- Chce się z tobą kochać.
Czułem jakby moje stopy wrosły w ziemię, a serce zamarło. Miałem wrażenie, że cały świat się zatrzymał. Jakby to wszystko było fikcją. Patrzyłem prosto w jej oczy, nie potrafiąc nawet oddychać. Całe moje ciało zdawało się napiąć wewnętrznie, każda nawet najmniejsza cząstka drżeć. Zgodziła się. Zgodziła się na operację. I chciała…chciała… Byłem jak sparaliżowany, bo nie potrafiłbym jej odmówić. Nie byłem wystarczająco silny. Po jej słowach każda komórka tworząca moje ciało wręcz wyrywała się do niej. Miałem ochotę objąć ją, przyciągnąć tak blisko jak tylko się da, położyć ją na łóżku i całować każdy centymetr jej miękkiej skóry. I to pragnienie było tak silne, że sam przeraziłem się intensywnością swojej reakcji na jej słowa. W końcu wypuściłem z siebie powietrze z głuchym świstem. Jej policzki zdawały się z każdą sekundą stawać coraz różowsze, a jej płytki oddech tylko działał na mnie jeszcze mocniej. Pochyliłem się lekko w stronę jej prawego ucha. Otoczył mnie zapach jej subtelnych perfum. Nie mógłbym nie zauważyć, że zaczęła ich używać dopiero kiedy zacząłem tutaj przyjeżdżać. W tej chwili drażniły moje zmysły, pobudzały do czegoś czego zapewne później bym żałował. Jej oddech przyspieszył kiedy przez przypadek musnąłem nosem skórę na jej szyi. Zamknąłem oczy. Nie mogłem. Nie miałem prawa. Zniszczylibyśmy tą delikatną przyjaźń, którą udało się nam stworzyć i oboje byśmy tego żałowali. Trudno było mi jednak odmówić kiedy była tak blisko mnie, a ja uświadomiłem sobie, że jest aktualnie jedyną rzeczą w moim życiu, której straty bym nie przeżył. Nie byłą to kariera, pieniądze, fani, sława, ‘przyjaciele’ których zyskałem podczas krótkich lat popularności. To ona. Ta mała istotka, która chciała się ze mną kochać, nieświadoma tego jak bardzo mogłoby ją skrzywdzić życie z kimś takim jak ja.
- Dlaczego ze mną? - szepnąłem. - Znasz mnie zaledwie dwa miesiące, a ja nie jestem nikim wyjątkowym… Czemu chcesz to zrobić właśnie ze mną? - spytałem, a w moim głosie dało się wyczuć nutkę desperacji. Chciałem, żeby zmieniła zdanie równie mocno jak tego, żeby pozwoliła mi się teraz pocałować. To jakby dwie osobne, oddzielone od siebie części mojego umysłu toczyły ze sobą wojnę. A wewnątrz sam nie wiedziałem, którą stronę powinienem obrać.
- Nie chcesz mnie? - wydukała, a ja poczułem ucisk w sercu, który sprawił mi ból. Poczułem jak jej palce puszczają powoli materiał mojej koszulki, a ja odruchowo przeniosłem swoje ręce z ramy drzwi na jej dłonie i stanąłem pewniej, żeby odzyskać równowagę, którą wcześniej straciłem.
- Kochanie błagam… - Oparłem swoje czoło o jej i starałem się przywrócić normalny rytm swojemu sercu. Bezskutecznie. - Oczywiście, że Cie chce. Po prostu nie uważam, że jestem właściwą osobą… Najważniejsze, że się zgodziłaś na operację. Nie mam pojęcia dlaczego w końcu to zrobiłaś, ale to jest dla mnie priorytet. Nie chcę, żebyś później czegoś żałowała.
- Dlaczego miałabym czegoś żałować? Jesteś kimś kogo brakowało w moim życiu. Nie wiedziałam, że czegoś w nim nie ma dopóki nie poznałam Ciebie. Myliłam się. Nie wszyscy ludzie są tacy sami. Tylko Ty wróciłbyś do mnie po tym jak uciekłeś kiedy przestraszyłeś się, że jestem niewidoma. Tylko Ty traktujesz mnie jak normalnego człowieka, mimo że wiem, że jesteś przewrażliwiony i cały czas boisz się, że coś mi się stanie, że się potknę i spadnę ze schodów albo źle wyliczę kroki. Nie muszę widzieć, żeby czuć na sobie Twój wzrok. Nie mam pewności, że wciąż będę niewidoma kiedy przejdę operację. Więc chce przeżyć to będąc wciąż w stu procentach sobą. A sobą jestem kiedy wokół mnie jest ciemność i słyszę obok Twój głos. Możesz zrobić z tą wiedzą co chcesz. Chciałam, aby mój pierwszy raz był idealny. A idealny byłby tylko z Tobą. - Przy ostatnich słowach jej głos zadrżał pokazując mi jak wiele odwagi wymagało od niej wypowiedzenie tych słów. Zacisnąłem powieki jeszcze bardziej. Jej słowa uderzyły w miejsca w moim umyśle, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Czułem, że jestem niedojrzały, niewystarczająco dobry i nie zasługuje na to, żeby oddała mi coś co można oddać tylko raz.
- Dlaczego zgodziłaś się na operację? - powiedziałem. Zastanawiałem się czy miałem jakieś szanse. Ale nie wątpiłem w to, że tak nie było. Byłem stracony. Już do niej należałem.
- Dla Ciebie. Żebyś mnie nie stracił. Może nie znaczę dla Ciebie tyle co Ty dla mnie, ale ja dla Ciebie jestem w stanie zrobić wszystko. Wszystko, żeby Cię nie stracić. I przedłużyć czas, który dane mi będzie z Tobą spędzić.
- Głuptasie - wymsknęło mi się po czym przyciągnąłem ją do siebie i wtuliłem twarz w jej pachnące owocowym szamponem włosy. - Ty jesteś dla mnie całym światem. Ty jesteś moim światem.
***
- Nie
bój się - szepnąłem. Trzymałem jej rękę podczas, gdy drugą prowadziłem
samochód. Czułem, że drży. Była taka odkąd podjechałem pod Ośrodek i
zaprowadziłem ją do samochodu. I tym razem nie było to dlatego, że bała się
wyjść ze swojego bezpiecznego otoczenia, gdzie zna każdy kąt i położenie
najmniejszego przedmiotu w swoim pokoju.
- Nie boje się - powiedziała niepewnie. Jakby chciała przekonać przy okazji samą siebie.
- Nie musisz tego robić. Możesz się wycofać - odparłem chociaż wiedziałem, że była zbyt uparta by to zrobić, a ja zbyt podekscytowany by taką odmowę przyjąć. Pozwoliłbym oczywiście jej zrezygnować, ale sam przeżyłbym to gorzej niż byłbym w stanie się przyznać. Moja skóra zdawała się wibrować, oczekiwać jej dotyku i ciepła. Chciałem, żeby było wyjątkowo. Dlatego kazałem jej zaczekać. To powinno być wydarzenie, które zapamięta do końca życia. Nie coś co robi się na skrzypiącym, starym łóżku w jej malutkim pokoju. Dlatego zaplanowałem zawieść ją gdzieś gdzie to przeżycie stanie się najpiękniejszym wydarzeniem w jej życiu. A sama myśl, że będę w tym uczestniczyć dodawała mi pewnej dumy.
- Nie wycofam się Louis. To jest to czego pragnę najbardziej - powiedziała w końcu, a w jej głosie tym razem nie było słychać śladu zawahania. Spojrzałem na nią przez sekundę zanim mój wzrok powrócił na drogę. Trochę nie wierzyłem, że to dzieje się naprawdę. Czy po tym coś się zmieni? Czy będę potrafił wrócić do bycia tylko jej przyjacielem? Nikim więcej. Tylko przyjazną jej duszą. Zacisnąłem dłonie i poczułem jak (t.i.) odwzajemnia ucisk. Wziąłem głęboki wdech. Wszystko jakoś się ułoży. Musi.
Dojechaliśmy na miejsce w niecałą godzinę. Czułem, że z każdą upływającą sekundą robie się coraz bardziej nerwowy. Wysiadłem i okrążyłem samochód, żeby otworzyć dziewczynie drzwi. Podałem jej dłoń kiedy w końcu uporała się z pasem. Pomogłem jej wysiąść i poczułem jak zadrżała pod wpływem chłodnego, nocnego powietrza. Wyobraziłem sobie jej reakcję, gdyby mogła zobaczyć to co było dookoła nas. Przyjaciel ‘pożyczył’ mi swoją willę na obrzeżach miasta na odludziu, gdzie gwiazdy były tak jasne, że widok zapierał dech w piersiach. Niebo było całkowicie czarne, a w powietrzu unosił się zapach roślinności niesiony przez delikatny wietrzyk. Zdjąłem swoją kurtkę i założyłem ją na jej ramiona. Czułem, że ten gest nieco ją uspokoił.
- Louis? - szepnęła cichutko przez co ledwo ją usłyszałem. Zgiąłem kolana, żeby być na jej poziomie i lepiej ją słyszeć. - Będziesz moimi oczami? - spytała. W pierwszej chwili nie zrozumiałem co ma na myśli. Dopiero po chwili zorientowałem się o co jej chodzi. Wyprostowałem się i objąłem ją w talii, a dłoń, która znajdowała się bliżej mnie, uniosłem do góry i przyłożyłem do swoich ust, żeby złożyć na niej delikatny pocałunek.
- Jeśli tego pragniesz - powiedziałem cicho. Nie chciałem psuć atmosfery. Wszystko było tak magiczne i nierealistyczne, że wciąż nie mogłem uwierzyć, że to się naprawdę dzieje. Czułem się pierwszy raz od dawna…onieśmielony.
Prowadziłem ją przez ogród, opisując jej kwiaty, które widziałem omijając temat ich kolorów, bo nie wiedziałem jak miałbym jej wytłumaczyć jak wygląda kolor różowy skoro nigdy go nie widziała. Pozwalałem jej przystanąć na dłużej i dotknąć ich płatków, poczuć ich delikatny zapach wiedząc, że potrzebuje jak najwięcej czasu, żeby przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Kiedy przeprowadzałem ją przez drewniany mostek, pod którym płynął sztuczny strumyczek dziewczyna nagle się zatrzymała.
- Czy to woda? Słyszę jakiś szum… - Obróciła się w moją stronę, a jej wzrok utkwiony był gdzieś na poziomie mojej klatki piersiowej. Księżyc dokładnie oświetlał jej twarz sprawiając, że wydała mi się jeszcze bardziej nierealna i nie mogłem pozbyć się wrażenia, że za chwilę zniknie jeśli tylko zamknę oczy.
- Pod nami jest strumyk, a to co słyszysz to malutki wodospad. - Podniosłem jej brodę do góry jednym palcem i wtedy poczułem, że to ta chwila. Ta na którą tyle czekałem. - Chciałbym, żebyś mogła zobaczyć jak tu pięknie.
- Widzę Louis. - Odnalazła dłonią mój szorstki od zarostu policzek. - Ty jesteś moimi oczami.
Pochyliłem się ostrożnie i ująłem jej twarz w swoje dłonie. Przygryzła wargę wiedząc co się teraz stanie. Pogłaskałem ją po policzku, patrząc na nią jak na skarb, którego człowiek nie spodziewał się otrzymać.
- Nie bój się - szepnąłem.
Wypuściła swoją wargę spomiędzy zębów i zamknęła oczy kiedy moje usta delikatnie musnęły jej. To był odruch, bo nieważne, że nie robiło jej różnicy czy miała je otwarte czy zamknięte. Uczucie, które niosło ze sobą połączenie naszych ust to sprawiało. To była reakcja, która dosięgnęła także mnie, chwilę po niej. Dziewczyna nieśmiało wplotła palce w moje włosy, bawiąc się ich przydługimi końcami. Stanęła na palcach i pozwoliła mi pogłębić pocałunek chociaż zrobiła to bardzo niepewnie. Musiałem być tez pierwszym, z którym się całowała i ta myśl ponownie napełniła mnie dumą. Chciałem, żeby to działo się powoli, ale kiedy przygryzła moją wargę z moich ust wydostał się niekontrolowany jęk. Wziąłem ją na ręce nie odrywając ust od jej miękkich warg. Przeszedłem ostatnie metry, które dzieliły nas od przeszklonych drzwi prowadzących do środka wielkiej willi. Postawiłem ją na ziemi i wstukałem kod, który pozwolił mi je otworzyć. W środku automatycznie zapaliło się światło kiedy wprowadziłem nas do środka. Kucnąłem i rozwiązałem jej buty i pomogłem się ich pozbyć. Sam zsunąłem swoje w kilka sekund. Chwyciłem ją za rękę i poprowadziłem powoli, żeby zapoznała się z zapachem domu i miękkością beżowego dywanu, po którym stąpaliśmy. Jej policzki były słodko zaróżowione, a wargi nieco opuchnięte po naszym niespodziewanym pocałunku. O niczym tak bardzo nie marzyłem jak o ponownym połączeniu naszych ust, ale wiedziałem, że potrzebuje czasu. To ja byłem tak nienasycony i spragniony jej do bólu. Kiedy znaleźliśmy się w sypialni poczułem, że wszystko we mnie wrze. Pragnąłem jej i chciałem, żeby było idealnie. Ona na to zasługiwała. Zbliżyłem się do niej powoli i zobaczyłem, że przełyka ślinę. Zapomniałem, że ma wyczulony słuch i wiedziała, że się zbliżam. Delikatnie przejechałem palcem po odkrytej skórze jej ramienia. Zadrżała nawet pod wpływem tej niewinnej pieszczoty. Obróciłem ją tyłem od siebie bardzo powolnym ruchem i zbliżyłem usta do jej szyi. Zacząłem składać w tym miejscu delikatne pocałunki na jej skórze i usłyszałem jak wzdycha. Oparła się całym ciałem o mnie, a ja przygryzłem miękką skórę pokrywającą jej szyję. Z jej ust wydobył się zaskoczony jęk, a chwilę później jej ust składały gorące pocałunki na moich własnych. Podniosłem ją, a ona odruchowo oplotła nogi wokół moich bioder. Poznawałem wnętrze jej ust z dokładnością, która wydobywała z gardła dziewczyny coraz intensywniejsze jęki. Zacząłem się cofać dopóki nie na trafiłem wewnętrzną częścią kolan na łóżko, a wtedy położyłem się na nim. Zobaczyłem zarysy twarzy (t.i.) która wydawała się być zawstydzona nową pozycją, bo siedziała mi teraz na biodrach. Jednym ruchem obróciłem nas tak, że teraz to ja byłem na górze. Wiedziałem, że poczuła twardość, która napinała moje spodnie, bo wciągnęła gwałtownie powietrze i poczułem dreszcz, który ją przeszedł.
- Wszystko w porządku? - spytałem ochrypłym głosem.
- T-tak - wydukała, a chwilę po tym przygryzła wargę, bo poruszyłem się lekko przez co mogła to poczuć jeszcze lepiej.
- Na pewno? - spytałem dla pewności.
Dziewczyna przyciągnęła mnie do pocałunku, który oddałem z zaangażowaniem. Po minucie poczułem jak jej dłonie nieśmiało sięgają pod moją koszulkę, żeby dotknąć napiętych mieści na moim brzuchu i piersi. Odsunąłem się na chwilę i ściągnąłem koszulkę, żeby ułatwić jej dostęp. Badała moje ciało powolnymi ruchami. Kiedy musnęła wrażliwą część mojej piersi nie wytrzymałem i bardzo delikatnie wsunąłem palce pod jej bluzkę. Wciągnęła nieco gwałtowniej powietrze, ale nic zaprotestowała. Zataczałem małe kółka na jej skórze tak długo aż nie wytrzymała i sama pozbyła się koszulki. Szeroki uśmieszek pojawił się na moich ustach jednak za chwilę poczułem nieznośny ucisk w lędźwiach kiedy zobaczyłem jej piersi w prostym, czarnym staniku. Całowałem jej skórę w każdym dostępnym miejscu. Widziałem jak bardzo powoli wybywa się wrodzonego wstydu i odruchu zasłaniania ciała rękami. Zupełnie niepotrzebnie. Miała piękne ciało. Nie musiała być idealna jakby zeszła z okładki bez grama tłuszczu na ciele. Wystarczy, że była idealna dla mnie. Pozwoliła mi zsunąć z siebie spodnie chwile po tym jak wstałem i sam to zrobiłem. Teraz oboje byliśmy tylko w bieliźnie. Nigdy się tak nie czułem. To nie był mój pierwszy raz. Ale nigdy nie robiłem tego z kimś kogo…kogo kocham. To przyszło tak nagle, że zanim zdałem sobie sprawę z tego co się dzieje, jej stanik wylądował na ziemi razem z resztą naszych ubrań. Wziąłem w dłonie jej piersi patrząc z nieukrywaną radością jaką przyjemność jen sprawiam. Pocałowałem ją lekko i chwyciłem jej dłoń. Zjechałem nią w dół i położyłem na twardości, która boleśnie opinała moją bieliznę. Jej oddech momentalnie się urwał, a ja poczułem jak kropelki potu występują mi na czoło kiedy go dotknęła.
- Jesteś pewna? - spytałem jeszcze raz. Zagryzłem wargę tak mocno jakbym chciał ją przegryźć kiedy delikatnie przesunęła palcami przez całą jego długość. Powstrzymywałem jęk, ale nie wiedziałem czy wytrzymam długo.
- Jestem - powiedziała pełnym emocji głosem.
- Zdejmij - szepnąłem przenosząc obie jej ręce na krawędź moich bokserek.
Czułem jak jej ręce trzęsą się odrobinę, kiedy zsuwała ze mnie bokserki do momentu kiedy dosięgała, a później sam zsunąłem je do końca i pozwoliłem im dołączyć do reszty ubrań. Nie spodziewałem się tego i pewnie dlatego nie powstrzymałem jęku, który wydobył się z moich ust kiedy dotknęła go nieśmiało. Zaczęła poruszać swoją ręką w dół i górę, a ja wtuliłem twarz w zagłębienie między jej szyją a barkiem nie potrafiąc wykrztusić czegokolwiek co brzmiałoby sensowniej niż jej imię.
- Czekaj - wydukałem w końcu i zatrzymałem jej dłoń.
- Robię coś nie tak? - spytała niepewnie.
- O nie, robisz to za dobrze… Po prostu to nie ja jestem tu najważniejszy kochanie - wyszeptałem.
Opuściła dłonie wzdłuż ciała, a ja pocałowałem ją krótko i głęboko. Wsunąłem ostrożnie dłoń pod ostatni dzielący nas materiał, a ona wydała z siebie krótki protestujący okrzyk. Ponownie złączyłem nasze usta, żeby się uspokoiła i delikatnie przejechałem palcem po jej kobiecości. Zadrżała, ale przestała protestować, więc zacząłem ją delikatnie pieścić. Szeptałem uspokajające słowa i to jaka jest piękna i ile dla mnie znaczy, widząc jak jej twarz wykrzywia niespodziewana przyjemność. Widziałem i czułem, że jest blisko. Czułem, że pot na moim czole zlepia kosmyki moich włosów, a mój oddech jest o wiele szybszy niż powinien. Doszła gwałtownie wykrzykując moje imię, a ja zamarłem i pocałowałem ją czule. Moje kochanie. Moje maleństwo. Moje wszystko. Dałem jej odpocząć i spytałem ostatni raz czy jest pewna. Ale widziałem potrzebę w jej oczach i jej odpowiedź była oczywista. Chyba umarłbym, gdyby chciała teraz przerwać. Zsunąłem majtki z jej nóg i sięgnąłem na szafkę po małe opakowanie. Otworzyłem je i wsunąłem zabezpieczenie na całą swoją długość. Ustawiłem się przy jej wejściu, wiedząc że za chwilę zadam jej ból i sobie tego nie wybaczę.
- Jest w porządku Luis, naprawdę. Chce tego - szepnęła biorąc moją twarz w swoje dłonie. Złączyłem je ze swoimi i położyłem na łóżku.
- To zaboli tylko troszkę, obiecuje.
Zacisnęła powieki, a ja powoli w nią wszedłem zaciskając zęby na przyjemność, którą poczułem i grymas bólu na jej twarzy. Łzy spłynęły na jej policzkach, a ja wziąłem sobie za punkt honoru, żeby jej to wynagrodzić. Zacząłem się poruszać, na początku powoli, ale kiedy usłyszałem pierwszy jęk spowodowany przyjemnością, który wydobył się z jej ust i był, przyspieszyłem. Idealnie wpasowała się w rytm i po chwili całą sypialnie wypełniły odgłosy naszej miłości. Bo tym to właśnie było. W tym samym momencie wspięliśmy się na wyżyny, a przed moimi oczami rozbłysło milion gwiazd i ostatkami siło powstrzymałem się przed powiedzeniem, że ją kocham. W tej chwili nie byłbym zdolny wypuścić jej z ramion. Była moja.
- Nie boje się - powiedziała niepewnie. Jakby chciała przekonać przy okazji samą siebie.
- Nie musisz tego robić. Możesz się wycofać - odparłem chociaż wiedziałem, że była zbyt uparta by to zrobić, a ja zbyt podekscytowany by taką odmowę przyjąć. Pozwoliłbym oczywiście jej zrezygnować, ale sam przeżyłbym to gorzej niż byłbym w stanie się przyznać. Moja skóra zdawała się wibrować, oczekiwać jej dotyku i ciepła. Chciałem, żeby było wyjątkowo. Dlatego kazałem jej zaczekać. To powinno być wydarzenie, które zapamięta do końca życia. Nie coś co robi się na skrzypiącym, starym łóżku w jej malutkim pokoju. Dlatego zaplanowałem zawieść ją gdzieś gdzie to przeżycie stanie się najpiękniejszym wydarzeniem w jej życiu. A sama myśl, że będę w tym uczestniczyć dodawała mi pewnej dumy.
- Nie wycofam się Louis. To jest to czego pragnę najbardziej - powiedziała w końcu, a w jej głosie tym razem nie było słychać śladu zawahania. Spojrzałem na nią przez sekundę zanim mój wzrok powrócił na drogę. Trochę nie wierzyłem, że to dzieje się naprawdę. Czy po tym coś się zmieni? Czy będę potrafił wrócić do bycia tylko jej przyjacielem? Nikim więcej. Tylko przyjazną jej duszą. Zacisnąłem dłonie i poczułem jak (t.i.) odwzajemnia ucisk. Wziąłem głęboki wdech. Wszystko jakoś się ułoży. Musi.
Dojechaliśmy na miejsce w niecałą godzinę. Czułem, że z każdą upływającą sekundą robie się coraz bardziej nerwowy. Wysiadłem i okrążyłem samochód, żeby otworzyć dziewczynie drzwi. Podałem jej dłoń kiedy w końcu uporała się z pasem. Pomogłem jej wysiąść i poczułem jak zadrżała pod wpływem chłodnego, nocnego powietrza. Wyobraziłem sobie jej reakcję, gdyby mogła zobaczyć to co było dookoła nas. Przyjaciel ‘pożyczył’ mi swoją willę na obrzeżach miasta na odludziu, gdzie gwiazdy były tak jasne, że widok zapierał dech w piersiach. Niebo było całkowicie czarne, a w powietrzu unosił się zapach roślinności niesiony przez delikatny wietrzyk. Zdjąłem swoją kurtkę i założyłem ją na jej ramiona. Czułem, że ten gest nieco ją uspokoił.
- Louis? - szepnęła cichutko przez co ledwo ją usłyszałem. Zgiąłem kolana, żeby być na jej poziomie i lepiej ją słyszeć. - Będziesz moimi oczami? - spytała. W pierwszej chwili nie zrozumiałem co ma na myśli. Dopiero po chwili zorientowałem się o co jej chodzi. Wyprostowałem się i objąłem ją w talii, a dłoń, która znajdowała się bliżej mnie, uniosłem do góry i przyłożyłem do swoich ust, żeby złożyć na niej delikatny pocałunek.
- Jeśli tego pragniesz - powiedziałem cicho. Nie chciałem psuć atmosfery. Wszystko było tak magiczne i nierealistyczne, że wciąż nie mogłem uwierzyć, że to się naprawdę dzieje. Czułem się pierwszy raz od dawna…onieśmielony.
Prowadziłem ją przez ogród, opisując jej kwiaty, które widziałem omijając temat ich kolorów, bo nie wiedziałem jak miałbym jej wytłumaczyć jak wygląda kolor różowy skoro nigdy go nie widziała. Pozwalałem jej przystanąć na dłużej i dotknąć ich płatków, poczuć ich delikatny zapach wiedząc, że potrzebuje jak najwięcej czasu, żeby przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Kiedy przeprowadzałem ją przez drewniany mostek, pod którym płynął sztuczny strumyczek dziewczyna nagle się zatrzymała.
- Czy to woda? Słyszę jakiś szum… - Obróciła się w moją stronę, a jej wzrok utkwiony był gdzieś na poziomie mojej klatki piersiowej. Księżyc dokładnie oświetlał jej twarz sprawiając, że wydała mi się jeszcze bardziej nierealna i nie mogłem pozbyć się wrażenia, że za chwilę zniknie jeśli tylko zamknę oczy.
- Pod nami jest strumyk, a to co słyszysz to malutki wodospad. - Podniosłem jej brodę do góry jednym palcem i wtedy poczułem, że to ta chwila. Ta na którą tyle czekałem. - Chciałbym, żebyś mogła zobaczyć jak tu pięknie.
- Widzę Louis. - Odnalazła dłonią mój szorstki od zarostu policzek. - Ty jesteś moimi oczami.
Pochyliłem się ostrożnie i ująłem jej twarz w swoje dłonie. Przygryzła wargę wiedząc co się teraz stanie. Pogłaskałem ją po policzku, patrząc na nią jak na skarb, którego człowiek nie spodziewał się otrzymać.
- Nie bój się - szepnąłem.
Wypuściła swoją wargę spomiędzy zębów i zamknęła oczy kiedy moje usta delikatnie musnęły jej. To był odruch, bo nieważne, że nie robiło jej różnicy czy miała je otwarte czy zamknięte. Uczucie, które niosło ze sobą połączenie naszych ust to sprawiało. To była reakcja, która dosięgnęła także mnie, chwilę po niej. Dziewczyna nieśmiało wplotła palce w moje włosy, bawiąc się ich przydługimi końcami. Stanęła na palcach i pozwoliła mi pogłębić pocałunek chociaż zrobiła to bardzo niepewnie. Musiałem być tez pierwszym, z którym się całowała i ta myśl ponownie napełniła mnie dumą. Chciałem, żeby to działo się powoli, ale kiedy przygryzła moją wargę z moich ust wydostał się niekontrolowany jęk. Wziąłem ją na ręce nie odrywając ust od jej miękkich warg. Przeszedłem ostatnie metry, które dzieliły nas od przeszklonych drzwi prowadzących do środka wielkiej willi. Postawiłem ją na ziemi i wstukałem kod, który pozwolił mi je otworzyć. W środku automatycznie zapaliło się światło kiedy wprowadziłem nas do środka. Kucnąłem i rozwiązałem jej buty i pomogłem się ich pozbyć. Sam zsunąłem swoje w kilka sekund. Chwyciłem ją za rękę i poprowadziłem powoli, żeby zapoznała się z zapachem domu i miękkością beżowego dywanu, po którym stąpaliśmy. Jej policzki były słodko zaróżowione, a wargi nieco opuchnięte po naszym niespodziewanym pocałunku. O niczym tak bardzo nie marzyłem jak o ponownym połączeniu naszych ust, ale wiedziałem, że potrzebuje czasu. To ja byłem tak nienasycony i spragniony jej do bólu. Kiedy znaleźliśmy się w sypialni poczułem, że wszystko we mnie wrze. Pragnąłem jej i chciałem, żeby było idealnie. Ona na to zasługiwała. Zbliżyłem się do niej powoli i zobaczyłem, że przełyka ślinę. Zapomniałem, że ma wyczulony słuch i wiedziała, że się zbliżam. Delikatnie przejechałem palcem po odkrytej skórze jej ramienia. Zadrżała nawet pod wpływem tej niewinnej pieszczoty. Obróciłem ją tyłem od siebie bardzo powolnym ruchem i zbliżyłem usta do jej szyi. Zacząłem składać w tym miejscu delikatne pocałunki na jej skórze i usłyszałem jak wzdycha. Oparła się całym ciałem o mnie, a ja przygryzłem miękką skórę pokrywającą jej szyję. Z jej ust wydobył się zaskoczony jęk, a chwilę później jej ust składały gorące pocałunki na moich własnych. Podniosłem ją, a ona odruchowo oplotła nogi wokół moich bioder. Poznawałem wnętrze jej ust z dokładnością, która wydobywała z gardła dziewczyny coraz intensywniejsze jęki. Zacząłem się cofać dopóki nie na trafiłem wewnętrzną częścią kolan na łóżko, a wtedy położyłem się na nim. Zobaczyłem zarysy twarzy (t.i.) która wydawała się być zawstydzona nową pozycją, bo siedziała mi teraz na biodrach. Jednym ruchem obróciłem nas tak, że teraz to ja byłem na górze. Wiedziałem, że poczuła twardość, która napinała moje spodnie, bo wciągnęła gwałtownie powietrze i poczułem dreszcz, który ją przeszedł.
- Wszystko w porządku? - spytałem ochrypłym głosem.
- T-tak - wydukała, a chwilę po tym przygryzła wargę, bo poruszyłem się lekko przez co mogła to poczuć jeszcze lepiej.
- Na pewno? - spytałem dla pewności.
Dziewczyna przyciągnęła mnie do pocałunku, który oddałem z zaangażowaniem. Po minucie poczułem jak jej dłonie nieśmiało sięgają pod moją koszulkę, żeby dotknąć napiętych mieści na moim brzuchu i piersi. Odsunąłem się na chwilę i ściągnąłem koszulkę, żeby ułatwić jej dostęp. Badała moje ciało powolnymi ruchami. Kiedy musnęła wrażliwą część mojej piersi nie wytrzymałem i bardzo delikatnie wsunąłem palce pod jej bluzkę. Wciągnęła nieco gwałtowniej powietrze, ale nic zaprotestowała. Zataczałem małe kółka na jej skórze tak długo aż nie wytrzymała i sama pozbyła się koszulki. Szeroki uśmieszek pojawił się na moich ustach jednak za chwilę poczułem nieznośny ucisk w lędźwiach kiedy zobaczyłem jej piersi w prostym, czarnym staniku. Całowałem jej skórę w każdym dostępnym miejscu. Widziałem jak bardzo powoli wybywa się wrodzonego wstydu i odruchu zasłaniania ciała rękami. Zupełnie niepotrzebnie. Miała piękne ciało. Nie musiała być idealna jakby zeszła z okładki bez grama tłuszczu na ciele. Wystarczy, że była idealna dla mnie. Pozwoliła mi zsunąć z siebie spodnie chwile po tym jak wstałem i sam to zrobiłem. Teraz oboje byliśmy tylko w bieliźnie. Nigdy się tak nie czułem. To nie był mój pierwszy raz. Ale nigdy nie robiłem tego z kimś kogo…kogo kocham. To przyszło tak nagle, że zanim zdałem sobie sprawę z tego co się dzieje, jej stanik wylądował na ziemi razem z resztą naszych ubrań. Wziąłem w dłonie jej piersi patrząc z nieukrywaną radością jaką przyjemność jen sprawiam. Pocałowałem ją lekko i chwyciłem jej dłoń. Zjechałem nią w dół i położyłem na twardości, która boleśnie opinała moją bieliznę. Jej oddech momentalnie się urwał, a ja poczułem jak kropelki potu występują mi na czoło kiedy go dotknęła.
- Jesteś pewna? - spytałem jeszcze raz. Zagryzłem wargę tak mocno jakbym chciał ją przegryźć kiedy delikatnie przesunęła palcami przez całą jego długość. Powstrzymywałem jęk, ale nie wiedziałem czy wytrzymam długo.
- Jestem - powiedziała pełnym emocji głosem.
- Zdejmij - szepnąłem przenosząc obie jej ręce na krawędź moich bokserek.
Czułem jak jej ręce trzęsą się odrobinę, kiedy zsuwała ze mnie bokserki do momentu kiedy dosięgała, a później sam zsunąłem je do końca i pozwoliłem im dołączyć do reszty ubrań. Nie spodziewałem się tego i pewnie dlatego nie powstrzymałem jęku, który wydobył się z moich ust kiedy dotknęła go nieśmiało. Zaczęła poruszać swoją ręką w dół i górę, a ja wtuliłem twarz w zagłębienie między jej szyją a barkiem nie potrafiąc wykrztusić czegokolwiek co brzmiałoby sensowniej niż jej imię.
- Czekaj - wydukałem w końcu i zatrzymałem jej dłoń.
- Robię coś nie tak? - spytała niepewnie.
- O nie, robisz to za dobrze… Po prostu to nie ja jestem tu najważniejszy kochanie - wyszeptałem.
Opuściła dłonie wzdłuż ciała, a ja pocałowałem ją krótko i głęboko. Wsunąłem ostrożnie dłoń pod ostatni dzielący nas materiał, a ona wydała z siebie krótki protestujący okrzyk. Ponownie złączyłem nasze usta, żeby się uspokoiła i delikatnie przejechałem palcem po jej kobiecości. Zadrżała, ale przestała protestować, więc zacząłem ją delikatnie pieścić. Szeptałem uspokajające słowa i to jaka jest piękna i ile dla mnie znaczy, widząc jak jej twarz wykrzywia niespodziewana przyjemność. Widziałem i czułem, że jest blisko. Czułem, że pot na moim czole zlepia kosmyki moich włosów, a mój oddech jest o wiele szybszy niż powinien. Doszła gwałtownie wykrzykując moje imię, a ja zamarłem i pocałowałem ją czule. Moje kochanie. Moje maleństwo. Moje wszystko. Dałem jej odpocząć i spytałem ostatni raz czy jest pewna. Ale widziałem potrzebę w jej oczach i jej odpowiedź była oczywista. Chyba umarłbym, gdyby chciała teraz przerwać. Zsunąłem majtki z jej nóg i sięgnąłem na szafkę po małe opakowanie. Otworzyłem je i wsunąłem zabezpieczenie na całą swoją długość. Ustawiłem się przy jej wejściu, wiedząc że za chwilę zadam jej ból i sobie tego nie wybaczę.
- Jest w porządku Luis, naprawdę. Chce tego - szepnęła biorąc moją twarz w swoje dłonie. Złączyłem je ze swoimi i położyłem na łóżku.
- To zaboli tylko troszkę, obiecuje.
Zacisnęła powieki, a ja powoli w nią wszedłem zaciskając zęby na przyjemność, którą poczułem i grymas bólu na jej twarzy. Łzy spłynęły na jej policzkach, a ja wziąłem sobie za punkt honoru, żeby jej to wynagrodzić. Zacząłem się poruszać, na początku powoli, ale kiedy usłyszałem pierwszy jęk spowodowany przyjemnością, który wydobył się z jej ust i był, przyspieszyłem. Idealnie wpasowała się w rytm i po chwili całą sypialnie wypełniły odgłosy naszej miłości. Bo tym to właśnie było. W tym samym momencie wspięliśmy się na wyżyny, a przed moimi oczami rozbłysło milion gwiazd i ostatkami siło powstrzymałem się przed powiedzeniem, że ją kocham. W tej chwili nie byłbym zdolny wypuścić jej z ramion. Była moja.
_____________________________________________________________
Zachowanie Louisa i cały Louis idealny <3 bardzo interesująco napisany.. Życzę weny i czekam na kolejną cześć :*
OdpowiedzUsuńTO. JEST. BOSKIE!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńGenialny... Boski... Nie wiem co mogę jeszcze napisać... Ja chcę takiego Luisa!!! B :)
OdpowiedzUsuńOd kilku dni wchodzilam tu srednio co 5 minut, jak weszlam dziś i zobaczylam, ze jest to prawie zawalu dostalam....CUDO ! :D
OdpowiedzUsuń*_*nie wiem co napisac .Wspaniały.Louis był taki kochany nie poganial jej i wogole .Mam nadzieję ze powie jej ze ja kocha .Jestes geniuszem dziewczyno :**
OdpowiedzUsuńBCurly
Jaki on słodki. Normalnie to każdy facet byłby niewyżyty, a on był nawet skłonny przerwać gdyby coś jej się nie podobało. Uwielbiam Twoje imaginy/ Oli :*
OdpowiedzUsuńNiesamowity!! Czekam z niecierpliwoscia na nastepna czesc! ;*❤❤
OdpowiedzUsuńO boże!!! Nie wierzę. Oni "to" zrobili. Oni to znaczy kurde my. Heh. Tak strasznie podoba mi się jak piszesz. Za zwyczaj nie komentuje, ale ten jeden raz nie wytrzymam i sama z sb musiałam coś napisać. Taki mały impuls ;) Czekam na kolejną część z niecierpliwością :D Buziaczki ;*
OdpowiedzUsuńJaki slodki Louis :* swietnu imagin :D
OdpowiedzUsuńKocham to <3 ;) Ja też chce takiego Louisa !!
OdpowiedzUsuńPotrzebuje kolejnej części bo nie wytrzymam błagam dodaj ja jeszcze dziś :D
OdpowiedzUsuńBrak słów :o coś cudownego wspaniałego szybko next ;p
OdpowiedzUsuńCo mamy zrobić żebyś jeszcze dziś dodała kolejną część? :DD Cudowny jest ten imagin *-*!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO matko!!! Kocham Cię za taki wspaniały imagin
OdpowiedzUsuńCudooo
super czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńO no, no... nie no, nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji! Emocje, emocje i jeszcze więcej emocji! po prostu jedno, wielkie wow! Już nie mogę doczekać się kolejnego! :) xx
OdpowiedzUsuńkocham. kocham. kocham. amen.
OdpowiedzUsuńo jej cudo
OdpowiedzUsuńJej jaki zajebisty ten imagin *-*!!!! Czekam na next!! :D
OdpowiedzUsuńSuuper :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJakie cudo*.*
OdpowiedzUsuńProszę o kolejną część!<3
Piękny,czekam na next:)
OdpowiedzUsuńTotalnie perfekcyjne.
OdpowiedzUsuń@ilypena
Perfekcja *-*
OdpowiedzUsuńOdjeło mi mowę...
Kocham i zapraszam do sb, Ola :$
Boże, nie ma takich słów by to opisać... jest to takie.. genialne i niepowtarzalne ♥ zakochałam się w tym imaginie ♥ kocham mocno i czekam z niecierpliwością na kolejną część B. ;*
OdpowiedzUsuńNie mam zwyczaju komentować ale to co napisałaś..to jest po prostu piękne. Cały styl tej części. Cały imagin. Po prostu to było piękne, wzruszające, czarujące. Jestem pod wrażeniem. Brawo dziewczyno nie każdy potrafi napisać coś w tym stylu ale ty zrobiłaś to genialnie.
OdpowiedzUsuńTeż chcę takiego Louisa. Po co piszesz że to po wyżej 18? Ja mam 12 i ten imagin był cudny!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńO............MÓJ.............BOŻE.Gdy to czytam jakoś dziwnie się czuję. Chciałabym być na jej miejscu wiecie w jakim momencie. Ale w tym momencie chciałabym być też nie widoma
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tego imaginu nigdy już nie będę taka sama
OdpowiedzUsuńJa zawsze gdy czytam wczuwam się w postać gdy to czytałam miałam mieszane uczucia
OdpowiedzUsuń