Imagine dla mojej kochanej ilipenki jak Cię zwykle nazywam. Jesteś dla mnie kimś wyjątkowym, bo wiem, że kiedy będę już nad przepaścią gotowa skoczyć, Ty weźmiesz mnie za rękę i pokażesz, że nie warto. Podnosisz mnie na duchu i sprawiasz, że kocham świadomość, że Ciebie mam i mogę Ci powiedzieć rzeczy, których nie mówię nikomu. Jesteś moim aniołkiem.
Imagine z…Michael Clifford
Zawsze lubiłam
niebezpieczeństwo i łamanie zasad. Ale to już była przesada. Moi znajomi
całkowicie zwariowali. Wypili trochę za dużo i stwierdzili, że skoczą z mostu
do rzeki. Wiedziałam, że dno jest tutaj głębokie, a prąd niemal niezauważalny,
ale to i tak było idiotyczne. Jedna z moich przyjaciółek nie potrafiła nawet
pływać, a najbardziej się tam pchała. A ja też byłam pod wpływem alkoholu i
przekonywanie ich wszystkich, że to zły pomysł jakoś średnio mi szło. Oparłam
się więc o barierkę mostu i patrzyłam jak mój nieco rozmazany kolega rozbiera
buty, ale z niewiadomego powodu zostaje w skarpetkach, ściąga koszulkę i staje
na barierce, przytrzymując się kolumny, która była częścią mostu. A był
rozmazany, bo procenty zawsze otępiały nieco mój wzrok. Chłopak krzyknął coś
czego nikt nie zrozumiał i skoczył do wody. Przez chwilę w ciszy i napięciu
przyglądaliśmy się wodzie, aż ten wynurzył się z niej z dzikim okrzykiem. Tylko
na to czekali ci mniej odważni. Wtedy wszyscy jeden za drugim zaczęli skakać.
Potem wygłupiali się i podtapiali, a dziewczyny wołały mnie żebym do nich
dołączyła. Chłopak, który od dawna mi się podobał kiwnął w moim kierunku z
szerokim uśmiechem. Cholera no! Nie ma mowy, nie skoczę! Aż tak się nie upiłam,
a znając moje szczęście to jako jedyna coś sobie zrobię. Dlatego pokręciłam
przecząco głową chociaż robiłam to z ciężkim sercem.
Nagle z daleka usłyszałam
hałas nadjeżdżającego motocyklu. Odruchowo odwróciłam głowę w kierunku, z
którego miał nadjechać. Sądząc po dźwiękach, jechał naprawdę szybko co nie było
dziwne zważywszy na to, że o tej porze ulice były praktycznie całkowicie puste.
Zauważyłam go w końcu z daleka. W przeciągu kilku sekund znalazł się na moście
i zwolnił. Z ciekawością przyglądałam się jak zatrzymuje motor, ale nie wyłącza
silnika i sięga dłońmi do czarnego kasku. Miał na sobie jeden z tych
specjalnych, skórzanych strojów, które nosili motocykliści, tylko że jego był
cały czarny co się raczej rzadko zdarzało, bo zwykle widywało się takie z
białymi albo czerwonymi elementami. Jakbym była trzeźwa to teraz pewnie
uciekałabym stąd machając rękami w powietrzu jak te wariatki z horrorów. Ale
jakoś po alkoholu wszystko wydawało się takie normalne i zamiast tego
uśmiechnęłam się lekko, czekając aż zobaczę twarz tajemniczego motocyklisty.
Pierwsze co rzuciło mi się
w oczy to jego białe włosy, nieco zlepione potem na czole. Zjechałam wzrokiem w
dół zauważając kolczyk w jego prawej brwi. Później doszło do mnie coś jeszcze.
Musiał być zaledwie kilka lat starszy ode mnie. I nie wiem czy to dlatego, że
się upiłam, ale poczułam jak miękną mi nogi kiedy z opóźnieniem zdałam sobie
sprawę z tego jak bardzo przystojny jest. To był ten niebezpieczny typ, który
nie starał się robić czegoś szczególnego ze swoim wyglądem, a i tak wyglądał
bosko. Chłopak odgarnął nieco włosy, siedząc na
motorze z długimi nogami postawionymi na ziemi po obu stronach maszyny, żeby
zachować równowagę. Musiał być cholernie wysoki.
- Zamierzasz skoczyć? -
spytał rzucając znaczące spojrzenie w kierunku rzeki. Akurat w tym momencie moi
znajomi postanowili być prawie całkowicie cicho, więc ten musiał nie zdawać
sobie sprawy z tego dlaczego tu stoję.
- Nie. Za bardzo lubię
życie, żeby ryzykować, że je stracę - powiedziałam mocno ironizując.
Chłopak uniósł kącik ust ku górze, a ja byłam
prawie pewna, że moja twarz robi się całkowicie czerwona. Pierwszy raz zdarzyło
mi się zarumienić przez chłopaka po alkoholu. Na ogół po zbawiennych procentach
byłam otwarta i takie rzeczy mi się nie zdarzały.
- To czemu tu stoisz? -
spytał przyglądając mi się z ciekawością. Jego intensywne spojrzenie nieco mnie
rozpraszało. W tym momencie moi znajomi znowu zaczęli krzyczeć i topić się
wzajemnie w lodowatej wodzie. Chłopak uniósł brew. Poczułam się z jakiegoś
niewiadomego powodu zawstydzona przez swoich znajomych chociaż przecież nie
miałam powodu wstydzić się czegokolwiek przed obcym człowiekiem. - Jesteś jedną
z tych dziewczyn, które podejmują głupie decyzje po pijaku a potem ich żałują
tak? - zaśmiał się lekko.
- Wcale nie. Właśnie
dlatego stoję tutaj zamiast kąpać się w rzece w środku nocy. - Uniosłam dumnie
podbródek. Motocykl chłopaka szarpnął do przodu i przejechał ostatnie dzielące
nas metry. Teraz mogłam się przyjrzeć mu jeszcze dokładniej, a w dodatku poczuć
jego zapach zmieszany ze spalinami pochodzącymi z maszyny.
- Szkoda - powiedział z
zawadiackim uśmieszkiem na pełnych ustach. Zaraz, co? Może gdybym wypiła więcej
nie byłabym taka sztywna. Chociaż i tak wszystko się kręciło i byłam
odważniejsza niż zwykle.
- Dlaczego? - zapytałam
kładąc ręce na biodrach. Chłopak przez chwilę tylko na mnie patrzył, aż w końcu
odezwał się głosem o ton niższym niż poprzednio.
- Bo gdybyś taka była to
wsiadłabyś teraz na mój motocykl. Zaufała mi. I pojechalibyśmy z dala od tego
miejsca. - W jego oczach zalśniły niebezpieczne ogniki, a mi zrobiło się słabo.
Nie dlatego że mnie przestraszył. Powodem było to, że w środku naprawdę miałam
ochotę to zrobić, a po jego słowach kusiło mnie jeszcze bardziej. Ale przecież
jestem rozsądna. Poza tym, że się upiłam i stoję na moście, gadając z obcym
motocyklistą, a moi znajomi wskoczyli do rzeki. Ale kto by tam na to patrzył…
- Ale ja cię nie znam -
odparłam udając, że wcale nie podobała mi się ta perspektywa. Po alkoholu
przestawałam widzieć w niektórych rzeczach niebezpieczeństwo. Odmawiałam raczej
odruchowo, nie w zgodzie z tym co myślałam. Chłopak zaśmiał się jakbym
powiedziała coś bardzo zabawnego.
- Ale mogłabyś poznać. -
Oblizał wargi czym doprowadził mnie do szału. Nawet o tym nie myśl! To głupie i
niebezpieczne! Ale cholera! Może byłam
uzależniona od adrenaliny, a o tym nie wiedziałam. Bo nie miałam ochoty na nic
innego jak na wskoczenie na motor chłopaka, objęcie go za brzuch i zostawienie
swoich znajomych daleko za sobą. Odbiło mi całkowicie. Przez myśl mi nie
przeszło, że to może być morderca, gwałciciel albo jakiś psychol. Ewentualnie
wszystko na raz. - W każdym razie warto było spróbować.
Wzruszył ramionami i
zrobił smutną minę. Mrugnął do mnie i założył kask po czym ostentacyjnie
podkręcił pracę silnika i wystrzelił do przodu. Obróciłam się za nim. Serce
biło mi jak szalone. Cholera, będę tego żałować.
- Czekaj! - zawołałam i
pomachałam ręką. Zatrzymał się i obrócił. Nieważne, że miał na sobie kask.
Wiedziałam, że na jego twarzy widnieje teraz zadowolony uśmieszek. - Spadam! -
krzyknęłam do swoich znajomych, nie czekając na ich odpowiedź i pobiegłam w
kierunku chłopaka. Ten zdjął kask kiedy stanęłam tuż obok niego i podał mi go
bez słowa.
- Wsiadaj mała - powiedział.
Przełożyłam nogę przez pracującą maszynę i usiadłam wygodnie za nim.
- Nie jestem mała -
burknęłam zakładając kask. Objęłam go tak jak to sobie wyobrażałam. Nie miał za
bardzo umięśnionego brzucha, ale za to cudownie pachniał, więc nie miało to dla
mnie znaczenia. Z resztą przesadnie umięśnienie faceci przestawali być
atrakcyjni. Raczej stawali się nadmuchani i przerażający.
- Ocenimy to jak oboje
zsiądziemy z motoru, okej? - powiedział rozbawionym głosem. Prychnęłam pod
nosem czym rozbawiłam go jeszcze bardziej.
Chwilę później przestało
mi być do śmiechu, bo chłopak ruszył gwałtownie, a z mojej piersi wyrwał się
krzyk, który stłumił hałas silnika. Wtuliłam się mocniej w chłopaka i zamknęłam
oczy. Osiągnęliśmy jakąś absurdalną prędkość w zaledwie kilka sekund i czułam
jak adrenalina wybucha w całym moim ciele, krążąc razem z krwią, którą serce
pompowało w tempie szaleńca. Usłyszałam, a może bardziej poczułam jak chłopak
się śmieje. Zacisnęłam oczy mocniej i zignorowałam to. Byłam cholernie przerażona
i spięta. Nie tego się spodziewałam. W dodatku bardzo szybko zrobiło mi się
zimno co nie należało do przyjemnych odczuć.
- Wyluzuj się! Spójrz! -
krzyknął chłopak; reszta jego słów utonęła w ogłuszającym ryku silnika.
Z trudem otworzyłam oczy,
w pierwszej chwili jeszcze mocniej chwytając chłopaka. Oniemiałam kiedy w końcu
zobaczyłam co mijamy. Ogromne jezioro, w którego tafli odbijało się światło
księżyca w pełni. Na drugim brzegu potężne drzewa pięły się w górę, a wiatr
poruszał nimi na tyle silnie, że było to widoczne. W oddali małe kolorowe
punkciki tworzyły niezapomniany widok, było to miasto oddalone kilka kilometrów
od nas. Wszystko było oświetlone blaskiem naszego naturalnego satelity, tworząc
widok, który zapierał dech w piersi. Przestałam się bać. Przestałam też
siniaczyć brzuch chłopaka swoim żelaznym uściskiem i tylko lekko się do niego
przytuliłam. Musieliśmy jechać naprawdę cholernie szybko, bo znaleźliśmy się w
okolicy, której nie kojarzyłam w przeciągu zaledwie kilka minut. Chociaż może to
nocą wszystko wyglądało inaczej. Chłopak obrócił na chwilę głowę i nasze
spojrzenia się spotkały. Posłał mi uśmiech, który mógłby skraść uśmiech każdej
dziewczyny, a ja nie byłam tu wyjątkiem, po czym zwrócił wzrok z powrotem na
drogę.
Jestem głupia, że wsiadłam
z nim na ten cholerny motocykl. Ale nie ma opcji, żebym tego żałowała.
- Gdzie właściwie
jesteśmy? - spytałam kiedy zatrzymaliśmy się jakieś 20 minut później na
brukowanej uliczce wśród starych kamienic.
Mój głos był
zniekształcony, więc zdjęłam kask. Zsiadłam z motoru, chwiejąc się lekko i
spojrzałam na rozczochrane włosy chłopaka, które dodawały mu uroku. Wyglądał
trochę jak anioł w tych włosach. Matko. Mam szczerą nadzieję, że ta myśl była
spowodowana tym, że się upiłam, bo inaczej zaczęłabym się na poważnie
zastanawiać nad swoim zdrowiem psychicznym. Chłopak zgasił silnik i przekręcił
kierownicę maszyny tak, żeby stała sama. Nagle stanął przede mną i zobaczyłam
rozbawiony błysk w jego oczach. Miał rację. Przy nim byłam jakimś krasnalem.
Ale chyba każdy by był jeśli mam być szczera. Był ogromny.
- W moich okolicach -
powiedział, a jego głęboki głos zdawał się przeniknąć każdą cząstkę mojego
ciała. - Przejdziemy się? - spytał, a jedna z jego brwi powędrowała do góry.
- Chętnie - bąknęłam.
Przeszliśmy zaledwie kilka
kroków kiedy się zachwiałam i chłopak natychmiast mnie przytrzymał. Zawroty
głowy niewątpliwie były spowodowane alkoholem, który w siebie wlałam. Nie
mówiąc już o mdłościach. Oparłam się o pierś chłopaka, próbując odzyskać zmysł
równowagi, bo jak na razie wszystko krążyło mi przed oczami.
- W porządku? - spytał.
- Mam odpowiedzieć
szczerze? - mruknęłam. Poczułam jak pierś chłopaka wibruje od jego śmiechu i
mnie samą przeszedł dreszcz.
- Jeśli sądzisz, że na
taką odpowiedź zasłużyłem to tak. - Zaśmiał się lekko i pogłaskał mnie po
plecach.
- W takim razie czuje się
koszmarnie. Będę bardzo bezczelna jeśli poprosze cię teraz, żebyś odwiózł mnie
do domu? - Przygryzłam wargę. Chłopak podłożył palec pod moją brodę i podniósł
ją do góry, żeby spojrzała mu w oczy. Przygryzłam wargę jeszcze bardziej. Ten
uwolnił ją kciukiem spomiędzy moich zębów i przejechał po niej bardzo
delikatnie. Moje serce przyspieszyło.
- To byłoby bardzo
niegrzeczne z twojej strony - szepnął. - A ja lubię niegrzeczne dziewczynki -
dodał. Przełknęłam ślinę. Jakoś zapomniałam o mdłościach. Chłopak pochylił się
do mojego ucha i musnął je swoimi miękkimi wargami. Wstrzymałam oddech. Po
chwili przemówił prosto do mojego ucha wibrującym głosem. - Ale musisz wiedzieć,
że ja też jestem niegrzeczny. Nawet bardzo.
Bez ostrzeżenia poczułam
jego zaskakująco silne ręce na talii i sekundę później przerzucił mnie sobie
przez ramię. Pisnęłam, ale chłopak zdawał się to zignorować. Byłam zdana na
jego łaskę. Po kilku minutach równe tempo jego kroków sprawiło, że moje oczy
zamknęły się, a ja ze zmęczenia zapadłam w twardy sen.
Wtuliłam się
mocniej w bardzo ciepłą i wygodną poduszkę, zastanawiając się lekko dlaczego ma
tak cholernie męski zapach. Westchnęłam lekko i przesunęłam po niej lekko
nosem, a wtedy ona…poruszyła się. Otworzyłam gwałtownie oczy i wciągnęłam ze
świstem powietrze kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że poduszka to tak naprawdę
pierś chłopaka, w którą tak chętnie się wtulałam. Otworzyłam usta, ale żadna sensowna
myśl nie przychodziła mi do głowy. Chłopak odwrócił wzrok od czytanej przez
siebie książki i spojrzał na mnie z zagadkowym wyrazem twarzy. Poprawił czapkę
z daszkiem przekręconą do tyłu na swojej głowie i uniósł brew. Szybko
rozejrzałam się po pomieszczeniu i zarejestrowałam kilka faktów. Po pierwsze
chłopak był całkowicie ubrany. Po drugie ja też. Pomijając fakt, że nie miałam
na sobie spodni co wzbudziło we mnie mieszane odczucia. A po trzecie to łóżko w
pokoju, w którym się znajdowaliśmy było jego najczystszym elementem, bo cała
reszta tonęła w bałaganie.
- Nie miej takiej miny
jakbym cię uprowadził. - Chłopak przewrócił oczami i wrócił do swojej książki.
Wyrwałam mu ją z ręki i rzuciłam w róg pokoju. Ten zacisnął zęby i spojrzał na
mnie bardzo powoli. - Co?
- Jak…jak mogłeś tak po prostu…
- Zanieść cię do swojego
mieszkania i położyć w swoim łóżku, żebyś mogła się w spokoju wyspać i ogrzać
po tym jak prawie przewróciłaś się na ulicy i musiałem cię przytrzymać, bo nie
ustałabyś na własnych nogach? Jestem taaaki zły - prychnął. To mnie zaskoczyło.
Chciałam na niego naskoczyć, ale miał rację. To ja mu wskoczyłam na ten
cholerny motocykl, a on jeszcze się mną w pewnym znaczeniu zaopiekował. I nic
mi nie zrobił.
- Przepraszam. - Chłopak spojrzał
na mnie zaskoczony.
- Wow, myślałem, że
będziesz się bardziej wściekać. - Uśmiechnął się krzywo. Mogłabym się zakochać
w jego uśmiechu. Nikt nie uśmiechał się tak cudownie i szczerze jak on.
- Ale dlaczego zdjąłeś mi
spodnie? - spytałam rumieniąc się lekko. Chłopak przygryzł dolną wargę.
- Bo w dżinsach śpi się
niewygodnie. - Pokiwałam głową. Po chwili w jego oczach coś błysnęło. - No i
nie mogłem się powstrzymać. - Nie potrafiłam wydukać nawet słowa, więc tylko
spuściłam wzrok na dół, próbując włosami zasłonić swoje rozgrzane policzki. -
Tamte drzwi prowadzą do łazienki jeśli chcesz się odświeżyć. Możesz pożyczyć
jakąś moją koszulkę jak chcesz, nie przeszkadza mi to. A twoje spodnie leżą na
pralce.
Wstałam szczęśliwa, że
będę mogła się wyrwać i usłyszałam jak chłopak bierze głęboki wdech, więc
odwróciłam się zaciekawiona. Złapałam go na tym jak intensywnie wpatrywał się w
mój tyłek w samych czarnych majtkach i natychmiast moja twarz zrobiła się
jeszcze bardziej czerwona. Ile jeszcze wstydu dzisiaj będę musiała znieść?!
Zapamiętać - nigdy nie wsiadać na motory wysokich, seksownych nieznajomych.
- Tylko patrzę. Nie musisz
czuć się skrępowana w żaden sposób - powiedział, a jego głosie słychać było
rozbawienie.
Naciągnęłam swoją koszulkę
najbardziej jak się dało i niemal wbiegłam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi
i dopiero wtedy odetchnęłam. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam
jakbym dopiero co… Wolałam tego nawet nie wypowiadać w myślach. Byłam już
wystarczająco czerwona. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się z powrotem w
swoje spodnie. Miałam już sięgnąć po swoją koszulkę kiedy zobaczyłam kilka
czarnych t-shirtów poskładanych w rządek. Wzięłam jedną z nich i zauważyłam
logo jakiegoś zespołu. Niepewnie przyłożyłam ją do twarzy i wciągnęłam
powietrze. To nie było to samo co koszulka przesiąknięta jego zapachem na jego
ciele, ale… Boże jak on niesamowicie pachniał. Nawet nie wiem co mi odbiło, ale
odłożyłam swoją koszulkę na miejsce i założyłam tą od chłopaka. Była mi za
duża, ale czułam się w niej nieco pewniej co było całkowicie absurdalne.
Otworzyłam drzwi chcąc wyjść i wpadłam prosto w czyjeś ramiona. Spojrzałam do
góry i ujrzałam te same oczy, które skłoniły mnie wczoraj do zaryzykowania.
- Boisz się mnie? -
spytał.
- Nie… - Uniósł brew. -
Nie do końca - poprawiłam się. Ta odpowiedź wydała mu się chyba bardziej
szczera. Spojrzał w dół. Na jego twarzy pojawił się zaskoczenie kiedy zobaczył,
że noszę jego koszulkę, które zaraz zastąpił szeroki uśmiech. Odgarnął mi włosy
za ucho lekko muskając przy tym mój policzek.
- Zawieść cię do domu?
- Jeśli to nie problem…
- Raczej nie. Nie bierzesz
swojej koszulki?
- Nie.
- Dlaczego? - Uniósł brew.
- Szczerze? - Chłopak uśmiechnął
się tak słodko, że moje serce przyspieszyło.
- Tak.
- Chcę mieć po co tu
wrócić.
Wtedy po prostu mnie
pocałował. Westchnienie wyrwało się z mojej piersi kiedy poczułam jak kładzie
rękę w dole moich pleców i przyciąga mnie do siebie. Miał miękkie wargi, które
całowały mnie tak delikatnie, że rozpływałam się w jego ramionach jednocześnie
nie potrafiąc wziąć oddechu przez wszystkie uczucia, które buzowały teraz w
moim ciele. Całował nie tak długo, że byłam gotowa zemdleć. Cholera. Jeśli
całowanie byłoby dyscypliną sportową, on wygrałby każde zawody. Kiedy w końcu
się od siebie oderwaliśmy, oparł swoje czoło o moje i westchnął.
- Nie wiem co robię, ale
podoba mi się to.
- Jak masz na imię? -
spytałam co zabrzmiało teraz niewyobrażalnie głupio. Chłopak zachichotał.
Pogłaskał mnie po policzku szorstką dłonią i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Michael. Nazywam się
Michael kochanie.
______________________________________________________________
Jak Wam minął pierwszy tydzień szkoły? Jesteście w nowej czy kontynuujecie? Ja po pierwszym tygodniu w technikum stwierdzam, że jestem strasznie głupia i dobrze, że poszłam do takiej szkoły, bo nie wyobrażam sobie, że miałabym być teraz w liceum i uczyć się jakiś pierdół skoro moge się uczyć czegoś co mi się naprawdę przyda w życiu ;p poza tym to zostałam wczoraj przewodniczącą klasy i dawno się tak nie śmiałam, bo... JA? SERIO? JA NIGDY NIC NIE WIEM! 2 LATA TEMU NIE WIEDZIAŁAM NAWET CO TO VANSY LEL. Ale nie mam większego wyboru, więc trudno, pójdę na żywioł. Klasę mam bardzo fajną i W OGÓLE TO ONI ORGANIZUJĄ PRAKTYKI DO IRLANDII NFJDKFDNFDK JA CHCE!!!!! Ale nie wiem czy się dostane, bo na to jadą tylko nalepsi uczniowie, a jak już mówiłam, JESTEM GŁUPIA. Cóż. Pieprzyć konsekwencje. Raz się żyje. Trzymajcie się kochani, komentujcie jeśli Wam się podobało, komentujcie jeśli Wam się nie podobało, komentujcie jeśli lubicie jeść i ogólnie to przeżyjmy razem kolejny rok nauki nie popełniając samobójstwa z tego powodu, koooocham Was ;**