środa, 8 kwietnia 2015

Imagine 52 Harry Part XI


             Uwielbiałam późną jazdę samochodem. Kiedy wszystko było zatopione w czerni i tylko nieliczne kształty wyłaniały się z otaczającego mroku. Żółte światło słabnących latarni sprawiało, że widok nie był przerażający tylko uspokajający. Noc zdawała się być mniej straszna, a świadomość tego, że siedziało się na wygodnym siedzeniu w ciepłym samochodzie, dawała poczucie bezpieczeństwa. Być może złudnego. Ciche westchnienie wydobyło się gdzieś z wnętrza mojego gardła. Przymknęłam powieki, bo późna pora i cichy pomruk silnika sprzyjały senności. Poczułam na sobie spojrzenie Harrego i to wystarczyło, żeby dreszcz przeszedł powoli przez całe moje ciało. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego spod rzęs. Chwilę nie odrywaliśmy od siebie wzroku dopóki nie musiał spojrzeć z powrotem na jezdnię. Obserwowałam linię jego szczęki, cień zarostu na szyi i zbłąkane loki opadające mu na kołnierz koszuli. Patrzenie na niego sprawiało mi większą przyjemność niż powinno. To brzmi melodramatycznie, ale myślę, że mogłabym spokojnie spędzić wiele godzin po prostu siedząc tutaj i wpatrując się w rysy jego twarzy i czekając na każdy nawet najdrobniejszy grymas czy emocję na niej. Kącik jego ust drgnął i już wiedziałam, że zdaje sobie sprawę z tego, że cały czas się w niego wpatruje. Nie jestem pewna od czego to zależało, może tego jak bardzo śpiąca byłam i wszystkie moje naturalne reakcje były stłumione, ale jakoś kompletnie się tym nie przejmowałam. Lubiłam na niego patrzeć. To było takie proste. Wtedy dostrzegałam w nim człowieka, widziałam te wszystkie drobne rzeczy, które świadczyły o tym, że on istnieje i chociaż to niedorzeczne na krótką chwilę stał się częścią mojego życia.
             Kilka minut później samochód zatrzymał się przed moim domem. Odpięłam pas i czekałam cierpliwie aż Harry okrąży auto i otworzy mi drzwi. Widziałam jego zaskoczenie kiedy mógł to zrobić bez moich protestów. Podał mi dłoń i pomógł wyjść, nie puszczając mojej ręki nawet po tym jak zamknął już samochód. Odprowadził mnie w ciszy pod drzwi, lekko głaszcząc grzbiet mojej dłoni kciukiem. Zatrzymałam się schodek wyżej od niego i odwróciłam się, żeby się z nim pożegnać. Poczułam się wytrącona z równowagi kiedy uświadomiłam sobie, że jesteśmy teraz niemal jednakowego wzrostu.
             - Wróć do pracy – powiedział, a jego głos w tej całkowitej ciszy wydał się jeszcze niższy i głębszy. Zwilżyłam wargi koniuszkiem języka, unikając jego spojrzenia. W końcu odważyłam się na niego spojrzeć i natychmiast tego pożałowałam. Przysięgam, że te zielone tęczówki wpędzą mnie kiedyś do grobu.
             - Mogę wziąć jeszcze jeden dzień według kierownika. Nie chce jeszcze wracać Harry – odparłam bez pewności w głosie. Ten wziął głęboki wdech jakby chciał się uspokoić.
             - Fakt, że siedzę tam zamknięty w czterech ścianach, a ciebie nie ma chociaż w tym samym budynku jest… frustrujący. Nie podoba mi się to – powiedział twardo.
             - Jeszcze do niedawna nie wiedziałeś nawet kim jestem i że ktoś taki jak ja pracuje w twojej firmie – przypomniałam mu. Czułam, że psuje ten wieczór, bo w gruncie rzeczy spędziłam miło czas z Harrym w jego domu i ogrodzie. Chociaż na chwilę odcięłam się od złych myśli. Poza tym nie musiałam siedzieć z rodziną i udawać, że wszystko jest okej.
             - Wolałabyś, żebym się tego nigdy nie dowiedział? – spytał patrząc mi intensywnie w oczy.
             Skurczyłam się pod siłą tego spojrzenia. On miał niesamowitą zdolność przytłaczania ludzi i wypełniania całej przestrzeni swoją osobą i nie miałam tu na myśli tuszy, bo jego sylwetka nie mogła mieć bardziej idealnych proporcji. Chodzi bardziej o to, że jego obecność czuło się jak jakieś napięcie w powietrzu, nieważne czy znajdowałeś się blisko czy daleko od niego, jeśli Harry był w tej samej przestrzeni co ty, nie można było spokojnie odetchnąć.
             - Powoli przestaje być tego taka pewna – mruknęłam cicho. To wystarczyło, żeby kącik jego ust drgnął do góry już drugi raz w przeciągu 15 minut. Przewróciłam oczami na ten gest.
             - Nie powiesz mi chyba teraz, że nie spędziłaś miło czasu? Oboje wiemy, że to nieprawda.
             - Nie twierdzę, że tak jest. Ale powstrzymam się od opinii zważywszy na to, że wywiozłeś mnie wbrew mojej woli. Co z resztą robisz za każdym razem – prychnęłam.
             - Bo…
             - Bo możesz tak wiem Harry, słyszałam to już setki razy. – Znowu przewróciłam oczami. Usłyszałam jego cichy śmiech, odruchowo wstrzymując oddech, żeby nic go nie zakłóciło. Tak rzadko się śmiał.
             - Masz rację. Ale robię to tylko dlatego, że na początku było ci to tak naprawdę obojętne, a z biegiem czasu polubiłaś to, że ktoś podejmuje za ciebie decyzje i wyciąga cię z domu albo z pracy. Wcale nie lubisz być wiecznie sama w swoim malutkim świecie – powiedział.
             Zmarszczyłam brwi. Czy tak mogło rzeczywiście być? Przecież za każdym razem protestowałam. Dwukrotnie zostałam wniesiona do auta siłą. Odmawiałam. Ale czy wystarczająco mocno? Czy przypadkiem nie zaczęłam się do tego przyzwyczajać i… I być może nie miałam nic przeciwko. Przeraziła mnie nieco ta myśl. Może wcale nie jest tak, że to co on robi jest w 100% zwykłym zmuszaniem. Odkaszlnęłam próbując jakoś zburzyć tą dziwną atmosferę, którą Harry wytworzył wokół nas tym co powiedział.
             - Nic nie mówisz, więc zgadzasz się ze mną? – spytał w końcu kiedy zobaczył, że nie zamierzam mu odpowiedzieć.
             - Jestem śpiąca Harry, powinnam już…
             - Unikasz odpowiedzi.
             - Bo może nie chcę odpowiadać? – Uniosłam brew zdenerwowana tym jak na mnie naciskał. Przymknął na chwilę powieki i ponownie wziął głębszy wdech.
             - Okej. Nie odpowiadaj. I tak nie musisz.
             Odwrócił się i zaczął się oddalać bez żadnego pożegnania. Powinnam być zadowolona. Uniknęłam odpowiedzi, a w dodatku miałam mieć od niego spokój przez najbliższe godziny. Więc dlaczego wpatruje się w jego plecy jakby oczekując, że zaraz się odwróci i powie chociaż słowo na dobranoc. Oddychałam coraz szybciej widząc, że jest coraz dalej. Cholera. I znowu nie wiem co robię.
             - Harry! – zawołałam. Zatrzymał się w pół kroku. Chwilę stał w miejscu po czym poznałam, że kolejny raz go zaskoczyłam. Zwykle przecież patrzyłam jak odchodzi z ulgą i on zdawał sobie z tego doskonale sprawę. W końcu obrócił się powoli i spojrzał na mnie uważnie. Dostrzegłam ruch jego szczęki, a to zwróciło moją uwagę na jego usta. Wpatrywałam się w nie zdecydowanie za długo, żeby mógł tego nie zauważyć. I przez to wpadłam na kolejny genialny pomysł, którego pewnie zaraz pożałuje.
             - Ostrzegałeś mnie, że pocałujesz mnie w najbliższym czasie, a teraz odchodzisz – powiedziałam szybko jednym ciągiem.
             Wstrzymałam oddech patrząc jak wyraz jego twarzy z czujnego zmienia się w ten sam co wtedy w gabinecie. Jakby był na skraju wytrzymałości. Wtedy myślałam, że to gniew nim kierował. Może jednak się myliłam i to było coś innego chociaż równie mocnego. Pokonał dzielącą nas przestrzeń w kilku susach i zaraz znalazł się z powrotem kilka centymetrów ode mnie. Chwycił moją twarz w swoje dłonie sprawiając, że moje serce zaczęło galopować w piersi tak szybko jakby zamierzało rozsadzić mi żebra. Potem bez ostrzeżenia przyciągnął mnie do siebie i mocno wpił się w moje wargi. Czułam, że nogi się pode mną uginają jak zawsze kiedy mnie całował. Jedna z jego rąk natychmiast powędrowała na moje lędźwie, podtrzymując mnie przy nim. Miałam zamknięte oczy i chyba pierwszy raz w życiu zobaczyłam te wszystkie gwiazdy i fajerwerki, o których opowiadały starsze dziewczyny w szkole średniej, a ja nigdy ich nie doświadczyłam. Teraz byłam pewna, że albo to świat zwariował, albo ja po prostu płonę. Oboje płoniemy od jego ognia. Położyłam mu dłonie na barkach, które napięły się pod moim dotykiem. Czułam wszystko. Miękkość jego warg. To jak ciepła  i szorstka była jego dłoń na moim karku. To jak jego kciuk delikatnie masował tam moją skórę, doprowadzając mnie do stanu kiedy nie pamiętałam już jak się nazywam. Zapach jego wody kolońskiej, tak głęboki i drażniący jakby nawet on chciał mi coś udowodnić. Wszystko. W końcu powoli i niechętnie rozłączył nasze wargi i oparł swoje czoło o moje, oddychając szybciej niż to było naturalne. Ja najzwyczajniej w świecie dyszałam jakbym przebiegła przed chwilą parę dobrych kilometrów. Otworzyłam powoli oczy i mogłam zobaczyć jak w jego oczach odbija się nocne niebo i gwiazdy. Wszystko się zmieniło w tym momencie. Wiedziałam to. Bo po raz pierwszy dałam mu prawdziwe przyzwolenie. I teraz mogłam w to wchodzić tylko głębiej, nie było już dla mnie ratunku.
             - Przypomnij mi następnym razem jeśli znowu cię przed czymś ostrzegę – powiedział zmienionym głosem, bardziej ochrypłym i uderzającym w najczulsze punkty mojej natury.
             Przełknęłam ślinę i szepnęłam krótkie ‘okej’. Na koniec pocałował mnie jeszcze szybko i krótko i pobiegł do samochodu. Stałam tam jakbym przyrosła do ziemi i nie potrafiłam nawet odetchnąć, nie mówiąc już o poruszeniu się. Otworzył zamaszyście i drzwi i spojrzał jeszcze ostatni raz w moją stronę. Otworzył usta i już wiedziałam, że będę słyszeć w głowie jego słowa przez najbliższe godziny.
             - Słodkich snów.

_______________________________________________________________

Wiem, że jesteście na mnie źli albo jest Wam po prostu przykro, że zostawiłam tak bloga i nie miałam nawet odwagi Was o tym poinformować. Tak naprawdę nie miałam tego w planach, samo tak wyszło. Jest wiele czynników, które się na to złożyły i w przeważającej części jest najzwyczajniej w świecie mój brak motywacji do czegokolwiek. Bo coś się w moim życiu zmieniło, ja się zmieniłam i ubolewam nad tym, bo kiedyś do wszystkiego zabierałam się z motywacją i mnóstwem energii i zaangażowania. Za cholerę nie wiem kiedy to się stało. Poza tym walczyłam ze swoimi problemami i próbowałam zapomnieć o pewnym idiocie #jebaćmiłość. Nie obiecuje Wam, że wracam na stałe chociaż marzę o tym, żeby móc to powiedzieć z ręką na sercu. Ale na razie jestem. I mam nadzieje, że mi to wszystko wybaczycie. Wciąż Was kocham ~ Wasza Ewa

14 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział ♥ Cudownie że już jesteś, mam nadzieję, że już na stałe ♥ życzę Ci DUŻO weny ♥
    A tym idiotą się nie przejmuj. I żyj swoim własnym życiem. ~ Joanna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! Cieszę się tym rozdziałem! Też chcę takiego Harrego :( Mam nadzieję, że wszystko ci się ułoży i już nie opuścisz nas :)
    Życzę samego szczęścia w życiu i nie przejumuj się tym chłopakiem. Jaki widać nie był ciebie wart! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Yay! Rozdział! Jak zwykle cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie martw się, sama mam teraz okres na lewitowania w czasoprzestrzeni bez motywacji do NIECZEGO. Musisz znaleźć jakąś odskocznie, coś co pozwoli Ci zapomnieć o tych rzeczach, które są dla ciebie bolesne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieje ze wszystko ci sie ułozy a motywacja dla cb bedziemy my i ty sama ;) pamietaj ze nie warto rozpaczac przez kogos kto nas rani i nawet nie mysli o tym jak bardzo to boli w gruncie rzceczy bol nie zawsze jest zły czasem pokazuje ze zyjemy ;) ja nie jestem zła raczej byłam smutna ze nic nie dodajesz ze nie wiem czy cos sie stało ze cie tu nie ma ;/ a i pamietaj jestem z tb <3 mysl o tych dla ktorych wiele znaczysz a nie o tych dla ktorych znaczysz tak mało ze cie raniom

    OdpowiedzUsuń
  6. My też Cię kochamy <3 Świetny rozdział i mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli przeczytać kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooh kochana, dobrze że wróciłaś. :) Jakoś pomożemy Ci posklejać serduszko <3 bardzo się ciesze, ze wróciłaś :*** życzę weny i motywacji przede wszystkim :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Daj Hazzie klej, on załatwi sprawe!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. O boshe tak długooooooooooo czekałam xD Dziękuje ci, naprawde ci dziękuje że go skończyłaś i jestem z cb dumna bo choć masz swoje problemy i wgl to zrobiłas to dla nas i go napisałas Jeszcze raz dziękuje xD Rozdział jest boski....dalej czuje te emocjie xD ( mam nadzieje ze troche pomogłam w motywacji) Do następnego xD ~Ola ~

    OdpowiedzUsuń
  12. Wrócilas!! ;D nie martw sie chyba kazdemu zdarzaja sie takie momenty w życiu . My Cie kochamy ;* A.

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże !!! Już powoli traciłam wiarę w to , że wrócisz tu jak deszcz po ulewie i dasz nam troche wody ( Boże xd w chuj dobre porównanie xd 😂 ) Ale nie ważne xD Martwiłam się o Ciebie , że coś Ci się stało (mam na myśli jakiś wypadek fizyczny ;-; ) I tak po miesiącu pomyślałam że niestety będe musiała dokończyć te opowiadanie sobie w głowie *-* ( u mnie od razu po kilku tygodniach sie pobrali xd hahahaha xd ) Jeżeli chodzi o część to jest po prostu ZAJEBISTA !!! ❤ Druga sprawa xd Napisałaś "#jebaćmiłość" Nie chcę się wtrąć w Twoje życie prywatne , ale trzeba było od razu tego chuja z dziesiątego piętra zrzucić xD Mam nadzieję , że za niedługo wróci twój nawyk i większość rzeczy i ludzi (w tym ja i inne osóbki , które to komentują ) będą Cię inspirować ;*** Wierzę w Ciebie i myśle , że zrozumiałaś ile znaczysz tutaj Ty i twoja wena. Bez Ciebie nie ma tego opowiadania. Myślę że za niedługo tutaj pojawi się ciekawy rozdział z zajebistymi momentami ;***
    ~Pozdrawiam Twoja Jakże Zadowolona Twoim Powrotem Czytelniczka ;*** ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem, jak inni, ale ja wcale nie jestem zła, smutna czy rozczarowana. Szczerze mówiąc, jak zobaczyłam kolejny post to mi ulżyło, bo martwiłam się, że nic nie piszesz, ani nie dodajesz żadnej notki/informacji, i że coś się stało. Kamień z serca ;) Nic się nie martw, uporządkuj sobie wszystko, przemyśl, poukładaj, odpocznij, masz do tego prawo. Czasami muszą być złe i gorsze momenty, aby potem docenić nawet drobne rzeczy. Mam nadzieję, że wszystko się u Ciebie ułoży♥ Życzę Ci mnóstwo siły, uśmiechu i motywacji i w ogóle wszystkiego, co tylko potrzebujesz. Cieszę się, że napisałaś, naprawdę! Trzymaj się! Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń