sobota, 17 sierpnia 2013

Imagine 9 Liam



                - Dlaczego miałabym pomagać Twojemu głupiemu przyjacielowi? – prychnęłaś wpatrując się w swojego brata.
                - No proszę, nie bądź taka! To tylko jeden dzień!
                - Nie. Ma. Mowy. Nawet nie chcę wiedzieć co musi być nie tak z tym Twoim przyjacielem skoro nie potrafi zdobyć tej dziewczyny w tradycyjny sposób – wzdrygnęłaś się. Skrzyżowałaś ręce pod biustem.
                - Nic z nim nie tak. On… Po prostu chcę wzbudzić w dziewczynie zazdrość – powiedział wpatrując się w Ciebie błagalnie. Westchnęłaś.
                - Ile Ci zapłacił za przekonanie mnie do tego głupiego pomysłu? – Mina mu nieco zrzędła.
                - Eee…
                - Dobra niech stracę. Ale dzielimy się po połowie – powiedziałaś twardo.
                - Matko jesteś prawie najlepszą siostrą na świecie! – zawołał i uścisnął Cie mocno unosząc przy okazji nad ziemię. Wasz ojciec przechodził obok was kierując się do łazienki i spojrzał na was osłupiały.
                - Renatko nasze dzieci zwariowały! – zawołał.
                 Wyrwałaś się z uścisku i spiorunowałaś ich obu wzrokiem. Poszłaś do swojego pokoju. Koszmar właśnie się zaczął. Nie miałaś pojęcia czego może oczekiwać ten chłopak. Pewnie był skejtem jak Twój głupi brat. Wyjęłaś z szafy czarne rurki, żółtą bokserkę, jasną, dżinsową kurteczkę, a do tego dobrałaś sandały na koturnie. Miałaś tylko nadzieję, że nie będzie przez to od Ciebie niższy. Pomalowałaś się, założyłaś swój ulubiony wisiorek, czarny zegarek, a włosy rozpuściłaś.
                - (t.i.)! – zawołał Cie Twój brat.
                - Już idę!
                Po chwili byłaś już na dole. Nie brałaś torebki. Kasę włożyłaś do zapinanej kieszonki w kurtce, a telefon włożyłaś do kieszeni spodni.
                - Aleś się odstrzeliła – powiedział Twój brat taksując Cie wzrokiem.
                - Proszę Cie, nie widziałeś mnie chyba jak idę na imprezę – prychnęłaś.
                - No cóż, najważniejsze, że ta laska na pewno zzieleniej z zazdrości na Twój widok – uśmiechnął się. Przewróciłaś oczami.
                - Mam nadzieję, że ja nie zzielenieję na widok Twojego przyjaciela. Nie jestem zbyt odporna na mdłości.
***
                - To on?! – zapytałaś szeptem swojego brata patrząc prosto na chłopaka swobodnie opartego o barierkę w centrum handlowym, w którym byliście.
                - No… To Liam. A co?
                - Nic nic…
                Zdecydowanie nie tego się spodziewałaś. Koleś był ogromny i zdecydowanie nie w wieku Twojego osiemnastoletniego brata. Wyglądał na jakieś 20 lat. Czarna koszulka opinała jego mięśnie, a dżinsy podkreślały długie nogi. Miał brązowe włosy postawione do góry, ciemny zarost i świdrujące otoczenie oczy. A jego twarz… Jak chłopak wyglądający TAK mógł potrzebować czyjejkolwiek pomocy w zdobyciu dziewczyny?! Coś Ci tu śmierdziało. I to o dziwo nawet nie był Twój brat.
                - Hej stary – przywitał się (i.t.b.).
                - Hej – odezwał się chłopak. Jego głos był tak głęboki, że przeszedł Cie dreszcz.
                Chwilę patrzył na Twojego brata, po czym przeniósł wzrok na Ciebie. Mały uśmieszek pojawił się na jego ustach, gdy spojrzał Ci w oczy. No i gdzie się podziała ta Twoja słynna pewność siebie, hmm?
                - (t.i.) – przedstawiłaś się wyciągając rękę do nieznajomego.
                - Wiem – powiedział z krzywym uśmieszkiem ujmując Twoją dłoń. Przeszedł cie dreszcz.
                 -(i.t.b.) mam wrażenie, że mi czegoś nie… - Odwróciłaś się chcąc oryczeć brata, ale okazało się, że nikogo tam już nie ma. – Świetnie. A Ty czego się szczerzysz?!
                - Aj moja droga, ciesze się, że się wreszcie poznaliśmy – powiedział przyciągając Cie do siebie pociągając z Twoją kurtkę.
                - Co? Puść mnie –warknęłaś. To tylko sprawiło, że się zaśmiał. – Możesz mi wyjaśnić w co takiego dokładnie wplątał mnie mój kochany braciszek?
                - W randkę. Ze mną.
                - Czyli jednak mówił prawdę? – zapytałaś zdziwiona. Liam pokręcił głową rozbawiony.
                - Miałem na myśli prawdziwą randkę ze mną.
                Mentalnie Twoja szczęka właśnie dotykała podłogi. Miałaś ochotę zabić tego skunksa, z którym byłaś jakimś cudem spokrewniona.
                - A to świnia – mruknęłaś mrużąc oczy.
                Nagle poczułaś, że Liam łapie Cie za rękę.
                 - Co Ty…
                - Mamy rezerwację. Wolałbym się nie spóźnić.

***

                Ponad dwie godziny później wciąż nie dowierzałaś w to, że w gruncie rzeczy to…naprawdę dobrze się bawisz. Liam okazał się strasznie zabawny i równie onieśmielający co na początku. Siedzieliście w przytulnej knajpce i jedliście desery lodowe jako deser po przepysznej lazani . W pewnej chwili Liam włożył łyżkę do Twojego deseru i jak gdyby nigdy nic zlizał z niej bitą śmietanę. Dlaczego on musi wszystko robić tak seksownie?! Nawet jeść!
                - Nie przypominam sobie, żebym Ci pozwalała – odparłaś bardziej rozbawiona niż zła.
                - Przepraszam. W nagrodę pozwolę Ci skosztować mojego.
                Nabrał trochę lodów czekoladowych i przybliżył łyżkę do Twoich ust. Odruchowo je otworzyłaś. Cholera. Jego oczy pociemniały w chwili, gdy wyjmował łyżkę. Poczułaś, że oblewasz się rumieńcem. Chcąc przerwać ciszę zadałaś nurtujące Cie pytanie.
                - Skąd mnie znasz? I dlaczego wymyśliłeś z moim bratem całe to przedsięwzięcie tylko po to, żeby się ze mną umówić?
                Przechylił lekko głowę na obok i pozwolił swoim oczom błądzić po całej Twojej twarzy. Zatrzymał się na dłużej przy ustach i lekko się uśmiechnął. Serce zaczęło Ci mocniej bić, gdy dotknął palcem kącika Twoich ust chcąc usunąć stamtąd odrobinę deseru.
                - Nie uwierzyłabyś gdybym Ci powiedział. – Przewrócił oczami.
                - No powiedz – poprosiłaś. Odsunęłaś swój pusty pucharek i położyłaś ręce na stole. Zaczął się bawić Twoją bransoletką. Odwrócił wzrok i uparcie zaczął się wpatrywać w błyskotkę.
                - Mogłabyś przestać się tak pochylać? – powiedział chrapliwym głosem. Dreszcz Cie przeszedł na jego dźwięk.
                - Dlaczego? – zapytałaś marszcząc brwi. Wziął głęboki wdech i spojrzał Ci w oczy.
                - Bo widok mnie rozprasza.
                Jak oparzona odskoczyłaś i podciągnęłaś bluzkę. Czułaś gorąco na policzkach. Liam przeczesał włosy uśmiechając się delikatnie.
                - Pierwszy raz zobaczyłem Cie na imprezie z dwoma dziewczynami. Potem jeszcze raz w towarzystwie Twojego brata. Spotkałem go potem jeszcze raz i postanowiłem wykorzystać okazję. Reszty łatwo się domyślisz – dokończył z krzywym uśmieszkiem.
                - Chcesz powiedzieć, że zapłaciłeś mojemu bratu, żebym się z Tobą umówiła? – wydukałaś z szeroko otwartymi oczami. Wzniósł oczy do nieba.
                - Jeśli chodzi Ci o to czy go przekupiłem to odpowiedź brzmi tak.
                - Czemu?
                - Mówiłem, że byś nie uwierzyła. Poza tym nie wyglądasz na dziewczynę, która wierzy w takie rzeczy.
                - Jakie? –zażądałaś odpowiedzi.
                - Powiem Ci potem.
                Westchnęłaś zirytowana. Zaśmiał się cicho i wstał podając Ci przy okazji rękę. Trzymając się za ręce wyszliście z knajpy. Było późne popołudnie i na ulicach był spory tłum. Pociągnął Cie za rękę i poprowadził do parku. Po drodze rozmawialiście na sto różnych tematów i wygłupialiście się jak dzieci. Niektórzy ludzie krzywo na was patrzyli, szczególnie gdy Liam zaczął Cie gonić. W końcu zmęczeni zawędrowaliście pod Twój dom. Był już wieczór i dookoła było prawie całkowicie ciemno. Spojrzałaś na niego błyszczącymi oczami.
                - Całujesz się na pierwszej randce? – zapytał nagle.
                - Nie. – Miałaś ochotę się zaśmiać na widok jego zawiedzionej miny. – Ale dla Ciebie mogę zrobić wyjątek.
                 Spojrzał na Ciebie zaskoczony, a chwilę potem wasze wargi złączyły się w najdelikatniejszym i najsłodszym pocałunku w Twoim życiu.

***

                - (t.i.)! Jakaś koperta do Ciebie była pod drzwiami – zawołała Cie Twoja mama.
                Zbiegłaś po schodach do salonu unikając zaciekawionego spojrzenia Twojego brata. Odkąd wczoraj wróciłaś próbował się dowiedzieć jak było. Ale nie zamierzałaś mu mówić. Wzięłaś od mamy białą kopertę i poszłaś do pokoju. Na górze było tylko Twoje imię napisane eleganckim pismem. Rozdarłaś papier i wyjęłaś ze środka żółtą kartkę. Rozanielony uśmiech pojawił się na Twoich ustach po przeczytaniu treści karteczki.

‘Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?’
Liam





1 komentarz: