Część wody ze szklanki wylała się na blat, a ja z przerażeniem
spojrzałam na Pana Nakamoto. Z niewzruszoną miną wyciągnął z kieszonki na marynarce
drogo wyglądającą chustkę. Bez słowa starł wodę.
- Proszę o wysuszenie. – Podał mi mokrą chustkę. Chwyciłam ją w obie dłonie ze
spuszczoną głową.
- Najmocniej przepraszam…
- I zwrot. Jutro. – Podniosłam gwałtownie głowę. Jutro?? Czy jutro również
odbywa się jakieś spotkanie między nim a prezesem?
Byłam zbyt zdezorientowana i przerażona swoim wcześniejszym odkryciem, że tylko
pokiwałam głową, a mój wzrok znów powędrował na jego prawą dłoń. Tatuaż wciąż
tam był. Mężczyzna uniósł kącik ust, a ja prawie wybiegłam z sali konferencyjnej
kłaniając się jeszcze raz jemu i prezesowi, który patrzył na mnie morderczym
wzorkiem. Błagam niech ten dzień się skończy.
***
Wpatrywałam się w zegarek na moim biurku, tak jakby mogło to w
jakiś sposób przyspieszyć czas. W ciągu kilku ostatnich godzin zdążyłam jeszcze
dostać 4 niepochlebne komentarze na swój temat od kierownika, wylać kawę na spodnie,
prawie popłakać się przy tłumaczeniu Hyolyn po raz 14 tego dnia, że adres
korespondencyjny niekoniecznie musi być tym, na który zarejestrowana jest firma.
Bo właśnie tyle faktur korygujących musiałam dzisiaj wystawić za zeszły
miesiąc, bo nawet wprowadzanie kontrahentów do bazy jest dla niej za dużym
wyzwaniem. Oczyma wyobraźni widziałam już jak zsuwam szpilki ze stóp, przebieram
się w dres, kładę na kanapie, otwieram piwo i włączam swoją składankę na dni
kiedy żałuję, że rok 2012 nie zakończył tragicznego losu tej bezsensownej planety
tak jak przewidzieli to Majowie. Przeciągnęłam się, a mój wzrok spoczął na
rozłożonej na wolnej przestrzeni chustce. Moje serce zabiło szybciej i poczułam,
że robi mi się niedobrze. Czy on też mnie pamiętał? Nie wyglądało na to.
Chociaż z drugiej strony nie bardzo była okazja, żeby poruszyć temat. Z resztą
czy ktokolwiek poruszałby taki temat? A może mnie nie poznał i to wszystko
siedzi w mojej głowie?
Ukryłam twarz w dłoniach i przeklęłam cicho.
Co przypomniało mi, że tego samego słowa użyłam dzisiaj przy prezesie.
Jestem spalona w tej firmie. Może wezmę urlop na żądanie i nie przyjdę jutro a
chustkę przekaże sekretarce? Ugh, do cholery jestem dorosłą kobietą a zachowuje
się jak nastolatka próbująca uciec przez klasówką.
Wróciłam do pracy na ostatnie pół godziny. Wybiła godzina 17, więc wyłączyłam
komputer i ubrałam płaszcz. Powinnam dzisiaj siedzieć o wiele dłużej, bo straciłam
czas na kelnerowaniu gościom, tłumaczeniu kilku rzeczy Hyolyn i użalaniu się
nad sobą. Jednak dzisiaj naprawdę nie miałam do tego siły. Główne
światło w holu przygasło, a z pokoju konferencyjnego wyszedł prezes z żoną i
jego goście. A miałam nadzieję, że już dawno temu wyszli. Pan Nakamoto ścisnął rękę
prezesa i odebrał jakąś teczkę od jego żony. Przystanęłam schowana w czyimś
pustym już na szczęście boxie i schyliłam się nieco, żeby nie było mnie widać.
Gdy sytuacja wydawała się już być bezpieczna wyszłam z boxu i wpadłam na kogoś.
- Najmocniej przepra…szam. – Przełknęłam ślinę nerwowo. Do cholery chyba
wyczerpałam już limit pecha na dzisiaj, więc co to ma być?!
- Nic się nie stało Pani… - Pan Nakamoto spojrzał na mnie wyczekująco z
podniesioną brwią, czekając aż się przedstawię. Miałam wrażenie, że
autentycznie zaraz się porzygam.
- Właśnie! Pana chustka! – Zaczęłam grzebać nerwowo w torebce, w końcu
wygrzebując suchą już chustkę. Podałam mu ją, ale ona nawet na nią nie spojrzał.
- Myślałem, że umawialiśmy się na jutro.
- Słucham??
- Na oddanie mojej własności oczywiście. – I znowu ten uśmieszek.
- Ale już wyschła, proszę sprawdzić – powiedziałam w panice. Wyciągnął dłoń w
moim kierunku. I znowu szybkie spojrzenie na tatuaż.
- Będę zatem musiał znaleźć inną wymówkę, aby jutro Panią zobaczyć.
Mrugnął do mnie na odchodne biorąc w końcu tą nieszczęsną chustkę do ręki i
zostawiając mnie z opadniętą szczęką. Co się właśnie stało?
Omg chyba umre szybciej niż bohaterka omgomgomg
OdpowiedzUsuń