Imagine inspirowany czasem spędzonym na obozie w Bułgarii :))
Czułam,
że słońce już praży moją skórę, mimo że dopiero co rozłożyłam się na leżaku nad
basenem. Wyciągnęłam spod ręcznika balsam do opalania i zaczęłam wcierać go w
każdy centymetr skóry, bo na samą myśl, że w podróży powrotnej z obozu miałabym
umierać z bólu przez poparzenie słoneczne przechodziły mnie dreszcze.
Dziewczyny, które poznałam na wyjeździe siedziały z nogami w basenie śmiejąc
się z czegoś tak głośno, że musieli je słyszeć w sąsiednim hotelu. Uśmiech sam
wypłynął na moje usta i nie mogąc się powstrzymać przysiadłam się do nich,
ignorując fakt, że balsam nie zdążył się wchłonąć i nic nie zostanie z mojej
ochrony przed słońcem. Odgarnęłam włosy do tyłu kiedy złapałam jego spojrzenie.
Wygłupiał się z jakąś dziewczyną, którą trzymał na barkach. Uśmiechnęłam
się na jego widok i zdusiłam lekkie poczucie zazdrości. Spuściłam wzrok
wyobrażając sobie siebie na miejscu tej dziewczyny. Lubiłam patrzeć mu w oczy.
On chyba też, bo często łapałam go na tym, że po prostu patrzył na mnie ze
skrywanym uśmiechem. Uśmiech też miał śliczny. Nigdy nie wiedziałam czy
uśmiecha się do mnie, bo mnie lubi czy się ze mnie śmieje. A robił to często,
bo gdy tylko ktoś powiedział cos śmiesznego to łapał moje spojrzenie i się
śmiał. Do mnie. Westchnęłam i włączyłam się do rozmowy dziewczyn
zapominając o chłopaku o najzieleńszych oczach jakie w życiu widziałam. Miał po
prostu tego pecha, że był idealnie w moim typie. I nie chodzi tylko o wygląd.
Odpowiadało mi jego poczucie humoru i to jaki inteligentny w środku był, mimo
że nie chciał sprawiać takiego wrażenia. Miałam wrażenie, że jakby ten wyjazd
trwał dłużej to zakochałabym się w nim na amen. Nagle poczułam, że ktoś łapie
mnie za rękę i ciągnie do wody. Wpadłam do basenu z oszołomioną miną kiedy
zobaczyłam tuż przed sobą Harrego ze złośliwym uśmieszkiem na pełnych ustach.
- Co to było? - spytałam
patrząc na niego z rozbawieniem. Dziewczyna, która wcześniej siedziała mu na
barkach gdzieś zniknęła. W środku ucieszyło mnie to bardziej niż powinno.
- Nic - odpowiedział
niewinnym głosikiem po czym zanurzył się w wodzie po samą brodę. Musiał mocno
zgiąć kolana, bo był tak wysoki, że normalnie ta sięgała mu do żeber podczas,
gdy mi zakrywała już lekko ramiona.
- Jasne. - Przewróciłam
oczami i odwróciłam się do dziewczyn. Widząc mnie w wodzie również weszły do
basenu podtapiając jedna drugą z szerokimi uśmiechami na twarzach. Nagle
poczułam, że ktoś wskakuje mi na plecy i oplata moje biodra nogami. - Harry! Na
litość boską co ty robisz?!
- Wchodzę ci na plecy -
odpowiedział spokojnie. Czasami zapominałam jak durne miał poczucie humoru. Ale
i tak je uwielbiałam.
- Ile ty ważysz? -
spytałam chociaż w wodzie prawie nie czułam jego ciężaru.
- Dużo - odparł ze
śmiechem. - Chodź na głębszą wodę.
- Jeszcze czego -
prychnęłam.
Wzniosłam oczy do nieba,
ale ruszyłam do przodu. Chłopak oplótł ręce wokół mnie, a twarz miał tuż przy
moim uchu tak, że słyszałam i czułam jego ciepły oddech na karku. Po drugiej
stronie basenu zaczęłam go z siebie zrzucać z dosyć marnym skutkiem, aż w końcu
kiedy dziewczyny podpłynęły udało mi się z niego wyplątać. Stanął w wodzie
przede mną tak blisko, że góra mojego bikini stykała się z jego umięśnionym
brzuchem. Spojrzałam do góry i na widok jego uśmiechu coś ścisnęło mnie w całym
ciele. Chłopak odgarnął moje mokre włosy na bok i patrzył w mnie przez chwilę
zanim obrócił się do mnie tyłem.
- Wskakuj na barana -
powiedział i zanurzył się lekko, żeby mi to ułatwić.
- Słucham? Chyba sobie
żartujesz! - zaprzeczyłam chociaż w środku zrobiło mi się cieplej. Odruchowo
położyłam mu już dłonie na barkach i poczułam jak mięśnie w tym miejscu się
napięły.
- Zrobimy walki kogutów,
wskakuj i nie gadaj! - powiedział z entuzjazmem.
Jedna z dziewczyn
usadowiła sobie na barkach moją przyjaciółkę i czekały aż ja wejdę na Harrego.
Przygryzłam wargę i opanowałam dziwne uczucie, które sprawiało, że robiłam się
nerwowa. Myślałam cały czas o tym, że przecież jutro już wyjeżdżamy i nic się
nie stanie jak pozwolę sobie na trochę zabawy. Nieco pokracznie ale jednak,
weszłam chłopakowi na barana i chwile później poczułam jak ten kładzie dłonie
na moich udach, żeby mnie przytrzymać. Złapałyśmy się z przyjaciółką za ręce i
próbowałyśmy nawzajem zrzucić. W pewnym momencie Harry przechylił się w bok
przez co poleciałam do wody ciągnąc za sobą przyjaciółkę. Woda przykryła mnie
całkowicie i po kilku sekundach wynurzyłam się panicznie machając rękami.
- Idioto! - krzyknęłam na
Harrego, a ten z rozbawionym uśmieszkiem na ustach objął mnie i przyciągnął do
siebie. Ignorowałam fakt, że praktycznie jestem w jego ramionach, bo moje serce
prawdopodobnie by tego nie wytrzymało.
- No co? Może powtórka? -
powiedział niewinnym głosem łapiąc mnie pod wodą w żelaznym uścisku, z którego
w życiu bym się nie uwolniła. Spojrzałam na niego z przerażeniem.
- Nie Harry nie! Błagam,
wszystko tylko nie to, Harry!!!
Chłopak zanurzył mnie pod
wodę, a ja zaczęłam miotać się histerycznie aż w końcu udało mi się uwolnić z
jego ramion. Wynurzyłam się z wody i zaczęłam kaszleć próbując jednocześnie
złapać oddech. Podpłynęłam pod krawędź basenu i oparłam ręce na płytkach wciąż
próbując wtłoczyć tlen do płuc i nie zakrztusić się przy tym wodą, którą miałam
dosłownie wszędzie. Z tylu słyszałam śmiech Harrego.
- Nie płacz już i chodź -
zawołał. Zmrużyłam oczy i odwróciłam się przodem do niego.
- Sam się zaraz popłaczesz
dupku - powiedziałam pewnym siebie głosem.
- Oj, ktoś tu się wkurzył
- zachichotał. Spojrzałam znacząco na dziewczyny, a jego mina nieco zrzedła.
Uniósł ręce w geście poddania. - Hej...spokojnie...przepraszam, będę grzeczny
obiecuje....
Po chwili jego głowa
znalazła się pod wodą kiedy z pomocą dziewczyn udało mi się go podtopić. Nagle
poczułam, że dwie duże ręce szarpią mnie za talię w dół i znalazłam się pod
wodą. Otworzyłam oczy i spotkałam pod wodą jego spojrzenie zanim nie pozwolił
mi się wynurzyć, wypuszczając mnie ze swojego silnego uścisku.
- Debil - burknęłam
odgarniając włosy z twarzy.
- I tak mnie kochasz -
zaśmiał się wesoło przeczesując dłonią mokre loki, żeby nie wpadały mu do oczu.
A żebyś wiedział, że tak,
pomyślałam z irytacją, ale i lekkim uśmieszkiem.
Zanurzyłam się pod wodę i
przepłynęłam tak cały basen, bo do największych nie należał i wynurzyłam się
przy odleglej krawędzi. Nie zdążyłam się obrócić kiedy poczułam jak ktoś
umieszcza swoje dłonie pod moimi pachami i wyciąga gwałtownie z basenu.
Pisnęłam i spojrzałam w górę kiedy ten ktoś postawił mnie w końcu na ziemię. No
jasne. Liam. Najgorszy kobieciarz obozu, który myśli, że jakakolwiek dziewczyna
poleci na te jego pożal się boże mięśnie, które prezentował przy każdej
możliwej okazji. Same ciało, szczególnie jedynie w krótkich spodniach do
kąpieli prezentowało się na tyle atrakcyjnie, żeby rumieniec cisnął się na moje
policzki. To jego charakter psuł cały efekt.
- My się chyba jeszcze nie
znamy - powiedział głosem, który zapewne miał być pociągający, ale jak dla mnie
przesadził z 'seksowną' chrypką. Mimo to trudno było nie czuć się onieśmielonym
kiedy trzymał mnie w talii tuż nad krawędzią basenu, a wiedziałam, że ktoś taki
spokojnie może być na tyle wredny, żeby mnie do niego wrzucić, jeśli nie
okazałabym mu zainteresowania.
- Cóż, ja znam cię
doskonale - odparłam krzywiąc się wewnętrznie na dźwięk tonu swojego głosu.
Liamowi jednak wyraźnie się spodobał.
- Cieszy mnie to. A ty jak
masz na imię? - spytał unosząc jedną brew.
- Ja...
Nagle usłyszałam głośny,
dziewczęcy śmiech i obróciłam w odruchowo. Zabolało. Harry trzymał w wodzie na
rękach jakąś dziewczynę i pochylał się do jej ucha zapewne coś do niej
szepcząc. Zacisnęłam dłoń w pięść i udałam, że wcale się tym nie przejęłam,
mimo że Liam na pewno widział jak Harry wcześniej robi coś podobnego ze mną.
Aha. Czyli po prostu byłam pierwszą lepszą dziewczyną, z którą mógł się trochę
zabawić, a kiedy sobie poszłam, stracił zainteresowanie. Nie żebym myślała, że
on naprawdę mnie lubi i to dlatego. No może przez chwilę.
-
Możemy porozmawiać trochę dalej? Nie czuje się tutaj pewnie - wymruczałam.
Prawie mogłam zobaczyć ten błysk w jego oczach kiedy wyciągnął pochopne wnioski
z mojej wypowiedzi. Tak dupku, chce się z tobą całować, mimo że nie znasz
jeszcze nawet mojego imienia. Co za idiota.
Przystanęliśmy przy
krzewach oddzielających basen od stolików z jadalni rozmieszczonych na zewnątrz
pod parasolami. Obróciłam się do niego i zamrugałam rzęsami, czując się jak
kretynka. Ale ku mojemu rozbawieniu to naprawdę działało, więc postanowiłam
grać dalej.
- Poczekasz tu
chwilkę...na mnie? - spytałam wciąż z tym uroczym tikiem nerwowym jakim było
poruszanie rzęsami jak nienormalna. Chłopak posłał mi jeden ze swoich firmowych
uśmieszków.
- Oczywiście, tylko nie
każ mi czekać długo. - Mrugnął do mnie. Udałam, że chichocze.
Kiedy obróciłam się, żeby
uciec jak najdalej od Liama zobaczyłam, że Harry przez cały ten czas stał przy
basenie i na nas patrzył. I nie widzieć czemu, miałam wrażenie, że jest
wściekły. Sama nie wiem czemu posłałam mu wyzywające spojrzenie. Nie chciałam,
żeby myślał, że przejęłam się jego odrzuceniem. Z godnością ruszyłam w kierunku
wejścia do hotelu. Jak tylko znalazłam się w lobby, szybko poprosiłam o klucz i
zaszyłam się w swoim pokoju. Poczułam pewne rozczulenie kiedy zobaczyłam
pościelone łóżka i po raz kolejny pożałowałam, że nie będę miała jak
podziękować pani, która codziennie to robiła. Przebrałam się w krótkie spodenki
i koszulkę z nadrukiem i położyłam się na łóżku. A potem zaczęłam się
zastanawiać dlaczego do cholery jestem taka naiwna. Myślałam, że co, że przez
kilka rozmów, uśmiechów i wspólne wygłupianie się w basenie mogę rościć sobie
do niego jakieś prawa? Nie wierzę, że jestem aż tak głupia.
***
-
Idziemy wieczorem na miasto i oczekuje was tutaj o 21:30 gotowych do wyjścia -
powiedziała kierowniczka obozu patrząc na naszą zbitą grupę kilkudziesięciu
osób.
- Proszę pani...ale to za
5 minut - bąknął nieśmiało jakiś chłopak. Kobieta spojrzała na niego znacząco.
- No właśnie. Kto się
spóźni robi pompki.
Chwila minęła zanim do
wszystkich dotarł sens jej słów. Wtedy wszyscy rzucili się do środka hotelu i
do dwóch wind, a reszta na schody. Byłam wśród tych 'szczęściarzy', którzy
załapali się na windę. Jechałam wciśnięta pomiędzy jakiegoś chłopaka z
otyłością i dziewczynę od której waliło alkoholem. Porwałyśmy z dziewczynami
swoje torebki i wpakowałyśmy do nich wszystko co mogło być potrzebne i
pobiegłyśmy na zbiórkę. I tak byłyśmy jedne z ostatnich, ale udało nam się
przemknąć tak, żeby nie dostać kary.
Nagle poczułam jakby ktoś
wywiercał mi dziurę w plecach swoim wzrokiem. Powoli się obróciłam i katem oka
zobaczyłam Harrego, który intensywnie na mnie patrzył dopóki nie odwrócił
wzroku, gdy zauważył, że zaraz zostanie przyłapany. Skrzyżowałam ręce pod
biustem. Jutro wyjeżdżamy i i tak by nic z tego nie było, ale… Naprawdę go
polubiłam. Myślałam, że chociaż raz ktoś odwzajemnił moje uczucie, a w
rzeczywistości jak zawsze musiałam się zawieść.
Ruszyliśmy na miasto
śpiewając najgłupsze piosenki jakie przyszły nam do głowy podczas gdy
obcokrajowcy patrzyli na nas zdziwionym lub rozbawionym wzrokiem. Przynajmniej
mój humor odrobine się poprawił. Rozdzieliliśmy się kiedy wychowawca skończył
już wykład o tym, że mamy być punktualnie o 1 w nocy w umówionym miejscu. Byłam
zirytowana, bo straciliśmy przez to sporo czasu, ale wiedziałam, że dzisiaj
była ostatnia noc i było sporo osób, które chciało wykorzystać ją w całości. Trzymałam
się dziewczyn, które znałam i starałam się jak najbardziej wyluzować. Jednak
gdzie nie spojrzałam, miałam wrażenie, że widzę Harrego. Jeżeli po powrocie do
domu jego zielone oczy dalej będą mnie prześladowały to nie wiem jak się z
niego wyleczę. Westchnęłam i zdałam sobie sprawę z tego, że jestem kilka kroków
za koleżankami. Chciałam je dogonić kiedy poczułam jak ktoś szarpie mnie za
rękę w bok. Pisnęłam i spojrzałam w bok, oczekując jakiegoś zboczeńca albo
mordercy, bo jak zawsze włączyła się moja nadpobudliwa wyobraźnia, ale się
pomyliłam.
- Czego chcesz Harry -
warknęłam niezbyt miło. Był ostatnią osobą, którą chciałam teraz widzieć.
Wystarczy, że był bez przerwy w mojej głowie, nie musiał mnie jeszcze nawiedzać
w realnym świecie. Chłopak uniósł kącik ust ku górze. Tyle wystarczyło, żeby
moje serce zaczęło bić sto razy szybciej.
- Po pierwsze prawie
wpadłaś pod auto, więc powinnaś mi podziękować, że cię odciągnąłem. - Oblałam się
rumieńcem. Nawet nie zauważyłam, że coś jechało. - A po drugie to… - Jego dłoń
powędrowała do karku jakby bez jego woli. - …chciałem z tobą porozmawiać.
- O czym? - Uśmiechnęłam się
chociaż miałam ochotę stąd uciec. Jakby tego było mało, lekki wietrzyk zawiał w
moją stronę, zabierając ze sobą zapach wody kolońskiej chłopaka. Tego było dla
mnie o wiele za wiele zważywszy na to, że miałam się trzymać od niego z daleka.
- Nie tutaj… Jeszcze Liam
cię znowu porwie. - Uśmiechnął się krzywo. Uniosłam brew.
- Masz coś do Liama? –
Wiem, że zachowywałam się głupio. Miałam zapewne takie same zdanie o nim jak
Harry jednak nie mogłam się powstrzymać przed drażnieniem go. I wydaje mi się,
że odniosłam o wiele lepszy skutek niż oczekiwałam.
- Poza tym, że jest idiotą
i fatalnym kobieciarzem to tylko jedno… Wolałbym, żeby trzymał się od ciebie z
daleka - burknął chwytając mnie w talii i ciągnąc w kierunku przeciwnym niż
poszły dziewczyny.
Nie śmiałam się odezwać,
bo szczerze mówiąc Harry zaczął mnie trochę przerażać. Kiedy mnie do siebie
przyciągnął, poczułam od niego alkohol. A teraz był wyraźnie zły, a nie
chciałam, żeby wyżywał się na mnie. Co prawda nie sądziłam, że mógłby mi coś
zrobić, ale… Wolałam być ostrożna. I tak ufałam bardziej jemu w takim stanie
niż ufałabym Liamowi. Nie wątpiłam w to, że ten drugi już dawno wykorzystałby
swoją siłę w niekoniecznie przyjemny dla mnie sposób. Kiedy zdałam sobie sprawę
z tego, że chłopak ciągnie mnie na plażę poczułam jak dreszcz przechodzi mi po
plecach.
- Harry… - Przełknęłam
ślinę, a chłopak stanął jak wryty i spojrzał na mnie zaskoczony. Zdałam sobie
sprawę z tego ile strachu było w moim głosie. Chłopak natychmiast mnie puścił i
przetarł dłońmi twarz.
- Cholera. Przepraszam.
Nie chciałem cię przestraszyć. Wprost przeciwnie. Chciałem cię do siebie
przekonać, ale zrobiłem z siebie idiotę. I tak robię to tylko dlatego, że
wypiłem wystarczająco, żeby mieć w końcu na to odwagę - mruknął, a ja
zauważyłam jak uparcie mruży oczy, żeby skupić wzrok na mojej twarzy.
Powstrzymałam uśmiech. Harry, którego znałam właśnie wrócił. No poza tym
alkoholem, ale teraz wiedziałam, że nie zrobi na pewno niczego głupiego.
- W porządku. Tylko się nie
przewróć pijaku - zaśmiałam się. Jego twarz natychmiast się rozpogodziła,
wprawiając mnie w osłupienie. W tym świetle wyglądał jak ucieleśnienie marzeń
każdej dziewczyny. A może tylko moich. Nie wiem. Dla mnie był idealny.
- Trzymaj mnie to nie
upadnę - powiedział rozbawiony, a ja na przekór mu, położyłam mu dłoń na
plecach przez co praktycznie go objęłam. Chłopak spojrzał na mnie spod rzęs i
również mnie objął.
Przeszliśmy na plażę, w
dłoniach niosąc swoje buty. Było tak ciemno, że niebo i morze zlewały się w
jedną połać czerni przez co wyglądało to jakby tam dalej świat się kończył.
Widok był niesamowity. Usiedliśmy metr od zasięgu fal zwróceni w ich kierunku. Przez
chwilę panowała między nami cisza, a do mnie doszło, że dziewczyny pewnie już
zdały sobie sprawę z tego, że mnie nie ma i wariują ze strachu. Ale po prostu…
Pierwszy raz w życiu czułam się tak dobrze. Spędzanie czasu z Harrym było dla
mnie skarbem, który zamierzałam pielęgnować jako najlepsze wspomnienia z tych
wakacji. Spojrzałam na profil chłopaka i zauważyłam, że przez cały czas na mnie
patrzył. Cieszyłam się, że jest całkowicie ciemno, bo nie mógł zobaczyć moich rumieńców.
- O czym chciałeś pogadać?
- zapytałam. To przypomniało mi sytuację na basenie i odrobinę posmutniałam. A
co jeśli chciał mnie przeprosić, że robił mi niepotrzebne nadzieje? Chociaż miałam
nadzieję, że nie zdradziłam się na tyle ze swoimi uczuciami…
- Wiesz ile się zbierałem,
żeby cię wciągnąć do basenu? - spytał jakby śmiejąc się z samego siebie.
Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami. Powiedziałabym, że przyśpieszyło mi
serce, ale jego bieg był niewłaściwy odkąd tylko mnie odciągnął od jadącego
samochodu. - Odkąd tylko zobaczyłem, że przyszłaś na basen chciałem…sam nie
wiem… To znaczy wiem, ale nie jestem na tyle upity, żeby ci powiedzieć -
mruknął co zabrzmiało bardzo dwuznacznie. Powstrzymałam się od mało
inteligentnego chichotu. - W każdym
razie kiedy byliśmy już razem w basenie, wygłupialiśmy się i tak dalej,
myślałem, że jesteśmy na dobrej drodze.
Ale potem włączył się oczywiście ten pieprzony żigolak Liam… - Parsknęłam śmiechem
słysząc to jak nazwał obozowego kobieciarza. To była już lekka przesada, ale…
Cholera jak do niego pasowało! - W każdym razie byłem wściekły, bo kiedy w
końcu odważyłem się uczynić jakiś krok to ktoś to musiał zniszczyć. Zwłaszcza,
że ty tak chętnie reagowałaś na jego marny podryw…
- Hej! Ja tylko udawałam!
Potem mu uciekłam! - zaprotestowałam. Wydawało mi się, że w spojrzeniu chłopaka
błysnęła ulga.
- To dobrze - odparł twardo,
a ja ledwo powstrzymałam się od śmiechu. W jego głosie było tyle powagi! – W każdym
razie chciałem nieudolnie wywołać w tobie zazdrość, biorąc na ręce jakąś
dziewczynę, której imienia nawet nie znałem, ale ciebie to chyba nie ruszało…
Potem wrzuciłem ją do wody i przez przypadek nieco podtopiłem za co dostałem w
twarz, ale jakoś nie miało to dla mnie już znaczenia. A teraz jak debil
zgodziłem się, żeby się napić ze współlokatorami i trochę przesadziłem i
dlatego mówię ci to wszystko, mimo że coś w mojej głowie krzyczy, żebym się w
końcu zamknął zanim powiem ci, że podobasz mi się od początku obozu i… Ja
naprawdę jestem idiotą - dodał odkrywczym tonem kiedy zdał sobie sprawę z tego
co powiedział. Tym razem się nie zaśmiałam. Powiedział coś o czym marzyłam
odkąd tylko go zobaczyłam. Chwyciłam nieśmiało jego dłoń, żeby na mnie
spojrzał, bo wzrok utkwił uparcie w niebie.
- Wiesz, że jutro wyjeżdżamy
i i tak nic z tego nie będzie? - zapytałam chociaż te słowa łamały mi serce.
- Wiem - powiedział, a
jego głos lekko się załamał.
- A wiesz ile czasu
zmarnowaliśmy przez to, że byliśmy zbyt nieśmiali? - mruknęłam po czym przybliżyłam
swoją twarz do jego.
- Więc nie traćmy go
więcej.
Harry zanurzył dłoń w
moich włosach i przyciągnął mnie do siebie. Nasze usta spotkały się, na początku
nieco nieporadnie po czym poznałam, że to nie tylko mój pierwszy pocałunek. Miał
miękkie wargi, które po bliższym poznaniu sprawiły, że cała zmiękłam w jego
ramionach i tylko od czasu do czasu było słychać jak któreś z nas bierze urwany
wdech. To było idealne. On był idealny. I chociaż wiedziałam, że kiedy to się
jutro skończy będę płakać przez całą podróż. Ale nie będę żałować żadnej
chwili. Bo teraz liczyło się tylko tutaj i teraz. Ciepłe ramiona chłopaka i to,
że gdyby nie przyznał mi się do tego wszystkiego, to teraz byłabym w zupełnie
innym miejscu, tęskniąc za czymś co teraz mogłam poczuć naprawdę. Wtuliłam
twarz w pierś chłopaka, a on objął mnie tak delikatnie jakby bał się, że mogę
odmówić. Ale w życiu bym nie odmówiła. Nie jemu. Nie teraz. Nigdy.
________________________________________________________________________
Ugh, uwierzcie mi że zostanie do niedzieli w górach było
ostatnią rzeczą na jaką miałam ochotę, bo przez to jeszcze bardziej opóźniło
się dodanie czegoś na bloga :(( Poza tym przyznam, że w takich warunkach pisało
się koszmarnie, bo notatki w telefonie to jednak nie to samo co komputer i
normalna klawiatura. Ech, cóż… Co do imagina to inspirowany jest odrobinę tym
co sama przeżyłam na obozie, ale do pewnego momentu i pomijając cały ten zamęt
uczuciowy xD No i my się nie całowaliśmy (i Bogu dzięki bo chłopak miał na imię
Joachim jak mój nauczyciel który jest no…dziwny), ale ogólnie to na basenie
działo się mniej więcej to co w imaginie xD I serio był tam taki podrywacz xD
Podrzucał mnie w basenie w górę i powiedział, że jestem chuda w talii, więc
mogę mu wybaczyć to, że był ogólnie niską świnią, która popisywała się swoimi
pożal się boże mięśniami xD Poza tym to dziękuje każdemu, który wybacza mi to, że nie dodaje tak często jak obiecywałam i mimo wszystko czeka dłużej, jeśli jesteś takim czytelnikiem to wiedz, że dziękuje Ci za to z całego swojego serduszka <3