- Harry... Czego ty
właściwie ode mnie oczekujesz? Dopiero mnie poznałeś i jesteś moim szefem, w
dodatku doprowadzasz mnie do szału swoim zachowaniem i... - mówiłam na jednym
oddechu.
Poczułam jak jego ręce sztywnieją. Przez chwilę jeszcze stał przytulony do moich pleców aż w końcu z cichym westchnieniem się odsunął. Obróciłam się powoli i zadarłam głowę do góry, żeby móc mu spojrzeć w oczy. Widząc jego smutny uśmiech myślałam że coś we mnie pęknie. To moja wina. I mimo że racjonalna część mojego umysłu mówiła mi, że nie mam powodu, to czułam się winna. Czasami nie potrafiłam rozróżnić negatywnych emocji względem niego od tych pozytywnych i na odwrót.
- Dlaczego? - spytałam po prostu czując, że się poddaje. Harry sięgnął ręką do swojego karku co rozpoznałam jak oznakę zdenerwowania, bo mój brat robił to samo kiedy czuł się niekomfortowo.
- Nie wiem okej? Zgaduje, że mnie zaintrygowałaś... - powiedział jakby nieco zawstydzony. Chociaż ktoś obcy by tego nie wyczuł pod jego maską opanowania. Ja jednak zdążyłam już poznać drobne zmiany w jego zachowaniu kiedy odczuwał niektóre z emocji.
- Naprawde zamierzasz tłumaczyć się najstarszą śpiewką świata? Że jestem inna niż wszystkie? Że nigdy kogoś takiego nie poznałeś? - prychnęłam próbując go wyminąć. Jednak on chwycił mnie za ramię i nie pozwolił mi na to.
- Nie. Nie jesteś najpiękniejszą kobietą jaką spotkałem. Nie jesteś też najzabawniejsza albo najmądrzejsza. Jesteś marudna i nie rozumiesz kiedy ktoś wydaje ci polecenia. Mówisz do mnie jakbyś nie pamiętała, że jestem twoim szefem, a potem sama mi o tym przypominasz. Jesteś koszmarnym towarzyszem podróży, bo bez przerwy się na mnie gapisz co niemożliwie mnie rozprasza, a w dodatku ciągle coś ci nie pasuje. Prawdopodobnie jesteś najbardziej upartą i nieznośną osobą jaką znam. A w dodatku okropnie się ubierasz i nie cierpię kiedy masz spięte włosy.
Patrzyłam na niego z otwartymi ustami. To była dosyć dobijająca wypowiedź. Wymienił chyba każdą moją wadę, nawet nie próbując czegoś modyfikować, żebym poczuła się lepiej. Nawet nie mogłam mu teraz wykrzyczeć w twarz, że jest dupkiem, bo każda z tych rzeczy była prawdą. Widząc mój wyraz twarzy westchnął. On też się poddał.
- Ale w pewnym sensie lubię kiedy się złościsz, bo wyglądasz wtedy słodko. To że bez przerwy mi się sprzeciwiasz cholernie mnie kręci dlatego robię coraz gorsze rzeczy, żeby tylko zobaczyć jak twoje oczy ciskają błyskawice i sprawiasz wrażenie jakbyś naprawde wierzyła w to, że możesz mnie pokonać. Uwielbiam kiedy wymawiasz moje imię, bo rzadko je słyszę w tym formalnym i oficjalnym świecie, prawie zapomniałem już jak ono brzmi. - Złapał moje nadgarstki, więżąc mnie w miejscu. Przełknęłam ślinę. - Rozprasza mnie to, że patrzysz na mnie kiedy prowadzę, bo dałbym miliony, żeby wiedzieć o czym wtedy myślisz. Uwielbiam twój upór chociaż kiedyś stracę przez niego cierpliwość. Przede wszystkim jednak... Nie potrafie się od ciebie odczepić. Właściwie nawet nie próbowałem, bo wiem, że poniósłbym porażkę. Nie jestem w stanie tego zrobić.
Czułam jakby Harry nieustannie uderzał pięścią w skorupę, w której ukryłam siebie i swoje uczucia. I był coraz bliższy rozbicia jej co mnie przerażało. Bo zaczynałam znowu czuć. Nie chciałam tego. Bałam się otworzyć. Nie dopuszczałam do siebie żadnych nowych ludzi od kiedy tylko mój związek z Tommy'm się skończył, bo tak bardzo bałam się jakiegokolwiek odrzucenia. Patrzyłam uparcie w guziki na śnieżnobiałej koszuli Harrego, nie chcąc spojrzeć mu w oczy.
- Zamierzasz coś powiedzieć? - spytał, a jego głos zabrzmiał nieco groźnie.
- Nie wiem co Harry...
- A pozwolisz mi się teraz pocałować?
- Nie wiem...
- A przytulić? - Wizja mnie i Harego wtulonych w siebie uderzyła we mnie gwałtownie. To byłoby takie... nienormalne. Jak wszystko co działo się między nami, ale przytulanie...
- Wolałabym już ten pocałunek - mruknęłam nie sądząc, że ten potraktuje to jako zaproszenie. Ale tak właśnie zrobił.
- Tym lepiej. Nie cierpie się przytulać.
Wziął moją twarz w dłonie i pochylił się, żeby pocałować mnie delikatnie. Wiatr igrał z moim włosami i ochładzał moją rozgrzaną skórę. Ręce Harrego były przyjemnie szorstkie i ciepłe. Ale to jego usta sprawiły, że moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Miękkość jego warg kontrastowała z ich stanowczymi ruchami. To był jeden z tych pocałunków, które sprawiały, że nie chciałeś oddychać bojąc się, że możesz zepsuć ten moment. Położyłam dłonie na jego brzuchu, czując jak twarde mięśnie pod koszulą napięły się pod wpływem mojego dotyku. Znowu otoczył mnie jego zapach przenikając do mojej świadomości i sprawiając, że jeszcze bardziej potrzebowałam wsparcia. Harry jakby to wyczuwając położył jedną dłoń na moich plecach, a drugą odgarnął mi włosy przy okazji pogłębiając pocałunek, bo skorzystał z mojej nieuwagi kiedy za bardzo się skupiłam na jego ręce tuż nad moją pupą. Westchnienie wyrwało się z moich ust. Byłam całkowicie pewna, że to był najbardziej perfekcyjny pocałunek mojego życia i aż drżałam na myśl kiedy się skończy i trzeba będzie spojrzeć sobie w oczy. Przygryzłam jego dolną wargę pod wpływem impulsu, a z jego ust wydobył się zaskoczony jęk. O boże to był prawdopodobnie najbardziej pobudzający dźwięk jaki w życiu słyszałam i sprowadzał moje myśli w niebezpieczne rejony, w które nie zapuszczałam się od bardzo dawna.
Nagle ten perfekcyjny moment przerwał sygnał komórki. Harry z niechęcią oderwał się ode mnie i odebrał telefon z miną mordercy.
- Styles - warknął. Słyszałam pod drugiej stronie przytłumiony kobiecy głos. Skierowałam się do samochodu oddychając jakbym przebiegła dobre pare kilometrów i czując gorące rumieńce na twarzy. - Będę za 20 minut. Powiedz naszemu gościowi, żeby rozgościł się w moim gabinecie.
Rozłączył się i rzucił długie spojrzenie w kierunku widoku za urwiskiem. Potem jego wzrok skierował się na mnie kiedy zdążyłam już wsiąść z powrotem do samochodu. Wpatrywałam się w niego w napięciu. W końcu kręcąc głową do swoich myśli wsiadł do samochodu i szybko odpalił silnik po czym zaczął się cofać przez całą leśną drogę. Wyjechał na drogę wykonując skomplikowany manewr, przy którym ja zapewne rozbiłabym samochód o drzewo i spokojnie ruszył w kierunku miasta utrzymując na liczniku 70 km/h przez większość drogi, nawet kiedy byliśmy już w środku miasta. Wjechał na podziemny parking ponad kwadrans później i parkując na swoim starym miejscu, spojrzał na mnie nagle z niepokojem.
- Cholera zapomniałem, nie zdążyliśmy nic zjeść... Myślałem, że będziemy mieć więcej czasu - powiedział przepraszająco. Właściwie nawet nie pomyślałam o jedzeniu od samego rana. Nie byłam kompletnie głodna.
- W porządku. - Uśmiechnęłam się niepewnie. Jego oczy rozszerzyły sie nieznacznie.
- Wow.
- Co? - Zmarszczyłam brwi.
- Pierwszy raz uśmiechnęłaś się do mnie tak szczerze. - I również się uśmiechnął, a moje serce zabiło szybciej.
- Chyba tak.
- Najpiękniejszy - powiedział tylko po czym wysiadł z samochodu i okrążył go, żeby otworzyć mi drzwi. Wysiadłam nieco oszołomiona.
- Mogę wrócić już do pracy? - Jego uśmiech zgasnął.
- Nie. - Zachichotałam spodziewając się takiej odpowiedzi.
- Robisz się przewidywalny Styles!
- Dla ciebie panie Styles. - Przystanęłam tuż przed windą, a ten nacisnął guzik przywołujący. Skrzyżowałam ręce pod biustem.
- Nie.
- Co nie?
- Dla mnie Harry.
Poczułam jak jego ręce sztywnieją. Przez chwilę jeszcze stał przytulony do moich pleców aż w końcu z cichym westchnieniem się odsunął. Obróciłam się powoli i zadarłam głowę do góry, żeby móc mu spojrzeć w oczy. Widząc jego smutny uśmiech myślałam że coś we mnie pęknie. To moja wina. I mimo że racjonalna część mojego umysłu mówiła mi, że nie mam powodu, to czułam się winna. Czasami nie potrafiłam rozróżnić negatywnych emocji względem niego od tych pozytywnych i na odwrót.
- Dlaczego? - spytałam po prostu czując, że się poddaje. Harry sięgnął ręką do swojego karku co rozpoznałam jak oznakę zdenerwowania, bo mój brat robił to samo kiedy czuł się niekomfortowo.
- Nie wiem okej? Zgaduje, że mnie zaintrygowałaś... - powiedział jakby nieco zawstydzony. Chociaż ktoś obcy by tego nie wyczuł pod jego maską opanowania. Ja jednak zdążyłam już poznać drobne zmiany w jego zachowaniu kiedy odczuwał niektóre z emocji.
- Naprawde zamierzasz tłumaczyć się najstarszą śpiewką świata? Że jestem inna niż wszystkie? Że nigdy kogoś takiego nie poznałeś? - prychnęłam próbując go wyminąć. Jednak on chwycił mnie za ramię i nie pozwolił mi na to.
- Nie. Nie jesteś najpiękniejszą kobietą jaką spotkałem. Nie jesteś też najzabawniejsza albo najmądrzejsza. Jesteś marudna i nie rozumiesz kiedy ktoś wydaje ci polecenia. Mówisz do mnie jakbyś nie pamiętała, że jestem twoim szefem, a potem sama mi o tym przypominasz. Jesteś koszmarnym towarzyszem podróży, bo bez przerwy się na mnie gapisz co niemożliwie mnie rozprasza, a w dodatku ciągle coś ci nie pasuje. Prawdopodobnie jesteś najbardziej upartą i nieznośną osobą jaką znam. A w dodatku okropnie się ubierasz i nie cierpię kiedy masz spięte włosy.
Patrzyłam na niego z otwartymi ustami. To była dosyć dobijająca wypowiedź. Wymienił chyba każdą moją wadę, nawet nie próbując czegoś modyfikować, żebym poczuła się lepiej. Nawet nie mogłam mu teraz wykrzyczeć w twarz, że jest dupkiem, bo każda z tych rzeczy była prawdą. Widząc mój wyraz twarzy westchnął. On też się poddał.
- Ale w pewnym sensie lubię kiedy się złościsz, bo wyglądasz wtedy słodko. To że bez przerwy mi się sprzeciwiasz cholernie mnie kręci dlatego robię coraz gorsze rzeczy, żeby tylko zobaczyć jak twoje oczy ciskają błyskawice i sprawiasz wrażenie jakbyś naprawde wierzyła w to, że możesz mnie pokonać. Uwielbiam kiedy wymawiasz moje imię, bo rzadko je słyszę w tym formalnym i oficjalnym świecie, prawie zapomniałem już jak ono brzmi. - Złapał moje nadgarstki, więżąc mnie w miejscu. Przełknęłam ślinę. - Rozprasza mnie to, że patrzysz na mnie kiedy prowadzę, bo dałbym miliony, żeby wiedzieć o czym wtedy myślisz. Uwielbiam twój upór chociaż kiedyś stracę przez niego cierpliwość. Przede wszystkim jednak... Nie potrafie się od ciebie odczepić. Właściwie nawet nie próbowałem, bo wiem, że poniósłbym porażkę. Nie jestem w stanie tego zrobić.
Czułam jakby Harry nieustannie uderzał pięścią w skorupę, w której ukryłam siebie i swoje uczucia. I był coraz bliższy rozbicia jej co mnie przerażało. Bo zaczynałam znowu czuć. Nie chciałam tego. Bałam się otworzyć. Nie dopuszczałam do siebie żadnych nowych ludzi od kiedy tylko mój związek z Tommy'm się skończył, bo tak bardzo bałam się jakiegokolwiek odrzucenia. Patrzyłam uparcie w guziki na śnieżnobiałej koszuli Harrego, nie chcąc spojrzeć mu w oczy.
- Zamierzasz coś powiedzieć? - spytał, a jego głos zabrzmiał nieco groźnie.
- Nie wiem co Harry...
- A pozwolisz mi się teraz pocałować?
- Nie wiem...
- A przytulić? - Wizja mnie i Harego wtulonych w siebie uderzyła we mnie gwałtownie. To byłoby takie... nienormalne. Jak wszystko co działo się między nami, ale przytulanie...
- Wolałabym już ten pocałunek - mruknęłam nie sądząc, że ten potraktuje to jako zaproszenie. Ale tak właśnie zrobił.
- Tym lepiej. Nie cierpie się przytulać.
Wziął moją twarz w dłonie i pochylił się, żeby pocałować mnie delikatnie. Wiatr igrał z moim włosami i ochładzał moją rozgrzaną skórę. Ręce Harrego były przyjemnie szorstkie i ciepłe. Ale to jego usta sprawiły, że moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Miękkość jego warg kontrastowała z ich stanowczymi ruchami. To był jeden z tych pocałunków, które sprawiały, że nie chciałeś oddychać bojąc się, że możesz zepsuć ten moment. Położyłam dłonie na jego brzuchu, czując jak twarde mięśnie pod koszulą napięły się pod wpływem mojego dotyku. Znowu otoczył mnie jego zapach przenikając do mojej świadomości i sprawiając, że jeszcze bardziej potrzebowałam wsparcia. Harry jakby to wyczuwając położył jedną dłoń na moich plecach, a drugą odgarnął mi włosy przy okazji pogłębiając pocałunek, bo skorzystał z mojej nieuwagi kiedy za bardzo się skupiłam na jego ręce tuż nad moją pupą. Westchnienie wyrwało się z moich ust. Byłam całkowicie pewna, że to był najbardziej perfekcyjny pocałunek mojego życia i aż drżałam na myśl kiedy się skończy i trzeba będzie spojrzeć sobie w oczy. Przygryzłam jego dolną wargę pod wpływem impulsu, a z jego ust wydobył się zaskoczony jęk. O boże to był prawdopodobnie najbardziej pobudzający dźwięk jaki w życiu słyszałam i sprowadzał moje myśli w niebezpieczne rejony, w które nie zapuszczałam się od bardzo dawna.
Nagle ten perfekcyjny moment przerwał sygnał komórki. Harry z niechęcią oderwał się ode mnie i odebrał telefon z miną mordercy.
- Styles - warknął. Słyszałam pod drugiej stronie przytłumiony kobiecy głos. Skierowałam się do samochodu oddychając jakbym przebiegła dobre pare kilometrów i czując gorące rumieńce na twarzy. - Będę za 20 minut. Powiedz naszemu gościowi, żeby rozgościł się w moim gabinecie.
Rozłączył się i rzucił długie spojrzenie w kierunku widoku za urwiskiem. Potem jego wzrok skierował się na mnie kiedy zdążyłam już wsiąść z powrotem do samochodu. Wpatrywałam się w niego w napięciu. W końcu kręcąc głową do swoich myśli wsiadł do samochodu i szybko odpalił silnik po czym zaczął się cofać przez całą leśną drogę. Wyjechał na drogę wykonując skomplikowany manewr, przy którym ja zapewne rozbiłabym samochód o drzewo i spokojnie ruszył w kierunku miasta utrzymując na liczniku 70 km/h przez większość drogi, nawet kiedy byliśmy już w środku miasta. Wjechał na podziemny parking ponad kwadrans później i parkując na swoim starym miejscu, spojrzał na mnie nagle z niepokojem.
- Cholera zapomniałem, nie zdążyliśmy nic zjeść... Myślałem, że będziemy mieć więcej czasu - powiedział przepraszająco. Właściwie nawet nie pomyślałam o jedzeniu od samego rana. Nie byłam kompletnie głodna.
- W porządku. - Uśmiechnęłam się niepewnie. Jego oczy rozszerzyły sie nieznacznie.
- Wow.
- Co? - Zmarszczyłam brwi.
- Pierwszy raz uśmiechnęłaś się do mnie tak szczerze. - I również się uśmiechnął, a moje serce zabiło szybciej.
- Chyba tak.
- Najpiękniejszy - powiedział tylko po czym wysiadł z samochodu i okrążył go, żeby otworzyć mi drzwi. Wysiadłam nieco oszołomiona.
- Mogę wrócić już do pracy? - Jego uśmiech zgasnął.
- Nie. - Zachichotałam spodziewając się takiej odpowiedzi.
- Robisz się przewidywalny Styles!
- Dla ciebie panie Styles. - Przystanęłam tuż przed windą, a ten nacisnął guzik przywołujący. Skrzyżowałam ręce pod biustem.
- Nie.
- Co nie?
- Dla mnie Harry.
______________________________________________________________________
Na początek chciałam Wam ogromnie podziękowac za Wasze słowa, Boziu prawie się poryczałam na lekcji kiedy przeczytałam komentarz o tym, że chłopcy byliby ze mnie dumni, bo mimo przeciwności losu uszczęśliwiam Was swoją wyobraźnią, Boże to były najpiękniejsze słowa jakie w życiu ktokolwiek napisał do mnie, i każde słowo jakie do mnie napisaliście sprawiło, że dzisiejszy dzień był dobry. Pierwszy od tak naprawdę 2 miesięcy. Mimo że nie wydarzyło się nic wielkiego to po prostu czułam Wasze wsparcie... I to było cudowne. Kocham Was aniołki <3
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńcudny ;)
OdpowiedzUsuńnie moge sie doczekac kolejnej czesci <3 /karczi
OdpowiedzUsuńWow Boshe ten rozdział był poprostu boski xD Ciesze sie że uszcześliwiłyśmy cie swoim komentarzami jestem autorką tylko jednego ale mam nadzie ze ci sie spodobał. Ciesze sie ze ten dzien był nawet dobry w porównaniu z ostatnim dwoma Chciałabym zobaczyc ten uśmiech i te łzy( oczywiscie te szczecia) które wywołaliśmy na twojej pewnie przepieknej twarzy xD Tak ten ostatni komentarz był całkowitą racją twoja fanka dobrze powiedziała i ja tez sie zgadzam chłopcy byli by z cb dumnie ale nie tylko oni sama powinnas byc z siebie dumna. Troche ci zazdrosze takiego talentu ale ciesze sie ze ty go masz i dobrze z niego korzystasz xd Do nastepnego kochana, pozdrawiam <3 ~Ola~
OdpowiedzUsuńNiestety nie zdążyłam skomentować poprzedniego posta. Ostatnio nawet nie mam czasu, żeby się porządnie wyspać, dlatego wybacz, że moje komentarze nie pojawiają się regularnie.
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym Cię przytulić, wiesz? Nie masz pojęcia, jak wielu ludziom poprawiasz humor, kiedy wszystko inne się wali. Twoje prace sprawiają, że człowiek choć na chwilę zapomina o tej całej gonitwie, zmartwieniach i po prostu wczytuje się w Twoją historię. Wiem, że łatwo się mówi, że będzie dobrze, że wszystko się ułoży, ale musisz w to wierzyć xx Dzięki temu wszystkiemu stajesz się silniejsza, niż kiedykolwiek byłaś i proszę, nigdy w siebie nie wątp. Naprawdę chciałabym Ci pomóc, pocieszyć, przytulić, ale niestety przez komentarz nie da się tego porządnie zrobić. Mam ogromną nadzieję i trzymam kciuki, że wszystko się poukłada :)
Cała to historia jest niesamowita, naprawdę. Czytając pragniesz więcej i więcej. To wciąga niczym dobra książka(może powinnaś kiedyś wydać zbiór opowiadań?:)). Piszesz niesamowicie i z niecierpliwością czekam, jak to się wszystko potoczy.
Pamiętaj, że zawsze możesz liczyć na swoich czytelników. Więc proszę słonko uśmiechaj się częściej♥ Lots of love xx
Popieram koleżankę !!!!! A. ;*
UsuńO bosz ja chce nexta!!
OdpowiedzUsuńWspaniałe tak czekałam na taki moment między nimi i tak się cieszę, że to napisałaś i chyba nie wiem co jeszcze napisać, po prostu świetny :)
OdpowiedzUsuńCUDOWNY!!!
OdpowiedzUsuńoj zaczyna sie cos dziac podobaja sie sobie, z niecierpliwościa czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńCudowny :* <3
OdpowiedzUsuńczy to opowiadanie jest inspirowane '50 twarzy Greya'? 8))
OdpowiedzUsuńTak ale bardziej w rodzaju inspirowania się klimatem niż dziwnymi pokojami wypełnionymi klipsami na różne części ciała xd
UsuńDopiero teraz przeczytalam ten i poprzednu rozdzial,kochan ten imagin.I nie martw sie ja też nie mam lekko,zastanawiam sie jaki jest sens tego wszystkiego,chłopcy byli by dumni ,ja jestem dumna że bez przerwy dla nas piszesz pomimo problemów.Dziękuje że jesteś ,może sie wszyscy nie znamy ale pamietaj ze masz nas-czytelniczki <3 Nie jestem dobra w pisaniu ale mam nadzieje że ten nie długi komentarz poprawił Ci troszkę samopoczucie A.;* ;* ;* ;*
OdpowiedzUsuńGenialne! ;* Czytam imagin od początku i zaskakujesz mnie :D Oczywiście pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas:
http://impossiblekg.blogspot.com/?m=1
Super! Kolejna część jak zwykle fantastyczna :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam każdego imagina na tej stronie :D
_______________________________________________
Zapraszam do mnie :D Dopiero zaczynam :*
http://another----world.blogspot.com/