czwartek, 25 lipca 2013

Imagine 8 Harry Part I



          Ta wycieczka jest oficjalnie największą porażką wakacji - pomyślałaś słuchając ze znudzeniem przewodnika. Pojechałaś razem z przyjaciółką do jakiegoś miasta o dziwnej nazwie, żeby się wyszaleć i zapomnieć o nieudanych związkach, które obie właśnie zakończyłyście. Nie wiedziałaś tylko, że macie zupełnie inne definicje słowa 'wyszaleć'. Dla Ciebie to była impreza, parę drinków i taniec do upadłego, a dla (i.t.p.) zwiedzanie najnudniejszych miejsc w kraju. Na przykład wielkiego brzydkiego zamku na jakimś wygwizdówku. Cudownie. Twoja przyjaciółka jak zahipnotyzowana słuchała tego co mówi przewodnik podczas, gdy Tobie zbierało się na bełt. Nie można było nawet niczego dotknąć! W dodatku udostępniona była tylko połowa zamku. Zapewne ta druga była zbyt ciekawa - prychnęłaś wewnętrznie. Stwierdziłaś, że Twoja przyjaciółka i tak pewnie nie zauważy, że się ulotniłaś i gdy grupa skręciła w prawo, Ty niepostrzeżenie poszłaś w przeciwnym kierunku. Po kilku krokach natrafiłaś na taśmę, która zabraniała przechodzić dalej. Uważajcie, bo się przejme - pomyślałaś sarkastycznie. Przeszłaś ostrożnie nad taśmą i weszłaś w pierwszy lepszy korytarz. W tym miejscu nie było okien tylko lampy stylizowane na te naftowe ze starych czasów umocowane na ścianach. Nadawało to tej części zamku pewnego czaru. Usłyszałaś z boku jakieś skrzypienie i aż dostałaś gęsiej skórki, gdy dźwięk się powtórzył. Zamiast wrócić do grupy jak normalny człowiek Ty kontynuowałaś marsz coraz bardziej zafascynowana tym co kryją za sobą kolejne korytarze. W końcu odważyłaś się otworzyć któreś z miliona drzwi. Położyłaś dłoń na klamce i już miałaś ją nacisnąć kiedy usłyszałaś rozmowę dobiegającą zza drzwi. Zamarłaś i nasłuchiwałaś.
                - ...nie wiem dlaczego to zrobił, ale zdecydowanie wtedy nie myślał. Z resztą ona też. Przecież wszyscy.... - powiedział męski, ochrypły głos. Przyłożyłaś ucho do drewna żeby lepiej słyszeć.
                - ....strony to ich decyzja. Chociaż moim zdaniem popełniają... - odezwał się drugi, z irlandzkim akcentem.
                - Powiedz to...właśnie...okej... - odparł właściciel niskiego, męskiego głosu.
                Usłyszałaś kroki. Cholera chcą wyjść! Ledwo zdążyłaś ukryć się za zabytkową zbroją, drzwi się otworzyły z głośnym skrzypnięciem. Zza zbroi zobaczyłaś dwóch chłopaków, jednego wysokiego z burzą loków, o męskich rysach i wydatnych ustach, drugiego średniego wzrostu o blond włosach postawionych do góry i anielskiej urodzie. Nie mogłaś oderwać wzroku od tego pierwszego. Było coś tak hipnotyzującego w jego uśmiechu, że Twoje oczy z fascynacją obserwowały każdy ruch. Przez przypadek szturchnęłaś lekko zbroję przez co wydała nieprzyjemny dźwięk. Na moment przestałaś oddychać, gdy obrócili się w Twoją stronę. Wsunęłaś się jeszcze bardziej za zbroję, żeby Cie nie zauważyli. Teraz również Ty ich nie widziałaś. Usłyszałaś szepty, a potem kroki świadczące o tym, że się oddalili. Odetchnęłaś z ulgą i wyszłaś zza zbroi. Wpadłaś na kogoś i aż się zachwiałaś pod wpływem zderzenia. Poczułaś jak silne ręce podtrzymują Cie za ramiona. Spojrzałaś w górę i aż przestałaś oddychać, gdy spotkałaś intensywne spojrzenie zielonych tęczówek na swojej drodze.
                - Ładnie to tak podsłuchiwać? – zapytał głębokim głosem, który wprawił wszystkie Twoje komórki w drżenie. Uniósł jeden kącik ust, gdy nie odpowiedziałaś, a jego policzku pojawił się głęboki dołeczek. – Masz jakieś imię? – spytał coraz bardziej rozbawiony.
                - T-tak – wyjąkałaś. Przez Twój kark przeszedł dreszcz, gdy poczułaś jak zaczyna kreślić koła na odkrytej skórze Twoich ramion. Zaśmiał się cicho.
                - A mogę je poznać? – Uniósł delikatnie jedną brew. Przełknęłaś ślinę.
                - (t.i).
                - (t.i) – powtórzył rozsmakowując się w dźwięku każdej litery. – A więc co tutaj robisz?
                Trochę zaczęło irytować Cie to, że jest tak opanowany podczas, gdy Ty miałaś nogi jak z waty, więc wyplątałaś się z jego uścisku.
                - Jestem tutaj z przyjaciółką. Ale to raczej nie Twoja sprawa – odpowiedziałaś dumnie. Lekko uniósł brwi jakby nie spodziewał się takiego zachowania z Twojej strony. Oblizał powoli wargi.
                - A co gdybym Ci powiedział, że chciałbym aby to była moja sprawa? – odparł ochryple. Poczułaś jak całe Twoje ciało się spina.
                - To już Twój problem – prychnęłaś mimo, że w środku mdlałaś. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który jeszcze bardziej zbił Cie z tropu..
                - Lubię rozwiązywać takie problemy jak Ty – powiedział głębokim głosem. – Najpierw rozbieram je i dogłębnie analizuje, żeby wiedzieć dokładnie z czym mam do czynienia. Potem jest mi łatwiej je rozwiązać. A czasami okazuje się, że nad danym problemem trzeba się jeszcze bardziej skupić i jeszcze dogłębniej przeanalizować. A czasami muszę powtarzać tą czynność wiele razy. Aż do skutku – szepnął Ci do ucha. Gwałtownie wciągnęłaś powietrze w płuca i odsunęłaś się od niego czując jak Twoja twarz robi się czerwona. Zaśmiał się głośno.
                - Ale masz minę – powiedział szczerząc się szeroko. – Jestem Harry.
                Wyciągnął w Twoim kierunku dłoń. Spojrzałaś na jego dłoń, a potem na niego niedowierzając, że to ucieleśnienie niewinności właśnie praktycznie oznajmiło Ci, że ma ochotę dosłownie na Ciebie. Niepewnie podałaś mu dłoń, która niemal cała zniknęła w jego ogromnej i opalonej.
                - Jest mi bardzo miło Cie poznać. Spotkamy się jeszcze kiedyś?
                 Przejechał szorstkimi palcami po Twoim policzku i nie czekając na odpowiedź odwrócił się i zniknął za zakrętem zostawiając Cie w stanie całkowitego osłupienia.

3 komentarze:

  1. Nie wiem czemu nikt nie komentuje ale twoje imaginy są świetne a teraz lece czytać dalej <3 pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie dlaczego nikt nie komentują ? Piszesz świetne imaginy. Ide dalej =**

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW po prostu

    OdpowiedzUsuń