Dziewczyna
miażdżyła moją dłoń w żelaznym uścisku i często zapominała o oddychaniu. Nie
sądziłem, że będę musiał kiedykolwiek kogoś upominać, że za długo wstrzymuje
powietrze. Zawsze musi być ten pierwszy raz, prawda? Przestałem już mówić do
niej uspokajające formułki, bo zdążyłem już zauważyć, że to nic nie daje i nie
było sensu tego ciągnąć. Równie dobrze mogłem milczeć, bo i tak nic z tego co do
niej mówiłem do niej nie docierało. Nie miałem pojęcia co siedzi jej głowie, czego tak bardzo się boi. Była
spokojna kiedy wychodziliśmy z Ośrodka, ale w momencie kiedy wsiadła do
samochodu, nagle zbladła i zrobiła się nerwowa. Kiedy byliśmy już na miejscu,
złapała się mojego ramienia tak jakbym był jej kołem ratunkowym, a ją
pochłaniało rozwścieczone morze. Teraz siedzieliśmy w poczekalni, a jako, że
była to prywatna klinika przed nami była tylko jedna osoba. Patrzyłem na nią
zmartwiony. Zgodziła się tylko na to, żeby zrobić badania, ale powiedziała, że
niezależnie od wyników nie zgodzi się zrobić operacji. Liczyłem na to, że
jednak uda mi się ją jakoś przekonać po badaniach. Była uparta, ale… Musiałem
ją złamać. Nie mógłbym odpuścić. Nie teraz kiedy całe moje życie kręciło się
nie wokół koncertów i wywiadów, a małego Ośrodka dla Osób Niepełnosprawnych.
Wokół ludzi, którzy okazali się inni niż ludzie myśleli. I wokół niej. Nie
mówiłem, że byłem zakochany… Miałem po prostu pewien rodzaj obsesji na jej
punkcie. Uzależniłem się od długich, a jednak wciąż zbyt krótkich rozmów z nią,
jej szczerości i uśmiechu, tego jaka silna była i jak mocno starała się ukryć
swoje słabości. Nawet teraz. Widziałem w jej oczach, że była czymś przerażona,
ale nie zamierzała protestować i prosić mnie o powrót. Może jestem świnią, ale
wykorzystałem to. Jeśli bym jej uległ kazałaby odwieść się z powrotem do
Ośrodka. A ja nie będę spokojny dopóki ona nie będzie zbadana. A najlepiej
zdrowa.
Westchnąłem i przyciągnąłem do siebie dziewczynę. Była zaskoczona, ale uspokoiła się kiedy nieco niezdarnie objąłem ją ramionami i przytuliłem. Położyłem brodę na czubku jej głowy i oddychałem spokojnie. A przynajmniej starałem się to robić, bo wiedząc jak blisko była mojego serca i jak dobrze mogła je usłyszeć, czułem się obnażony. Gdyby przyspieszyło mogłaby zorientować się jak działa na mnie jej bliskość. A nie chciałem jej do niczego zmuszać. Pewnie traktowała mnie jak tymczasowy dodatek do życia. Nie chciałem się narzucać. Mimo że mniej szlachetna część mojego umysłu przedstawiała mi zupełnie inne scenariusze. Wydaje mi się, że trochę się uspokoiła, bo jej oddech się unormował i pozwoliła się lekko kołysać.
- Dlaczego tak bardzo się boisz? - spytałem cicho pochylając się tak, żeby ustami być przy jej uchu. Poczułem jak zadrżała.
- Nie boje się - powiedziała dumnie. Chyba pierwszy raz mnie okłamała. Znałem ją zbyt dobrze i wiedziałem, że tak nie brzmiał jej głos kiedy odpowiadała mi na pytanie. Poza tym udzieliła odpowiedzi zbyt szybko.
- Wiesz, że przede mną nie musisz nic ukrywać. Teraz czuje się winny tego, że Cię tu przyprowadziłem i jeszcze bardziej winny przez to, że nie zamierzam pozwolić Ci się wycofać. Powiedz mi proszę. Nie będę Cię oceniać, nieważne czy powiesz, że mnie teraz nienawidzisz albo że boisz się badania. Zaufaj mi. - Usłyszałem jej westchnienie. Oparła głowę na mojej piersi i przez chwilę milczała. Odezwała się dopiero wtedy, kiedy myślałem już, że nie odpowie.
- Nie lubię się przyznawać do swoich słabości kiedy wszyscy wiedzą jaka jest moja największa. Robię wszystko, żeby nie okazywać w jakikolwiek sposób, że to, że nie widzę utrudnia mi życie, ale… Całe życie spędziłam w Ośrodku. Bardzo rzadko wychodzę na zewnątrz. Świat zewnętrzny mnie przeraża. Nie znam tutaj każdego centymetra, ile mam zrobić kroków, jakie czekają na mnie tutaj przeszkody. Panicznie boje się, że puścisz moją rękę i się zgubię. Dla mnie tutaj wokół jest nicość. A nie znam osoby, która potrafiłaby się w niej odnaleźć. - Jej słowa mocno mną poruszyły. T dlatego nie chciała niedawno pójść porozmawiać na jakąś łąkę albo nad wodę. Bo bała się, że ją zostawię i nie będzie potrafiła wrócić. Przeszedł mnie dreszcz, a na moich rękach pokazały się wyraźne ślady gęsiej skórki. Na samą myśl tego, że mogłaby być gdzieś sama, bez żadnego wsparcia i wiedzy jak wrócić do domu ogarniał mnie tak silny instynkt opiekuńczy, że na chwilę wstrzymałem powietrze.
- Nigdzie się nie wybieram. Może powinnaś mieć taką specjalną biało-czerwoną laskę jak inni…
- Nie! Nie chcę, żeby każdy po pierwszym spojrzeniu wiedział, że jestem niewidoma. Ludzie wszyscy są tacy sami. Reagują dystansem na takie osoby jak ja, Riker czy reszta. Może i uważam to za śmieszne i niedojrzałe, bo przecież w środku jestem taka sama jak wy i znam swoją wartość, ale… Po prostu wolę się nie wyróżniać - dokończyła nieco buntowniczo. Wiedziałem, że to wyznanie było dla niej trudne. Zawsze grała taką silną, a nagle musiała przede mną odsłonić swoją słabość. Przynajmniej w końcu dowiedziałem się, że jakąś ma. Wcześniej myślałem, że nic nie stanowi dla niej problemu, że wszystkie przeszkody potrafi pokonać sama. Cieszyłem się, że tą pokona razem ze mną.
- Jestem przy Tobie. - Miałem nadzieję, że te 3 słowa ostatecznie pozwolą jej się uspokoić. W tym momencie drzwi gabinetu się otworzyły i wyszła z nich wysoka blondynka w eleganckim, kremowym płaszczu z dziewczyną wyglądającą jak jej młodsza wersja. Domyśliłem się, że to matka i córka i cieszyłem się, że (t.i.) nie widzi, bo gdyby zobaczyła ich zrozpaczone miny po tym czego najwyraźniej dowiedziały się od lekarza, prawdopodobnie załamałaby się całkowicie i chciałaby stąd uciec. – Wchodzimy. Jesteś gotowa?
- Nie mam wyboru. Prowadź Louis. I nie puszczaj mnie nawet na chwilę.
Westchnąłem i przyciągnąłem do siebie dziewczynę. Była zaskoczona, ale uspokoiła się kiedy nieco niezdarnie objąłem ją ramionami i przytuliłem. Położyłem brodę na czubku jej głowy i oddychałem spokojnie. A przynajmniej starałem się to robić, bo wiedząc jak blisko była mojego serca i jak dobrze mogła je usłyszeć, czułem się obnażony. Gdyby przyspieszyło mogłaby zorientować się jak działa na mnie jej bliskość. A nie chciałem jej do niczego zmuszać. Pewnie traktowała mnie jak tymczasowy dodatek do życia. Nie chciałem się narzucać. Mimo że mniej szlachetna część mojego umysłu przedstawiała mi zupełnie inne scenariusze. Wydaje mi się, że trochę się uspokoiła, bo jej oddech się unormował i pozwoliła się lekko kołysać.
- Dlaczego tak bardzo się boisz? - spytałem cicho pochylając się tak, żeby ustami być przy jej uchu. Poczułem jak zadrżała.
- Nie boje się - powiedziała dumnie. Chyba pierwszy raz mnie okłamała. Znałem ją zbyt dobrze i wiedziałem, że tak nie brzmiał jej głos kiedy odpowiadała mi na pytanie. Poza tym udzieliła odpowiedzi zbyt szybko.
- Wiesz, że przede mną nie musisz nic ukrywać. Teraz czuje się winny tego, że Cię tu przyprowadziłem i jeszcze bardziej winny przez to, że nie zamierzam pozwolić Ci się wycofać. Powiedz mi proszę. Nie będę Cię oceniać, nieważne czy powiesz, że mnie teraz nienawidzisz albo że boisz się badania. Zaufaj mi. - Usłyszałem jej westchnienie. Oparła głowę na mojej piersi i przez chwilę milczała. Odezwała się dopiero wtedy, kiedy myślałem już, że nie odpowie.
- Nie lubię się przyznawać do swoich słabości kiedy wszyscy wiedzą jaka jest moja największa. Robię wszystko, żeby nie okazywać w jakikolwiek sposób, że to, że nie widzę utrudnia mi życie, ale… Całe życie spędziłam w Ośrodku. Bardzo rzadko wychodzę na zewnątrz. Świat zewnętrzny mnie przeraża. Nie znam tutaj każdego centymetra, ile mam zrobić kroków, jakie czekają na mnie tutaj przeszkody. Panicznie boje się, że puścisz moją rękę i się zgubię. Dla mnie tutaj wokół jest nicość. A nie znam osoby, która potrafiłaby się w niej odnaleźć. - Jej słowa mocno mną poruszyły. T dlatego nie chciała niedawno pójść porozmawiać na jakąś łąkę albo nad wodę. Bo bała się, że ją zostawię i nie będzie potrafiła wrócić. Przeszedł mnie dreszcz, a na moich rękach pokazały się wyraźne ślady gęsiej skórki. Na samą myśl tego, że mogłaby być gdzieś sama, bez żadnego wsparcia i wiedzy jak wrócić do domu ogarniał mnie tak silny instynkt opiekuńczy, że na chwilę wstrzymałem powietrze.
- Nigdzie się nie wybieram. Może powinnaś mieć taką specjalną biało-czerwoną laskę jak inni…
- Nie! Nie chcę, żeby każdy po pierwszym spojrzeniu wiedział, że jestem niewidoma. Ludzie wszyscy są tacy sami. Reagują dystansem na takie osoby jak ja, Riker czy reszta. Może i uważam to za śmieszne i niedojrzałe, bo przecież w środku jestem taka sama jak wy i znam swoją wartość, ale… Po prostu wolę się nie wyróżniać - dokończyła nieco buntowniczo. Wiedziałem, że to wyznanie było dla niej trudne. Zawsze grała taką silną, a nagle musiała przede mną odsłonić swoją słabość. Przynajmniej w końcu dowiedziałem się, że jakąś ma. Wcześniej myślałem, że nic nie stanowi dla niej problemu, że wszystkie przeszkody potrafi pokonać sama. Cieszyłem się, że tą pokona razem ze mną.
- Jestem przy Tobie. - Miałem nadzieję, że te 3 słowa ostatecznie pozwolą jej się uspokoić. W tym momencie drzwi gabinetu się otworzyły i wyszła z nich wysoka blondynka w eleganckim, kremowym płaszczu z dziewczyną wyglądającą jak jej młodsza wersja. Domyśliłem się, że to matka i córka i cieszyłem się, że (t.i.) nie widzi, bo gdyby zobaczyła ich zrozpaczone miny po tym czego najwyraźniej dowiedziały się od lekarza, prawdopodobnie załamałaby się całkowicie i chciałaby stąd uciec. – Wchodzimy. Jesteś gotowa?
- Nie mam wyboru. Prowadź Louis. I nie puszczaj mnie nawet na chwilę.
***
3
godziny później po wielu badaniach i oczekiwaniach wpatrywałem się w wyniki jak
zamrożony. Wiedziałem. Czułem to, że jest źle. Ale nie, że aż tak! Lekarz nie
opieprzył jej za to, że zwróciła się tutaj tak późno tylko dlatego, że
zapłaciłem grube pieniądze za wizytę w tej klinice. Ale widziałem w jego
oczach, że ratowanie ludzkiego życia jest dla niego najważniejsze, a ludzka
ignorancja problemu była tym czego najbardziej nienawidził. W tej chwili czułem
to samo co on. Dopiero kiedy przejrzałem jej akta zobaczyłem, że była wzywana
kilkakrotnie do szpitala, żeby sprawdzić czy guz się nie rozwinął, czy nie
przeistoczy się w nowotwór złośliwy. Za każdym razem nie stawiała się we
wskazanym terminie. A na pewno o tym wiedziała. Więc dobrowolnie ignorowała te
wezwania. Byłem wściekły. Szkodziła sama sobie. A guz powiększył się o 15%
procent od czasu jej ostatniej wizyty 4 lata temu. W takim tempie lekarz
powiedział, że bez interwencji może umrzeć nawet za 2 lata. Ręce mi drżały i
nie odezwałem się do niej w drodze powrotnej. Nie potrafiłem nawet na nią
spojrzeć, wiedząc teraz już na 100% jak kruche jest jej życie. Nic nie mówiła
kiedy lekarz przekazał nam złe wiadomości. Jedyną jej reakcją było to, że
zacisnąłem za mocno dłoń na jej własnej kiedy dowiedziałem się jak mało zostało
jej być może czasu, wzdrygnęła się lekko, a ja zmniejszyłem uścisk, żeby nie
połamać jej drobnej dłoni. Byłem po prostu zrozpaczony. I bezsilny. Miałem
pieniądze, żeby załatwić jej tą operacje nawet za miesiąc. Ale nie mogłem nic
zrobić bez jej zgody i chęci. Utknąłem w martwym punkcie. I nie potrafiłem
sobie z tym poradzić.
Zaprowadziłem ją pod same drzwi jej pokoju, mimo że nie odzywaliśmy się do siebie słowem odkąd wyszliśmy z gabinetu. Puściłem jej dłoń i otworzyłem jej drzwi. Stałem jeszcze przez chwilę i wziąłem głęboki wdech. Nie byłem gotowy na rozmowę. Jeszcze nie. Odchodziłem już i poczułem, że dziewczyna łapie mnie za koszulkę na brzuchu, bo nie trafiła na rękę. Przyciągnęła mnie z siłą, na którą nie wskazywała jej budowa ciała. Wpadłem na nią zaskoczony i musiałem się przytrzymać framugi, żeby się na nią nie przewrócić. Znalazłem się niebezpiecznie blisko jej, nasze nosy się stykały, a przez to miałem wrażenie, że patrzy mi w oczy, bo pierwszy raz wiedziała gdzie mniej więcej są. I to uczucie było warte wszystkiego, nieważne że było tylko złudzeniem. Uchyliła usta i poczułem jej oddech na swoich wargach co było wystarczającym powodem, żeby całe moje ciało się napięło.
- C-co? - wydukałem niewyraźnym głosem. Dziewczyna zaczęła nerwowo miętosić moją koszulkę, muskając przypadkowo i tak już napięte mięśnie na moim brzuchu.
- Nie chcę, żebyś odchodził bez pożegnania - wyjąkała. - Nie chcę niszczyć tego co jest pomiędzy nami. I ja… - Zarumieniła się po same korzonki włosów. - Muszę Ci coś powiedzieć…
- Tak? - spytałem łamiącym się głosem. Zachowywałem się jakby pierwszy raz w życiu był tak blisko dziewczyny. Cóż, byłem pierwszy raz tak blisko tej jednej konkretnej dziewczyny i to wystarczyło.
- Zgadzam się na operację, ale… Ale wiem, że mogę odzyskać wzrok i… I chcę… Ja… Chcę to zrobić dopóki byłabym dalej całkowicie sobą, w ciemnościach swojego umysłu, ale nie chcę, żeby to był byle kto, bo… Ja…
- Co próbujesz mi powiedzieć? - spytałem z sercem bijącym z takim szałem jakby chciało wyskoczyć z piersi.
- Chce się z Tobą kochać.
Zaprowadziłem ją pod same drzwi jej pokoju, mimo że nie odzywaliśmy się do siebie słowem odkąd wyszliśmy z gabinetu. Puściłem jej dłoń i otworzyłem jej drzwi. Stałem jeszcze przez chwilę i wziąłem głęboki wdech. Nie byłem gotowy na rozmowę. Jeszcze nie. Odchodziłem już i poczułem, że dziewczyna łapie mnie za koszulkę na brzuchu, bo nie trafiła na rękę. Przyciągnęła mnie z siłą, na którą nie wskazywała jej budowa ciała. Wpadłem na nią zaskoczony i musiałem się przytrzymać framugi, żeby się na nią nie przewrócić. Znalazłem się niebezpiecznie blisko jej, nasze nosy się stykały, a przez to miałem wrażenie, że patrzy mi w oczy, bo pierwszy raz wiedziała gdzie mniej więcej są. I to uczucie było warte wszystkiego, nieważne że było tylko złudzeniem. Uchyliła usta i poczułem jej oddech na swoich wargach co było wystarczającym powodem, żeby całe moje ciało się napięło.
- C-co? - wydukałem niewyraźnym głosem. Dziewczyna zaczęła nerwowo miętosić moją koszulkę, muskając przypadkowo i tak już napięte mięśnie na moim brzuchu.
- Nie chcę, żebyś odchodził bez pożegnania - wyjąkała. - Nie chcę niszczyć tego co jest pomiędzy nami. I ja… - Zarumieniła się po same korzonki włosów. - Muszę Ci coś powiedzieć…
- Tak? - spytałem łamiącym się głosem. Zachowywałem się jakby pierwszy raz w życiu był tak blisko dziewczyny. Cóż, byłem pierwszy raz tak blisko tej jednej konkretnej dziewczyny i to wystarczyło.
- Zgadzam się na operację, ale… Ale wiem, że mogę odzyskać wzrok i… I chcę… Ja… Chcę to zrobić dopóki byłabym dalej całkowicie sobą, w ciemnościach swojego umysłu, ale nie chcę, żeby to był byle kto, bo… Ja…
- Co próbujesz mi powiedzieć? - spytałem z sercem bijącym z takim szałem jakby chciało wyskoczyć z piersi.
- Chce się z Tobą kochać.
_______________________________________________________________
Zacznę od tego, że to nie miało tak być, ale jedna czytelniczka i mi to zaproponowała w komentarzu i... no po prostu zakochałam się w pomyśle, żeby oni dnfjdnfjndj jezuuu znowu się jaram tym co sama napisałam -,- da ktoś numer do dobrej kliniki?
A teraz chciałam Wam powiedzieć, że jestem mega zaskoczona i wewnętrznie roztrzęsiona po tym ile miłych, ciepłych słów od Was usłyszałam po ostatniej notce... Nie spodziewałam się, że tylu z Was się przejmie, a to wiele dla mnie znaczy, zwłaszcza, że wielu z Was się rozpisywało... Nie chcialam z tego robić wielkiej afery itd., ale nie sądziłam, że Wy się naprawdę tak bardzo zżyliście z tym blogiem, po prostu kocham Was tak mocno i tego bloga i...ech, brak mi słów. Kocham Was.
O ja pierdolę *-*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za przekleństwo, ale musiałam... No po prostu musiałam!
Kocham i czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, Ola :$
jej <3 zgodziła się na operacje !!! zowu to zrobiłaś! zakończyłaś w takim momencie !!!Czekam na kolejną część . A ;*;*
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam... Jestem ciekawa reakcji Lou... A najważniejsze, że się ZGODZIŁA!!! Tylko postawiła ultimatum. Teraz wybór należy do Tommo - trudny wybór. Oczywiście urwałaś w ostatnim momencie kjdsbsjkchsnikf!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta xx
To jest boskie!! Nie wytrzymam długo bez kolejnej części
OdpowiedzUsuńGrrr w takim momencie :D boski, swietny, aaaaaaaa !
OdpowiedzUsuńwow świetny :D
OdpowiedzUsuńJejku. Jakie to jest perf. Kocham to.
OdpowiedzUsuńCzekam mega niecierpliwie na next.
Pozdrawiam,
@ilypena
o jezu, ale mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam sie tego wcale, naprawde.
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta. xx
TAAAK!!! ZGODZIŁA SIEE!!! :D *-*
OdpowiedzUsuńrozdział swietny :D
<3 jaki wspaniały :* uwielbiam czytać twoje dzieła ;)
OdpowiedzUsuńJest cudooowny aż brak mi słów by powiedzieć jak bardzo mi się podoba <3 <3
OdpowiedzUsuńTa część jest przefantastyczna! Proszę, niech kolejną pojawi się szybko :)
OdpowiedzUsuńMy również Cię kochamy <3 Cudowny rozdział .Tego się naprawdę niespodziewalam .Jeejku już nie mogę się doczekać reakcji Louisa .Mam nadzieję ze się zgodzi :)
OdpowiedzUsuńBCurly
Najlepszy ! :D
OdpowiedzUsuńHo ho kurde boski zazkoczyła mnie końcówka pozytywnie
OdpowiedzUsuńo wow, nie spodziewałam się :) super!
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie na ff o Harrym :) rozdział pierwszy pojawi się już jutro! :D http://heat-me-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/
Jezuuu ale to jest Hooot !!! Nie moge sie doczekac kolejnej czesci !! :) Kochaam ciebie I twojego bloga jest meega !!! :D <3
OdpowiedzUsuńDziewczyno co ty ze mną robisz ? :p tak się nakreciłam na te mini opowiadanie że szko.. Jest bardziej niż ganialne :3 i byś się wstydziła przerywać w takim momencie :p życzę weny i oby następny rozdział pojawia się jak najszybciej :* pozdrawiam A.
OdpowiedzUsuńAaaa ooo ,ale emocje omg , daaalej
OdpowiedzUsuńMasz racje strasznie z żyliśmy się z tym blogiem i z tobą *.*
OdpowiedzUsuńW takim momencie? ... nie spodziewałam się tego O_o ... Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) B.
OdpowiedzUsuńDzięki za akceptację droga pani :* Kocham cię, nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz :)
OdpowiedzUsuńOMFG! To jest nieziemskie :) Tego się nie podziewałam, ale nie ukrywam, że pomysł też mi się bardzo podoba <3
OdpowiedzUsuńDalej next boski mysle ze bedzie nastepna czesc +18 ;p proszee
OdpowiedzUsuńcuuuudoooo!! *.* <3 Boże to jest takie genialne! uwielbiam Cię! nie mogę doczekać
OdpowiedzUsuńsię kolejnej części! aww! zgodziła się *.* wyczuwam seks? haha :D
Naprawdę te rozdziały z Lou są taki prawdziwe, inne naprawdę są świetne:) czekam na nn
OdpowiedzUsuńGfdtybbjjjjkkklfdsaaa boskiiiii
OdpowiedzUsuńPiękne :* zakończenie najlepsze sYbko next
OdpowiedzUsuńhshxdksndhdjnakd. Boskie czekam na nexta *-*
OdpowiedzUsuńWiki
O Boże o Boże :O czy on bedzie +18 Kocham Cię!!! Te imaginy są piekne. P.
OdpowiedzUsuńBoze, czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńTa cała seria jest tak cudna, że nawet nie wiem jak to wszystko opisać?! Postaram się od początku <3 A może od końca? Sama nie wiem xdxd Zacznę od tego, że jestem mega happy, że zgodziła się na operację! Lou jest naprawdę kochany, pojechał z nią na badania i w jakiś tam sposób namówił na operację?! Całe szczęście, bo wyniki miała bardzo złe! O.o Oni będą ze sobą hmmm spać :D? ! OJ ten moment będzie cudny?! Już się nie mogę doczekać! :* No właśnie kiedy next? Czekam :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Kurde no Nwm co mam napisać -.- ten imagin jest tak świetny że chyba umrę jak zaraz nie przeczytam kolejnej części :D ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♡♡♡·♥♡♥♡♥♡!!!
OdpowiedzUsuń