Spojrzałaś na niego mrużąc oczy.
- Zboczeniec.
Zaśmiał sie tak intensywnie aż sie auto zatrzęsło. Dopiero
teraz zauważyłaś, że jedne z drzwi były otwarte, a na nich powieszone były
Twoje ubrania.
- Ty je powiesiłeś?
- Nie, Myszka Miki - odparł sarkastycznie.
- Kiedy?
- Rano. Co Ty taka ciekawska?
- Nic. Chciałam tylko podziękować.
Podniosłaś się i wygładziłaś ręką włosy. Wolałaś sobie nawet
nie wyobrażać w jakim są stanie. Sięgnęłaś po ubrania. Okazało się, że całkowicie
wyschły. Spojrzałaś znacząco na Zayna. Ten przewrocił oczami i wyszedł z auta.
Ubrałaś się i dałaś mu jego koszulkę. Z jakiegoś powodu cała ta sytuacja była
dla Ciebie zawstydzająca.
- To co zrobimy z moim autem?
Zastanawiał sie przez chwilę.
- Moge je podczepić do mojego to jakoś pojedzie - wzruszył
ramionami.
- Jesteś już trzeźwy? - zapytałaś podejrzliwie. Wzniósł oczy
do nieba.
- A w jakim niby nie jesteś? - uniosłaś brwi.
Przyjrzał Ci się uważnie. Jego spojrzenie zdawało się mówić:
''jesteś aż taka ślepa?''. Nie wiedziałaś o co mu chodzi. Lekko skołowana
usiadłaś na miejscu pasażera. Po chwili byliście już przy Twoim staruszku. W
porównaniu z drogim, błyszczącym autem Zayna Twój sprawiał wrażenie jakby miał
się zaraz rozlecieć. Zawstydziło Cie to, ale Twój towarzysz nie skomentował tej
różnicy w żaden sposób. W duchu podziękowałaś mu za to. Zayn sprawnie podpiął
jedno auto do drugiego i już po chwili mogliscie ruszać. Włączył radio.
Poleciała jakaś nieznana Ci piosenka od jakiegoś zespołu, ale okazało się, że
Zayn zna cały teskt. Jego głos był niesamowity. A potem, gdy na refren zaczą
śpiewać ktoś inny w piosence oniemiałaś. Albo Zayn i tamten chłopak mieli
identyczne głosy albo...
- Zayn? - spytałaś troche oszołomiona tym co możesz od niego
usłyszeć.
- Tak? - przerwał na chwile śpiewać. Zamiast tego nucił.
- Czym tak w zasadzie się zajmujesz?
- Jestem w zespole - wzruszył ramionami. Wskazałaś palcem na
radio.
- A czy to nie jest przypadkiem ten zespół?
Spojrzał na Ciebie zaskoczony, a po chwili klepnął sie w
czoło jakby sobie coś przypominając.
- Tak, to jest ten zespół. Następnym razem jak natrafie na
dziewczyne, która jakimś cudem mnie nie zna to nie będę przy niej śpiewać
piosenek swojego zespołu. Ale ja potrafie być tępy.
- Czyli, że jesteś jakąś tam gwiazdką z boysbandu?
- Nooo... - zachichotał. - Pewnie nawet nie wiesz jak się
nazywamy.
- Co w tym śmiesznego? - uniosłam jedną brew.
- Nic - powiedział, ale zaśmiał się po chwili zaprzeczając
własnym słowom. - Gdzieś Ty była przez ostatnie 3 lata?
- Nie rozumiem o co Ci chodzi - burknęłaś. - Jak masz na
nazwisko? Może uda mi się Cie jednak jakoś skojarzyć.
- Malik.
- Nie. Dalej Cie znikąd nie kojarze. Nazwa zespołu?
- One Direction.
- Wciąż...zaraz! Czy to nie wy ostatnio wygłupialiście się w
radiu i śpiewaliście...jak to bylo? In west Pihiladelphia...
- Born and raise!
- Czyli, że to wy doprowadziliście moją kuzynkę do
histerycznego śmiechu!
- Czym? - wyglądał jakby się zmartwił.
- No tym jak na końcu któremuś z was zmienili głos.
- Oni mi wcale nie zmieniali głosu.
- Och...
- Ładnie wzdychasz.
- Słucham?
- I mówisz przez sen.
- Co?!
O Boże... Zastanawiałaś się co takiego wygadywałaś. Dobrze,
że nie widziałaś jego twarzy w pełnym świetle przed zaśnięciem, bo zapewne
wspomniałabyś o tym jaki jest przystojny. Żałowałaś, że nie możesz stać się
niewidzialna.
- Powiedziałaś, że jestem Twoim bohaterem - wyszczerzył się.
- Przez sen nigdy nie mówi sie prawdy - burknęłaś obronnie.
- Słyszałem coś innego - mial dumny usmieszek na ustach.
- Możemy zostawić ten temat w spokoju? - poddałaś się.
- Skoro tak ładnie prosisz... - znacząco zawiesił głos.
- Och, zamknij się.
Uderzyłaś go lekko w głowe. On tylko zachichotał. Zajechał
do jakiegoś wasztatu. Wysiadłaś stamtąd z ulgą i wtedy coś sobie przypomniałaś
- nie miałaś przy sobie pieniędzy.
- Zayn...
- Tak kwiatuszku? - zamrugał zalotnie oczami.
- Najgorsze słowo jakim ktoś kiedykolwiek mnie określił.
- Żartujesz? Nie słyszałaś jak nazywam Liama - zachichotal.
Spojrzałaś na niego z nierozumiejacą miną.
- Skąd mam wiedzieć kim jest Liam?
- Ludzie... Znalazłem ideał - zachichotał. - Ty na serio nic
o nas nie wiesz. Liam należy do One Direction.
- Twojego zespołu?
- Tak - ponownie zachichotał. - A co chciałaś?
- Bo ja tak jakby...eee...
- Nie masz pieniędzy, prawda?
Spojrzałaś na niego zaskoczona. Dobry był. Sprawiał wrażenie
jakby czytał Ci w myślach.
- No - zawstydzona spuściłaś wzrok.
- Masz szczęście, że zawsze płacę na pierwszej randce -
puścił do Ciebie oczko.
- To nie jest...
- Pozwól pomarzyć człowiekowi - usmiechnął się szeroko.
Przypatrywałaś mu się oniemiała, gdy podchodził do
nabliższego mechanika. W życiu nie spotkałaś takiego chłopaka. Był beszczelny,
przesadnie pewny siebie, opiekuńczy, zabawny, groźny i zabójczo przystojny.
Znajdźcie mi takiego drugiego na świecie, pomyślałaś kręcąc głową. Po chwili
podszedł do Ciebie z czarującym uśmiechem.
- To potrwa pare godzin, a za ten czas pokaże Ci uroki... -
rozejrzał się i zatrzymał wzrok na znaku drogowym - ...Crawley. Cudowne miasto!
- Nigdy tu nie byłeś prawda?
- Taaak... Ale co tam. Mam GPS'a i piękną dziewczyne u boku.
Poradze sobie.
- Jaką niby... - wzniósł oczy do nieba. - Potrzebujesz chyba
dobrych okularów.
Skrzyżowałaś ręce na klatce piersiowej i poszłaś w kierunku
auta Zayna. Ten dogonił Cie w kilku krokach dzięki długim nogom.
- Za to Ty potrzebujesz lusterka.
- Broń Boże!
Objął Cie w talii i zmusił do spojrzenia mu w oczy.
Denerwował Cie tym, że był taki silny. Gdyby chciał mógłby Cie po prostu
przerzucić przez ramie i zawlec do lasu. Niezbyt optymistyczna wizja,
wzdrygnęłaś się.
- Czemu nie widzisz jak śliczna jesteś? - powiedział. W jego
głosie pobrzmiewała taka szczerość, że prawie mu uwierzyłaś. Prawie.
- Nie wiem jaką masz wade wzroku, ale w każdym razie musze
Cie rozczarować. Jestem za gruba, nieświeża, moje włosy przypominają nie jeden,
a dwa stogi siana i...
Położył palec na Twoich ustach. Puścił Cie i kiwnął głową w
strone swojego auta. Nieco naburmuszona usiadłaś na swoim miejscu. Ruszyliście
w głąb nieznanego miasta. Zayn szybko połapał się gdzie możecie znalesc coś
ciekawego i już po chwili parkowaliście w starym mieście. Wysiedliście, a Ty od
razu pobiegłaś do telefonów. Zayn złapał Cie za ramie w połowie drogi.
- Gdzie uciekasz? - szepnął Ci do ucha. Dostałaś gęsiej
skórki.
- Nie uciekam. Chce zadzwonić do przyjaciólki - tłumaczyłaś
się.
- Nie możesz użyć mojego telefonu? - obrócił Cie do siebie.
Uniósł jedną brew do góry, a jego oczy śmiały się z Ciebie mimo, że usta nawet
nie drgnęły.
- Nie mogłeś wcześniej...
- Nie prosiłaś - odparł z niegrzecznym uśmiechem.
- Dupek.
- Chcesz ten telefon czy nie?
- Dawaj.
- Magiczne słowo - uniósł swój telefon daleko poza Twoj
zasięgiem.
- Nie ma mowy!
- To moze całus? - zapytał z łobuzerskim uśmieszkiem.
- To już wolę to pierwsze - prychnęłaś. Wzięłaś głęboki
wdech. - Prosze Cie Zayn, czy pożyczyłbyś mi swój telefon?
- Tylko na tyle Cie stać? - zakpił.
Przybliżyłas sie do niego i położyłaś ręce na jego klatce
piersiowej. Na Twoich ustach zagościl malutki uśmieszek, a oczy zdawały sie być
żywe i płonące. Poczułaś jak się spina.
- Zayn...prosze...
Starałas się, żeby Twoj głos zabrzmiał nisko i seksownie. Nie
miałas nie wiadomo jak wielkiego doświadczenia w tych sprawach, ale mina Zayna
świadczyla o tym, że zadziałało. Wciągnął gwałtownie powietrze, a jego oczy sie
rozszerzyły. Pod swoimi palcami wyraźnie wyczulas, że jego serce przyśpieszylo.
Zamknął oczy i wziął głęboki wdech. Wcisnął Ci do rąk telefon i kręcąc głową
ruszył w kierunku auta.
- Co Ty ze mna robisz dziewczyno... - usłyszałaś jak mruczy
pod nosem.
Miałaś ochote zadać mu podobne pytanie. Co on robił z Tobą?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz