Zadzwoniłaś do przyjaciółki. Była nieźle zmartwiona. A gdy
usłyszała kto Ci towarzyszy zaczęła piszczeć swoim chorym gardłem. Potem z
nieartykułowanych dźwięków, które z siebie wydawała wywnioskowałaś, że
całkowicie straciła głos. Rozłączyłaś się i napisałaś jej, że masz auto w
naprawie i nie możesz do niej przyjechać. Wróciłaś do auta. Podałaś telefon
Zaynowi. Był zamyślony i nic nie powiedział.
- Idziemy gdzieś czy...?
- Och, sory, odpłynąłem - rozbrajająco się uśmiechnął. -
Tak, na mapie pisze, że jest tu dobry hotel. Pójdziemy się tam odświeżyć, a
potem zabiorę Cię na gofry.
- Czemu na gofry?
- Masz cos do gofrów?!
- Eee...nieee...
- Ja myślę!
Wysiedliście z auta. Miałaś rozkojarzony wyraz twarzy przez
dziwną rozmowę, którą przed chwilą przeprowadziliście. Zayn spojrzał na Ciebie
i wybuchnął śmiechem.
- A teraz o co Ci chodzi? - zapytałaś zrezygnowana.
- Warto robić z siebie kretyna, żeby zobaczyć Twoją minę -
zachichotał.
Obraziłaś się i walnęłaś go w ramie. Jego jedyną reakcją był
jeszcze intensywniejszy śmiech.
- Dupek.
- Już to mówiłaś. Dziewczyno! Więcej oryginalności!
- Musisz się ze mnie nabijać? - prychnęłaś.
- Musisz się ze mnie nabijać?
- Zamknij się.
- Pocałuj mnie.
Stanęłaś jak wryta. Obróciłaś się w jego stronę. Unikał
Twojego wzroku.
- Sory, przesadziłem ja...
Wspięłaś się na palce i mocno przywarłaś do jego ust.
Przyciągnęłaś go do siebie za kark. Zaczął gorąco odwzajemniać Twoje pocałunki.
Oderwałaś się od niego po chwili z triumfującym uśmieszkiem. Miał oczy szeroko
otwarte, a jego oddech był przyśpieszony. Twój również, ale starałaś się to
ukryć, żeby nie zobaczył, że na Tobie też zrobił wielkie wrażenie ten
pocałunek. Nic nie mówiąc odwróciłaś się i wznowiłaś marsz w stronę hotelu.
Zayn dołączył do Ciebie po dłuższej chwili.
- To nie było fair - mruknął.
- Wolałbyś, żebym tego nie robiła?
- Wolałbym, żebyś nie przestawała.
Zamilkliście. W całkowitej ciszy doszliście do hotelu. Zayn
załatwił wam w recepcji tymczasowy dostęp do pokoju z łazienką. Zatrzymaliście
się pod drzwiami z liczbą 69.
- Hazza czuwa - mruknął Zayn przekręcając klucz w zamku.
- Co? - zmarszczyłaś brwi. On spojrzał na Ciebie i
uśmiechając się lekko przewrócił oczami.
- Jesteś zabawna, gdy nie wiesz o co chodzi - powiedział
rozbawiony.
- Nie próbowałam być zabawna - burknęłaś.
- I to jest najlepsze.
Przepuścił Cię w drzwiach. Weszliście do...jebanego
apartamentu dla nowożeńców. Wszędzie dookoła były czerwone róże w wazonach, a
wielkie łoże z purpurowa pościelą działało na wyobraźnie. Gdy spojrzałaś na
Zayna dostrzegłaś na jego policzkach rumieńce. Zdaje się, że nie tylko on
pomyślał o jego różnorodnym zastosowaniu... Otrząsnęłaś się z marzeń.
- Kto idzie pierwszy do łazienki? - zapytałaś.
- Ty idź. I masz moją torbę, tam znajdziesz dezodorant,
grzebień i inne duperele - podał Ci swoją czarną torbę i odwrócił wzrok.
- Dzięki.
Poszłaś do łazienki. Zamknęłaś przezornie drzwi na zasuwę.
Rozebrałaś się i wskoczyłaś pod prysznic. Ciepła woda sprawiła, że się
zrelaksowałaś. Użyłaś hotelowego mydełka o zapachu róż. Umyłaś włosy hotelowym
szamponem o nieokreślonej woni i wyszłaś z kabiny. Owinęłaś się w ręcznik.
Zaczęłaś szukać grzebienia w torbie Zayna. Nagle natrafiłaś na coś bardzo
ciekawego. Szare bokserki. Z zabójczym uśmieszkiem wyjęłaś je i odłożyłaś na szafkę.
Znalazłaś dezodorant i grzebień. Rozczesałaś mokre włosy. Wytarłaś ciało i
sięgnęłaś po jego bokserki. Założyłaś je i od razu zrobiło Ci się gorąco.
Ubrałaś dżinsy i resztę swojego wczorajszego stroju. Użyłaś dezodorantu Zayna.
Wysuszyłaś włosy hotelową suszarką i ułożyłaś je tak jak wyglądają najlepiej,
gdy są rozpuszczone. Nie miałaś przy sobie kosmetyków, więc tylko umyłaś twarz.
Całe szczęście, że nie malowałaś się wczoraj, gdy jechałaś do swojej
przyjaciółki, bo miałabyś rano wyglądające na podbite oczy. W zamian za to
wyglądałaś teraz świeżo i znów mogłaś pokazać się ludziom. Wyszłaś z łazienki.
Zayn uciął sobie drzemkę na łóżku. Leżał na brzuchu z rozłożonymi rękami i
nogami. Zachichotałaś na ten widok. Położyłaś się na plecach na półmetrowym
niezajętym kawałku łóżka. Ręce podparłaś pod głowę. Cisze zakłócały jedynie
wasze oddechy. Zamknęłaś oczy i odpłynęłaś. Obudził Cię czyjś śpiew. Dopiero po
kilku dłuższych sekundach zorientowałaś się, że to nie radio ani telewizor
tylko Zayn pod prysznicem. Musiałaś przyznać, że był naprawdę dobry. Podniosłaś
się i przeciągnęłaś. Chwile później z łazienki wyszedł Zayn...w samym ręczniku.
- Hej kwiatuszku - powiedział niskim głosem podczas szukania
czegoś wzrokiem. Przewróciłaś oczami na to określenie.
- Nie masz czegoś lepszego niż ''kwiatuszku''?
- Niech pomyśle... Może wolisz ''precelku''?
- Pozostańmy przy kwiatuszku...
- No!
Zachichotałaś. Zayn znalazł to czego szukał i poszedł z
powrotem do łazienki. Przeczesałaś palcami włosy i odetchnęłaś głęboko. Widok
Zayna w samym ręczniku zdecydowanie źle działał na Twoje ciało. W życiu nie
obcowałaś z tak przystojnym chłopakiem. Była w nim taka chłopięca słodkość, ale
z drugiej strony był taki męski, że wytrącało to Twoje zmysły z równowagi.
Usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi. Zayn wyszedł, tym razem ubrany, z łazienki
z zadowolonym uśmieszkiem. Miałaś ochotę mu go zetrzeć z tej boskiej twarzy.
Wstałaś i podeszłaś do drzwi wyjściowych. Spojrzał na Ciebie pytająco.
- Nie chcesz jeszcze chwile odpocząć?
- Nie... Mam ochote na coś nowego.
To mówiąc unisłaś bluzke pare centymetrów tak, że zobaczył
fragment jego własnej bielizny. Upuścił z wrażenia torbę na ziemię. Wybiegłaś z
pokoju zostawiając go z szeroko otwartymi oczami i ustami. Zemsta jest słodka.