sobota, 29 marca 2014

Imagine 42 Zayn Part VIII

*WAŻNA NOTKA POD POSTEM
BRAKUJE 1 KOMENTARZA DO POBICIA REKORDU


                Rano obudziłaś się ze świadomością, że wczorajszy dzień mógł zmienić wszystko. Także to jak ludzie patrzą na Ciebie. W końcu byłaś częścią wczorajszych wydarzeń. Ale chyba nie mogło być tak źle. Przecież Zayn nie zrobił temu chłopakowi krzywdy. Tylko przycisnął go do ściany i mu groził. No dobra, to nie było byle co, ale mogło skończyć się gorzej. Tak. Gdyby nie Ty. Ta świadomość robiła dziwne rzeczy z Twoim umysłem. Dlaczego akurat Tobie udało się go powstrzymać. Ty go tylko odciągnęłaś... To nie było nic niezwykłego. Na pewno Zayn to wyolbrzymił. Jakby ktoś inny go odciągnął to przecież na pewno też by posłuchał. Chyba. Bolała Cie już głowa od tych wszystkich myśli. Zakryłaś twarz poduszką. A dzień dopiero się zaczął.

***

                Gdy tylko weszłaś do szkoły, odniosłaś wrażenie, że wszyscy na Ciebie patrzą. Uniosłaś brew i przeszłaś przez korytarz, utwierdzając się w przekonaniu, że naprawdę tak jest. Jednej wyjątkowo nachalnej dziewczynie posłałaś mordercze spojrzenie. Nie lubiłaś być w centrum uwagi w takim stopniu. W porządku jeśli kilka osób zwróci na Ciebie uwagę, uśmiechnie się czy spojrzy na Ciebie wzrokiem kogoś kto rozumie ból chodzenia do szkoły w równym stopniu co Ty. Ale nie kiedy każdy się na Ciebie gapi. Miałaś ochotę zawrócić i zniknąć im z oczu. Domyślałaś się powodu ich zainteresowania. Nie sądziłaś, że Zayn ma racje i to wszystko rozejdzie się tak szybko. Jeśli tak zareagowali na Twój udział we wczorajszym zdarzeniu to co dopiero na Zayna? Ostatnie kroki dzielące Cie od przyjaciółki pokonałaś niemal biegiem. Dziewczyna spojrzała na Ciebie zmartwiona i objęła Cie mocno.
                - Wszystko w porządku? Po szkole chodzą plotki, że... - zaczęła nerwowo.
                - Cokolwiek usłyszysz obiecuj mi, że nie uwierzysz w to dopóki ja lub Zayn nie powiemy Ci prawdy, dobrze? - spytałaś błagalnie. Nawet nie chciałaś wiedzieć co powymyślali uczniowie.
                - (t.i.)! - zawołał chłopak z Twojej klasy. Wyplątałaś się z objęć przyjaciółki i spojrzałaś na niego pytająco. - To prawda, że chodzisz z tym mordercą? - Zacisnęłaś zęby, bo nagle poczułaś ogromną ochotę komuś przywalić.
                - Ja słyszałem, że ten nowy to jakiś świr, lepiej na siebie uważaj, jak chcesz to mogę mu pokazać gdzie jego miejsce - powiedział inny ostentacyjnie wyłamując kostki.
                - Podobno pobił swoją byłą dziewczynę - wtrącił kolejny chłopak. Wtedy wybuchłaś.
                - Nic z tego co mówicie nie jest prawdą, rozumiecie?! A Zayn nigdy nie skrzywdziłby dziewczyny! Nic o nim nie wiecie, więc nie macie prawa się wypowiadać! - krzyknęłaś rozzłoszczona. Przyjaciółka spojrzała na Ciebie zdziwiona.
                - Dlaczego go bronisz? - mruknęła. - On jest nienormalny i niebezpieczny!
                - No nie, Ty też?! - Spojrzałaś na nią z niedowierzaniem. - Jesteście wszyscy siebie warci, idioci bez rozumu, którzy uwierzą we wszystko co usłyszą!
                Przepchnęłaś się przez tłum nie martwiąc się tym, że jakiś chłopak dostał przy okazji w żebra Twoim łokciem. Słyszałaś, że przyjaciółka Cie woła, ale nie zamierzałaś na to zareagować. W pewnym momencie wpadłaś na kogoś z impetem. Spojrzałaś do góry mając już wiązkę przekleństw na końcu języka kiedy zdałaś sobie sprawę z tego, że to Zayn. Miałaś wrażenie, że Twoje stopy przyrosły do ziemi. Twoje oczy wpatrzone były prosto w jego smutne tęczówki. Dopiero teraz zauważyłaś, że w jego oczach było coś niebezpiecznego. Nawet kiedy miały ten normalny, ciepły odcień ostrzegały, że ich właściciel jest niebezpieczny. Żałowałaś, że nie zauważyłaś tego wcześniej. Może wtedy w jakiś sposób dałoby się to wszystko powstrzymać.
                - Lepiej się ze mną nie pokazuj, bo Cie znienawidzą - odparł cicho.
                - Z natury postępuje wbrew wszystkim. Więc raczej nie skorzystam z oferty - powiedziałaś podnosząc brodę do góry. Chłopak spojrzał na Ciebie zaskoczony.
                - Przecież mnie nienawidzisz...
                - Nie. Nie pałam do Ciebie miłością, ale teraz także wiem, że na pewno Cie nie nienawidzę. Nienawidzę za to, gdy ludzie uważają, że wszystko wiedzą i oceniają mnie nie znając prawdy. Więc proszę bardzo. Niech myślą co chcą - powiedziałaś twardo.
                Chłopak rozejrzał się dookoła. Widziałaś po wyrazie jego twarzy, że boli go to jak wszyscy tutaj na niego patrzą. Z nienawiścią i strachem jednocześnie. Jego oczy pociemniały. Coś w Twoim sercu drgnęło. Zayn niczym nie zawinił, a został skazany na coś takiego.
                - A poza tym jeśli wylądowałbyś w zakładzie to byłoby to przeze mnie. Więc jeśli twierdzisz, że jestem jedyną osobą, która kiedykolwiek powstrzymała Twój atak, to pomogę Ci przebrnąć przez to wszystko dopóki nie zapomną. Chociaż wątpię, żeby udało mi się to zrobić, gdyby coś takiego miało się powtórzyć.
                - Dlaczego? - wydukał.
                - Bo nawet nie wiem dlaczego wcześniej się udało i...
                - Nie, nie dlaczego uważasz, że nie udałoby Ci się ponownie powstrzymać ataku. Dlaczego chcesz mi pomóc? - spytał marszcząc czoło. Otworzyłaś usta i szybko zastanowiłaś się nad odpowiedzią.
                - Nie chcesz mojej pomocy?
                - Nie! Nie o to chodzi - zaprzeczył natychmiast, a w jego oczach pojawił się dziwny błysk.
                - Więc o co?
                - Dlaczego to robisz? Nie musisz tego robić, możesz dołączyć do nich, zrozumiem Cie i nie będę przez to oceniać - odparł.
                - Gdybym wiedziała, zapewniam Cie że bym Ci powiedziała - mruknęłaś. - A teraz chodź pod klasę, bo zaraz zadzwoni dzwonek. Chyba nie wymiękasz?
                Usta chłopaka powoli wygięły się w cudownym uśmiechu, który odsłonił jego białe zęby. Objął Cie ramieniem i ruszył w kierunku klasy. Miałaś wrażenie, że w jednej sekundzie zupełnie przestał się nimi wszystkimi martwić.
                - Wiesz co? To że Cie lubię nie ma kompletnie żadnego sensu, ale nie zamierzam przestać. Poza tym nigdy nie kolegowałem się z mistrzynią sarkazmu - powiedział rozbawiony. Parsknęłaś i przewróciłaś oczami.
                Wiedziałaś, że to, że Zayn szedł z Tobą obejmując Cie potwierdzi plotki. Tylko jakoś przestałaś się tym martwić.

***

                Pierwsza lekcja była prawie zabawna. Śmiesznie było patrzeć na tych wszystkich ludzi, którzy wyginali szyje, żeby zobaczyć waszą dwójkę w ostatnim rzędzie. Ale żadne z was nic sobie z tego nie robiło. Wy znaliście prawdę i tylko to się liczyło. Ale należało tu użyć słowa ‘prawie’ dlatego, że cała szkoła była przeciwko wam. Cała. Czyli również Twoja najlepsza przyjaciółka. I chociaż bolało Cie to w środku to nie mogłaś tego pokazać. Wiedziałaś, że Zayn był bardzo honorowy i nie pozwoliłby Ci się odwracać od innych z jego powódu, jeśli zauważyłby, że cierpisz chociaż w najmniejszym stopniu. Przez całą godzinę nie odezwałaś się słowem do chłopaka, ale jego wdzięczność czułaś przez samo jego spojrzenie. Nawet nie wyobrażałaś sobie jak trudne to wszystko musiało być dla niego. Nie zasłużył na to wszystko. Zastanawiałaś się gdzie się podział Twój charakter i sarkazm. Zupełnie przeszła Ci ochota na wyklinanie całego świata, gdy wiedziałaś, że inni mają gorzej. Nagle to, że Twoim największym zmartwieniem była konieczność chodzenia do szkoły, możliwość szlabanu czy drobne sprzeczki z mamą wydały Ci się niewyobrażalnie głupim powodem na narzekanie. Zayn miał o wiele gorzej. Ale nie chciałaś okazywać mu współczucia. Wiedziałaś, że nie tego chłopak od Ciebie oczekuje. Nie był typem chłopaka, który chce, żeby ktoś go pocieszał. Był twardy, ale nie aż tak. Dlatego wystarczyła mu świadomość, że przy nim zostaniesz i nie odwrócisz się od niego tak jak inni. Teraz rozumiałaś dlaczego tak bardzo chciał się z Tobą wczoraj spotkać i Ci to wszystko wyjaśnić. Nie chciał zostać sam z tym wszystkim i chciał by ktoś wiedział jaki jest naprawdę. I że nic na to nie poradzi. Czułaś, że zaczynasz się zmieniać przez tego chłopaka, i mimo że wciąż miałaś czas, żeby się wycofać, to nie wiedziałaś czy chcesz to powstrzymać.
____________________________________________________________

Kochani, w tej chwili jest 99 206 wyświetleń, a to oznacza, że jeszcze troszkę i dobijemy do 100 tysięcy! Dlatego proszę, aby każdy, powtarzam, KAŻDY kto czyta mojego bloga skomentował ten post, nawet jeśli nigdy nie komentuje, proszę Was bardzo. Byłoby cudownie, gdyby udało nam się pobić rekord, liczę na Was, buźki <3

Nie Imagine Bo Prawda Room 94 and Mua


            Przyszłam z przyjaciółką do Saturna kilka/kilkanaście minut przed godziną spotkania. Mogłybyśmy być wcześniej, ale z niewyjaśnionego powodu Karolina, mama Karoliny, tata Karoliny, mój tata, pies, sąsiedzi, twitter, bułka i cały świat powiedzieli, że Saturn jest obok Tesco w przerośniętym centrum handlowym w Katowicach. Cóż, jeśli dwa odrębne końce Silesi można uznać za 'obok'. Jak w końcu przeszłyśmy przez caaałe CH i weszłyśmy do Saturna to takie dijvmmddkvdmcjs, bo puszczali całą płyte w kółko i swoją drogą na Shine Your Light prawie się popłakałam. Gadałyśmy z takimi dwoma dziewczynami jedna miała takie dwa warkocze przez całą głowę (za Chiny nwm jak to się nazywa) i ładne kreski, a druga miała śliczny uśmiech i gadałyśmy o 1D i bigosie dla Nialla. Chłopcy się spóźnili prawie godzine, ale wybaczam im to, bo ich kocham. Pierwsze co zobaczyłam to włosy Deana przez regały i myślałam, że umre. Kolejka była cholernie duża i wszyscy się przepychali jak jakieś zwierzęta (ja też). Czekałyśmy jakieś pół godziny i jak ja się w końcu znalazłam przy tym stole gdzie oni siedzieli to tak bardzo chciałam, żeby któryś na mnie spojrzał i... Nagle oczy KIERANA LEMONA skierowały się prosto na mnie i się tak słodko do mnie uśmiechnął i mówi 'Hi, are you going to our concert' tym swoim jvfmkdsc głosem MNIE, a ja takie wrycie w ziemie i co??? To do mnie??? 'Yes yes yes!!' a on 'Great!' Potem coś jeszcze powiedział, a ja się szczerzyłam i w tym czasie on i Dean zdążyli mi podpisać ich zdjęcia i Kieran podał kartke Seanowi. Kieran powiedział 'Love you babe' a ja 'I love you too!' I wtedy Kieran zauważył, że mi się jeszcze Kit nie podpisał. 'Give it to Kit' powiedział do Seana. I Sean się do mnie wtedy uśmiechnął i przez chwile trzymałam to zdjęcie razem z nim i podałam Kitowi i w międzyczasie Dean na mnie spojrzał i wtedy to był zgon, a potem Kit się podpisał i się do mnie uśmiechnął tak ślicznie i potem im znowu powiedziałam, że ich kocham i przeciskając się z powrotem przez tłum zaczęłam ryczeć i zobaczyłam mojego tate i się na niego rzuciłam i tak mega ryczałam i potem przyszła Karolina i powiedziała, że jak była jej kolej to oni już musieli iśc, a ona takie 'No! Don't go!' i Kieran jej jeszcze tą kartke wziął i jej się podpisali, ale Dean już wstał i się nie podpisał i jeszcze dwóch się podpisało dla naszej przyjaciółki Darii. A ta druga dziewczyna, z którą rozmawiałyśmy dostała od nich tak po prostu płyte z autografami! Potem był jeden wielki ryk, babeczka i herbatka, a potem koncert, i wszyscy krzyczeli cycki i śpiewali Best Song Ever, Teenage Dirtbag, She looks so perfect, We can't stop i coś jeszcze, Sean twerkował i rapował, dotknęłam jego dłoni i Kit się tak słodko uśmiechał, a Kieran ma najpiękniejszy głos świata, a Dean jest dksjvdslckd. Po koncercie nic nie słyszałam i gardło miałam całe zdarte, ale co tam, YOLO! I potem wrócili i zrobiłam sobie zdjęcie z Kitem i go przytuliłam i powiedziałam 'I love you' a on 'I love you too', i wgl to on tak mocno przytulał i musiałam stanąć na palcach, żeby go przytulić jaki on jest wysoki dkscjdmfks. I potem jeszcze do Seana poszłyśmy i z nim też mam zdjęcie i jak go przytuliłam to powiedziałam znowu 'I love you' a on 'I love you too' i potem jeszcze 'You are my hero' a on wtedy takie 'aww' i potem jeszcze go poprosiłam, żeby sobie zrobił zdjęcie z moją przyjaciółką, bo już się inne laski wyrywały, a on je tak na bok i zrobił sb zdjęcie z Karoliną!!! I mam niebieską kostke do grania na gitarze tylko nwm czy od nich czy od Black Radio, whatever, kocham ich wszystkich, Weronika ma zieloną kostke, mamy strune od wokalisty Black Radio, rajstopy od Kuby, bo Karolinka złapała (mój człowiek!), Wiola złapała Bounty od Black Radio, Kit wziął aparat od Weroniki i kręcił filmik, a potem wziął jej bransoletkę, i jeszcze znalazłyśmy potem jak już poszli wode, którą któryś rzucił i ją z takim uwielbieniem wypiłyśmy xD Szkoda, że nie zdążyłyśmy zrobić sobie zdjęć z Kieranem i Deanem, ale następnym razem nie odpuszczę xD

*Karolina, Weronika i Wiola to dziewczyny, z którymi byłam na koncercie
*Postaram się dzisiaj dodać imagina ;)

A tutaj kręcony przeze mnie mikrofalówką filmik z koncertu:


poniedziałek, 24 marca 2014

Imagine 42 Zayn Part VII


                Siedziałaś na ostatniej lekcji obok Zayna. Po odległości między wami można by sądzić, że nic się między wami nie zmieniło. A jednak. Teraz zaczynałaś powoli wszystko rozumieć. To jak zaciskał szczękę kiedy byliście na kręglach. Powstrzymywał się. Ale to dlaczego tamte zawody doprowadziły go do takiego stanu pozostawało dla Ciebie zagadką. Przecież wszyscy powiedzieli, że Harry zawsze wygrywa. Chłopak nie powinien więc oczekiwać za dużo, prawda? Czułaś, że Zayn co chwile na Ciebie zerka. Czułaś się z tym niekomfortowo, ale w duchu wiedziałaś, że gdybyś nie miała tak silnej woli to robiłabyś to samo. Miałaś mętlik w głowie. Nie rozumiałaś dlaczego wciąż wracałaś myślami do tamtych wydarzeń. Do momentu kiedy Zayn bez trudu przycisnął tamtego chłopaka do ściany. Nie wyglądał na tak silnego. Był dobrze zbudowany, ale przecież tamten chłopak był jego wzrostu i spokojnie mógłby go powstrzymać! Dostawałaś dreszczy na wspomnienie tego jak czarne i zimne były jego oczy. Tak bardzo różniły się od tego ciepłego brązowego koloru… Odetchnęłaś z ulgą, gdy zadzwonił dzwonek. Wrzuciłaś swoje książki do torby i już wychodziłaś z ławki kiedy ciepła dłoń złapała Cie delikatnie za nadgarstek. Odwróciłaś się powoli w stronę chłopaka wmawiając sobie, że wcale się go nie boisz po tym wszystkim. Jego tęczówki cały czas były nieco ciemniejsze niż zwykle, ale wciąż nie był tamten niemal czarny kolor.
                - Musimy porozmawiać  – powiedział poważnie. Przełknęłaś ślinę i ostrożnie zdjęłaś jego dłoń ze swojego nadgarstka. Chłopak skrzywił się odrobine.
                - A o czym my niby musimy porozmawiać? – mruknęłaś krzyżując ręce pod biustem. Mimo tego jak bardzo się starałaś, cały czas czułaś niepokój, który w każdej chwili mógł się przerodzić po prostu w strach.
                - Doskonale wiesz o czym – odparł cicho ze spuszczoną w dół głową. Milczałaś. Wolałabyś, żeby każde z was po prostu zapomniało o tej sprawie i wróciło do wzajemnej niechęci. – Będę czekać wieczorem w parku.  – Widząc Twoje spojrzenie natychmiast dodał. – Nie zrobię Ci krzywdy. Nie Tobie.
                Odszedł zostawiając Cie z jeszcze większą plątaniną myśli niż wcześniej. Tylko tym razem musiałaś jeszcze podjąć decyzję. Czy możesz mu zaufać?

***

                Słońce powoli chowało się za horyzontem. Niebo w kolorze różowo-pomarańczowym poprzecinane było małymi chmurami. Siedziałaś tak patrząc przez okno od bliska godziny. Wiedziałaś, że gdy tylko zacznie się ściemniać powinnaś wyjść. No właśnie, ale czy na pewno powinnaś? Jeżeli naprawdę byłaś jedyną osobą, której udało się powstrzymać ten cały atak czy jak on to nazwał to nie powinnaś się go chyba bać. Nie zrobiły Ci krzywdy. Nie Tobie. To były jego słowa. Ale nie sprawiły, że byłaś spokojniejsza. Zdałaś sobie sprawę z tego, że od tamtego wydarzenia nie rzuciłaś żadnej sarkastycznej uwagi chociaż miałaś aż za dużo okazji by to zrobić. Tak na Ciebie działał Zayn. Sprawiał, że Twoje myśli były zbyt rozproszone, żebyś mogła być sobą. Nie chciałaś, żeby tak na Ciebie wpływał. Przecież to wydarzenie nie miało prawa wpływać na to czy wciąż go nie lubisz czy może zupełnie odwrotnie. Z resztą to nawet nie była kwestia sympatii. Ty po prostu nie chciałaś o nim myśleć. Ale im bardziej się starałaś tym intensywniejszy był jego obraz w Twojej głowie. Nie mogłaś się od niego uwolnić. Nie dopóki czegoś z tym nie zrobisz.
                Włożyłaś ręce do kieszeni bluzy, gdy Twoje włosy po raz kolejny rozwiał chłodny wiatr. Szłaś ze wzrokiem wbitym w ziemię. Nie mogłaś uwierzyć, że to robisz. Przecież on mógł być niebezpieczny! Co z tego, że twierdził, że Cie nie skrzywdzi? Tamtego chłopaka na pewno też nie planował przycisnąć do ściany. A jednak to zrobił. Zatrzymałaś się w pół kroku. Mogłaś się jeszcze wycofać. Miałaś jeszcze szanse, żeby wrócić do ciepłego domu. Żeby co? Żeby myśleć co by było gdybyś jednak weszła do tego cholernego parku? Zacisnęłaś powieki i otworzyłaś je z postanowieniem, że nie będziesz tchórzem. Weszłaś do parku z podniesioną brodą wmawiając sobie, że wcale omal nie dostałaś zawału, gdy z na przeciwka wyszła w Twoim kierunku wysoka postać. Nie było jeszcze zupełnie ciemno, a w dodatku wzdłuż szerokiej na prawie dwa metry ścieżki stały stare latarnie. Ale i tak się bałaś. Z każdym krokiem byłaś coraz bardziej pewna, że ową postacią jest Zayn.  Gdy dzielił was zaledwie metr przystanęliście niepewnie. Naprawdę chciałabyś móc po prostu powiedzieć mu, że nie chcesz mieć z nim do czynienia i że ma Cie zostawić w spokoju. Ale nie potrafiłaś się odezwać, gdy tak na Ciebie patrzył.
                - Hej – powiedział cicho. Nie odpowiedziałaś. Skrzyżowałaś ręce pod biustem i spojrzałaś na niego wyczekująco. Chłopak westchnął i sięgnął ręką do karku. – Przepraszam, że wybrałem akurat to miejsce. Stwierdziłem, że nie chcesz, żeby ktoś Cie ze mną zobaczył zważywszy na to, że co najmniej połowa szkoły wie już o tym co się stało na korytarzu – dokończył smutno. – A w domu któregoś z nas byłoby zbyt…intymnie. – Zacisnęłaś zęby. Wizja Zayna siedzącego obok Ciebie w pokoju była tak rzeczywista, że natychmiast przeszedł Cie dreszcz. Byłaś dziś sama w domu i chyba tutaj czujesz się z nim bardziej bezpiecznie niż w zamkniętym pomieszczeniu. Tutaj przynajmniej co jakiś czas przechodziły pary albo ludzi z psami.
                - Zayn po prostu powiedz mi o co Ci chodzi i zapomnijmy o tym wszystkim. Doskonale wiesz, że nie jestem typowo towarzyską osobą i na ogół odpycham od siebie ludzi i raczej nici z przyjaźni. A o tym co się stało na korytarzu naprawdę jestem w stanie zapomnieć – mruknęłaś. Czułaś się dziwnie stojąc na środku ścieżki i rozmawiając z nim w takiej scenerii.
                - Chciałem Ci po prostu wyjaśnić parę rzeczy. Jutro po szkole będzie krążyć, więc plotek niż będę w stanie wyjaśnić. Dlatego wole, żebyś poznała te historie ode mnie. Z mojego punktu widzenia. Nie chce żebyś myślała, że jestem jakimś psycholem albo mordercą – odparł ściszając głos z każdym słowem jakby powiedzenie tego wszystkiego dużo go kosztowało. Serce lekko Ci przyspieszyło.
                - Mordercą?! – wydukałaś i nieświadomie zaczęłaś się cofać. Chłopak złapał Cie za ramiona i spojrzał na Ciebie błagalnie.
                - Nie jestem nim, musisz mi uwierzyć i pozwolić Ci to wszystko wyjaśnić – powiedział z desperacją w głosie. Zacisnęłaś zęby, bo przez bluzę przeniknęło do Twoich rąk ciepło jego dłoni.
                - Dlaczego Ci tak bardzo na tym zależy?!
                - Nie wiem! Po prostu zależy, okej?! Przepraszam. Nie powinienem tak wybuchać. – Wziął głęboki wdech. – Usiądźmy gdzieś proszę. Zostawię Cie potem w spokoju. Chce po prostu, żeby chociaż jedna osoba wiedziała jaki jestem naprawdę. I że nie poradzę nic na tą ciemniejszą stronę. Ona po prostu istnieje. Nie potrafię jej powstrzymać. Nic nie potrafi. – Coś błysnęło w jego oczach. – A przynajmniej tak było do dzisiejszego dnia.
                - Czuje, że będę tego żałować. I wiedz, że nie zawaham się krzyczeć jeśli spróbujesz mi coś zrobić – ostrzegłaś. Chłopak puścił Cie i spojrzał na Ciebie smutno.
                - Myślisz, że byłbym do tego zdolny?
                - A nie jesteś?
                - Nie. Nie uderzyłbym kobiety. Szczególnie Ciebie – powiedział. Odwrócił się i zaczął iść powoli w kierunku ławki. Stałaś chwilę trwając w bezruchu. W końcu wzięłaś się w garść i dogoniłaś go.
                - Dlaczego akurat mnie? – spytałaś patrząc w górę na jego twarz. Miał lekki zarost i niesamowicie długie rzęsy.  Chłopak wzruszył ramionami.
                - Po prostu. Nie za wszystkim kryje się coś większego. – Zayn usiadł na ławce, a Ty obok niego w bezpiecznej odległości. Wziął głęboki wdech i zaczął mówić. – Po pierwsze chciałem Cie przeprosić, że byłaś świadkiem mojego ataku. – Przetarł czoło dłonią. – Nie potrafię nad tym zapanować, ale miałem nadzieje, że w nowej szkole dam rade unikać takich sytuacji. A okazuje się, że już w pierwszym tygodniu wszystko wyszło na wierzch… Mam to odkąd pamiętam.  Żadne leki nigdy mi nie pomagały. Zdarzało mi się być w specjalnych szkołach do czasu kiedy trochę mi się polepszyło. W poprzedniej szkole było już naprawdę dobrze. Miałem normalnych przyjaciół, dziewczynę… Ale wtedy stało się cos co przekreśliło mnie tam raz na zawsze. Tracy, bo tak miała na imię moja dziewczyna, pojechała na weekend do swoich znajomych. Ja nie mogłem jechać, bo akurat wtedy rodzice wysłali mnie na badania. Standardowo to co zawsze, chcieli sprawdzić czy jest coś co obniżyłoby poziom mojej agresji podczas ataku. Gdy wróciłem dowiedziałem się, że Tracy mnie zdradziła. – Chłopak zacisnął dłonie w pięści. Odruchowo chciałaś jakoś go pocieszyć i już sięgnęłaś ręką do jego dłoni, ale w ostatniej chwili się powstrzymałaś. Zayn na szczęście chyba tego nie zauważył. – Chciałem skopać temu chłopakowi tyłek. Chciałem, żeby cierpiał na zewnątrz tak samo jak ja w środku. Ale nie mogłem tego zrobić. Skreśliłbym wszystko, gdybym pozwolił sobie na atak. Więc trzymałem się cały dzień z dala od nich, mimo że w środku przeżywałem katusze. Kiedy wychodziłem ze szkoły ten kretyn zaczął krzyczeć do mnie jak dobrze było mu z Tracy. Wyśmiewał mnie, bo po szkole chodziła plotka o moich atakach jednak nikt nie miał pewności czy to prawda, bo nic takiego nigdy nie stało się w szkole. Do czasu. Ten kretyn zaczął mnie popychać, ale ja dalej się trzymałem. Dopóki nie popchnął mnie tak mocno, że upadłem na ziemie. – Zacisnął powieki. – Wtedy mu oddałem. To był najgorszy atak w moim życiu. Myślałem, że go zabije… - Ukrył twarz w dłoniach. Kierowana odruchem tym razem objęłaś go nie zważając na to jak pomiędzy wami było. – Naprawdę prawie go zabiłem. Wyszedł ze szpitala po tygodniu. Gdyby nie kamery przed szkołą prawdopodobnie zamknęliby mnie w poprawczaku. Ale ze względu na to, że na nagraniach jasno widać kto zaczął, a w moich aktach jest opisana moja ‘przypadłość’  nie poniosłem takich konsekwencji jakie mogłem ponieść. Rodzice zmienili mi szkołę. I tym razem jeśli coś takiego się powtórzy wyślą mnie do zamkniętego zakładu. Jak jakieś zwierzę.

                Przez chwilę słychać było jedynie wasze oddechy. Twoja głowa pełna była wyobrażeń Zayna podczas ataku. Przytuliłaś chłopaka mocniej podczas, gdy ten cały czas miał twarz schowaną w dłoniach. Tak bardzo mu współczułaś. I nie rozumiałaś jak można zdradzić takiego chłopaka jak on. Poza atakami był zupełnie normalny. Wydawał się być wspaniałą osobą, widziałaś z jaką sympatią patrzyli na niego jego przyjaciele na kręglach.
                - Czy teraz rozumiesz dlaczego chciałem, żebyś poznała prawdę? Bo nie chciałem, żebyś myślała, że jestem jakimś potworem. Nie panuje nad tym. Jesteś pierwszą osobą, która to powstrzymała. Czułem, że muszę Ci powiedzieć – powiedział podnosząc głowę i patrząc Ci prosto w oczy.
                - Rozumiem Zayn. Rozumiem.

______________________________________________________________________

Jeju za bardzo wczuwam się w tą historię, bo mi tak smutno, że Zayn ma te ataki... Ogar, to tylko opowiadanie <ociera łzy i ryczy dalej> ;___; A Wy co sądzicie? Da się naprawić naszego aniołka? Tym którzy jadą na koncert Room 94 życzę żeby Was nasze ukochańce wypatrzyły w tłumie <3 Sama już ledwo wytrzymuje jak czytam opowieści tych co już byli na koncercie.. Ja chcę już piątek!! ;D
Pojawiła się nowa zakładka 'Zamówienia', zapraszam Was tam serdecznie do zapoznania się z regulaminem składania zamówień na imaginy :)

czwartek, 20 marca 2014

Imagine 42 Zayn Part VI


                Sięgnęłaś ręką po szklankę wody. To jedyne co nie wywoływało w Tobie mdłości. Długo myślałaś nad tym co mogło wywołać taką reakcje i w końcu stwierdziłaś, że mięso ze stołówki szkolnej musiało mieć w tym jakiś udział. Od początku wydawało Ci się podejrzane. Skrzywiłaś się i popiłaś jakieś tabletki, które dała Ci mama.
                - Zobaczysz, że poczujesz się lepiej - powiedziała troskliwie siedząc na krawędzi Twojego łóżka. Odgarnęła Ci włosy z czoła i spojrzała na Ciebie zmartwiona.
                - Mam nadzieje mamo. Chyba nigdy więcej nie zjem niczego ze stołówki. Przerzucam się z powrotem na Twoje obiady - odparłaś przymykając powieki.
                - Lubię Cie, gdy jesteś chora. Jesteś wtedy taka miła - usłyszałaś. Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś na twarzy swojej rodzicielki smutny uśmiech. Uniosłaś kącik ust ku górze.
                - Może powinnam częściej chorować? - Gdybyś nie czuła się tak fatalnie, pewnie w tym momencie roześmiałabyś się. Mama ujęła Twoją zimną dłoń w swoją.
                - Nie mów tak. Tak sobie głośno myślę. Martwi mnie Twoje ironiczne podejście do życia. Nie wszyscy są do tego przyzwyczajeni. Możesz ich przypadkowo zranić - powiedziała.
                Spuściłaś wzrok. Jest taki jeden, którego zraniłaś. Albo może raczej uraziłaś jego ego. To brzmiało lepiej w Twoim przekonaniu, bo nie czułaś się aż tak winna bezpodstawnej nienawiści do chłopaka. Gdy w końcu zostałaś sama Twoja głowa była wypełniona wspomnieniami z dzisiejszego dnia. Spojrzeniem Zayna, gdy położył Cie na kozetce i zaczął rozmawiać ze szkolną pielęgniarką. Jak po tym wszystkim, po tym jak źle go traktowałaś, w jego oczach wciąż można było dostrzec troskę? Dlaczego w ogóle obchodziło go to co Ci jest? Byłaś dla niego wredna. Na jego miejscu czułabyś satysfakcje, gdyby coś stało się komuś kto Cie tak potraktował. A on mimo wszystko zachował się porządnie, zaniósł Cie do higienistki i czekał z Tobą tak długo, aż przyjechała po Ciebie mama. Nie rozumiałaś dlaczego się tak zachowywał. Ty nie lubiłaś jego, więc on powinien nie lubić Ciebie. Dlaczego w takim razie mimo wszystko cały czas robi coś zaskakującego jak to, że to właśnie on zaniósł Cie do gabinetu pielęgniarki. Zamknęłaś z irytacją powieki i błagałaś w duchu o sen, który przyszedł wkrótce zabarwiony ciemnym kolorem, który dziwnie przypominającym oczy Zayna...

***


                Siedziałaś sama w ławce i czekałaś na Zayna. To co zamierzałaś zrobić graniczyło z cudem i wciąż miałaś ogromne opory, żeby to zrobić. Ale gdy raz coś sobie postanowiłaś nie było odwrotu. Cieszyłaś się, że przynajmniej dzisiaj czujesz się już dobrze, wczorajszy dzień był jakimś koszmarem. Wzięłaś głębszy wdech, gdy zadzwonił dzwonek, a jego wciąż nie było. Minęło 10 minut lekcji, a miejsce obok Ciebie wciąż było wolne. Zmarszczyłaś brwi i zacisnęłaś dłoń w pięść. No oczywiście. Kiedy raz chcesz zachować się jak należy wbrew własnemu charakterowi to temu idiocie nie chce się nawet przychodzić do szkoły. Resztę lekcji przesiedziałaś ze wzrokiem utkwionym w monotonnym widokiem za oknem. Ledwo hamowałaś swoją wściekłość. Może to był znak, że tego ignoranta nie warto było przepraszać. Gdy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę wyszłaś z klasy szybkim krokiem. Tą lekcje mieliście na grupy i Twoja przyjaciółka była teraz na drugim końcu szkoły. Wyszłaś zza rogu i wpadłaś na kogoś z impetem. Ten ktoś przytrzymał Cie w ostatniej chwili zanim Twój tyłek miałby bliższe spotkanie z podłogą. Spojrzałaś w górę i zobaczyłaś ciemne oczy, które wbrew temu co sobie wmawiałaś, naprawdę były jak z powieści.
                - Co ja Ci mówiłam o dotykaniu mnie? - wymsknęło Ci się. Nie no, świetny wstęp do przeprosin. Chłopak wzniósł oczy do nieba i puścił Cie ostentacyjnie wkładając ręce do kieszeni czarnej bluzy.
                - Tak lepiej królowo od siedmiu boleści? - spytał chamsko. Uniosłaś brwi. No no, nie tylko Ty nie byłaś dziś w humorze.
                - Idealnie. - Posłałaś mu skrzywiony uśmieszek. - Czemu nie było Cie na pierwszej lekcji?
                - A niby od kiedy zauważasz takie rzeczy? - prychnął.
                - Odpowiedz to może wyjaśnię - burknęłaś krzyżując ręce pod biustem. Nic tak bardzo nie denerwowało Cie w tym momencie jak to, że żeby na niego patrzeć, musiałaś zadzierać brodę do góry.
                - Byłem u dyrektora, a przyczyna to nie Twoja sprawa - mruknął. Przybrał taką samą pozę jak Ty przez co wydawał się jeszcze większy. Ugh, to Cie naprawdę zaczęło mocno denerwować.
                - Mniejsza z tym i tak mnie nie obchodzi co tam robiłeś. Chciałam Cie... Chciałam Ci powiedzieć, że... - urwałaś.
                Jak bardzo beznadziejnym można być w czymś z pozoru tak prostym? Zayn wyglądał na zdziwionego i zaciekawionego Twoim zachowaniem. Wzięłaś się w garść. To tylko jedno głupie słowo.
                - Chciałam Cie przeprosić - wydukałaś w końcu. Chłopak otworzył szerzej oczy.
                - Dobrze się czujesz? Może masz jeszcze od wczoraj gorączkę? - spytał i przyłożył Ci dłoń do czoła. Skrzywiłaś się po chwili, ale nie dlatego, że Cie dotknął. Dlatego, że normalnie Twoim odruchem byłoby walnięcie go w piszczel za dotknięcie Cie.
                - Czuje się doskonale. I lepiej zapamiętaj sobie tą chwile, bo nigdy więcej tego nie powtórzę - powiedziałaś dumnie.
                - Powiedziałaś też, że mam Cie nigdy nie dotykać, a ja wciąż trzymam rękę na Twoim czole - odparł rozbawiony. Złapałaś jego nadgarstek i pociągnęłaś w dół przez co jakimś cudem przez ułamek sekundy Twoja dłoń znalazła się w jego.
                - To, że powiedziałam słowo na 'p' nie znaczy, że jesteśmy teraz najlepszymi przyjaciółmi. Zayn. - Niemal warknęłaś jego imię. Za to chłopak cały czas był rozbawiony.
                - Wiesz, jest dużo słów na 'p' - wyszczerzył się i poruszył brwiami. Szybko domyśliłaś się o jakie konkretnie jemu chodziło. Wzniosłaś oczy do nieba.
                - Na przykład piekielnie wkurzający idiota? - spytałaś niewinnie. Chłopak uniósł kącik ust ku górze.
                - Znowu jesteś wredna? - zaśmiał się ku Twojemu zdziwieniu.
                - Starałam się. Ale bycie miłą nie leży w mojej naturze. - Zmrużyłaś oczy, bo wbrew wszystkiemu Twoje usta drgały jakby chciały rozciągnąć się w wielkim uśmiechu. Zadzwonił dzwonek i ktoś przechodząc obok Ciebie szturchnął Cie w ramie. - Hej!
                Zayn zadziałał błyskawicznie. Przycisnął chłopaka do ściany i spojrzał na niego tak zimnym wzrokiem, że Twoje serce zatrzymało się na chwile ze strachu. Gdzie zniknął ten wesoły chłopak, z którym przed chwilą rozmawiałaś?
                - Przeproś - warknął. Chłopak, którego Zayn przycisnął do ściany spojrzał na niego z przerażeniem. - Przeproś albo zaraz ja Ciebie szturchnę. Tylko ja zrobię to trochę mocniej.
                - Zayn - wydukałaś przestraszona. Wokół was zebrało się kilku uczniów spragnionych sensacji.
                - Przeproś ją! - powiedział twardym głosem.
                - P-przepraszam - wyjąkał tamten.
                To jednak nie skłoniło Zayna to puszczenia go. Patrzył na niego tak samo zimnym wzrokiem jak sekundę wcześniej. Przełknęłaś nerwowo ślinę i położyłaś rękę na jego plecach. Chłopak drgnął i odwrócił się do Ciebie z gniewem, który burzył jego regularne rysy. Spojrzałaś na niego przestraszona, a jego wzrok natychmiast złagodniał. Wykorzystując to pociągnęłaś go za ramie i odciągnęłaś go od przerażonego chłopaka. Przecisnęłaś się przez zbiorowisko uczniów i ciągnęłaś go tak długo za sobą aż nie znaleźliście miejsca gdzie nie było nikogo w rzadko uczęszczanym korytarzu. Puściłaś go i spojrzałaś na niego z wybuchową mieszanką uczuć. Zayn unikał Twojego wzroku, a jego oddech był dziwnie przyspieszony.
                - Co...co to było do cholery?!
                - Powstrzymałaś to - powiedział jakby w ogóle Cie nie usłyszał.
                - Co powstrzymałam? - spytałaś coraz bardziej skonsternowana i nierozumiejąca. Zayn wziął głęboki wdech i w końcu spojrzał Ci w oczy. Jego własne były całkowicie czarne i pełne dziwnego uczucia. Podekscytowania.
                - Powstrzymałaś to - powtórzył.
                - Zayn... Co powstrzymałam?!
                - Napad wściekłości. Tylko Ty do tej pory powstrzymałaś mnie od tego co zrobiłbym mu, gdyby Cie tam nie było.
                Twój oddech przyspieszył. Zayn chyba od początku nie był taki jak Ci się wydawało. Był o wiele bardziej skomplikowany. 

__________________________________________________________________

Ba dum tss! Przeszłość Zayna w końcu zostaje trochę odsłoniona! Spodziewaliście się tego? Przepraszam, że znowu są taki długie odstępy czasu pomiędzy postami, ale naprawdę nie wyrabiam już z tym wszystkim :( Poza tym jestem rozproszona tym, że 28 marca idę na koncert ROOM 94 w Katowicach!! Ale się jaram xD Są tu jacyś fani tych pięknych, utalentowanych chłopaków? :) Mam nadzieje, że tak, może ktoś też idzie na koncert?

sobota, 15 marca 2014

Imagine 42 Zayn Part V

                Otworzyłaś oczy i pełna sprzecznych emocji spojrzałaś na idealnie biały sufit. Nieznane Ci uczucie krążyło gdzieś w głębi Twojego umysłu, nie chcąc z niego wyjść. Poczucie winy? Przetarłaś dłońmi oczy. Dlaczego nagle żałujesz, że zachowywałaś się po prostu jak Ty? I dlaczego Zayn aż tak bardzo Cie irytował? Byłaś trudną osobą, to prawda. Skomplikowaną. Ale nawet Ty wiedziałaś, że przesadziłaś. Mogłaś być chociaż trochę delikatniejsza. Tylko, że trudno było Ci robić coś co nie leżało w Twojej naturze. Byłaś przeciwieństwem własnej przyjaciółki. Miałaś specyficzne poczucie humoru i nie każdy je rozumiał. Przeszło Ci przez myśl, że może powinnaś go przeprosić. Tak.
                - Chyba w innym życiu - mruknęłaś wstając z łóżka i zataczając się lekko.
                Złapałaś się krawędzi szafki i zamrugałaś parę razy. W głowie lekko Ci szumiało i zrobiło Ci się dziwnie gorąco. Tylko nie to. W każdy inny dzień tylko nie kiedy masz z przyjaciółką tą głupią prezentacje! Na samej prezentacji nie za bardzo Ci zależało, ale (i.t.p.) byłaby wściekła, gdybyś zostawiła ją z tym samą. Wzięłaś głęboki wdech i poszłaś do kuchni, żeby coś zjeść. Było Ci niedobrze i w myślach zaczęłaś analizować wszystko co wczoraj zjadłaś, zastanawiając się czy to jedzenie Ci zaszkodziło. Czułaś się fatalnie i w pierwszej chwili nawet nie zauważyłaś ojca, który robił sobie właśnie kawę.
                - Wszystko w porządku? Wyglądasz okropnie - powiedział zmartwionym głosem.
                - Dzięki tato, Ty też. - Posłałaś mu krzywy uśmieszek. Mężczyzna wzniósł oczy do nieba i schował puszkę z kawą do szafki.
                - Może powinnaś zostać w domu?
                - Jak to jest, że kiedy nie chce iść do szkoły to na hasło 'zostać w domu' patrzycie na mnie jakbym była wariatką, a gdy naprawdę musze tam iść to nagle zgrywacie troskliwych rodziców i pozwalacie mi zostać - westchnęłaś biorąc mleczną bułkę z koszyka. Urwałaś kawałek i zjadłaś chociaż nie miałaś apetytu.
                - Wiesz, że to nie tak. Zawsze się o Ciebie troszczymy, a dzisiaj naprawdę powinnaś zostać - powiedział kładąc Ci rękę na ramieniu.
                - Nieważne. Mam dzisiaj projekt i musze iść. Jakoś przeżyje. Nafaszeruje się tabletkami. - Wzruszyłaś ramionami.
                - Tylko nie przesadzaj - ostrzegł.
                - Wiem, wiem. - Przewróciłaś oczami.
                Zostawiłaś bułkę na blacie, bo miałaś wrażenie, że jeszcze jeden kęs, a Twój żołądek się zbuntuje. Wróciłaś do pokoju i ubrałaś pierwsze lepsze rzeczy, które były pod ręką. Włosy spięłaś w kucyka i poszłaś do szkoły z torebką wypchaną książkami. Dawno nie czułaś się tak okropnie.

***

                W drodze do szkoły tabletki zaczęły powoli działać i poczułaś się na tyle lepiej, że uznałaś, że może nie będzie jednak tak źle. Po wejściu do szkoły od razu znalazłaś swoją przyjaciółkę, która z przejęciem zaczęła obwiniać Cie o to jak się wczoraj zachowałaś. Nie słuchałaś jej zbyt uważnie, bo mdłości skutecznie Cie rozpraszały. Poza tym wiedziałaś, że głupio się zachowałaś. Po prostu nie zamierzałaś się do tego nikomu przyznawać. Gdy zadzwonił dzwonek i weszłaś do klasy, pierwsze co rzuciło Ci się w oczy to to, że nie było Zayna. Odetchnęłaś z ulgą. Naprawdę nie miałaś ochoty go oglądać. Z każdą minutą czułaś się gorzej, bo tabletki pomogły Ci tylko na krótką chwilę, a nie mogłaś wziąć jeszcze następnej dawki. Na 4 lekcji miałyście prezentacje i miałaś wrażenie, że zaraz zemdlejesz. Miałaś dreszcze, ale przed przyjaciółką udawałaś, że wszystko jest w porządku. W połowie lekcji do sali wszedł Zayn i dał nauczycielowi jakąś karteczkę. Spojrzał na Ciebie z niechęcią, ale jego wzrok złagodniał po chwili. Musiał zauważyć, że coś jest nie tak. Czułaś, że jesteś blada jak ściana. Lodowate dłonie zacisnęłaś na kartkach z notatkami i słabym głosem zaczęłaś mówić swoją część prezentacji. Litery rozmazywały Ci się przed oczami, a ręce lekko drżały.
                - (t.i.)? Wszystko w porządku? - spytał nauczyciel. Pokiwałaś słabo głową. Przyjaciółka spojrzała na Ciebie zmartwiona. - Na pewno? Jesteś strasznie blada, może pójdziesz do pielęgniarki?
                - N-nie, w porządku - wydukałaś.
                Wzięłaś głęboki wdech i uparcie ignorowałaś kwaśny smak w ustach. Przełknęłaś ślinę i nagle poczułaś, że robi Ci się okropnie słabo. Chwyciłaś się szafki stojącej obok tablicy.
                - Niech ktoś pójdzie z nią do pielęgniarki - zarządził nauczyciel.
                Pokręciłaś przecząco głową. Gwałtowny ruch sprawił, że zrobiło Ci się ciemno przed oczami. Przekleństwo wyrwało się z Twoich ust, a później poczułaś, że odpływasz.

***


                Otworzyłaś powoli oczy i z przerażeniem zdałaś sobie sprawę z tego, że nie wiesz gdzie jesteś i dlaczego się przemieszczasz. Obróciłaś lekko głowę i zobaczyłaś skupioną twarz przystojnego chłopaka. Zamrugałaś parę razy powiekami i wydałaś z siebie protestujący dźwięk, gdy rozpoznałaś w nim Zayna. Chłopak natychmiast na Ciebie spojrzał.
                - Jak się czujesz? Zaraz będziemy w gabinecie pielęgniarki - powiedział i wtedy uzmysłowiłaś sobie, że jesteś w jego ramionach. Skrzywiłaś się na tą myśl.
                - Puść mnie kretynie - wydukałaś słabym głosem. Chłopak przeklął pod nosem.
                - Czy nawet teraz musisz zachowywać się...po prostu jak Ty?! Do Twojej wiadomości to właśnie chce Ci pomóc, a Ty zachowujesz się jak rozpieszczony bachor - warknął.
                - Nie jestem bachorem - burknęłaś wzdrygając się, gdy smak kwasu znowu powrócił do Twoich ust. Zachodziłaś w głowę co takiego wczoraj zjadłaś, że czujesz się tak fatalnie.
                - Ale tak się zachowujesz. Jesteś niedojrzała - odparł skręcając i przyspieszając kroku jakby chciał jak najszybciej mieć Cie z głowy.
                - Wcale nie jestem - prychnęłaś. Jego zapach dziwnie odsuwał mdłości na dalszy plan.
                - Właśnie, że jesteś. Obrażasz wszystkich dookoła i uważasz, że jesteś lepsza od innych - powiedział z ledwo ukrywanym gniewem w głosie.
                - Nie uważam! - zaprotestowałaś.
                - To dlaczego się tak zachowujesz? Kryjesz wszystko za tym swoim sarkazmem i dopuszczasz do siebie tylko nielicznych. A mnie to już traktujesz jakbym Ci co najmniej rodziców pozabijał - mruknął.
                - Nie kryje niczego za sarkazmem. Po prostu taka jestem. Nikt Ci nie kazał próbować się ze mną zaprzyjaźnić. Nie lubię Ciebie, a Ty nie lubisz mnie. Temat skończony - westchnęłaś. Czułaś, że mimo, że masz lodowate dłonie to cała się pocisz. Obiecałaś sobie, że nigdy więcej nie weźmiesz do ust tego przez co się zatrułaś.
                - Nie kryjesz? Oszukujesz sama siebie. Nie wiem dlaczego się mnie tak uczepiłaś, ale wiedz, że kompletnie mnie nie obchodzisz i Twoje obraźliwe teksty na nic się nie zdadzą.
                - Jakby mnie to obchodziło - prychnęłaś.
                - No to świetnie.
                - Świetnie - skrzywiłaś się. Zaskoczona stwierdziłaś, że zabrzmiałaś sztucznie. Całą resztę drogi do gabinetu zastanawiałaś się dlaczego. Przecież chłopak naprawdę Cie nie obchodził. Prawda?

________________________________________________________________________


Co sądzicie o zachowaniu Zayna? Mówi prawde? ^^ Jestem meeega podekscytowana tym, że wkrótce dobijemy do 100 tysięcy wyświetleń! Szykuje się na zawał, gdy licznik wyświetli 100 000 xD Zapraszam Was na drugi rozdział 'Unreal' :)

wtorek, 11 marca 2014

Imagine 42 Zayn Part IV



            Szybko okazało się, że inni gracze są zupełnie niepotrzebni. Harry i Zayn rywalizowali ze sobą tak zaciekle, że chyba im nawet nie przyszło do głowy, żeby dopuścić, kogoś z was do gry. Harry prowadził zaledwie jednym punktem, a to była ostatnia seria, więc wszyscy byli podekscytowani tym jaki będzie wynik. Niall bez przerwy powtarzał, że Harry i tak wygra, a Febby, ciemnowłosa dziewczyna, która miała urodę świadczącą o tym samym pochodzeniu co Zayn, zaciekle kibicowała właśnie Zaynowi. Zaskoczona stwierdziłaś, że ta w gruncie rzeczy sympatyczna dziewczyna, strasznie Cie irytuje. Zmarszczyłaś brwi. Dlaczego miałaby Cie denerwować?  Odwróciłaś wzrok i spojrzałaś z powrotem na dwóch chłopaków przy torze. Teraz była kolej Zayna. Chłopak miał tak skupioną minę, że wydawała Ci się wręcz zabawna. Zastanawiało Cie dlaczego bierze te pseudo zawody tak poważnie. Może chciał się popisać przed Febby?, pomyślałaś złośliwie. Pasowaliby do siebie idealnie. Zamrugałaś powiekami jakby wybudzona ze snu, gdy rozległ się trzask zbijanych kręgli. Żaden nie przetrwał bezbłędnego rzutu Zayna. Jego znajomi zaczęli bić brawa i posyłać mu gratulujące uśmiechy. Chłopak zwrócił swoje ciemne tęczówki w Twoim kierunku. Natychmiast odwróciłaś wzrok i spojrzałaś na Harrego, który nawet nie mrugnął na rzut swojego przyjaciela. Wydawał się być zupełnie rozluźniony. Przyłapałaś się na tym, że uśmiechasz się w jego stronę, więc szybko zmieniłaś wyraz twarzy na neutralny, bo Twoja przyjaciółka nie dałaby Ci żyć, gdyby zauważyła Twoje zainteresowanie Harrym. Chłopak podciągnął rękawy przez co odsłonił tatuaże na nadgarstkach i sięgnął po kolejną kulę. Ze skupieniem stanął przed torem, zamachnął się i rzucił kulę. Wszyscy w napięciu obserwowali niebieski przedmiot, który mknął w kierunku kręgli. Harry odwrócił się tyłem do toru i podniósł kącik ust do góry kiedy usłyszał trzask zbijanych kręgli. Nie musiał nawet patrzeć, żeby wiedzieć jaki jest wynik.
            - Naprawde? Czy Ty zawsze musisz wygrywać?! - zawołał Liam i przybił piątke z Niallem, który od początku wiedział jak to się skończy. Harry wzruszył ramionami i uśmiechnął się słodko.
            - Prawie ja wygrałem - burknął Zayn sięgając po swoją cole.
            - Prawie robi wielką różnice. - Uśmiechnęłaś się zjadliwie. Zayn posłał Ci sztuczny uśmieszek i zmrużył oczy.
            - Stary wiesz,  że Cie kocham, ale musisz wiedzieć, że dawałem Ci fory - powiedział Harry klepiąc go pocieszająco po plecach jakby właśnie oznajmił mu, że jego kot utopił się w wannie.
            - No jasne, dobij mnie - mruknął, ale zaraz się uśmiechnął i szturchnął go w żebra. - Ale za to ja mam większe branie.
            Wyplułaś cole przed siebie i dostałaś ataku histerycznego śmiechu, od którego rozbolał Cie brzuch. Przyjaciółka klepała Cie z nieco skołowaną miną po ramieniu.
            - Spokojnie, ona tak ma, nie zwracajcie na nią uwagi - mruczała podczas, gdy Ty cały czas pękałaś ze śmiechu. Wzięłaś głęboki wdech, żeby zobaczyć jak Zayn patrzy na Ciebie z urażoną miną.
            - Wybacz, ale to co powiedziałeś było po prostu zbyt surrealistyczne - zaśmiałaś się ponownie. Wtedy wszyscy poza Zaynem i Febby wybuchli śmiechem razem z Tobą.
            - Nie wiem o co Ci chodzi - burknął unosząc dumnie brodę. - Z resztą Ty za piękna też nie jesteś.
            - Wiesz, wole swoją niepiękną twarz niż mordę małpy - odparłaś kompletnie nie zmieniając wyrazu twarzy po jego obeldze. Niall zwijał się już ze śmiechu, a to był dopiero początek.
            - Ja mam mordę małpy? Za to Ty wyglądasz jakby ktoś Cie przeżuł i wypluł - prychnął, a w jego ciemnych oczach błyszczały gniewne ogniki. Zeskoczyłaś ze stołu z rozbawioną miną.
            - Ojeju, kogoś chyba zabolało co? - Zrobiłaś smutną minkę i podeszłaś do chłopaka na tyle blisko by naruszyć jego przestrzeń osobistą. Jego szczęka była zaciśnięta. - Nie martw się, skalpel i dokładna depilacja na pewno pomogą. - Poklepałaś go po ramieniu. Wszyscy patrzyli na was zdumieni. No może poza Niallem, który chwile wcześniej spadł z krzesła ze śmiechu.

            - Jaki jest Twój problem? - powiedział wściekły, a jednocześnie nieco zrezygnowany.
            - Myślałam, że to już ustaliliśmy. Ty jesteś moim problemem - stwierdziłaś przenosząc ciężar ciała na lewą nogę i patrząc na niego z niechęcią. Chłopak spojrzał na Ciebie z góry z wybuchową mieszanką uczuć w oczach.
            - Dlaczego?

            - Bo... - urwałaś.
            Chyba pierwszy raz w życiu całkowicie odebrało Ci mowę. Dlaczego? Bo zmienił szkolę? Bo kazano mu z Tobą usiąść? A może dlatego, że oddycha?! Nagle zrobiło Ci się niewyobrażalnie głupio. Ale nie zamierzałaś go przepraszać. Prędzej piekło zamarznie.
            - A musze mieć konkretny powód? - odpowiedziałaś w końcu po pełnej napięcia ciszy przerywanej jedynie trzaskiem rozbijanych kręgli i śmiechem Nialla. Gdyby nie był tak uroczy w swoim sposobie bycia już dawno rzuciłabyś w niego czymś twardym. I ostrym najlepiej.
            - Byłoby miło, gdybyś zechciała zdradzić mi przyczynę - prychnął.
            - Uspokójcie się, psujecie taki miły wieczór. - Febby wydęła dolną wargę.
            Spojrzałaś na nią dosyć obojętnie i nie mogłaś nie zauważyć, że w jej postawie było odrobinę zazdrości. Ledwo powstrzymałaś się od parsknięcia. Wydało Ci się bardziej niż zabawne, że ktokolwiek mógł pomyśleć, że pomiędzy Tobą a Zaynem jest coś więcej niż wzajemna ignorancja i całkowite przeciwieństwo sympatii.
            - To ona zaczęła - burknął. Przewróciłaś oczami.
            - Masz 5 lat? Bo zachowujesz się jak przedszkolak - prychnęłaś.
            - Nie słonko. Mam 20 lat - powiedział ze sztucznym uśmiechem. Spojrzałaś na niego zaskoczona, czego nie udało Ci się ukryć.
            - Jak to 20? - spytałaś z uniesionymi brwiami.
            Nie zdał klasy kilka razy? Nie wyglądał może na orła, ale wydawał Ci się inteligentny, więc dlaczego miałby zostawać w niższych klasach? Mentalnie dałaś sobie policzek za to, że przyznałaś, że uważasz go za inteligentnego.
            - Nie Twoja sprawa - powiedział zupełnie poważnie. Atmosfera zmieniła się w napiętą i nikt nie wiedział co powiedzieć by przywrócić swobodę, która panowała wśród was jeszcze podczas gry Harrego i Zayna.
            - My się już chyba będziemy zbierać... - wymamrotała Twoja przyjaciółka. Z ulgą przyjęłaś jej słowa i oddaliłaś się od Zayna. - Miło było was wszystkich poznać, do jutra Zayn!
            - Do jutra. - Uśmiechnął się i lekko pomachał. Oczywiste, że ją lubił. Nieważne.
            Gdy byłyście już daleko od grupy nowych znajomych, obróciłaś się i zauważyłaś, że dwóch chłopaków patrzy w Twoją stronę. Tylko, że jeden posłał Ci słodki uśmiech, podczas gdy drugi natychmiast odwrócił wzrok. I chyba nie trzeba mówić kim był ten d
rugi.

__________________________________________________________



Przyznam, że potrzebowałam dłuższej przerwy, żeby dowiedzieć się co sądzicie o tym co ostatnio Wam napisałam. Jestem zaskoczona tym ile i jak długie były niektóre komentarze... Daliście mi do myślenia. Wasze zdanie jest dla mnie najważniejsze i musze sobie poradzić z chwilowym zwątpieniem w swoje możliwości. Ale mam Was <3
Ważna informacja:
Za około 100 komentarzy dobijemy do 1000, dlatego informuje, że czytelnik, który zostanie 'tysięcznym' dostanie specjalną dedykacje, dlatego prosze żebyście podpisywali się kiedy dodajecie komentarz z anonima :)

piątek, 7 marca 2014

Imagine 42 Zayn Part III

                Wtorek wieczór, powinnaś uczyć się na test z biologii... A zmieniasz właśnie buty w kręgielni. Twoja przyjaciółka spojrzała na Ciebie z rozbawieniem, gdy starając się jak najmniej dotknąć wypożyczonych butów, wiążesz nieudolnie sznurowadła.
                - Wiesz, że Twoje stopy i tak muszą ich dotykać? - spytała ze śmiechem.
                - Daj człowiekowi żyć w złudzeniu - mruknęłaś wstając z ławki i kierując się w stronę wolnego toru.
                Dziewczyna tylko pokręciła głową i jak dziecko wzięła pierwszą kulę tylko dlatego, że miała jej ulubiony kolor. Sięgnęłaś po kolejną i rozejrzałaś się po torach. Przeważały osoby takie jak wy, za wszelką cenę starające się oderwać chociaż na chwilę od nauki. Dyskretnie przyjrzałaś się grupce chłopaków dwa tory dalej. Jeden z nich właśnie sięgał po kulę i zauważył Twoje spojrzenie, więc posłał Ci czarujący uśmiech. Miał słodkie dołeczki w policzkach, a jego rzut był bezbłędny, wszystkie kręgle padły niemal równocześnie. Posłał Ci oczko, a Ty przewróciłaś oczami. Nie przyszłaś tu w poszukiwaniu chłopaka. Chociaż ten był całkiem interesujący... Spojrzałaś ze śmiechem na przyjaciółkę, która wciąż nie rzuciła kuli tylko zdawała się intensywnie o czymś myśleć.
                - Ziemia do (i.t.p.)! - zawołałaś. Dziewczyna wzdrygnęła się i wypuściła kulę z dłoni, która niemal od razu skierowała się do 'rynny'.
                - No wiesz? To byłby perfekcyjny rzut! Gdybyś tylko pozwoliła mu się wydarzyć... - westchnęła. Przewróciłaś oczami i zamieniłaś się z nią miejscami. Wypuściłaś kulę na tor i z napięciem obserwowałaś jak mknie do kręgli. Zbiły się prawie wszystkie, tylko jeden wciąż stał.
                - Kto jest mistrzem? Kto? - zaśmiałaś się wskazując na siebie, a dziewczyna wzniosła oczy do nieba.
                - Już weź z tą skromnością - westchnęła teatralnie. Podałaś jej kolejną kulę i pokazałaś jej język.
                - Jestem królową skromności. A teraz pozwól, że udam się do boskiego stoiska z boskim jedzeniem i nic Ci nie kupie - odparłaś z uroczym uśmiechem. Przyjaciółka zmierzyła Cie wrogim spojrzeniem.
                - A chcesz mieć to coś na stopie? - spytała stukając paznokciami w różową kulę do kręgli. Odruchowo cofnęłaś się o krok.
                - Do tego duża cola tak? - spytałaś, a dziewczyna uśmiechnęła się triumfalnie.
                Zostawiłaś przyjaciółkę z jej sadystycznymi zapędami przy torze, a sama ruszyłaś w kierunku stoisk z jedzeniem. Jak zawsze była ogromna kolejka po popcorn, więc ustawiłaś się przy zwykłym fast foodzie. Nagle poczułaś subtelny zapach niesamowicie męskich perfum. Wzięłaś głębszy wdech i obróciłaś się lekko. Zamurowało Cie kiedy po spojrzeniu w górę na właściciela czarnej koszulki zobaczyłaś twarz tego durnia z Twojej ławki. Chłopak wydawał się być równie zaskoczony tym, że Cie widzi i miałaś wrażenie, że spodziewa się, że zaraz wybuchniesz. Zacisnęłaś zęby i bez słowa obróciłaś się do niego tyłem. Nie chciałaś mu dawać satysfakcji, że obchodzi Cie w jakikolwiek sposób, negatywny czy pozytywny. Planowałaś ignorować go mniej więcej do końca szkoły.
                - Hej (t.i.) - powiedział. Taki dureń jak on nie zasługiwał na tak ładny głos. Zdecydowanie powinien brzmieć bardziej idiotycznie. Nie zareagowałaś na jego słowa tylko przesunęłaś się do przodu w kolejce. - Zamierzasz zachowywać się jak dzieciak tylko dlatego, że posadzono mnie z Tobą w ławce? - spytał. Zacisnęłaś dłonie w pięści, ale w żaden sposób tego nie skomentowałaś. - Słuchaj przeprosiłem Cie już za to jak Cie nazwałem... Wiem, że przesadziłem, ale możemy chyba zrobić coś, żeby nie działać sobie na nerwy prawda?
                - Dwa razy duże frytki, raz duża cola i raz pepsi - powiedziałaś do niziutkiej brunetki za kasą.
Zapłaciłaś należną kwotę i po zaledwie kilku sekundach dostałaś wasze jedzenie. Odwróciłaś się i posłałaś lekceważące spojrzenie do tego tam...jak mu było. Zahary albo inne głupie imie. Wróciłaś do przyjaciółki i postawiłaś wasze jedzenie na jednym z dużych, czerwonych stołów, który był najbliżej waszego toru. Dziewczyna z uśmiechem wzięła od Ciebie swoją część i usiadła na stole jak to miała w zwyczaju. Przysiadłaś się obok i zaczęłyście obserwować pozostałych graczy.
                - Czemu masz minę zabójcy? - spytała spokojnie mieszając słomką w swojej coli.
                - Mam? - Uniosłaś brew. Pokiwała głową. Miałaś już odpowiedzieć kiedy zobaczyłaś za nią tego słodkiego chłopaka z dołeczkami. A zaraz obok niego idiotę z Twojej klasy. - Co? Ten kretyn ma przyjaciół? - Twoje usta ułożyły się w literę 'o'. Dziewczyna obróciła się, a jej oczy natychmiast zabłyszczały, gdy rozpoznała kto stoi tak blisko was.
                - O matko czemu mi nie powiedziałaś, że Zayn tu jest! - zapiszczała cicho, żeby nie usłyszeli. Zmarszczyłaś brwi.
                - Kto?
                - Zayn to ten nowy, którego tak nie lubisz - wyjaśniła. Aaa...Zayn. Ten debil ma imię, no jasne. Dopiła cole i rzuciła opakowanie po frytkach do kosza. - Hej Zayn!
                - Zamknij się - szepnęłaś gorączkowo. Było już jednak za późno. Chłopak po chwili rozpoznał Twoją przyjaciółkę i posłał jej lekki uśmiech.
                - Hej...
                - (i.t.p.) - powiedziała zeskakując ze stołu.
                - Jasne, sory, dalej mam problem z zapamiętaniem wszystkich imion - odparł przepraszająco.  Stanęłaś obok swojej przyjaciółki i skrzyżowałaś ręce pod biustem. Widziałaś, że niby z nią rozmawia a jednak cały czas rzuca spojrzenia w Twoją stronę. - To jest Harry - przedstawił chłopaka z burzą loków i dołeczkami w policzkach. Harry podał Ci ręke z czarującym uśmiechem, a po chwili zrobił to samo tylko, że tym razem uścisnął dłoń Twojej przyjaciółce.
                - Może dołączycie się do nas? - spytał nieco ochrypłym głosem. Mimowolnie uśmiechnęłaś się, gdy spojrzał na Ciebie zielonymi oczami pełnymi entuzjazmu. Jak on się może przyjaźnić z Zaynem?
                - Chętnie - odparła Twoja przyjaciółka. Twój uśmiech nieco zrzędł, ale starałaś się nie dać tego po sobie poznać. Nie chciałaś, żeby Harry pomyślał, że go nie lubisz. To jego przyjaciel był chodzącym problemem.
                - To chodźcie, przedstawię wam resztę - powiedział Zayn dziwnie zadowolonym głosem.
                Moment później siedziałyście w towarzystwie Nialla, Louisa, Febby, Liama i jego dziewczyny Sophie, a Harry i Zayn poszli po dolewkę dla wszystkich. Byłaś zdziwiona tym jak zabawnych i w gruncie rzeczy sympatycznych przyjaciół ma mulat. Wydawał Ci się być raczej samotnikiem. To przez te jego oczy. Skojarzyły Ci się z samotnością, gdy tylko pierwszy raz pozwoliłaś sobie w nie spojrzeć. Otrząsnęłaś się, gdy zdałaś sobie sprawę z tego, że myślisz o nim zbyt neutralnie. Nie lubiłaś go. A to że zrządzeniem losu miałaś spędzić z nim wieczór nic nie zmieniało. Cieszyłaś się, że są tu też inni, jak się okazało wszyscy chodzili razem do jednej szkoły z Zaynem, zanim ten nie musiał jej zmienić z przymusu. Podobno groziło mu wydalenie, więc jego rodzice zadziałali zanim to mogłoby się pojawić w jego papierach. Byłaś ciekawa co takiego zrobił, ale nikt nie był za bardzo skory, żeby o tym mówić. To było to co Cie najbardziej zastanawiało. To nie było przypadkowe pominięcie tematu. Robili to celowo. Jakby go...chronili.
                - W porządku? - spytał Harry podając Ci kubek z piciem.
                - Jasne, zamyśliłam się - powiedziałaś.
                - To... Często tu przychodzicie? - spytał nieco nerwowo. Powstrzymałaś się od komentarza na temat jego beznadziejnej próby rozpoczęcia rozmowy. Wydawał się zbyt słodki, żeby zwracać mu na to uwagę.
                - Rzadko, na ogół idziemy na miasto, ale przez deszcz musiałyśmy pójść gdzieś, gdzie jest sucho. - Posłałaś mu uśmiech. Chłopak otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał mu Zayn.
                - Może małe zawody? - zawołał kiwając w kierunku torów. Jego przyjaciele wybuchli śmiechem, a Ty i Twoja przyjaciółka spojrzałyście na siebie zdziwione.
                - O co chodzi? - Uniosłaś brew.
                - To bez sensu, Harry ZAWSZE wygrywa - zachichotał blondyn, który przedstawił się wcześniej jako Niall. Szczęka Zayna niemal niezauważalnie się napięła. Skarciłaś się w duchu, że obserwowałaś go na tyle uważnie by coś takiego zauważyć.
                - A może tym razem wygra ktoś inny? - Uśmiechnął się w kierunku swojego przyjaciela, ale wyczułaś, że nie był to do końca szczery uśmiech. Harry odwzajemnił jego uśmiech ze szczerym rozbawieniem.
                - Zobaczymy - mruknął Harry.
                - Zobaczymy - powiedział mulat, a jego ciemne oczy skierowały się w Twoją stronę dosłownie na ułamek sekundy. Nie rozumiałaś tego spojrzenia. Dlaczego tak bardzo zależało mu na tym, żeby wygrać ze swoim przyjacielem?

_________________________________________________________________

Imagine miał się pojawić już rano, ale miałam lekki poślizg, bo...em... Teoretycznie to mam szlaban... Ale w praktyce to włamałam się na komputer i voila! 
Mam wrażenie, że jest Was coraz mniej... Komentuje tylko określona grupka osób, a nawet wyświetlenia spadły... Jest mi smutno, bo myślałam, że teraz kiedy przekroczyliśmy próg 50 tysięcy będzie coraz lepiej... Mam wrażenie, że wszystko co pisze jest coraz gorsze, a moje pomysły się Wam nie podobają. Dziękuje tym, którzy cały czas tutaj są i komentują, gdyby nie Wy zaczęłabym się zastanawiać czy to wszystko ma sens. Wasza smutna, ale cały czas kochająca Was wszystkich, Forever Dreamer.

środa, 5 marca 2014

Imagine 42 Zayn Part II

                - Nie waż się ze mnie śmiać - mruknęłaś widząc minę przyjaciółki w drodze na następną lekcje. - Prawie dostałam zawału przez tego ignoranta!
                - Przecież to nie jego wina, że zasnęłaś. Poza tym wydaje się całkiem sympatyczny - odparła poruszając zabawnie brwiami. - No i jest przystojny. Nie jest moim blondynem, ale... Widziałaś te oczy? Jak z powieści... - westchnęła. Udałaś, że powstrzymujesz się od zwrócenia śniadania.
                - Sory, ale byłam zbyt zajęta tym, że odważył się zająć moją ławkę, żeby gapić się w te jego tanie oczka - prychnęłaś.
                - To nie jego wina, nauczyciel kazał mu z Tobą usiąść. Możemy się zamienić - zaśmiała się. - Poza tym nie udawaj, że Ci się nie podoba.
                - Wybacz, ale nie zdążyłam mu się zbyt dobrze przyjrzeć, bo wyrzucono mnie z klasy - burknęłaś sarkastycznie.
                - Z własnej winy. Obiecaj, że na tej lekcji przyjrzysz mu się uważnie. Jeśli stwierdzisz, że Ci się nie podoba to okej, zwracam honor. Ale on się nie może nie podobać - dodała.
                - Zobaczymy.

***


                Gdy weszłaś do klasy, mulat już tam siedział, z nieobecną miną bawiąc się ołówkiem. Siadłaś obok niego kompletnie go ignorując. Wcale nie zamierzałaś mu się przyglądać. Nie zwracałaś na niego uwagi przez całą lekcje, chociaż miałaś świadomość, że chłopak co jakiś czas rzucał Ci zaciekawione spojrzenie. I jakby nieco urażone. Chyba nie był przyzwyczajony do takiego zachowania wobec swojej osoby. Wszyscy zdawali się od razu go polubić, a niejedna dziewczyna posyłała mu podczas lekcji dyskretne spojrzenia. Jednak Ty nie zamierzałaś się zniżać do ich poziomu. Następną lekcją była godzina wychowawcza, czyli tak naprawdę wolna lekcja. Oparłaś łokcie na ławce i podparłaś dłońmi brodę, ze znudzeniem obserwując roześmianych uczniów. Jak mogli być przytomni? Ty najchętniej wróciłabyś do łóżka i nie wychodziłabyś stamtąd przez następny tydzień.
                - Jak masz na imię? - usłyszałaś nagle ładny, męski głos. Obróciłaś się i zmierzyłaś chłopaka spojrzeniem z serii 'do mnie mówisz?'.
                - Pozwoliłam Ci się do mnie odzywać? - spytałaś. Chłopak zmarszczył brwi, ale w jego oczach pojawił się błysk rozbawienia.
                - Jestem Zayn. - Nie poddawał się.
                - A ja zajęta.
                - Czym zajęta? - Uniósł brew.
                - Zbyt zajęta by z Tobą rozmawiać. - Posłałaś mu swój najpiękniejszy uśmiech, a chłopak na chwile spuścił wzrok.
                - A jednak cały czas to robisz - powiedział i spojrzał na Ciebie brązowymi tęczówkami. Zaskoczona stwierdziłaś, że rzeczywiście ma ładne oczy.
                - Słuchaj masz jakiś problem? - prychnęłaś krzyżując ręce pod biustem i odchylając się nieco do tyłu na krześle.
                - Ja nie mam - odparł unosząc ręce w geście poddania.
                - Tak? Za to ja mam. Ciebie - stwierdziłaś wciąż uśmiechając się do niego sztucznie.
                - Zawsze jesteś taka zrzędliwa? - spytał nieco się odsuwając jakby bał się, że zaraz dostanie w twarz za to co powiedział. Uśmiechnęłaś się na tą myśl.
                - Tylko od poniedziałku do niedzieli. - Odwróciłaś się tym samym kończąc waszą rozmowę.
                - Wiesz, sory że Cie wtedy przestraszyłem - zaczął znowu. Wzniosłaś oczy do nieba.
                - Wyglądasz na w pełni sprawnego umysłowo, więc możesz mi wyjaśnić dlaczego nie rozumiesz tak prostych sygnałów jak ten, że NIE CHCĘ z Tobą rozmawiać? - powiedziałaś rzucając mu wyzywające spojrzenie. Chłopak zamrugał powiekami coraz bardziej zaskoczony Twoim bezprecedensowym zachowaniem.
                - Ale dlaczego? Co takiego zrobiłem? - spytał wpatrując się w Ciebie brązowymi oczami.
                - Słuchaj, nie bierz tego do siebie, ale po prostu nie bardzo mam ochotę zawierać nowe znajomości - powiedziałaś w końcu powoli, mając nadzieje, że w końcu to do niego dojdzie.
                - Będziemy siedzieć ze sobą do końca roku. Chyba byłoby łatwiej, gdybyśmy się jakoś dogadali - stwierdził filozoficznie.
                - Czy ja Ci wyglądam na kogoś kto chciałby Cie poznać? - warknęłaś.
                - A co jest przepraszam bardzo ze mną nie tak?! - Powoli chłopak też zaczął się denerwować. Zmierzyłaś go oceniającym spojrzeniem, omijając jego oczy.
                - Mam wymieniać? - prychnęłaś. Nawet nie zauważyłaś, że w klasie zrobiło się nagle dziwnie cicho.
                - No dalej - odparł wyzywająco.
                - Wiesz co, żeby oszczędzić czasu to ujmę to w jednym słowie - wszystko.
                - Ale z Ciebie suka - mruknął.
                - Powtórz to. Powiedz to jeszcze raz, a...
                - Suuuka.
                Wstałaś gwałtownie, a krzesło poleciało za Tobą na ziemie, wywołując huk i ogólne zainteresowanie klasy. Wychowawczyni podniosła wzrok znad dziennika i spojrzała zaskoczona na waszą dwójkę. Chłopak również wstał i niestety musiałaś przyznać, że sporo górował na Tobą wzrostem. Wpatrywałaś się w niego z wściekłością. Chłopak był wyraźnie wkurzony, ale jednocześnie w jego oczach tkwiła świadomość, że przegiął.
                - Nie będę z nim siedzieć - powiedziałaś głośno w kierunku nauczycielki. Kobieta spojrzała na was mocno zaskoczona.
                - Co się stało? Dlaczego kłócisz się z kolegą? - spytała błądząc wzrokiem od Ciebie do niego.
                - Bo mi działa na nerwy. Nie może go pani przesiąść?
                - Wiesz jakie są zasady, usiądźcie prosze...
                - A ja nie moge się przesiąść? - spytałaś zaciskając dłonie w pięści.
                - (t.i.) - zaczęła kobieta ostrzegawczo.
                - To świetnie. W takim razie sobie pójdę. - Wzruszyłaś ramionami i sięgnęłaś po swoją torbę. Chłopak złapał Cie za nadgarstek.
                - Słuchaj, przepraszam okej? - powiedział chłopak ze skruchą. Wyrwałaś nadgarstek z jego uścisku.
                - Nie dotykaj mnie. Nigdy.
                Wyszłaś z klasy mimo protestów nauczycielki. Usiadłaś na korytarzu, drugi raz tego dnia i pomyślałaś o piekle, które zgotuje Ci mama jak tylko się dowie o wszystkim. Głupi brązowooki natręt.

__________________________________________________________________

Jak Wam się podoba kolejna część? :) Ja szczerze mówiąc uwielbiam pisać tego imagina, bo zawsze chciałam być równie sarkastyczna i szczera ;D Ale ocenę pozostawiam Wam aniołki :** Do Earnest: tak moja i kochana, bo uwielbiam to jak piszesz i to ile udało mi się Ciebie poznać dzięki komentarzom <3
Tak się zastanawiałam nad kolejnym pomysłem na długiego imagina i doszłam do wniosku, że od dawna nie pisałam o prawdziwym bad boyu, a uwielbiam takie charaktery, jeszcze nie podjęłam decyzji z kim będzie, ale prawdopodobnie z Harrym lub Louisem ;)

poniedziałek, 3 marca 2014

Imagine 42 Zayn Part I

                - Kotku! Spóźnisz się do szkoły! - zawołała Twoja rodzicielka.
                Zakryłaś głowę poduszką i warknęłaś licząc na to, że zakopując się w pościeli, obowiązek chodzenia do tego koszmaru, w magiczny sposób zniknie. Ta. Tylko, że magia nie istnieje. Za to gniew Twojej mamy, gdy po raz kolejny raz musiała nawoływać Cie do wstania był jak najbardziej rzeczywisty. Przewróciłaś się na drugi bok i niefortunnie zrobiłaś to tak gwałtownie, że wylądowałaś na twardej podłodze, a cała pościel spadła na Ciebie, zakrywając Cie w całości. Westchnęłaś i jeszcze przez chwile leżałaś na zimnej podłodze, chcąc zniknąć. Poniedziałek. To słowo samo w sobie miało szatański posmak. Wyplątałaś się z pościeli i wstałaś rzucając tęskne spojrzenie swojemu łóżku.
                - (T.I.)!!!
                - Już wstałam!!! - wydarłaś się po czym dodałaś cichszym głosem ze wzrokiem wciąż utkwionym w miękkim, ciepłym łóżeczku. - Będę za Tobą tęsknić.
                Mijając lustro w drodze do kuchni, musiałaś się powstrzymać, żeby nie parsknąć śmiechem. To się dopiero nazywa włosowa katastrofa... Weszłaś nieco nieprzytomnie do kuchni i wyjęłaś sok pomarańczowy z lodówki i napiłaś się prosto z butelki. Matka posłała Ci pełne dezaprobaty spojrzenie, ale powstrzymała się od komentarzy. Na ogół i tak nie dawały zbyt wiele. Wzięłaś sobie dużą miskę płatków z mlekiem i udałaś, że nie widzisz jak Twoja mama wznosi oczy do nieba.
                - Może zjadłabyś chociaż raz coś pełnowartościowego? I nie tak kalorycznego... - zawiesiła głos. Wzięłaś do buzi łyżkę czekoladowych płatków i zaczęłaś przeżuwać z zastanowieniem.
                - Dieta... Jest dla frajerów. Ja tam wole się najeść. - Wzruszyłaś ramionami. Do kuchni akurat wchodził Twój tata i parsknął śmiechem słysząc Twoje słowa. Przybiliście piątke przez co omal nie upuściłaś swojej miski.
                - Tylko się nie spóźnij do szkoły. Jedzenie jest raczej marną wymówką - powiedział rozbawiony sięgając po kawę. Uśmiechnęłaś się tylko do ojca, który puścił Ci oczko. Twoja rodzicielka pokręciła głową zrezygnowana.
                - Dlaczego mam wrażenie, że jestem jedyną normalną osobą w tym domu? - westchnęła.
                - No właśnie też nie wiem - powiedziałaś i uciekłaś do siebie zanim dostałoby Ci się po głowie.
                Dokończyłaś śniadanie i przebrałaś się szybko w swój zestaw 'zostaw mnie w spokoju', czyli ciemne dżinsy i ciepłą, niebieską bluzę z kapturem. Włosy doprowadziłaś do względnego porządku i wzięłaś swoją torebkę, pakując do niej kilka pierwszych lepszych zeszytów i książek, w ogóle nie myśląc o tym, czy któryś z tych przedmiotów jest dzisiaj w planie. Załapałaś się na podwózkę taty do szkoły, co przyjęłaś z ulgą, bo zaczęło padać. Pożegnałaś się z tatą na parkingu i pobiegłaś do szkoły, czując się jak skazaniec zmuszony wrócić do więzienia. Będąc w środku zostałaś zmuszona zdjąć kaptur z głowy, widząc spojrzenie dyrektorki, która przechodziła akurat obok. Ugh.
                Byłaś tak zaspana i wciąż nieco nieprzytomna, że nawet nie pamiętałaś jaką masz teraz lekcje. Na Twoje szczęście dostrzegłaś dziewczynę, która chodziła z Tobą do klasy. Chyba. W obecnym stanie mogłabyś pomylić nauczyciela historii z przerośniętym grzybem. Chociaż szczerze mówiąc nawet będąc całkowicie trzeźwym i wybudzonym można było odnieść wrażenie, że owym grzybem jest. Gdy znalazłaś się pod klasą i dostrzegłaś swoją najlepszą przyjaciółkę, zyskałaś pewność, że jesteś we właściwym miejscu. Dziewczyna spojrzała na Ciebie z uśmiechem, który zaraz zgasł, zastąpiony ironicznym rozbawieniem.
                - Kto umarł? - spytała ściągając Ci kaptur, który zdążyłaś na powrót założyć.
                - Jeszcze nikt - mruknęłaś, a dziewczyna zaśmiała się przyzwyczajona do Twojego zachowania. Rozejrzałaś się dookoła i zauważyłaś, że wszyscy wydawali się trochę zbyt ożywieni jak na cholerny poniedziałek i obecną godzinę. - Coś się stało? - Oczy dziewczyny natychmiast się zaświeciły.
                - Podobno do naszej klasy ma dojść ktoś nowy - powiedziała konspiracyjnym szeptem. Przyjęłaś tę wiadomość z umiarkowanym zainteresowaniem.
                - Taaak? Fajnie - odparłaś chociaż w Twoim głosie było tyle entuzjazmu co w świątecznym karpiu. Dziewczyna przewróciła oczami.
                - No prosze Cie, nie ciekawi Cie kto to będzie? Może to jakiś przystojniak? - rozmarzyła się.
                - Jaaasne. W naszej szkole wyrażenie 'nieurodziwy' nabiera zupełnie nowego znaczenia. Nie ma szans by ktoś o przyzwoitym wyglądzie do nas dołączył - powiedziałaś ze znudzeniem.
                - Ja tam pozostanę przy nadziei, że to jakiś niebieskooki blondyn o niebiańskim uśmiechu - odparła poruszając brwiami.
                - Który zapała do Ciebie miłością po pierwszym spojrzeniu w Twoje oczy? - dokończyłaś za nią z kpiącym uśmieszkiem, który bynajmniej wcale jej nie obraził.
                - Mniej więcej. - Wzruszyła ramionami. Pokręciłaś głową z rozbawieniem.
                - Jesteś chora.
                - Yhym. Możliwe. Ale to nie moja wina, że praktycznie wszystkie osobniki rodzaju męskiego w tej szkole to nędzne karykatury mężczyzn. Potrzebuje nasycić oczy kimś nowym. Kimś kto nie ma dziewiczego wąsika najlepiej - dokończyła z miną znawcy, a Ty parsknęłaś śmiechem.
                Po chwili zadzwonił dzwonek, a Ty przeklęłaś w duchu, że stałyście najbliżej tej kupy żelastwa. Nauczyciel wpuścił was do klasy z miną prawie tak samo znudzoną ja Twoja. Zajęłaś swoje wyznaczone miejsce w ostatniej ławce, bo wieki temu nauczyciele rozsiadli Ciebie i Twoją przyjaciółkę po tym jak przez pół lekcji śmiałyście się z jego 'nowej' marynarki. Teraz miałyście zakaz siedzenia w pobliżu siebie. Założyłaś kaptur na głowę i położyłaś głowę na rozłożonych na ławce rękach. Zamknęłaś oczy i nawet nie wiesz kiedy usnęłaś ukołysana monotonnym głosem nauczyciela.

***

                Zmarszczyłaś czoło, gdy do Twojej świadomości przebił się czyjś głośny głos. Rozpoznałaś w nim nauczyciela, który musiał chyba upominać klasę sądząc po zaawansowaniu jego wkurzenia. Otworzyłaś niechętnie oczy i krzyknęłaś przeraźliwie we wrodzonym odruchu. Na sali zapanowała cisza, a po chwili rozległo się kilka śmiechów. Spojrzałaś na nieco zdziwionego Twoim zachowaniem mulata o brązowych oczach, który siedział obok Ciebie.
                - Kim jesteś i co robisz w MOJEJ ławce?! - zapytałaś podniesionym tonem, trzymając się za galopujące w piersi serce. Chłopak uniósł brew.
                - Twojej ławce? Przyniosłaś ją z domu czy jak? - spytał nonszalancko, a w Tobie obudziły się najgorsze cechy Twojego charakteru.
                - Wydupiaj!
                - Panno (t.n.)! Słownictwo! Nie tak wita się nowych uczniów o ile pamiętam. I nie myśl, że nie wiem o Twojej drzemce! Zachowuj się, bo znowu wylądujesz u dyrektora - powiedział nauczyciel oburzonym tonem. Spojrzałaś jeszcze raz na chłopak całkowicie ignorując to co powiedział mężczyzna. Klasa czekała na dalszą akcje, spragniona sensacji. Banda kretynów, skwitowałaś w myślach.
                - Nie będę z nim siedzieć - burknęłaś buntowniczo. Nauczyciel uderzył dłonią w biurko, a chłopak spojrzał na Ciebie nieco urażony.
                - Dosyć tego! Wyjdź na korytarz! - zagrzmiał.
                - A mogę do domu? - spytałaś posyłając chłopakowi mordercze spojrzenie. Ten wydawał się być rozbawiony całą sytuacją.
                - Nie! - powiedział zdenerwowany mężczyzna.
                Zebrałaś swoje rzeczy z ławki i pewnym siebie krokiem wymaszerowałaś z sali. Usiadłaś na ławce na korytarzu i ze złością rzuciłaś swoją torbę na ziemie. To zdecydowanie nie był niebieskooki blondyn o niebiańskim uśmiechu. Tylko zło wcielone, które odważyło się zająć połowę Twojej ławki.

________________________________________________________________

A więc podjęłam wyzwanie mojej kochanej Earnest, napisać imagina o bogini sarkazmu i ciętej riposty. Od początku ten imagine miał być o silnym charakterze tylko, że w pierwowzorze był nim Zayn;D Jak Wam się podoba taki imagine? Od razu uprzedzam, że podeszłam do niego ze specyficznym poczuciem humoru, więc nie złośćcie się, że bohaterka może być troszkę... Nadpobudliwa ;D Zauważyłam, że najbardziej lubicie partowce dlatego przybyłam do Was z kolejnym dłuuugim opowiadaniem, którym zapewne zanudzę Was na śmierć ;P Buziaki:**