wtorek, 8 kwietnia 2014

Imagine 42 Zayn Part X

                Obudziłaś się na ziemi, nie mając pojęcia jak ani kiedy się tu znalazłaś. Wyplątałaś się z pościeli i spojrzałaś zmęczonymi oczami na zegar na ścianie. Zajęło Ci zdecydowanie więcej czasu niż powinno, zorientowanie się, która jest godzina. Zaklęłaś pod nosem. Poniedziałek. I spóźnienie. Świetny sposób na rozpoczęcie tygodnia po weekendzie pełnym zagubienia we własnych myślach i życiu. Przynajmniej (i.t.p.) raczyła się odezwać. Dokładnie raz. Nie wierzyłaś, że tyle rzeczy może się zmienić zaledwie w tydzień. W ostatni poniedziałek byłaś boginią sarkazmu, której nie obchodziło kompletnie nic, która lubiła swoją ławkę dokładnie taką jaką jest. Czyli pustą. A teraz? Nie sądziłaś, że tak niewiele może zabrać przytemperowanie Twojego charakterku. Nawet rodzice to zauważyli. Nie chciałaś myśleć, że naprawdę się zmieniasz. Lubiłaś siebie taka jaka jesteś. Przecież taka byłaś. Każde inne zachowanie było nienaturalne... A przynajmniej powinno takie być.
                Zwalczyłaś ruch, żeby zerwać się i jak najszybciej wyszykować do szkoły. Stara Ty spokojnie zeszłaby na śniadanie, nie martwiąc się tym, która godzina. Wstałaś i włożyłaś stopy w ciepłe kapcie, mrużąc oczy, gdy słońce przenikające przez okno dotarło do Twojej twarzy. Przeszłaś do kuchni mijając po drodze tatę, który wychodził już do pracy.
                - Ty nie miałaś przypadkiem na 8? - spytał pakując do swojej torby ostatnie rzeczy. Podeszłaś do lodówki i wyciągnęłaś stamtąd ulubiony jogurt.
                - Miałam - odparłaś spokojnie.
                - Mama wie?
                - Nie.
                - Twój sekret jest bezpieczny ze mną - zachichotał. Uśmiechnęłaś się do niego szeroko. - Tylko przyjdź chociaż na drugą lekcję, mama będzie wściekła jak się dowie.
                - Wiem, wiem - mruknęłaś jedząc jogurt.
                - To zmykaj do pokoju, zdążę Cie jeszcze podwieźć. - Mrugnął do Ciebie. Wyszczerzyłaś się. Gdyby nie tata, mama dałaby Ci chyba dozgonny szlaban za wszystko co przewiniłaś w tym roku szkolnym. Uśmiechnęłaś się zjadliwie. Trochę tego było.

***


                Weszłaś do klasy na 10 minut przed końcem pierwszej lekcji. Czułaś, że znowu panujesz nad swoim życiem i jesteś sobą. Reakcja klasy była przewidywalna, wszyscy spojrzeli na Ciebie jakby to było coś normalnego, najwyraźniej na chwilę zapominając, że jesteś tą, która przyjaźni się z domniemanym mordercą. Zacisnęłaś zęby i Twój humor uleciał jak powietrze z przebitego balonu. Całkowicie i bezpowrotnie. Spojrzałaś na swoją ławkę i dostrzegłaś Zayna, który był wpatrzony w okno i najwyraźniej nie zauważył Twojego pojawienia się.
                - Dzień dobry - powiedziałaś wesoło. - Przepraszam za spóźnienie!
                - Nie żeby to było coś nowego - wymsknęło się Twojej 'przyjaciółce'. Posłała Ci lekki uśmiech, który Cie uspokoił. Może jednak była skłonna przejść na Twoją stronę?
                - Spokojnie. Odrobisz to po lekcjach - mruknął nauczyciel wyraźnie zbyt niewyspany by na Ciebie nakrzyczeć. Był poniedziałkowy poranek, wtedy wszyscy byli albo zaspani, albo drażliwi. Miałaś szczęście, że trafiłaś na nauczyciela cierpiącego na to pierwsze.
                Dopiero teraz Zayn Cie zauważył. W jego oczach pojawił się błysk, a kąciki ust drgnęły. Usiadłaś obok niego bez słowa i odwzajemniłaś jego spojrzenie, wyzywająco unosząc brew. Chłopak zaśmiał się cicho i pokręcił głową w rozbawieniu przenosząc swój wzrok na ławkę. Część klasy zauważyła wasze spojrzenia i niemal natychmiast rozległy się szepty. Zayn zacisnął dłoń w pięść tak mocno, że jego knykcie pobielały. Chciałaś jakoś mu pomóc, powiedzieć, żeby nie przejmował się tymi kretynami, bo nie znają ani jego, ani Ciebie tak naprawdę. Ale bałaś się, że w ten sposób pogorszysz sprawę. To że troszczyłaś się o czyjeś uczucia było dla Ciebie nie do pomyślenia. Na ogół obchodziła Cie jedynie przyjaciółka, reszta była po prostu niepotrzebnymi użytkownikami tego samego powietrza. A teraz nagle los tego chłopaka był dla Ciebie odruchowo ważniejszy niż własne odczucia. Poczułaś się okropnie. Nici z powrotu do starego 'ja'. Niektórych zmian nie dało się już cofnąć.
                Czekałaś aż wszyscy wyjdą z klasy i dopiero wtedy wstałaś. Zayn zrozumiał Cie bez słów i został razem z Tobą. Spojrzałaś na niego kolejny raz nieco rozszerzając oczy na widok jego absurdalnie długich rzęs.
                - Jak tam biwak? - spytałaś grzecznie. Po chwili wybuchłaś śmiechem. Zayn spojrzał na Ciebie zaskoczony.
                - Co?
                - Przepraszam, zachowuje się po prostu tak niepodobnie do siebie, że już sama nie poznaje siebie. W życiu nie spytałam chyba nikogo co u niego - powiedziałaś kierując się ku wyjściu.
Chłopak zachichotał. Cudownie było czuć, że jego agresja odeszła i znów nad sobą panuje. Tego Zayna byłaś w stanie nawet polubić jeśli do końca szkoły będziesz skazana tylko na jego towarzystwo.
                - Dziwne, jesteś przecież taaaka towarzyska - odparł ironicznie przepuszczając Cie w drzwiach. Trochę Cie to zaskoczyło, bo większość chłopaków z Twojej klasy nie obchodziło, że w takiej sytuacji wypadałoby zachować się kulturalnie.
                - Nie nabijaj się ze mnie. To nie moja wina, że nie lubię ludzi. - Wzruszyłaś ramionami rozbawiając chłopaka jeszcze bardziej.
                - Jasne - parsknął. - Biwak był świetny, tylko Ashton i Harry jak zwykle musieli wymyślić jakieś głupie zawody pomiędzy sobą. - Uśmiechnął się na samo wspomnienie. - Szkoda, że Cie nie było.
                Zapadła cisza. Mogłaś potraktować takie wyznanie normalnie, powiedzieć, że może następnym razem wybierzesz się z nimi albo powtórzyć gadkę, że to nie Twoje klimaty. Mogłabyś to zrobić. Gdyby nie to jakim tonem to powiedział.
                - Może wyjdziesz gdzieś dzisiaj z nami? Za to, że cała szkoła jest teraz przeciwko Tobie wiszę Ci co najmniej duże frytki. - Uśmiechnął się asymetrycznie. Przewróciłaś oczami.
                - Nie oczekuje niczego w zamian. Większość z nich do niedawna nie wiedziała nawet kim jestem. Prawie nic się nie zmieniło poza tym, że teraz większość chce wiedzieć wszystko o mnie i o tym czy z Tobą chodzę - zakpiłaś. Chłopak uniósł brew.
                - Naprawdę wszyscy uważają, że ze sobą chodzimy? - spytał dziwnie wysokim głosem. Spojrzałaś na niego podejrzliwie.
                - Taa... Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że rzuciłeś się na jakiegoś chłopaka, bo mnie szturchnął? - Wzniosłaś oczy do nieba. Zayn posmutniał i natychmiast pożałować swojej bezpośredniości. No jasne, stary charakter odzywa się w nieodpowiednim momencie.
                - Przepraszam, to moja wina - mruknął. Doszliście już pod klasę, w której mieliście kolejną lekcję. Zatrzymaliście się niemal w tym samym momencie i spojrzeliście na siebie niepewnie.
                - Zayn... To nie Twoja wina. Nie warto tu szukać winnych. Tak po prostu jest. Nie mam nic przeciwko, że oni się tak zachowują, jestem twarda, byle jaka plotka nie może mnie zranić - powiedziałaś patrząc do góry w jego ciemne oczy. Fascynował Cie ten błysk niebezpieczeństwa, który nigdy ich nie opuszczał. Jego oczy były niemym ostrzeżeniem tego z czym zmagał się Zayn.
                - Wiesz co? Jesteś niesamowita.
                Przyciągnął Cie do siebie i przytulił mocno jakby potrzebował w tej chwili Twojego wsparcia. Zamarłaś, ale po chwili wtuliłaś się w niego ostrożnie. Nie dlatego, że martwiło Cie, że to potwierdzi plotki. Dlatego że nie odepchnęłaś go w pierwszym odruchu jak zrobiłabyś to kiedyś. Zayn był silny i niebezpieczny, a jednocześnie wrażliwy i nieodporny na krzywdzących go ludzi. Nie mogłaś go teraz zostawić samego. To absurdalne, ale zdążyłaś się już na tyle przyzwyczaić do jego obecności, że czułabyś się nieswojo bez niego w jednej ławce. Nie mogłaś dłużej zaprzeczać, że się do niego przywiązałaś. W dodatku jego ramiona były takie szerokie i ciepłe...

______________________________________________________________

Strasznie Was przepraszam, że dodaje teraz tak rzadko, ale za 2 tygodnie mam egzaminy i po prostu nie jestem w stanie myśleć o niczym innym tylko o tym, cały czas się uczę a i tak zapewne je zawalę i zostanę kloszardem na brytyjskim wysypisku śmieci organicznych. Ale za to będę blisko 1D. Trzeba szukać pozytywów w życiu :') Podejrzewam, że dopóki oceny nie będą wystawione cały czas utrzyma się taka częstotliwość dodawania postów za co Was przepraszam. Ale w wakacje będę tyle pisać, że będziecie mnie mieli dość! Buźka :*
P.S. Takie niezwiązane z niczym, słyszeliście już 'Sing' Eda Sheerana?? Bo ja się uzależniłam! ;D

17 komentarzy:

  1. Tak kocham ten kawałek Eda !!A imagin i ich uczucia coraz bardziej się rozkręcają <3 Dasz radę z egzaminami !!!;* A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ile jeszcze będzie części? ah wiem co czujesz ja osobiście życzę wszystkim powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny imagin :) awww

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia na egzamimach miszczu <33 a imagin... Brak mi słów, świetny to za mało powiedziane!!! (: (: (: *-* ~Mania JustMe

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział :) B.

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny :)
    czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno nawet nie wiesz ile czekałam! Jesteś niesamowitym stworzeniem! Czekam na next :* xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny jak zawsze. Pozdro Alex.;d

    OdpowiedzUsuń
  9. Och wspaaaaaaaaniały czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  10. No w koncu! :)
    Swietny :* :)

    OdpowiedzUsuń
  11. W końcu dodałaś myślałam, że zwariuje!!!!
    Świetne, czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały !:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział <3( jak wszystkie zresztą ;)) Nie mogę się doczekać co się dalej wydarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. OHHH! Wspaniały !!

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny !!! Czytam juz twoj blog od dwoch dni przez pare godzin bez przerwy !!! Cudo !!! XD

    OdpowiedzUsuń