. Spojrzałaś na niego zdziwiona. Chciał spędzić z Tobą czas? Dlaczego? I dlaczego nie wywoływało to w Tobie niechęci?
                - Sory, nie moje klimaty. Ale bawcie się dobrze. - Posłałaś mu uśmiech. Skrzywił się nieco.
                - Szkoda. No, ale trudno...
                - Zaraz, Ty jesteś (t.i.) tak? - spytał nagle Ashton.
                - I co w związku z tym? - Uniosłaś brew nie bardzo rozumiejąc o co mu chodziło. Chłopak spojrzał na was zaskoczony.
                - Harry mówił, że go nienawidzisz. Widzisz dupku, Ty nic nie wiesz - mruknął do kuzyna. Harry tylko coś bąknął pod nosem.
                - Bo tak było. Ale teraz jesteśmy w neutralnych stosunkach, prawda? - Spojrzałaś na Zayna w napięciu. Znałaś jego największą słabość. Mimo wszystko trudno było powiedzieć, że relacja pomiędzy wami była zaledwie neutralna.
                - Coś w tym stylu - burknął. - Chodź, pomożemy Ci się zapakować do samochodu.
                Ruszyliście do kasy, po drodze uzupełniając wózki ostatnimi produktami. Przeszedł Cie dziwny dreszcz, gdy Twoja dłoń i Zayna zetknęła się przy wypakowywaniu wszystkiego w kasie. Nie rozumiałaś co się z Tobą dzieje. Jak nienawiść może tak płynnie zmienić się w sympatię? Jakby te dni kiedy kłóciłaś się z Zaynem nigdy nie miały miejsca. W dodatku ufałaś mu bez odrobiny zawahania. A nie darzyłaś zaufaniem każdego. 

_______________________________________________________________________

Jesteście niesamowici. Kocham Was kurde <ociera wodospad łez brudną koszulką znalezioną za łóżkiem> Nie dość, że dobiliście do 100 tysięcy wyświetleń, 1000 komentarzy, pobiliście rekord komentarzy, który wcześniej wynosił 41 to jeszcze dodatku ustanowiliście nowy, którego ogarnięcie moim nieogarniętym umysłem jest niemożliwe! CZTERDZIEŚCI OSIEM! Widywałam tyle komentarzy pod świetnymi opowiadaniami, a wiadomo że imaginy są rzadziej komentowane, a jednak Wy, słońca moje, zrobiliście coś niezwykłego! <3 Nawet nie wiecie jak Was kocham, nigdy się mnie nie pozbędziecie, będę tu pisać do upadłego choćbym miała to robić podczas lekcji historii xD 

wtorek, 1 kwietnia 2014

100 000 views!



Wooo matko. Czy tylko ja nie mogę uwierzyć, że nasz licznik pokazuje ponad STO TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ?! Kurde kurde kurde!!! Pierwszy raz w życiu tak zupełnie prawdziwie brakuje mi słów. Naprawdę nie wiem jak mam się zabrać do podziękowań... W życiu nie sądziłam, że ten blog zyska takie zainteresowanie, kiedyś się prawie rozpłakałam jak czytałam jeden z waszych komentarzy. Już kiedyś wspominałam, że założyłam tego bloga dla siebie i czytała go tylko przyjaciółka. A teraz...

Pamiętajcie, że to wszystko była praca grupowa, gdyby nie Wy nie miałabym dla kogo pisać, jesteście dla mnie najważniejsi i tym bardziej żałuje, że nie mam tyle czasu co kiedyś, żeby dla Was pisać, czuję, że Was zaniedbuje, a Wy i tak jesteście tutaj ze mną za każdym razem, komentując i wspierając mnie.

Oto mój ulubiony komentarz, ten przy którym prawie się popłakałam:


Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem, jesteście naprawdę niesamowici. Wiedziałam, że Was na to stać <3 Na chwilę obecną jest ich 41 co oznacza, że brakuje jeszcze tylko JEDNEGO komentarza do pobicia rekordu, więc jeśli to czytasz i jeszcze nie skomentowałeś kochany czytelniku to proszę zrób to dla mnie :**