poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Imagine 46 Louis Part XII

                Na pewno zdawała sobie sprawę z tego, że wkrótce będzie musiała przestać udawać, że nic się nie stało. Na razie zostawiłem ją w spokoju. Chociaż to była dla mnie jedna z trudniejszych decyzji. Kontaktowałem się z jednym z opiekunów z Ośrodka, który codziennie opowiadał mi o tym co robi i jak się zachowuje. Szczerze mówiąc byłem załamany. Nie wychodziła prawie w ogóle z pokoju, a jeśli już to tylko na chwilę. Kilka razy widział ją nawet jak szła z przepaską na oczach. Domyśliłem się, że bała się, że przez przypadek otworzy oczy. Byłem wściekły na siebie, na nią i na całą tą nienormalną sytuację. Powinno być lepiej. Ta operacja miała wszystko zmienić. Na lepsze. A nie sprawić, że czuje się winny, a ona boi się otworzyć oczy. Wiedziałem, że muszę coś z tym zrobić. Ale jak na złość miałem za wiele na głowie.
                To był najbardziej intensywny czas w naszej trasie, a w dodatku nagrywaliśmy kolejną płytę. Jeszcze nie przyznałem się im, że chce odejść z zespołu. Najzwyczajniej w świecie zabrakło mi odwagi. Dlatego spędzałem z nimi jak najwięcej czasu, a na koncertach dawałem z siebie wszystko, żeby wykorzystać ostatnie chwile kiedy chłopaki mnie nie nienawidzą, a cały świat chce widzieć mnie na scenie. Niedługo to wszystko się skończy. I coraz bardziej dochodziło do mnie to jak bardzo będę za tym tęsknić. Ale przecież podjąłem już decyzję. I kiedy tylko trasa się skończy, wracam do (t.i.) by zrobić to wszystko co powiedziała pielęgniarka w klinice. Nauczyć ją rozumieć to co widzi i sprawić, żeby pokochała fakt, że teraz może to wszystko zobaczyć. I przekonać ją jak bardzo ją kocham chociaż to nie ma kompletnie sensu. Ale kto powiedział, że miłość musi być logiczna i poukładana? Moja na pewno taka nie była. A jednak byłem pewien, że to jest właśnie to.
                Zapiąłem swoją torbę i ostatni raz sprawdziłem czy nie zostawiłem niczego w swoim hotelowym pokoju. Wtedy ktoś zapukał do drzwi i po chwili bez pytania wszedł do środka. Wiedziałem, że to pewnie któryś z chłopaków albo ktoś z ochrony i miałem rację.
                - Już gotowy? - spytał Niall podnosząc brwi do góry. Chłopak był jeszcze w spodniach dresowych, w których spał i jakimś starym podkoszulku. Nie miał na sobie nawet butów tylko skarpetki w paski, które swoje lepsze czasy miały już za sobą. W tym momencie nikt by nie uwierzył, że Horan jest w tak sławnym zespole jak nasz.
                - Wcześnie wstałem. - Wzruszyłem ramionami. Nagle zadzwonił mój telefon. Zobaczyłem nazwisko opiekuna z Ośrodka i przełknąłem nerwowo ślinę. Odebrałem i przyłożyłem telefon do ucha. - Teraz nie mogę, oddzwonię jak tylko będę wolny - powiedziałem szybko i rozłączyłem się.
                Wiedziałem, że jestem beznadziejny w ukrywaniu niektórych faktów ze swojego życia, ale teraz już osiągnąłem jakieś apogeum. Momentalnie zrobiłem się tak nerwowy, że Niall musiałby być niespełna rozumu, żeby nie zorientować się, że coś jest nie tak. Zwłaszcza, że to nie był pierwszy raz i na pewno nie ostatni. Chłopak przyjrzał mi się uważnie po czym westchnął i rzucił się na moje łóżko, które chwilę wcześniej pościeliłem, a dzięki niemu będę musiał zrobić to jeszcze raz. Chłopak podłożył sobie ręce pod głowę i spojrzał na mnie z dołu.
                - Zdajesz sobie sprawę z tego, że wszyscy wiemy, że coś przed nami ukrywasz prawda? - spytał, a ja zacisnąłem dłoń w pięść. Przeczesałem włosy odwracając wzrok. Usiadłem na ziemi i oparłem się o łóżko.
                - Od jak dawna?
                - Pewnie od samego początku. Nie starasz się chyba za bardzo. Nie umiemy tylko rozgryźć o co dokładnie chodzi. Wiemy tylko to, że to trwa od kilku miesięcy i co jakiś czas wracasz z naszych przerw bardzo przybity albo promieniujący szczęściem jak zakochany szczeniak. Dlatego Harry założył, że się zakochałeś, ale Liam upiera się, że na pewno chodzi o coś większego.
                - A zakochanie się to mało? - prychnąłem. Miałem ochotę dać sobie w twarz. Równie dobrze mogłem powiedzieć po prostu, że jestem zakochany, na jedno by wyszło. Prawie widziałem ten zadowolony z siebie uśmieszek Horana. Zawsze potrafił mnie rozgryźć odkąd się przyjaźniliśmy, a w ostatnim roku przerósł samego siebie.
                - Jak się poznaliście? - spytał tylko. Przygryzłem wargę. Może rzeczywiście będzie lepiej kiedy w końcu się przyznam. Lepiej, żeby dowiedzieli się ode mnie niż po tym jak odejdę z zespołu i zobaczą jakiś artykuł w gazecie. Jestem im to winien.
                - Pamiętasz jak pojechaliśmy do Ośrodka dla Osób Niepełnosprawnych w USA? - Nie czekałem aż odpowie, bo wątpiłem, żeby to pamiętał. Odwiedzaliśmy tyle miejsc, że sam połowy nie pamiętałem. - W każdym razie tam ją poznałem…
                - Jest niepełnosprawna? - spytał nawet nie próbując ukryć zaskoczenia. Wątpiłem czy ktokolwiek zareagowałby na to bez mrugnięcia okiem. To raczej rzadko się zdarza, żeby ktoś kto ma wszystko, zapomniał o całym świecie przez kogoś kto stracił tak wiele. Mógłbym mieć najpiękniejsze modelki czy celebrytki na świecie. Ale ja chciałem moją (t.i.). Z resztą dla mnie ona była piękniejsza i delikatniejsza od każdej z tych wymuskanych i sztucznych lalek, które śmią nazywać się kobietami, mimo że większość ich ciała była zmodyfikowana u chirurga. Dla mnie to było nienormalne, bo kobiety były piękne ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami, chodzi tylko żeby trafić na odpowiednią osobę, która pokocha nawet te części ciała, które dla innych mogą wydawać się brzydkie. - Louis?
                - Przepraszam. Zamyśliłem się.
                - Czy ona jest niepełnosprawna? - spytał ponownie, ale starając się za bardzo na mnie nie naciskać. Westchnąłem i jej obraz pojawił się w mojej głowie. Moja mała perfekcja.
                - Niewidoma.
                Na chwilę zapadła cisza. Sam nie wiedziałem czy czułem się lepiej, że w końcu powiedziałem to komuś bliskiemu komu ufam czy może nie. Na razie byłem po prostu spięty. Obawiałem się, że Niall powie coś co mi się nie spodoba i będę rozdarty pomiędzy swoim uczuciem do (t.i.) a lojalnością w stosunku do przyjaciela. Czekałem cierpliwie na jego odpowiedź, a miliardy myśli przewijało się przez mój umysł, każda zupełnie różna od poprzedniej.
                - Co kochasz w niej najbardziej? - zapytał w końcu chłopak całkowicie mnie zaskakując. Słowem nie skomentował faktu, że była inna. Nie wiedziałem tylko czy zmiana tematu była celowa, bo nie wiedział jak ma zareagować na tą informację czy po prostu tak szybko to zaakceptował.
                Zastanowiłem się nad pytaniem, które mi zadał. Co w niej najbardziej kocham? Co trzyma mnie przy nie tak mocno, że wyczekuje momentu kiedy znowu ją zobaczę, odliczając każdą pojedynczą minutę i błagając, żeby czas biegł szybciej? Może to rozmowy z nią. Albo to jak jej twarz rozświetla się, a oczy błyszczą tym swoim szczerym blaskiem kiedy się śmieje. Albo jak odważna jest i silna, bo walczy z wszystkimi przeciwnościami, mimo że to ją przerasta. Może to jej upór albo sposób w jaki jej ciało idealnie pasuje do moich ramion… Czy odpowiedź w ogóle znajduje się w mojej głowie? Czy na to pytanie istnieje odpowiedź, która oddawałaby w pełni kim dla mnie jest i co kocham w niej najbardziej?
                - Wszystko. Kocham w niej absolutnie wszystko.
                Czasami odpowiedź na proste pytanie jest równie prosta. Bo spędziłbym życie zastanawiając się co tak bardzo mnie do niej ciągnie i co sprawia, że jest dla mnie tak bardzo wyjątkowa. Ale czasem niepotrzebne są poematy i piękne wiersze. Wystarczy jedno słowo.
                - To wpadłeś chłopie - skomentował Horan. Zaśmiałem się lekko.
                - Nie odkryłeś tym Ameryki – parsknąłem. Na chwilę zamilkł jakby się nad czymś zastanawiał.
                - Opowiedz mi wszystko. W momencie kiedy tu wchodziłem wiedziałem, że zapowiada się na dłuższą historię. Coś się stało co cię przygnębia, a ja chce ci pomóc. Nie wiem czy jestem do tego odpowiednią osobą, ale przecież od tego siebie mamy. Jesteśmy przede wszystkim najlepszymi przyjaciółmi. Dopiero później zespołem.
                - Ale obiecujesz, że chociaż postarasz się zrozumieć? - Serce zaczęło mi bić szybciej. Jak zawsze kiedy miałem wyznać coś przez co czułem jakbym odsłaniał swoją duszę i został całkowicie nagi.
                - Po to tu jestem Louis. Żeby zrozumieć. Pomóc. Wesprzeć cię.
***

                 Spokój jaki daje ci rozmowa z przyjacielem zawsze mnie zastanawiał. Każdy chyba zna to uczucie. Kiedy w głowie siedzi ci milion myśli, które napierają na ciebie, czekając aż je uwolnisz. A kiedy w końcu pozwolisz im wyjść na zewnątrz w obecności osoby, której na tobie zależy, która wysłucha cię niezależnie co, czujesz coś w rodzaju ulgi, a całe twoje wewnętrzne ‘ja’ zdaje się uciszyć. Właśnie to poczułem kiedy powiedziałem wszystko Niallowi. To że usiedliśmy naprzeciwko siebie też pomogło. Świadomość, że ktoś cię słucha jest tak bardzo ważna. Widziałem ile emocji pojawiało się i znikało z twarzy chłopaka podczas, gdy mówiłem. A potem zrobił coś co całkowicie mnie zaskoczyło. Nawrzeszczał na mnie. Nie mówiąc nic wybrał telefon do naszego menadżera i ignorując jego protesty kazał przekazać wszystkim stacjom, dziennikarzom i fundacjom, że podczas najbliższych paru dni zespół pojawiać się będzie w niepełnym składzie. A później kazał mi do niej pojechać. W środku tylko czekałem na taki impuls. I w końcu go dostałem. W odpowiednim momencie od odpowiedniej osoby.
                Teraz stałem w holu Ośrodka o 4 w nocy po tym jak ubłagałem w końcu ochroniarza, żeby mnie wpuścił. Dopiero udowodnienie, że to ja jestem inwestorem, który dał pieniądze na odbudowę tego miejsca, skłonił go do wypełnienia mojej prośby. W środku było niemal całkowicie ciemno, bo słońce miało obudzić się dopiero za kilkanaście, może kilkadziesiąt minut. Byłem zdeterminowany. Odrobinę zdesperowany. I wypełniony nadzieją po same brzegi swojej duszy.
                Wspiąłem się po schodach uważając, żeby nie narobić hałasu, bo nie chciałem kogoś obudzić. Do jej drzwi doszedłem jak w amoku, nawet nie wiem kiedy pokonałem całą tą drogę. Nacisnąłem na klamkę nawet nie wiedząc co właściwie zamierzam zrobić, a może powiedzieć.  Otworzyłem drzwi krzywiąc się przy każdym dźwięku, które z siebie wydały. Spojrzałem na jej łóżka i poczułem jak coś we mnie całkowicie się zaciska w ciasny supeł. Łózko było puste. Tak samo jak wszystkie półki i biurko. A po podłodze walały się kartony. Nigdzie nie było (t.i.).
                W pierwszej chwili pomyślałem, że może zmienili jej pokój. Albo może ja się pomyliłem i jej był ten obok. Prawie wpadłem w panikę. Czemu kiedy w końcu miałem odwagę, żeby coś zmienić, wszystko się wali i obraca przeciwko mnie? Nie ma jej tutaj! Nie ma! Opiekun nic nie mówił o tym, że ją przenieśli. Albo co gorsza kazali się wynieść, bo przestała być potrzebująca i niepełnosprawna. Wściekłość zalała moje żyły i już miałem ochotę wyżyć się na nieszczęsnych pudłach kiedy coś rzuciło mi się w oczy. Obok łóżka leżały puszyste kapcie, które należały do dziewczyny. A kołdra była pościelona, ale nieco krzywo. Te drobne szczegóły mogłyby nie znaczyć nic dla kogoś z zewnątrz. Ale we mnie obudziły nowe pokłady energii.
                Wyszedłem z pokoju tak szybko jakby w środku się paliło. Kilkadziesiąt sekund później znalazłem się już przed drzwiami prowadzącymi na strych. Były uchylone. Serce zabiło mi szybciej. Błagam, żebym się nie mylił. Niech chociaż raz w moim życiu pojawi się element jak z bajki. Wszedłem do środka i bardzo powoli wszedłem po schodach, robiąc to bezdźwięcznie, bo ktoś pokrył je miękką wykładziną. Uczucie, które zalało całe moje ciało kiedy zobaczyłem dziewczęce plecy zakryte po części włosami lejącymi się kaskadą w dół. Zamarłem bojąc się wydać z siebie jakikolwiek dźwięk. Z miejsca gdzie stałem widziałem jak jej palce przesuwają się po klawiszach pianina, jednak nie przyciskając ich, żeby nie wydały z siebie żadnego dźwięku. Miałem wrażenie, że ona na nie patrzy. Że nie robi tego nieświadomie. To dało mi nadzieję. Może powoli akceptuje swój wzrok. Ledwo ją widziałem, bo jedynym źródłem światła było małe okno, które wpuszczało do środka jedynie odrobinę jasności, która powoli budziła się na zewnątrz.
                - Moja prababcia mawiała, że w zupełnej ciszy można usłyszeć jak pianino oddycha. - Dziewczyna zamarła i usłyszałem jak wstrzymuje oddech. Stanąłem jakieś 4 metry za nią czując jak krew szumi mi w uszach. - Nigdy nie udało mi się tego usłyszeć, ale może to dlatego, że trochę zwariowała po skończeniu 92 lat.
                Nie byłem przygotowany na to, że dziewczyna zrobi coś takiego chwilę później. Byłem przyzwyczajony do tego, że nie odwracała się pod wpływem głosu. A teraz obróciła się przodem do mnie na małej ławce przy instrumencie jakby z obawą otwierając oczy. Nie widziałem na jej twarzy takiej paniki jak wtedy w szpitalu. Ale może to dlatego, że było tu prawie całkowicie ciemno i sam nie widziałem dokładnie jej twarzy. Wstrzymałem oddech kiedy przesuwała oczami po mojej twarzy lekko się przy tym trzęsąc. Boże, tak bardzo ją kocham. Nie wiem jak wytrzymałem tyle czasu bez jej widoku. Jestem silniejszy niż myślałem. Dziewczyna rozchyliła powoli usta i zamknęła oczy, a pomiędzy jej brwiami pojawiła się drobna, pionowa zmarszczka, którą miałem ochotę wygładzić palcem.
                - Tęskniłem za tobą - powiedziałem po prostu. Wtedy zacisnęła powieki spod których polały się łzy, a jej broda zaczęła niekontrolowanie drżeć. Podszedłem powoli nie chcąc jej przestraszyć i trochę bojąc się odrzucenia. Stanąłem tuż przed nią i wtedy zobaczyłem jak gwałtownie wciąga powietrze, a na jej twarzy pojawia się jakaś tłumiona emocja kiedy najwyraźniej rozpoznała mój zapach.
                - Louis… - Moje imię zabrzmiało w jej ustach jak coś pomiędzy załkaniem, a westchnienie ulgi.
                Wtedy porwałem ją w ramiona, a ona rozpłakała się całkowicie. Nie wiem jak mogłem w nas wątpić. To było przesądzone od początku. Należeliśmy do siebie. Przestałem powstrzymywać łzy. Ten jeden raz nie musiałem być dumnym mężczyzną. Tym razem pozwoliłem sobie być po prostu zakochanym do bólu człowiekiem, który znalazł swoje szczęście i trzymał je w swoich ramionach. Wszystko inne nie ma już znaczenia. Byłem dumny z tych łez, bo one mnie oczyszczały. Oczyszczały z bólu, który w sobie chowałem.
                - Z-zostawiłeś mnie. Chciałam, żebyś to zrobił. Ale umierałam w środku kiedy ciebie nie było obok. S-sam wzrok nie był koszmarem. To fakt, że jedyne na co chciałam p-patrzeć to twoja twarz. A ciebie tutaj nie b-było. Tylko twoją twarz chcę widzieć. T-tylko ciebie znam w tym zupełnie obcym świecie. Byłam głupia… - urwała, bo płacz uniemożliwił jej mówienie. - Nie zostawiaj mnie więcej proszę…tak bardzo cię proszę…wiem że jesteś pewnie tylko moim głupim snem chociaż to wszystko jest takie realistyczne, a twoja twarz tak dokładna chociaż przecież widziałam cię tylko przez chwilę. Boże nie zostawiaj mnie… - załkała i uwiesiła się na mnie, a jej łzy moczyły moją koszulkę. Przygarnąłem jej do siebie mocno. Tych słów potrzebowałem.
                - Nie zostawie cię. Nie śnisz. Jestem prawdziwy. I już nigdy cię nie zostawię choćbyś mnie znienawidziła. Jestem twój.

__________________________________________________________________

Przepraszam, że czekaliście tak długo. Nawet nie umiem sklecić przeprosin, bo po prostu nie mam wytłumaczenia innego jak to, że najzwyczajniej w świecie nie zauważyłam jak ten czas leci, bo wiecznie gdzieś wychodziłam i wykorzystywałam przedostatni tydzień wakacji. A jeszcze miałam dzisiaj taki humor, że ryczałam jak pisałam końcówkę tej części, mimo że to nie jest chyba takie wzruszające. A raczej to na pewno nie jest znając moje zdolności do zrypania każdego imagina gdzie dzieje się coś co powinno wywołać chociaż lekkie zruszenie. No cóż. lel. Obiecuje, że się poprawię co do częstotliwości, a jest to bardzo możliwe szczególnie we wrześniu, bo prawdopodobnie będę chciała uciec myślami od szkoły, więc będę dużo pisać jak w tamtym roku... No cóż, wykorzystajcie ostatni tydzień wakacji i nie gniewajcie się na mnie za tą przerwę. A i przegapiliśmy 1,5 roku bloga... Dopiero teraz to do mnie doszło. Dziękuje Wam. Po prostu.

16 komentarzy:

  1. To jest genialne, wzruszające. Brak mi słów żeby określi ogrom tego imagina

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham tego imagina, genialnie piszesz i czekam na kolejna czesc

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja rozuumiem...wakacje :) a imagin świetny jak zwykle ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Wogóle tego nie zepsulas .Nie wiem jak inni ale ja się wzruszylam.Piękny imagin .
    BCurly
    PS Btw podoba mi się zdjecie na twojej ikonce <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne,genialne i po prostu piękne:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne, naprawdę. Dopiero wpadłam na tego bloga, ale muszę powiedzieć, że jest świetny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne, piękne i jeszcze raz PIĘKNE ! Wzruszające i niepowtarzalne ! A ty się nie matrw tą częstotliwością, przecież każdy ma prawo wykorzystać wolny czas jak chce, a tym bardziej, że to już końcówka wakacji. (: Baw się, szalej, i JAK TO 1,5 ROKU NIECH KTOŚ POWSTRZYMA TE ŁZY W MOICH OCZACH !!! ~Mania

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo bardzo bardzo piękne <3 uwielbiam tego imagina i wszystkie jego części ! Wykorzysuj wakacje :) czekam z nie cierpliwością na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie wiem co ty wymyślasz!!Czytam twoje wszystkie imaginy i jeszcze żadnego nie popsułaś,są świetne!!! A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. O boże!
    O boże!
    Wdech, wydech, wdech, wydech i powtarzamy...
    Znowu dostaje ataku serca przy twoim opowiadaniu :P
    I jeszcze raz - wdech, wydech...
    Nawet nie wiesz jak ten Louis łapie za serce!
    Jest taki wzruszający i piękny... *-*
    Oh, kocham cię za takich rozdziały!!! :*
    Kocham i zapraszam do sb, Ola :€
    Spokojnie wdech i wydech... ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja na prawdę się wzruszyłam :') jakie to piękne! Kocham cię! Wiem, że wszyscy Ci to piszą, ale chciałabym się jakoś wyróżnić.. tylko nie wiem jak! Powiem Ci, że strasznie zazdroszczę Tobie tego talentu i nie możesz go zmarnować w przyszłości! W każdym opowiadaniu mnie czymś nowym zaskakujesz. I to jest piękne. Dziękuję, że jesteś i piszesz te imaginy, bo dzięki nim się uśmiecham i czasami poprawiają mi cały dzień. Dziękuję jeszcze raz. Bardzo się cieszę, że postarasz się więcej pisać, bo też chcę uciec od mysli, że niedługo szkoła, a we wrześniu, że już jest. Czekam na kolejną część *.* ~B. <3

    OdpowiedzUsuń
  12. To piękne! Wzruszające, pełne pasji, szczerości i magii. Dziękuję ci za to opowiadanie, którym pokazałaś, że każdy zasługuje na miłość, szansę, radość, na wszystko co najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże jakie to piękne!

    OdpowiedzUsuń