środa, 26 lutego 2014

Imagine 40 Liam *

                Naprawdę nie wiem co mnie podkusiło, żeby zabrać Veronice na rodzinny obiad. Jeszcze się nawet wszystko nie zaczęło, a ja już miałem ochotę urwać głowę tej długonogiej blondynce obok mnie, która zaborczo trzymała mnie za rękę, a drugą sprawdzała ostentacyjnie stan swoich sztucznych paznokci. Była ładna. Nawet więcej niż ładna. Zabawna i czasami nawet dobrze spędzało mi się z nią czas. Ale to zdecydowanie nie był typ dziewczyny, którą moi rodzice oczekiwali, że przyprowadzę do ich domu. Spojrzałem na zegarek - za chwilę mieli przyjść ostatni goście. Nie wiedziałem o kogo chodzi i szczerze mówiąc nie za bardzo mnie to obchodziło. Chciałem wrócić już do domu i zapomnieć o swojej nieszczęsnej decyzji. Uśmiechałem się słabo do swoich rodziców, sióstr i przyjaciółki mamy. W środku odliczałem minuty do powrotu. Nagle ktoś zapukał do drzwi. O dziwo, to nie moja mama, tylko jedna z sióstr szybko pobiegła otworzyć. W przedpokoju rozległy się wesołe głosy. Jeden z nich wydawał mi się dziwnie znajomy. Do środka wparowała moja siostra, za nią wysoki chłopak wyglądający na nieco starszego ode mnie i... W jednej chwili poczułem jakby z pokoju zniknęło całe powietrze. Mój umysł zalały obrazy i wspomnienia, które były w stanie wywołać na mojej twarzy rumieńce. Zmieniła się. O Boże jak ona się zmieniła! Kiedy ostatni raz ją widziałem była ładna i urocza, a jej uśmiech wywoływał w moim brzuchu dziwny ucisk. Teraz była po prostu piękna. Miała na sobie zwykłe obcisłe dżinsy i czarną bluzkę z dekoltem, który eksponował srebrny łańcuszek z małym diamencikiem, a i tak wyglądała tysiąc razy lepiej niż Veronica. Przełknąłem ślinę i znowu poczułem się jak zabujany nastolatek. Cholera Liam! Weź się w garść, masz 20 lat, poradzisz sobie z młodzieńczym zauroczeniem! A jednak kiedy na jej twarzy pojawił się ten sam niesamowity uśmiech znowu znalazłem się w pułapce bez wyjścia. I wtedy dostrzegłem drobny szczegół, który wcześniej mi umknął. Jej dłoń. Spleciona z jego dłonią. I ten błysk w oczach chłopaka, gdy na nią patrzył. Poczułem gwałtowny przypływ zazdrości co było kompletną głupotą. Ostatni raz widziałem ją kilka lat temu i nawet nie pamiętam kiedy ostatnio o niej myślałem. A jednak. Jedno spojrzenie na tą cholerną dziewczynę i znowu wróciłem do punktu wyjścia. Tylko tym razem nie miałem u niej nawet najmniejszych szans.
                - Liam, pamiętasz (t.i.)? - spytał moja mama w momencie kiedy rozważałem ucieczkę przez okno.
                - Oczywiście. Przyjaciółka Ruth. Jak mógłbym zapomnieć - odparłem starając się brzmieć jak najbardziej spokojnie.
                Dziewczyna dopiero teraz mnie zauważyła. Zawsze zdawała się z opóźnieniem orientować, że jestem w tym samym pokoju. Wstałem jak przystało na dżentelmena i zmusiłem się do podania ręki jej chłopakowi. Na mojej twarzy pojawił się grymas, który w pierwotnej wersji miał być uśmiechem. Wydaje mi się, że nieco za mocno uścisnąłem mu dłoń zważywszy na to, że lekko się skrzywił. Potem zwróciłem się w kierunku (t.i.). Starałem się zachowywać jak najbardziej naturalnie chociaż miałem wrażenie, że zaraz zaczne się pocić ze stresu.
                - Chyba trochę zmalałaś - odparłem nieco wredniej niż zamierzałem. Dziewczyna spojrzała na mnie z dołu i przysięgam, że niemal niezauważalnie się cofnęła, gdy podszedłem tak blisko niej.
                - To Ty w końcu urosłeś małolacie - odparła bez przekonania. Podała mi dłoń. Miałem wrażenie, że gdy nasza skóra się zetknęła przez całe moje ciało przeszedł prąd.
                Wszyscy wrócili do stołu i zaczęły się normalne rozmowy, typowe dla popołudniowych obiadów. Siedziałem na swoim krześle jak na szpilkach i nawet nie spojrzałem na Veronice. Uparcie wpatrywałem się we własny talerz, żeby przypadkiem nie spojrzeć na NIĄ. Co jakiś czas miałem jednak wrażenie, że ona patrzy na mnie. Veronica wielokrotnie próbowała na mnie zwrócić swoją uwagę, jednak bezskutecznie. Czekałem na pierwszą lepszą okazje, żeby chociaż na chwile odejść od tego cholernego stołu i kiedy w końcu się pojawiła, praktycznie uciekłem stamtąd ze stosem talerzy w dłoniach. Wszedłem do kuchni i położyłem naczynia w zlewie. Oparłem się o blat i zamknąłem oczy, żeby się uspokoić. Jak to możliwe, że po tak długim czasie ona wciąż tak na mnie działa? Przecież już prawie o niej zapomniałem! Byłem od tego czasu w dwóch poważnych związkach nie licząc tego, cokolwiek było między mną i Veronicą. Więc dlaczego to wszystko wróciło? Tak po prostu. Jakbym nigdy nie przestał być tym zakochanym szczeniakiem, który...
                - Liam? - usłyszałem za sobą. Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem (t.i.). Dziewczyna odgarnęła zbłąkany kosmyk włosów z twarzy i stanęła nieco niepewnie kilka metrów ode mnie.
                - Tak? - Zacisnąłem dłonie na blacie, mając nadzieje, że nie zauważy jak bardzo pobielały mi knykcie.
                - Ja... Nie mówiłeś nic Ruth ani nikomu prawda? - spytała niepewnie. Kiwnąłem głową, a ona odetchnęła z ulgą. Jak na zawołanie zapragnąłem, żeby było inaczej. - Zależy mi na Fabianie i nie chciałabym, żeby coś temu przeszkodziło - urwała przygryzając wargę. No jasne, przecież było mi mało patrząc na nią.
                - Na przykład wiadomość, że przespałaś się z młodszym bratem przyjaciółki? - zakpiłem zirytowany.
                - Cicho! - podeszła do mnie szybko i zakryła mi dłonią usta jakby bała się, że moge powiedzieć coś więcej. - Nie możesz nikomu o tym powiedzieć. To należy do przeszłości, oboje zachowaliśmy się wtedy głupio i na pewno Ty też nie chcesz niszczyć związku z Victorią.
                - Veronicą - poprawiłem ją odruchowo, ale moje słowa zostały nieco zniekształcone przez dłoń dziewczyny przy moich ustach.
                - No to Veronicą - burknęła z lekką irytacją.
                - Denerwuje Cie moja dziewczyna? - spytałem odsuwając jej rękę od swojej twarzy.  Dziewczyna nieco się speszyła, gdy jej wzrok powędrował na tatuaż na mojej opalonej ręce.
                - Nie, skąd. Jest urocza - powiedziała sztucznie słodkim głosem. Uniosłem brew. Powoli się uspokajałem i korzystałem z nowej przewagi jaką nad nią miałem. Swojej postury.
                - Tak uważasz? - zaśmiałem się. Dziewczyna wydawała się być jeszcze bardziej spięta niż przed chwilą. - Może umówicie się na kawę czy coś. - Uśmiechnąłem się wrednie. Wiedziałem, że nienawidziła takich dziewczyn jak Veronica.
                - Ugh, proszę Cie. Chciałam być miła. Jest koszmarna - burknęła mrużąc oczy.
                - Naprawdę? Niby co Ci się w niej nie podoba? Moim zdaniem jest idealna.
                - Jest głupią tępą idiotką, która myśli tylko o swoich paznokciach i tym ile wyciągnie od Ciebie pieniędzy! - warknęła, a po chwili zakryła usta dłonią. Zmarszczyłem brwi. Veronica może i nie była nie wiadomo jak mądrą osobą, ale na pewno nie była ze mną dla pieniędzy.
                - Do Twojej wiadomości, gdy się poznaliśmy to nawet nie wiedziała kim jestem - powiedziałem krzyżując ręce na klatce piersiowej. - I przynajmniej nie jest taką chudą sierotą jak ten Twój Fabianek!
                - Fabiana zostaw w spokoju! - niemal krzyknęła. Kuchnia była daleko od salonu jednak bałem się, że inni i tak zaraz usłyszą naszą sprzeczkę.
                - Pana Idealnego? - zacmokałem.
                - Zamknij się - burknęła. - Wolałam Cie zanim uderzyła Ci sodówa do głowy!
                - Oj wiem, że mnie wolałaś. Udowodniłaś to. Kilka razy. - Uśmiechnąłem się sugestywnie. Dziewczyna zrobiła się czerwona ze złości, a jej oczy zabłyszczały czystą wściekłością.
                - Świnia z Ciebie.
                - To nie ja jestem pedofilem. - Wzruszyłem ramionami.
                - Słucham?! To Ty dobrałeś mi się do majtek a nie na odwrót! - powiedziała oburzona. Częścią umysłu zarejestrowałem, że była jeszcze piękniejsza, gdy się złościła.
                - Ja? Ja byłem ofiarą w tym wszystkim. Zaciągnęłaś mnie do łóżka i tyle!
                - Wypraszam sobie! Ty...Ty mnie skusiłeś! Musiałeś wtedy przyjść do tej cholernej łazienki kiedy się przebierałam i się na mnie rzuciłeś!
                - Nieprawda! To Ty zaciągnęłaś mnie do tej łazienki i mnie pocałowałaś! To Ty zaczęłaś, więc nie zwalaj teraz na mnie. I podobało Ci się to. Chciałaś się ze mną przespać tylko nie chciałaś się do tego przyznać, bo byłem młodszy! - odparłem z pasją i obkręciłem ją tak, że teraz to ona była oparta o blat, a ja stałem tuż przy niej z rękami na drewnie po obu stronach jej ciała.
                - Wcale tego nie chciałam! - warknęła. - I nie waż się nazwać mnie jeszcze raz pedofilem! Może Cie jeszcze wykorzystałam co? Biednego Liamka, którego nikt nie lubił!
                Zamilkła. Wiedziała, że przesadziła. Patrzyła na mnie tymi swoimi sarnimi oczami, ale nie odważyła się odezwać. W tej chwili wszystko mogło pogorszyć stan, w którym się znalazłem. Byłem silny przez tyle lat, nie rezygnowałem ze swoich marzeń, wierząc, że kiedyś w końcu będe kimś i Ci którzy nie chcieli nawet na mnie spojrzeć będą żałować, że tak mnie traktowali. I właśnie tak się stało. Byłem w niej kiedyś zakochany czy nie, straciłem do niej w tym momencie jakąkolwiek sympatię.
                - Wiesz co? Poszedłem do tego głupiego programu, żeby udowodnić Tobie, że jestem wystarczająco dobry, żebyś ze mną była, a nie tylko całowała się ze mną w ukryciu. Ale zamiast tego udowodniłem, że tak naprawdę jesteś tylko małą dziewczynką, która nie potrafi zapanować nad swoimi pieprzonym hormonami i zasługuje jedynie na tego nudnego chudzielca, który gapił się podczas obiadu na biust mojej dziewczyny. Więc życzę Ci szczęścia i powodzenia na nowej drodze życia - odparłem z krzywym uśmieszkiem i zostawiłem ją samą z wyrazem szoku na twarzy.
                Usiadłem z powrotem przy stole i tak jak myślałem, Fabian i Veronica byli właśnie pogrążeni w rozmowie. Musiałem w końcu wyleczyć się z (t.i.). Raz na zawsze. Skoro nie moge się bronić przed uczuciami, które mnie ogarniały, gdy ją widziałem, będę atakował. I zobaczymy kto wygra tę wojnę.

***

                Nie wierzyłaś, że naprawdę to powiedziałaś. Chyba nie było na świecie rzeczy, która sprawiłaby, że ten chłopak znienawidziłby Cie jeszcze bardziej. Poszłaś za nim, żeby wszystko wyjaśnić po tylu latach. Przeprosić go. Przeprosić za to, że było Ci wstyd, że podobał Ci się młodszy chłopak przyjaciółki, którego nikt nie lubił. Przeprosić go za to, że tak bardzo zależało Ci na opinii innych ludzi. Przeprosić za to, że nigdy nie powiedziałaś mu co tak naprawdę czułaś. W dodatku Liam tak bardzo się zmienił! Celowo unikałaś jego wzroku odkąd tylko weszłaś do pokoju, bo bałaś się, że gdy zobaczysz na żywo jak bardzo się zmienił, a nie tylko ze zdjęć Ruth i teledysków jego zespołu, to coś znowu do niego poczujesz. No i spojrzałaś. Jak to możliwe, że zmienił się w mężczyznę zaledwie w 3 lata?! Niektórzy potrzebowali wielu lat by w końcu dojrzeć i czasami musiało się wydarzyć w ich życiu coś drastycznego, żeby do nich dotarło, że przestali być dziećmi. A on tak po prostu nagle stał się prawdziwym mężczyzną z krwi i kości. Nie sądziłaś, że kiedyś poczujesz nieśmiałość przy chłopaku, który jest młodszy. Szczególnie przy nim. A jednak. Czułaś się mała i nieważna obok kogoś kogo znał cały świat. Już samo przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu było przytłaczające. W dodatku czułaś się okropnie, bo wchodziłaś tutaj zakochana w Fabianie, a teraz nie byłaś już taka pewna czy właśnie to czujesz do swojego chłopaka. Zacisnęłaś powieki i wzięłaś głęboki wdech. Musiałaś wziąć się w garść.
                Wróciłaś do salonu i pierwsze co rzuciło Ci się w oczy to Fabian pochylający się w stronę Veronici i co jakiś czas rzucający dyskretne spojrzenia w stronę jej dekoltu. Jeszcze przed godziną uznałabyś to za małą zdradę z jego strony. Ale po tym jak po zaledwie kilku minutach przebywania sam na sam w jednym pomieszczeniu z Liamem, zapragnęłaś go jak nikogo wcześniej, nie uważałaś, że zasługujesz na zwracanie uwagi swojemu chłopakowi za coś takiego. Poza tym Veronica była naprawdę ładna. Taka idealna, bez żadnej skazy, pomyślałaś smutno. Była z jego świata. Świata Liama Payna, z którego sama się wykluczyłaś zanim pozwoliłaś sobie w ogóle w niego wkroczyć.
                Ruth co jakiś czas pytała czy wszystko w porządku, bo nagle stałaś się okropnie cicha. Nie odezwałaś się słowem odkąd wróciłaś z kuchni. Za to Liam wydawał się cały czas być wściekły. Doskonale znałaś ten jego błysk w oku. Tak samo spojrzał na chłopaka, z którym kiedyś przyszłaś do Ruth. Jak dobrze byłoby nigdy nie patrzeć wstecz. Wymazać z głowy niektóre wspomnienia i uczucia... Nie słuchałaś w ogóle rozmów prowadzonych przy stole. Myślami byłaś daleko stąd, zastanawiając się dlaczego od zawsze ciągnęło Cie do Liama. To nie miało sensu. Teraz mogłabyś się w nim zakochać ze względu na jego wygląd. Ale przecież kiedyś był tylko zwykłym chłopakiem w bluzie i ze znamieniem na szyi. Teoretycznie nie było w nim nic wyjątkowego. A jednak przyciągał Cie jak magnes. Było Ci zawsze wstyd przed Ruth, że często przychodziłaś do niej tylko dlatego, że miałaś nadzieje zobaczyć jego. Nie myślałaś o nim od tak dawna... Wystarczyło zobaczyć go jeszcze raz byś znowu poczuła to wszystko. Tylko tym razem było z 10 razy gorzej. Spojrzałaś na chłopaka akurat w momencie kiedy śmiał się szczerze z czegoś co powiedziała Veronica. Cofasz to. Było tysiąc razy gorzej.

***

                Myślałem, że zwariuje. Odkąd wróciłem do domu na kilka tygodni przed kolejną trasą, widywałem ją przynajmniej co 2 dni. To było jak tortura. Nigdy wcześniej kiedy odwiedzałem dom nie przychodziła tutaj. Myślałem, że unika mnie wtedy, więc dlaczego teraz miałaby chcieć mnie spotykać? Zachowywała się dziwnie. Za każdym razem, gdy na mnie wpadała w jej spojrzeniu była jakaś intensywna emocja, której nie potrafiłem rozpoznać. Jak to możliwe, żeby nie myśleć o kimś przez tak długi czas, sądzić, że się z tego kogoś wyleczyło, po czym wrócić do wszystkiego przez sam jego widok? W dodatku teraz każde z nas było w związku. To znaczy dosłownie 'było'. Do wczoraj. Zerwałem z Veronicą. Chciałem być wobec niej w porządku i nie udawać czegoś, czego najzwyczajniej w świecie nie czułem.
                Musiałem się przejść. Uciec. Za kilka minut miała do nas przyjść (t.i.) i po prostu nie mogłem znieść myśli, że będe musiał przebywać z nią w jednym pomieszczeniu. Czułem się przy niej jak jakiś przegrany. Bo mimo tego wszystkiego co osiągnąłem i tak ona uważała mnie za tego małolata, którego nikt nie lubił. Tym bardziej, że prawda była taka, że osiągnąłem tyle, bo chciałem jej udowodnić, że jestem dla niej wystarczająco dobry. No i udowodniłem. Ale coś zupełnie innego. Że cały czas obchodzi mnie jej zdanie. Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Dlaczego nie mogłem zakochać się w Veronice? Kimś prostym. Kimś kto nie zwodził mnie w przeszłości. Kimś kto przespał się ze mną, a potem udawał, że mnie nie zna. Przeszedłem zaledwie kilka kroków z głową spuszczoną w dół kiedy usłyszałem pisk opon i chwile potem wpadłem na pędzący samochód. Wpadłem na maskę i przetoczyłem się z niej na ziemię, a moje czoło stało się nagle wilgotne od gorącej, czerwonej cieczy spływającej po mojej skórze. Nastała zupełna cisza. I wtedy dotarł do mnie cały ból, który zwaliłby mnie z nóg, gdyby nie to, że już leżałem. Z moich ust wydobył się cichy jęk, a potem moje ciało zdawało się stać dziwnie lekkie. I zamknąłem oczy.

***
                Nie byłem w stanie oderwać od niej wzroku. Znowu się uśmiechnęła. Była taka śliczna kiedy się uśmiechała. W ręku trzymała książkę, którą sam czytałem jeszcze wczoraj. Mieliśmy identyczny gust. Ale ona zdawała się nie wiedzieć, że ktoś taki jak ja w ogóle istnieje. Przecież byłem tylko tym dzieciakiem, z którego wszyscy się śmiali prawda? Nie byłem ani wyjątkowo przystojny, ani zabawny, ani utalentowany. Po prostu byłem zwykłym dzieciakiem, który miał marzenia, z których inni się śmiali. Jak ktoś taki jak ja mógłby osiągnąć cokolwiek w życiu? A ona była zupełnie inna. Idealna. Lubiana. A jednocześnie tak normalna, że nie dało się przejść obok niej obojętnie. I przyjaźniła się z moją starszą siostrą. Czy mogło być jeszcze gorzej? Durzyć się w kimś kto niemal codziennie jest u ciebie w domu, ale i tak nie ma pojęcia, że istniejesz? W dodatku była starsza. Już to samo było wystarczającym powodem, żeby nie zwracała uwagi na takiego młodziaka jak ja.
                Szurałem po podłodze, idąc w kierunku łazienki. Przetarłem dłońmi zmęczoną twarz i otworzyłem drzwi. Zamarłem. Stała tyłem do mnie. Nie miała na sobie bluzki, trzymała ją w dłoniach dotykając palcem ciemnej plamy na materiale. Jej długie włosy spadały kaskadą w dół. Nie wiem co mnie podkusiło. To stało się samo. Nie panowałem nad tym. Zbliżyłem się do niej tak cicho jak tylko potrafiłem. Nagle przestała z uparciem pocierać plamę. Podniosła głowę i bardzo powoli się odwróciła. Spojrzała w górę na moją twarz. Na jej twarzy wykwitnął rumieniec, a w oczach pojawiło się zaskoczenie. Ale poznała mnie. Nie wiedziałem skąd, ale wiedziałem, że jakimś cudem wie kim jestem. Przełknęła ślinę. I wtedy przyciągnęła mnie do siebie mocno ciągnąc za moją koszulkę. Pocałowała mnie jakby marzyła o tym od dawna. Wiedziałem tylko, że ja wyobrażałem to sobie od dłuższego czasu. Nie rozumiałem dlaczego. Nie rozumiałem jak. Rozumiałem jedynie, że rzeczywistość była zupełnie inna niż myślałem. Tylko jeszcze nie wiedziałem wszystkiego.
                To stało się zwyczajem. To skradanie się, całowanie po kątach, w ukryciu. Dalej nie chciała mi powiedzieć wszystkiego. Wiedziałem jedynie, że ona czuła to samo co ja. Powiedziała, że nie możemy się ujawnić. Nie wiem dlaczego. Było nam ze sobą dobrze. Chciałem powiedzieć całemu światowi jak bardzo. Teraz uśmiechała się częściej. Uśmiechała się do mnie. Gdy byliśmy sami, miałem wrażenie, że świat to my, a wszystko inne jest obce i nieważne. Chciałem obnosić się z tą miłością. Pokazać, że jakimś cudem zasłużyłem na uczucie tej cudownej dziewczyny. Ale ona nie pozwalała. Czy myślała, że nie jestem wystarczająco dobry, żeby być z nią naprawdę?
                Udowodnię im wszystkim, że zasługuje na nią. Będzie dumna, że ma takiego chłopaka, już nigdy nie będzie się musiała wstydzić, że ze mną chodzi. Wyjdę na scenę i zaśpiewam najlepiej jak potrafię. I zmienię swoją przyszłość. Jeszcze wszyscy zobaczą.
                Byłem naiwny.
***
                Otworzyłem oczy. Wszystko było intensywnie białe, światło zdawało się wydobywać z każdego skrawka powierzchni. Rozejrzałem się dookoła. Byłem w łóżku. Nie ulegało wątpliwościom, że to szpitalne łóżko. A także to, że  moja noga tkwiła w śnieżnobiałym gipsie. Moje ciało zdawało się być lekkie i nie do końca czułem każdą jego część. Musieli mi coś podać. Mgliste wspomnienia powracały do mnie powoli. Szybko doszło do mnie co się stało. A tamto wszystko było snem. Wyśniłem własne wspomnienia. I teraz jeszcze bardziej niż kiedykolwiek czułem, że przegrałem. Że mimo wszystko dalej na nią zasługuje. Że nigdy nie będę wystarczająco dobry. Zamknąłem oczy. Czułem się samotny. Czy w takich sytuacjach nie było zawsze kogoś obok kto witał pacjenta z uśmiechem na twarzy i łzami w oczach? Dlaczego więc mnie pozostawili samego sobie? Gdzie była cała moja rodzina? Moi przyjaciele? Przecież mam przyjaciół. Zasłużyłem na ich przyjaźń. Oddałbym za nich życie. Więc czemu jestem sam?
                Znowu sam.

***

                - Cholera Liam, wiem że nie śpisz! Nie wkurzaj mnie i otwórz te pieprzone oczy! -usłyszałem nagle. Gwałtownie otworzyłem oczy i zobaczyłem siedzącą na boku mojego łóżka dziewczynę. Smugi jej makijażu kończyły się w połowie jej policzków, czasami dalej. Miała podkrążone oczy, ale wciąż była piękna. Cholernie piękna.
                - Szczerze mówiąc naprawdę spałem - odparłem dziwiąc się, że mój głos jest tak bardzo zachrypnięty. Usta dziewczyny ułożyły się w literę ‘o’. Spuściła wzrok na swoje dłonie.
                - Przepraszam… Mówiłam coś do Ciebie od dłuższego czasu i wydawało mi się, że drgnąłeś więc uznałam, że na pewno mnie słuchasz tylko nie chcesz się do tego przyznać - odparła zawstydzona. Jej twarz była blada jak ściana. Zamrugałem pare razy powiekami i spróbowałem się podnieść, ale dziewczyna zaraz mnie powstrzymała ze strachem w oczach. - Nie ruszaj się! Jesteś cały w siniakach, bę…będzie Cie bolało - urwała.
                - Co ty tu robisz? Gdzie moi rodzice? I reszta? - spytałem grzecznie pozostając w bezruchu.
                - Zważywszy na moja sytuacje uznali, że jestem tą osobą, która potrzebuje z Tobą porozmawiać jako pierwsza, więc kiedy tylko pozwolili na odwiedziny, przyszłam ja. - To wyjaśnia dlaczego obudziłem się sam.
                - Jaką ‘Twoja sytuacje’? - Zmarszczyłem brwi. Dziewczyna znowu unikała mojego spojrzenia.
                - Ja…ja widziałam. Widziałam jak ten samochód w Ciebie uderza. Myślałam, że zginąłeś - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Zaczęła miętosić w dłoniach pościel w nerwowym odruchu.
                - To by Ci pewnie ułatwiło życie prawda? - burknąłem. (T.i.) spojrzała na mnie z wyrzutem.
                - Jesteś kretynem. Myślisz, że by mnie ucieszyło gdybyś…gdybyś… - urwała łamiącym się głosem. - Liam ja wiem, że nigdy mi nie wybaczysz, ale proszę wysłuchaj mnie chociaż. Jestem przerażona myślą, że mogłam Cie stracić. I nigdy byś się nie dowiedział całej prawdy.
                - Mów - mruknąłem starając się nie krzywić, gdy zacząłem powoli odczuwać skutki wypadku, których środki przeciwbólowe nie były już w stanie powstrzymywać.
                - Podobałeś mi się jeszcze zanim dowiedziałam się, że jesteś bratem Ruth. Ale wszyscy mówili o Tobie takie okropne rzeczy i bałam się co powiedzą, kiedy zacznę z Tobą rozmawiać. Wiem, że byłam głupia. Nigdy nie powinno mnie obchodzić co myślą inni. Zawsze udawałam, że Cie nie widzę. Gdy przychodziłam do Ruth, zachowywałam się jakbyś nie istniał. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że istniejesz. Po prostu bałam się przyznać, że coś do Ciebie czuje. - Przygryzła wargę, a ja całkowicie skupiłem się na jej słowach. Nigdy nie była ze mną tak szczera jak w tej chwili. – Ale z każdym dniem to było coraz silniejsze. Przychodziłam do Ruth pod byle pretekstem, licząc na to, że będziesz w domu. Żałosne prawda? Pewnego wieczoru kiedy u was byłam, poplamiłam koszulkę. Poszłam do łazienki, żeby spróbować ją uratować. I wtedy Ty wszedłeś do cholery. Nie od razu zdałam sobie sprawę z Twojej obecności. A kiedy w końcu uzmysłowiłam sobie, że jesteś tak blisko, całkowicie straciłam zdrowy rozsądek. Praktycznie się na Ciebie rzuciłam, ale to na pewno pamiętasz. Miałam dosyć tego, że nie mogę się nawet do Ciebie uśmiechnąć. Że inni zaraz by mnie oceniali. Że wyśmialiby mnie. Że nie widzieli jak…jak cudowny jesteś. Ale bałam się. Dlatego chciałam to wszystko trzymać w ukryciu. Tak długo aż byłabym gotowa. Ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że nie jestem cholernym pępkiem świata i Twoje uczucia też były w tym wszystkim ważne. I kiedy poszedłeś do xfactora… Zrozumiałam coś. Tak naprawdę jesteś lepszy od nas wszystkich. Zerwałam nasz kontakt, bo nie chciałam, żeby coś Cie trzymało przy starym życiu. Chciałam, żebyś mógł robić to co kochałeś. Mogłam przeżyć swoje złamane serce, ale nie mogłabym przeżyć, gdybym była powodem, dla którego zrezygnowałbyś z tego wszystkiego. Byłam w Tobie cholernie zakochana wiesz? I chyba równie głupia - urwała. Wpatrywałem się w nią oszołomiony. - I chyba bym tego nie przeżyła, gdybyś wczoraj umarł. Wiem, że nie chcesz ze mną być, straciłam swoją szanse, ale to nie znaczy, że mi na Tobie nie zależy. Nawet nie wiedziałam jak bardzo dopóki nie zobaczyłam Cie kilka dni temu.
                - Wstydziłaś się mnie wtedy? - spytałem, gdy w końcu odzyskałem głos. Moje serce przyspieszyło i odzwierciedlała to aparatura podłączona kabelkami do mojego ciała.
                - Tak. I chyba nigdy w życiu nie żałowałam czegoś bardziej niż tego - wydukała ze łzami w oczach. - Nie proszę Cie o zrozumienie. Chce tylko, żebyś mi wybaczył.
                - A Fabian?
                - Co Fabian? – spytała zaskoczona.
                - Kochasz go?
                - Ja…n-nie.
                - Więc mogę powiedzieć Ci jedno - wybaczę Ci kiedy naprawisz swoje błędy – powiedziałem. Spojrzała na mnie z blaskiem w oczach.
                - Jak? Zrobię wszystko!
                Przyciągnąłem ją do siebie mimo, że byłem słaby i każdy ruch powodował falę bólu. Zaskoczona wtuliła się w zagłębienie między moją szyją a barkiem. Schowałem twarz w jej włosach i zaciągnąłem się jej zapachem. Pierwszy raz od dawna poczułem się naprawdę szczęśliwy. Wolny.
                - Tym razem pozwól mi powiedzieć całemu światu, że Cie kocham - szepnąłem. 

__________________________________________________________________


Na początek chcę Wam podziękować za życzenia urodzinowe! Nie zamierzałam się z tym obnosić na blogu, ale nie przewidziałam, że ktoś może mi się na niego włamać... Co jak co, ale przyjaciółkę to ja mam godną pozazdroszczenia ;D Po drugie chce Was przeprosić, że musieliście tak długo czekać, ale długi imagine wymaga dużo czasu, zwłaszcza gdy pomiędzy tym miało się urodziny obchodzone tak właściwie przez 3 dni... Ale zmieńmy temat, jak Wam się podoba imagine? Uprzedzam, że jest niesprawdzany, bo chciałam go jak najszybciej wstawić, więc z góry przepraszam za wszelkie błędy. Kocham Was <3

poniedziałek, 24 lutego 2014

STO LAT, EWCIU!!!







Jeśli to zobaczysz zanim do Ciebie wbije to prosze nie czytaj tego, dobrze Ewulinko? ;)


Na początek, tak dla uświadomienia, to przydałoby się napisać, że tego
posta nie pisze autorka tylko ja - Karolina, czyli przyjaciółka i ta która
robi jej siare w komentarzach ;P Żeby nie było potem przeze mnie, że Ewa ma
rozdwojenie jaźni czy cos, bo nie ma. Przynajmniej z tego co wiem... Yolo.




No więc! Jak pewnie wiadomo (bądź nie, ale nie martwcie się, bo Ewcia was
napewno powiadomi) dzisiaj jest bardzo specjalny dzień. BARDZO SPECJALNY. Otóż dokładnie 16 lat temu (o godzinie 15 czasu polskiego ;P) przyszło na świat cudowne dzieciątko, które miało szare oczka, czarne wloski i 55 cm długości. Tym dzieckiem jest nasza kochana Ewulinka, ktora teraz, po szesnastu latach, ma piekne zielono-zolto-szare oczy z niebieskim dookola źrenicy (przysięgam, że tak ma i za cholere nie wiem czemu i co to!), o pieknych, zdziebko nieogarnietych włoskach, które to awansowały na ciemny brąz, ale dodatkowo same z siebie maja jaśniejsze końcówki co wygląda jak blond ombre :D

Także nasza cudowna autorka kończy dzisiaj magiczne 16 lat! Cieszmy się wszyscy
razem z nią, mimo tego, że ciasta wirtualnie nam nie da. A szkoda, bo
pewnie będzie pyszne. Ale nie o cieście mamy mówic tylko o urodzinach.
Nawiasem mówiąc, to Ewa jest to człowiek skomplikowany, ponieważ wkurza się, że
będzie starsza, ale jara się na te urodziny jak mały Grzdylek! (ja i tak
wiem, że Tobie chodzi o prezenty! ;P)

Teraz jako czytelniczka to napisze Ci coś w sumie podobnego do tego
komentarza w urodzinowym poscie, ale taka jest prawda. Mogę naprawdę być
dumna z tego, że pierwsza czytałam Twoje imaginy. Ta są cudeńka i każdy
jest lepszy od poprzedniego. Mam nadzieję, że będziesz sie tylko rozwijać i
pisać takie genialne rzeczy bardzo długo i że kiedyś coś wydasz (i to też
mam nadzieję, że pierwsza przeczytam!). Skoro pisanie podniosło Twoją
pewność siebie to niech ją podnosi dalej!

A jako przyjaciółka to życze Ci żebyś ciagle miała szeroki uśmiech na
twarzy, który bedzie pokazywał wszystkie Twoje ząbki, żeby Twoje oczy bez
przerwy były takie kolorowe, żebyś ciagle miała te dni, w których jesteś dla
siebie miła, bo jesteś śliczna i musisz to w końcu zrozumieć, żebyś ciagle
była taką kochaną przyjaciółką, żebyś miała stalowe nerwy i anielską
cierpliwość przy znoszeniu mnie i moich odpałów, żebyś nigdy nie
przestawała pisać i nigdy sie w niczym nie poddawała, żeby Ci sodówka do
głowy nie uderzyła przez te pozytywne komentarze (które są jak najbardziej
zasłużone!), żebyś pojechała na koncert 1D (oczywiscie ze mną! Zapłacić za mnie też możesz ;P) i żebyś znalazła ten ideał, o którym piszesz w każdym imaginie. Tyle razy wspominasz o tym, że imaginy to są jakieś Twoje mniej lub bardziej skryte marzenia i
ja wierze, że je spełnisz. Serio :) I w to, że znajdziesz kogoś, kto będzie słodki jak Harry
w 36 imaginie, gorący jak Louis w 10, kochany jak Niall w 37, opiekuńczy
jak Liam w 23 i słodko nieogarniety jak Zayn w 7 :D Mam nadzieję, że tak się
to wszystko ułoży, że będziemy za kilka lat ciagle tak blisko i że będziesz
robiła to co kochasz, z tym kogo kochasz. Napisałabym coś jeszcze, ale po
prostu nie wiem co... Wiadomo, że w przeciwieństwie do Ciebie to ja za kreatywna niestety nie jestem ;P.

I żeby nie było to ja miałam wątpliwości z tym, żeby Ci sie włamać na bloga,
ale ktoś powiedział, że to fajny pomysł, a poza tym to co mi tam ;D A pretensji do mnie nie miej, bo sama dalaś mi hasło, a z moimi chorymi pomysłami to mogło się to tak właśnie skończyć! :D Nie obrazisz się, prawda kochanie? ;*

I oczywiście Daria i Patu dołączają się do życzeń! :D I żeby nie było, to Daria przekazuje też, że Cię koooocha, wszystkiego najnaj, dużo weny i mówi, że jesteś najlepsza i wgl wszystko co się tylko da! <3 A tu jest wiadomość od Patusi!
"Evulinko ty moja najpiękniejsza! Dziś twoja HOT 16! :D Czego by ci tu życzyć XD No to przede wszystkim duużo zdrówka i szczęścia bo to najważniejsze :D Koncertu 1D w Polsce, żebyś mogła spotkać tych naszych 5 wariatów <3 żeby Harry zakochał się w Tobie tak samo mocno jak ty w nim :3 Duuużo weny żebyś pisała jeszcze lepsze imaginy i ff ( o ile to wgl możliwe XD) no i wszystkiego co najlepsze <3 Kocham Cię! <3"
Każdy Cie kocha! :o :D



P.S. Ten post może wyglądać troszeczke nieogarnięcie, ale nie mam pojęcia o robieniu postów na blogspocie O.o



No dobra, ale co to za życzenia bez śpiewania? ;D


WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGOOO!!! ;****
STOOO LAT, STOOO LAT!! NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM!! A KTO?! EWULINKA!
NIECHAJ GWIAZDKA POMYŚLNOŚCI NIGDY NIE ZAGAŚNIE, NIGDY NIE ZAGAŚNIE!!! A
KTO Z NAMI NIE WYPIJE NIECH SIĘ POD STÓŁ SKRYJE!!!


KOCHAMY CIĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3 <3 <3 <3 <3 <3









~ Karolinka ;*

środa, 19 lutego 2014

Imagine 37 Niall Part XIII (The end)



 Do wszystkich którzy pisali, że party się nie zgadzają lub, że brakuje jednej części,  wszystko jest po kolei, imagine znajduje się w poście 'HAPPY BIRTHDAY'. Dziękuje osobie, która poinformowała już o tym w komentarzach, ale widocznie nie do wszystkich dotarło. Whatever, i tak Was kocham <3

                To dziwne ile jedna osoba potrafi wprowadzić szczęścia w życie tej drugiej. Człowiek zastanawia się jak mógł w ogóle żyć zanim ten ktoś się pojawił. Przecież to takie naturalne, że dzień zaczyna się dopiero, gdy zobaczysz jego uśmiech, a skończy kiedy on powie Ci 'dobranoc'. Niemożliwe, że tak nie było zawsze. I nawet gdy znasz tą osobę dopiero od 4 miesięcy i wciąż tyle o sobie nie wiecie, to masz wrażenie, że bez niej to wszystko nie miałoby sensu.
                Po co się budzić skoro jego by nie było?
                Po co otwierać oczy skoro go nie zobaczysz?
                Po co Ci zmysły skoro nie mogłabyś go poczuć?
                A jutro wasz kontrakt dobiegał końca. Zapomniałabyś w ogóle, że wasz związek rozpoczął się od podpisania pliku dokumentów, gdyby nie wiadomość od Beatrice. Skrzywiłaś się nieznacznie. Nie rozmawiałaś z nią od tak dawna, tak usilnie starałaś się wymazać ze swojego życia, że zaczęłaś o niej myśleć jako o Beatrice, a nie Bee jak kiedyś. Czasami chciałaś, żeby to wszystko się nigdy nie wydarzyło, żebyś wciąż przyjaźniła się z dziewczyną. Ale wtedy nie poznałabyś Nialla. A on był... Nie potrafiłaś nawet opisać tego jak wiele dla Ciebie znaczył. Ale to, że go okłamywałaś każdego dnia ciążyło Ci coraz bardziej. Ukrywanie prawdy o Twojej przeszłości z każdą chwilą było coraz trudniejsze. Dlatego, że tak panicznie bałaś się tego, że to zmieniłoby jego zdanie o Tobie, że nie chciałby być z kimś kto zgubił siebie i jeszcze nie do końca odnalazł droge powrotną. Ale czułaś, że musisz mu powiedzieć. Dlatego, że wiedziałaś, że wasz związek nie skończyłby się po skończeniu kontraktu. I kiedy w końcu bylibyście prawdziwie razem, bez widma umowy nad wami, chciałabyś nie mieć przed nim żadnych sekretów. Być otwartą księgą. Ale wiedziałaś też, że jeśli mu to powiesz to możesz skreślić wszystko co było między wami. I wrócić do tego co było. Ale tym razem nie wywinęłabyś się nieuniknionemu tak łatwo. Bo żeby uśmierzyć ból po stracie Nialla potrzebowałabyś o wiele większej dawki.

***

                Twoje serce biło jak oszalałe odkąd tylko weszłaś do budynku. To tutaj chłopaki mieli dzisiaj próbę. Oczy zapiekły Cie na myśl, że jeśli to się skończy to ich również już nigdy nie zobaczysz. Tego wciąż flirtującego z każdym w promieniu 10 kilometrów Harrego, który twierdził, że to nie jego wina, że jest aż tak uroczy. Tego wciąż pakującego się w kłopoty i potrafiącego każdego rozśmieszyć Louisa. Tego opiekuńczego i wciąż nieco onieśmielającego Liama. I Zayna, tego który miał w sobie tyle ciepła i radości. Bałaś się, że weszłaś w ich świat zbyt mocno by być w stanie pozbierać się, gdybyś musiała odejść. Zacisnęłaś dłonie w pięści by ukryć jak bardzo się trzęsły. Szybko znalazłaś studio, w którym zwykle nagrywali. Weszłaś do środka i przywitałaś się z ekipą pracującą nad ich nową płytą. Za szybą stał Niall. Był zajęty strojeniem gitary, więc jeszcze nie zauważył, że przyszłaś. Przez chwilę chciałaś uciec, ale dokładnie w tym momencie chłopak podniósł głowę i jego niebieskie tęczówki całkowicie Cie unieruchomiły. Jego uśmiech sprawił, że Twoje serce na chwile zgubiło swój rytm. Po tylu miesiącach wciąż nie potrafiłaś się przyzwyczaić, że coś tak pięknego może być skierowane do Ciebie. Chłopak wyszedł z pomieszczenia, w którym nagrywał i złapał Cie w ramiona. Już zdążyłaś się przyzwyczaić, że reagowaliście na siebie tak intensywnie, ale wciąż było to dla Ciebie czymś niezwykłym. Nie czułaś do Nata, nawet połowy tego co do Nialla. To było zupełnie inne. Prawdziwe.
                - Co Ty tu robisz aniołku? - spytał wtulony w Twoje włosy przez co jego słowa nieco się zniekształciły. Wzięłaś głęboki wdech, żeby poczuć zapach chłopaka. Tak męski i idealnie do niego pasujący, że Twoje nogi miękły na samą myśl o nim.
                - Ja chciałam...musimy porozmawiać - poprawiłaś się.
Nienawidziłaś tego jak to brzmiało. 'Musimy porozmawiać'. Te słowa zawsze zwiastowały coś złego. Nate użył tego samego sformułowania, kiedy chciał z Tobą zerwać. Niall odsunął się lekko i spojrzał na Ciebie wciąż szeroko się uśmiechając, jednak w jego oczach pojawił się błysk niepewności.
                - O co chodzi?
                - Nie tutaj - powiedziałaś cicho.
                Chłopak zmarszczył lekko brwi, ale nic nie powiedział. Wziął Cie za ręke i wyprowadził ze studia. Szliście kawałek aż doszliście do ulubionego miejsca Nialla, gdzie była ogromna przeszklona ściana, przez którą było widać całe miasto. Oparłaś czoło o tą szybe i zamknęłaś oczy. Czułaś na sobie intensywne spojrzenie Nialla, ale nie byłaś w stanie otworzyć oczu.
                - O czym chciałaś porozmawiać? - spytał chłopak siląc się na nonszalancje. Wzięłaś głęboki wdech.
                - Chodzi o...o nas.
                - Jeśli martwisz się tym kontraktem to zupełnie niepotrzebnie. Wiesz, że Cie kocham i nie potrzebuje do tego kawałka papieru - odparł splatając wasze palce. Wyrwałaś je natychmiast tak bardzo przerażona tym, że on sam to zrobi, gdy skończysz mówić. Nie musiałaś widzieć, żeby wiedzieć, że ten gest go zranił. - (t.i.)?
                - Niall musisz wiedzieć, że długo zanim Cie poznałam spotykałam się z kimś - zaczęłaś. Nie sądziłaś, że mówienie tego wszystkiego na głos może być tak trudne.
                - Wciąż coś do niego czujesz? - spytał z trudem ukrywając ból w swoim głosie.
                - Nie! Już od dawna nic no niego nie czuje! - zaprzeczyłaś gorąco. Teraz to co czułaś do Nata wydawało Ci się bardzo nierealne i odległe. - Chodzi o to, że... On nie był taki jak ja. Był kimś znacznie...lepszym. Był kimś kto wydawał się być poza zasięgiem wszystkich dziewczyn na świecie, nieosiągalny. A jednak został moim chłopakiem. Byłam z nim cholernie szczęśliwa. Myślałam, że on też. Ale tak wcale nie było. On...on powiedział, że nie jestem go warta. Że ktoś taki jak ja nie może być z kimś takim jak on. Byłam dla niego zbyt bezwartościowa. Nie było we mnie nic niezwykłego...
                - (t.i.)...
                - Nie przerywaj mi! - Zacisnęłaś dłonie w pięści. Te wspomnienia były najbardziej bolesnymi w całym Twoim życiu. - Zerwał ze mną. Przejrzał na oczy i zdał sobie sprawę z tego, że jestem od niego tysiąc razy gorsza. A ja mu uwierzyłam. - Zatrzymałaś się na chwile, bo przyszedł czas na powiedzenie tego wszystkiego co kładło cień na Twojej przeszłości. - I to mnie złamało. Byłam gotowa zrobić wszystko, żeby to przestało tak bardzo boleć i..ja... Zaczęłam brać.
                Cisza, która między wami zapanowała była jedną z tych, która jest tylko pozorna. Tak naprawdę w środku krzyczałaś, że było za późno. Że wypowiedziałaś te słowa na głos. Niall nigdy nie będzie chciał być z ćpunką.
                - To był proces. Zaczęło się od małych dawek. Nie zamierzałam zrobić sobie niczego poważnego. Ale wtedy zobaczyłam go z kimś, kimś kto na pewno na niego zasługiwał. Z kimś kto był idealny pod każdym względem tak jak on. I to mnie złamało. Wzięłam dawkę, która miała mnie zabić.  - Niall wciągnął ze świstem powietrze do płuc. - Podobno byłam o krok od śmierci kiedy mnie znaleźli. Nie potrafie się nawet porządnie zabić!
                Uderzyłaś pięścią w szybę i zacisnęłaś powieki, żeby gorące łzy nie wydostały się na zewnątrz. Poczułaś silne ramiona obejmujące Cie od tyłu. Próbowałaś się wyrwać, ale chłopak był zbyt silny.
                - Zostaw mnie - wydukałaś przez łzy. - Zasługujesz na o wiele więcej niż jakąś ćpunkę...
                - Przestań! - Obrócił Cie w swoich ramionach i spojrzał Ci głęboko w oczy. W jego własnych też były łzy przez co jego tęczówki były jeszcze bardziej niebieskie niż zwykle. - Naprawdę myślisz, że zerwałbym z Tobą tylko dlatego, że kiedyś popełniałaś błędy?! Kocham Cie rozumiesz? KOCHAM! Mogłabyś mieć nawet kochanka na boku, a ja i tak dalej kochałbym Cie jak wariat! Ten kretyn nie wiedział co traci, jesteś warta o wiele więcej niż ten narcystyczny dupek! Jesteś dla mnie wszystkim rozumiesz? Nie potrafię tego wyjaśnić, po prostu musisz mi uwierzyć... Proszę nie odchodź tylko dlatego, że uważasz, że Twoja przeszłość jest dla mnie jakąkolwiek przeszkodą... Kocham całą Ciebie. Całą - powiedział drżącym głosem. Łzy potoczyły się gorącym strumieniem po Twoich policzkach.
                - Ale dlaczego? - powiedziałaś cichym, niemal piskliwym głosem.
                - Kocham Ci za Twoją dobroć. Za Twój uśmiech i to jak potrafisz zjednać sobie wszystkich wokół. To jak na mnie patrzysz jakbym był kimś o wiele lepszym niż jestem. Kocham Cie za wszystkie te małe rzeczy, które uważasz za swoje wady podczas, gdy ja kocham je, bo są częścią Ciebie. Kocham z Tobą rozmawiać, kocham z Tobą milczeć. Jesteś dla mnie idealna, rozumiesz? Nieważne co myśli cały świat, ba!, nieważne co Ty myślisz o sobie. Ważne jest to, że DLA MNIE jesteś idealna. Dla mnie. I nic tego nie zmieni. Więc nawet nie próbuj mnie opuścić. Bo nie jestem Twoim byłym i to ja nie przeżyłbym naszego rozstania. Więc zadam Ci jedno kluczowe pytanie, zostaniesz ze mną?
Wspięłaś się na palce i mocno przytuliłaś do chłopaka. Nie hamowałaś łez. Czułaś, że w ten sposób oczyszczasz się ze wspomnień. Że w końcu zaczynasz nowy rozdział w swoim życiu. Wolna od Nata, a może nawet gotowa na to, żeby wybaczyć Bee. Miałaś Nialla. A on był wszystkim czego potrzebowałaś.
                - Tak. Zostanę.

____________________________________________________________

Wooow... Ten imagine był jednym z większych wyzwań w mojej 'karierze'. Jestem dumna, że doprowadziłam go do końca, ale jakość pozostawiam do oceny Wam aniołki :**  Teraz zabiore się za specjalnego imagina z Liamem, potem pojawi się jeden zwykły, a następnie kolejny partowiec :) Prawdopodobnie będzie z Zaynem, bo zauważyłam, że strasznie mało o nim pisze, a kocham o nim czytać, więc teraz odwróce role ;D

niedziela, 16 lutego 2014

Imagine 37 Nial Part XII

                Twoje nozdrza przyjemnie podrażniał dziwnie bliski Ci zapach. Zamrugałaś powiekami chcąc wyostrzyć swój wzrok. Twoje serce wykonało w piersi salto, kiedy zdałaś sobie sprawy, że ten niesamowity zapach pochodził od chłopaka, który trzymał Cie w ramionach. Nialla. Zawsze lubiłaś, gdy chłopak ładnie pachniał, ale zapach Nialla przewyższał wszystko. Był jak narkotyk, po jednej porcji wracałaś po drugą i trzecią, aż w końcu popadałaś w nałóg. Leżeliście w łóżku w Twoim hotelowym pokoju. Zdjęliście większość zbędnej garderoby pozostawiając jedynie bieliznę i koszulki. Wciąż czułaś się nie do końca pewnie w jego towarzystwie. Korzystając z tego, że wciąż spał sięgnęłaś dłonią do jego twarzy. Delikatny zarost przyjemnie drażnił Twoje palce. Uległaś pokusie i przejechałaś palcem po jego wargach, które natychmiast lekko się rozchyliły. Twoje serce zabiło szybciej. Uważając, żeby się nie obudził, podniosłaś się lekko i musnęłaś jego usta. Zwilżyłaś językiem kącik jego ust i złożyłaś na jego wargach miękki pocałunek. Z piersi chłopaka wydobyło się westchnięcie, ale wciąż zdawał się być pogrążony w głęboki śnie. Uśmiechnęłaś się i sięgnęłaś dłonią do jego jedwabiście miękkich włosów. Zawsze stawiał je do góry, a to był dopiero drugi raz kiedy widziałaś je tak uroczo rozczochrane. Obserwowałaś właśnie ze skupieniem długie rzęsy chłopaka kiedy ten nieoczekiwanie uniósł kącik ust do góry.
                - Gapisz się na mnie - powiedział wcale nie zaspanym głosem.
                Drgnęłaś i odsunęłaś się od niego zawstydzona. Chłopak otworzył oczy i spojrzał na Ciebie jakbyś była najpiękniejszą istotą na ziemi. Poczułaś, że na Twoje policzki wypływają rumieńce pod wpływem tego spojrzenia.
                - Ty... Wcale nie spałeś prawda? - odparłaś mocno skołowana. Chłopak odsłonił rządek idealnie równych zębów w szerokim uśmiechu, od którego Twoje serce postanowiło sobie zrobić krótki urlop od pracy.
                - Nie. Ale jeśli bym spał to nie mógłbym sobie wyobrazić lepszego sposobu na obudzenie - stwierdził i wciągnął Cie nie siebie. Usiadłaś tuż nad jego biodrami i splotłaś wasze dłonie. Przekrzywiłaś głowę na bok w zamyśleniu.
                 Powinnam się teraz obrazić wiesz? - Uniosłaś brew. - Mogłeś uprzedzić, że wcale nie śpisz!
                - To ja jestem tu poszkodowany. A co gdybym tak spał? Kto wie co mogłabyś zrobić z moim biednym, cnotliwym ciałem! - odparł oburzony. Wybuchłaś śmiechem, który niemal doprowadził Cie do płaczu.
                - Ty i cnotliwy? Czekaj bo uwierzę. - Przewróciłaś oczami. - To Ty rzuciłeś się na mnie w korytarzu na gali, pamiętasz?
                - Nie... To Ty się na mnie rzuciłaś wykorzystując moją słabość do pięknych kobiet! - odszczekał. Pokręciłaś głową z rozbawieniem.
                - Uznajmy, że wina leży po obu stronach.
                - Tak jak Twoje nogi po obu stronach mojego ciała?
                Poruszył brwiami i złapał Cie za biodra. Jego ręce wędrowały w górę pod Twoją koszulkę aż na talię. Nie potrafiłaś myśleć o swoich kompleksach, gdy chłopak patrzył na Ciebie z takim uwielbieniem w oczach. Nie rozumiałaś co ten chłopak w Tobie widzi. Kciukami zataczał kółka na Twojej odkrytej skórze. Jego dłonie były lekko szorstkawe co sprawiło, że ta niewinna pieszczota działała na Ciebie bardziej niż odważyłabyś się przyznać.
                - Czy to była jakaś sugestia? - Zatrzepotałaś niewinnie rzęsami. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
                - Jesteś niemożliwa - odparł takim tonem, że oczywiste było to, że to komplement.
                Pociągnął Cie na siebie tak, że Twoja głowa spoczęła na jego klatce piersiowej. Ciepło promieniujące od jego ciała sprawiało, że czułaś, że jesteś we właściwym miejscu w swoim życiu. Ktoś mógłby powiedzieć, że to głupie uważać, że znalazło się miłość swojego życia po zaledwie miesiącu znajomości. Może i takie było. Ale za to jakie prawdziwe.
                - Powinnaś porozmawiać z Bee - powiedział cicho.
                - Nie chce - mruknęłaś. Chłopak pogłaskał Cie po plecach. Wzdłuż Twojego kręgosłupa przeszedł dreszcz.
                - Nie możecie przekreślić swojej przyjaźni. Wszyscy popełniamy błędy. Co prawda osobiście uważam, że to co zrobiła było głupie i nieco samolubne, ale każdy zasługuje przecież na drugą szanse. Zależy jej na Tobie - powiedział muskając wargami Twoje włosy. Pocałował Cie lekko w tym miejscu i odetchnął głęboko. - Uwielbiam Twój zapach - dodał nieco ochrypłym głosem.
                No tak, świetnie. Nie mógł znaleźć chyba lepszego sposobu na rozproszenie Twojej głowy. Jak miałaś myśleć o przebaczeniu Bee, kiedy chłopak tak bardzo Cie kusił? Nie sądziłaś nawet by robił to świadomie.
                - Nie wiem czy jestem w stanie jej to wybaczyć. Ja bym jej nigdy tak nie okłamała. To było zimne, zręczne oszustwo. W życiu bym nawet nie pomyślała, że mogłaby mi coś takiego zrobić. Zachowała się jak wszyscy w tym głupim świecie celebrytów. Coraz mniej mi się to wszystko podoba. Te wyćwiczone pozy, konieczność wyglądania perfekcyjnie w każdej minucie i mówienia tego co inni chcieliby usłyszeć. Czy naturalność to jakaś zbrodnia? - Chłopak westchnął i przytulił Cie mocniej.
                - Uwierz mi, że mnie też to denerwuje. Ale nic na to nie poradzimy. Taka jest cena możliwości robienia tego co się kocha - mruknął. - Chciałbym żebyś kiedyś przyszła na nasz koncert - odparł nagle. Podniosłaś się nieco i spojrzałaś mu w oczy. Wydawał się być nieco zdenerwowany. - To znaczy jeśli byś chciała oczywiście...
                - Niall... Nie byłoby mnie tutaj, gdybym nie...uwielbiała każdej cząstki Ciebie. Zespół jest częścią Ciebie. Z przyjemnością poznam Cie od tej strony. - Uśmiechnęłaś się próbując ukryć swoje zdenerwowania tym, że prawie użyłaś słowa na 'k'. Jeszcze żadne z was nie zadeklarowało swoich uczuć tak jasno i bałaś się być tą, która zrobiła to pierwsza.
                - Żałuje, że nie poznałem Cie wcześniej...
                - Wcześniej byś mnie nie polubił. Byłam...zupełnie inna - wydukałaś. Do Twojego umysłu wkradły się wspomnienia z mrocznego okresu po zerwaniu z Natem. Nie byłaś gotowa do opowiedzenia o tym wszystkim Niallowi.
                - Co masz na myśli?
                - Nieważne - mruknęłaś.
                - (t.i.)... Co przede mną ukrywasz? - spytał poważnie. Przełknęłaś ślinę. Chyba nadszedł czas na rachunek sumienia.
                - Ja...ja...
                - (t.i.)?
                - Nic.
                Ja tylko omal nie przedawkowałam.
__________________________________________________________
_______________

Boże Wy jesteście naprawde niesamowici! Te wszystkie komentarze były takie cudowne! Gdy czytałam Wasze słowa to miałam łzy w oczach, nie zasłużyłam na to wszystko, jest tyle bardziej utalentowanych blogerek ode mnie! Dziękuje Wam wszystkim, powtórze się, jesteście niesamowici!