WIEŚNIACKIE POZDROWIENIA DLA DARCZI ;***
Zacisnąłem powieki kiedy tylko poczułem, że wybudzam się z głębokiego snu, żeby przedłużyć jeszcze tą chwilę. Przewróciłem się na drugi bok i zdałem sobie sprawę z tego, że moja głowa spoczywa na czyimś nagim ramieniu. Otworzyłem gwałtownie oczy i poczułem jakby całe powietrze z pokoju wtłoczyło się w moje płuca. Moje serce zaczęło walić jak szalone. To się naprawdę stało. To nie był sen. Kochałem się z nią. Co ja zrobiłem. Nic nie będzie już takie jak dawniej. Nie będę potrafił na nią patrzeć bez wspomnienia pragnienia i zaufania do mnie w jej oczach. A ona nie traktowała tego w ten sposób. Chciała to przeżyć przed operacją. To wszystko. Byłem najlepszym kandydatem, bo wiedziała, że zależy mi na niej i mi ufa. Przetarłem twarz dłońmi i odsunąłem się delikatnie, starają się jej nie obudzić. Nie miałem jej tego za złe. Naprawdę. W pewnym sensie ją rozumiałem. I na pewno tego nie żałowałem. Nie potrafiłbym żałować czegoś tak pięknego. To nie było ślepe pożądanie bez odrobiny uczucia, zwykły seks dla rozrywki i przyjemności. To było coś więcej. Ale nie śmiałem sądzić, że ona tak to odczuwała. Na pewno było to dla niej ważne wydarzenie i cieszyła się, że zrobiła to ze mną. Ale zapewne na tym będzie chciała skończyć. Byliśmy więcej niż przyjaciółmi. Ale nie w ten sposób w jaki chciałem.
Ostrożnie wyplątałem się z pościeli i wcisnąłem na siebie wczorajsze bokserki. Spojrzałem na nią i westchnąłem lekko. Jej włosy były rozrzucone po poduszkach jak aureola wokół jej głowy. Wyglądała jak mały aniołek, a malutki uśmiech, który czaił się na jej ustach sprawiał, że coś ściskało nie tylko moje serce, ale każdą część mojego ciała. Odgarnąłem kosmyki włosów, które opadły mi na czoło i wyszedłem z pokoju. Byłem tu tylko dwa razy, więc znalezienie kuchni zajęło mi dłuższą chwilę. Zrobiłem sobie mocną kawę, żeby troche się otrzeźwić. Usiadłem na blacie i spokojnie popijałem ciemny napój kiedy usłyszałem w głębi domu jakiś trzask. Natychmiast zeskoczyłem z blatu i pobiegłem odkładając po drodze kubek na pierwszą lepszą szafkę. Czułem jak adrenalina buzuje w całym moim ciele ze strachu, że dziewczyna coś sobie zrobiła. Zdążyłem zawołać ją przynajmniej 3 razy dopóki nie odpowiedziała dzięki czemu wiedziałem gdzie mam jej szukać. Znalazłem ją przy schodach i domyśliłem się, że chciała mnie znaleźć, ale nie zorientowała się, że tu są schody i po prostu na nie wpadła. Odetchnąłem z ulgą kiedy zobaczyłem, że poza kilkoma siniakami i małym zadrapaniem na czole nic jej nie jest. Wziąłem ją szybko na ręce przytulając odruchowo do swojego ciała.
- Wszystko w porządku? Co tu robiłaś? Dlaczego nie zostałaś w łóżku? - Ostatnie pytanie zadałem niemal z wyrzutem. Dziewczyna przygryzła wargę i odwróciła odruchowo głowę jakby chciała ukryć przede mną swoje emocje, chociaż to i tak nic nie dało, bo nie wiedziała, że wciąż widzę jej twarz i zawstydzenie na niej wymalowane. Nie było sposobu, żeby mogła ukryć przede mną swoje uczucia, tak sądzę. Wszystko było wypisane w jej rysach.
- Kiedy się obudziłam i nie mogłam Cię znaleźć pomyślałam, że to wczoraj się nie wydarzyło, a potem dostałam paniki, bo nie wiedziałam gdzie jestem i chciałam Cię znaleźć, ale Ciebie nigdy nie było i… - Urwała, bo jej głos załamał się od płaczu. Przyciągnąłem jej głowę do klatki piersiowej i pocałowałem ją w czoło. Ostrożnie ruszyłem w kierunku kuchni, trzymając jej drobne ciałko owinięte jedynie w prześcieradło. Skarciłem się w myślach, bo nie potrzebnie rano odłożyłem nasze ubrania na komodę i pewnie nie mogła ich znaleźć. Nie przewidziałem tego, że obudzi się tak szybko.
- Spokojnie, jestem tutaj. Poszedłem tylko napić się kawy - powiedziałem. Było mi głupio, bo przeze mnie mogło jej się stać coś o wiele gorszego niż tylko lekkie poobijanie się. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby z mojej winy coś poważnego jej się stało. Wróciłem do kuchni i posadziłem ją ostrożnie na krześle. Dziewczyna obwinęła się dokładnie białym prześcieradłem. Była cała spięta. Klęknąłem przed nią i chwyciłem jej dłonie w swoje. - Hej, co się dzieje? Czym się tak martwisz?
- Nie czuje się pewnie, gdy…gdy nie wiem gdzie jestem. - Zacisnęła na chwilę zęby, a później zwilżyła nieco usta koniuszkiem języka. - Czuje się jakbym trwała w nicości, bo nie potrafię sobie wszystkiego wyobrazić, nie wiem gdzie są przeszkody i po prostu… Bardzo rzadko jestem w takiej sytuacji, a to że dopiero się obudziłam jeszcze to pogłębia.
- Nie bój się, ja tu jestem. Zrobię Ci śniadanie okej? Chcesz naleśniki? - spytałem odgarniając jej miękkie włosy za ucho. Skrzywiła się nieco, bo tego nie lubiła, a ja uśmiechnąłem się lekko.
- Jasne.
Spróbowała się lekko uśmiechnąć. Zacisnąłem szczękę najmocniej jak potrafiłem, bo o niczym innym nie marzyłem w tej chwili tak bardzo jak o pochyleniu się i pocałowaniu jej najmocniej jak potrafiłem i zaniesieniu jej z powrotem do łóżka. Ale tego nie było w naszej ‘umowie’. To słowo brzmiało tak zimno i bezuczuciowo. Jakby to był interes. Seks za operację. Miałem ochotę roześmiać się ponuro. W pewnym sensie tak było. Nie wiedziałem całkowicie co siedziało w jej głowie. Możliwe, że ona tak to traktowała, Zgodziła się na operacje pod warunkiem, że się z nią prześpię. Boże jestem okropny. Jak mogłem w ogóle tak o niej pomyśleć. O tej delikatnej istotce, którą wczoraj przez całą noc trzymałem w swoich ramionach. Ona nie była taka. Zgodziła się na operację zanim mnie o to poprosiła. To nie miało związku. Muszę to sobie wbić do głowy.
Wstałem i ruszyłem w kierunku lodówki. Wyciągnąłem z niej wszystko co potrzebne i dołożyłem do tego rzeczy z szafek. Zacząłem robić ciasto na naleśniki, a moje ręce drżały przy każdym ruchu przez ciszę, która między nami panowała. Co jakiś czas odwracałem się, żeby sprawdzić czy dziewczyna dalej tam jest. Byłem bliski paranoi, bo miałem wrażenie, że za którymś razem kiedy się obrócę jej tam nie będzie. Smażyłem w milczeniu naleśniki, ale dwa pierwsze mi nie wyszły, bo byłem zbyt roztargniony przy obracaniu ich na drugą stronę i po prostu rozpadały się przy tej czynności. Dopiero za trzecim razem wyszło z tego coś sensownego. Wyjąłem z lodówki jakąś konfiturę i bitą śmietanę. Bawiłem się chwilę w dekorowanie, chociaż wiedziałem, że to nie ma sensu. Nie mogła tego zobaczyć. Czułem, że to działa na mnie coraz gorzej. To jest coraz trudniejsze. To że nie widziała i bałem się o nią w każdej sekundzie, że coś sobie zrobi, przewróci się jak przed chwilą albo coś gorszego, to że nigdy nie zobaczy tego co jest dookoła niej i nie mogę się z nią dzielić tymi wrażeniami. Nie mogę sprawić jej radości głupimi naleśnikami. Położyłem talerze z jedzeniem na stole i stałem jeszcze przez chwilę z twarzą ukrytą w dłoniach.
- Nie usiądziesz? - spytała dziewczyna. Ocknąłem się i natychmiast z miejsca usiadłem na krześle.
- Smacznego - powiedziałem starając się, żeby mój głos zabrzmiał w miarę wesoło. Bo mój nastrój znacznie się różnił od tego jaki próbowałem udawać. Po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że będzie jej trudno zjeść coś tak przyrządzonego, więc zacząłem to wszystko układać widelcem tak, żeby nie miała z tym problemu, zwinąłem naleśnika w rulonik, a bitą śmietanę przełożyłem na bok. Podałem jej sztućce i nakierowałem ją. Już po chwili dziewczyna jadła wszystko bez problemu, a ja po raz kolejny spojrzałem na nią z podziwem. Pomagała sobie co jakiś czas ręką, ale poza tym jej sposób jedzenia nie różnił się w żaden sposób od normalnego.
- Czemu nie jesz? - spytała nagle. Była trochę nerwowa i zastanawiałem się czy to przez ciszę czy po prostu doszło do niej co wczoraj zrobiliśmy. Milczenie między nami się przeciągało, a ja dalej nie wiedziałem co odpowiedzieć. Sam nie wiedziałem co właściwie się ze mną dzieje. Dlatego po prostu sięgnąłem po sztućce i włożyłem pierwszy kęs naleśników do ust. Były pyszne, ale nawet w małej części nie poprawiły mojego humoru. - Louis!
- Co?! - warknąłem, a dziewczyna odsunęła się odruchowo z lekko przestraszoną miną. – Przepraszam - burknąłem.
- Dlaczego taki jesteś? - spytała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Poczułem się jak ostatnia świnia i pragnąłem cofnąć ostatnie kilka minut. Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale ona kontynuowała. - Jeśli żałujesz to po prostu powiedz! Jak zmieniłeś zdanie po tym wszystkim i nie zależy Ci na mnie na tyle, żeby zostać ze mną do operacji to trudno! Jakoś przeżyję mimo że będzie mnie to cholernie bolało, ale powiedz coś przynajmniej! - zakończyła krzycząc tak głośno, że jej głos ochrypł i załamał się przy ostatnim słowie. Po jej policzkach potoczyły się łzy, a kolor oczu zrobił się intensywniejszy. Ukryła twarz w dłoniach, a ja natychmiast odsunąłem swoje krzesło i chwyciłem ją tak, że usiadła na moich kolanach, a jej nogi zwisały po obu stronach moich bioder.
- Zależy mi. - Oparłem swoje czoło o jej czoło i zamknąłem oczy. Oplotłem ręce wokół jej pleców i westchnąłem. - Po prostu boje się, że zależy mi tak bardzo, że mnie to zabija od środka. Jesteś dla mnie wszystkim. Wszystkim.
_______________________________________________________________
Kochani, a więc wstawiam ostatni post przed obozem, bo wyjeżdżam za jakieś 11 godzin... Ugh, wciąż to do mnie nie dochodzi i zaczynam się troszkę bać xd Dziękuje za Wasze kochane komentarze, ciesze się, że niektórzy z Was piszą takie długie, bo to sprawia, że czuje jacy mi jesteście bliscy jakbym z Wami rozmawiała tylko, że nie mam szansy, żeby powiedzieć jak ważny dla mnie jest każdy z Was... Nawet Ty, droga osobo która potraktowała mnie trochę niemile pod postem o 200 tysiącach wyświetleń, ja się bardzo staram, ale chyba nikt nie zauważył, że te ostatnie imaginy mają jakieś 500-1000 słów więcej niż zwykle (poza tym bo pisałam go na szybko), a od początku wakacji wyspałam się tylko kilka razy, bo zarywam dla Was noce, przykro mi że twierdzisz, że się ode mnie oddalasz, ale nie rozumiem jednego, chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że właśnie tak funkcjonuje mój blog, prowadzę go sama, wiec posty nie pojawiają się tak często, a partowce to coś w czym czuje się najlepiej i właśnie ich piszę najwięcej. Jak coś nie pasuję to polecam maść na ból dupki i 438274587584 innych blogów z imaginami ;))))
A wracając do czytelników, któzy doceniają moją pracę, to będę za Wami tęsknić i wracam około 30-31 zależy jak autokar dojedzie i ciągu dwóch dni od powrotu coś pojawi się na blogach ;) KOCHAM WAS, BUZIAKI ;***