środa, 30 grudnia 2015

Imagine 58 Harry #zamówienie

Zamówienie dla Weroniki Ścibor, nie jestem pewna czy o to Ci chodziło, ale mam nadzieję, że mimo wszystko będziesz zadowolona :D Wszystkim życzę miłego czytania i udanego Sylwestra, bo nwm czy dam radę coś wstawić jeszcze jutro XD KC <3

____________________________________________________________________________

Nie mogłam zasnąć. Powinnam się już przyzwyczaić do nowego miejsca, ale wciąż nie potrafiłam się do końca zaaklimatyzować. Nie czułam się z tym zbyt dobrze. Zwykle nie miałam z tym problemów, czułam się dobrze praktycznie w każdym towarzystwie i potrafiłam się dopasować. Teraz jednak nie była to kwestia pójścia gdzieś z zupełnie nieznaną grupą znajomych, z których znałam jedną osobę albo poradzenie sobie w dorywczej pracy z obcymi ludźmi o zupełnie różnych osobowościach i poglądach. Tym razem wylądowałam po drugiej stronie kraju, w miejscu, którego nie dało się poznać w 3 tygodnie, wśród ludzi, którzy mieli inną mentalność i średnio aprobowali mój charakter. Przeprowadzki były do niczego.
Nagle usłyszałam dziwny dźwięk, jakby ktoś pukał w moje okno. Cała zdrętwiałam. Mój pokój mieścił się na 1 piętrze, a na zewnątrz rosło duże drzewo, po którym z łatwością mógłby się wspiąć jakiś złodziej albo psychopata. Wzięłam głęboki wdech. Histeryzuje. To pewnie tylko jakiś ptak. Jednak dźwięk powtórzył się jeszcze kilka razy. Podeszłam do okna z sercem, które zdawało się być bliskie rozbicia się o żebra. Odsunęłam powoli starą, pachnącą lawendowym płynem firankę i zerknęłam przez szybę, próbując dostrzec cokolwiek w ciemności. Jakaś postać stała na dole, grzebiąc w ziemi. Otworzyłam okno z wściekłością patrząc na intruza.
- Ty! - zawołałam ostrzegawczo. Postać podniosła się gwałtownie i przyłożyła palec do ust w panice. Zmarszczyłam brwi. Po chwili rozpoznałam w niej dziewczynę, która trzymała się mnie odkąd tylko pojawiłam się w nowej szkole, wychwalając pod niebiosa fakt, że w końcu pojawił się ktoś normalny. - Anika?
- Ciszej - powiedziała przyciszonym tonem.
- Co ty tu robisz? Jest po północy...
- Narzekałaś, że to miasto jest jak kurort dla emerytów. Chcę ci pokazać tą lepszą stronę - zachichotała. Spojrzałam na nią jakby urwała się z psychiatryka. - Nie patrz tak na mnie tylko wciskaj portki na tyłek i chodź zanim twoja babcia się obudzi.
- Jesteś chora.
- Tylko troszkę. To twoja ostatnia szansa, ubieraj się albo to miasto na zawsze pozostanie dla ciebie zupą z flaczków. - Złapałam się za czoło po jej słowach. Ona była nienormalna.
- O czym ty do cholery…
- Boże to przenośnia, pośpiesz się!
Schowałam się z powrotem do pokoju i stanęłam w bezruchu, nasłuchując czy babcia się obudziła. Jednak dom milczał. Jedynym dźwiękiem był mój przyspieszony oddech. Czy ja naprawdę zamierzam… Ugh, nieważne. Robiłam gorsze rzeczy. Rzuciłam się w poszukiwaniu spodni i ubrałam je szybko, rozglądając się za czymś wierzchnim. Padło na szarą, grubą bluzę, którą miałam rano w szkole. Wyjęłam z szafy swoje nowe reeboki, bo inne buty trzymałam w szafce na dole i nie miałam większego wyboru. Wzięłam telefon i trochę pieniędzy do kieszeni w typowym dla siebie odruchu. Wróciłam do okna. Anika bez słowa wskazała ręką drzewo. Co za cholerna istota. Przerzuciłam nogi przez parapet i próbowałam sięgnąć do najbliżej grubej gałęzi, ale była za daleko. Jeśli umrę to będzie to chyba najgłupsza śmierć jaką mogę sobie wyobrazić.
- Niech cię szlag - burknęłam.
Trzymając się czego się dało, stanęłam na parapecie i wychyliłam się w końcu sięgając do gałęzi. Wzięłam głęboki wdech i puściłam się framugi, żeby drugą ręką złapać inną gałąź i wiedząc, że i tak już za późno, skoczyłam. Zsunęłam się kawałek zanim owinęłam ręce wokół pnia, a nogi zatrzymałam na wystających częściach, które musiały być ściętymi gałęziami. Uśmiechnęłam się do siebie. Znowu poczułam, że żyję. Jak przed wprowadzeniem się do najnudniejszej części kraju. Powoli zeszłam kawałek, aż mogłam swobodnie skoczyć na ziemię. Wyjęłam gałązkę z włosów i spojrzałam wyczekująco na dziewczynę przed sobą.
- Zadowolona jesteś z siebie? - spytała krzyżując ręce pod biustem.
- Bardzo - zakpiłam.
- No to świetnie. Idziemy.
Po drodze próbowałam wyciągnąć z niej gdzie idziemy i co tak właściwie zamierzamy robić, ale to był jedyny temat, na który milczała. Poza tym nie zamykała ust cały czas o czymś opowiadając. Wsadziłam dłonie w kieszenie bluzy, kryjąc swój uśmiech za włosami. Przypominała kilku moich starych przyjaciół. Ale nie zamierzałam się rozklejać z tęsknoty za nimi. Byłam twarda i nie widziałam sensu w płakaniu za czymś co było kiedyś. To nie sprawi, że wszystko wróci. Teraz byłam tu i musiałam kształtować swoją przyszłość z tą gadatliwą i osobliwą dziewczyną, która miała jakieś podejrzane plany i najwyraźniej postanowiła trzymać mnie w niepewności do samego końca.
Po 20 minutach kiedy zaczynałam mieć już dosyć i zaczęłam podejrzewać, że to miał być tylko zwykły spacer, coś zaczęło się dziać. Z daleka usłyszałam śmiech i wiele podniesionych głosów na raz. Anika przyspieszyła, a ja za nią tym razem nawet o nic nie pytając. Byłyśmy w jakiejś nieciekawej okolicy, same stare magazyny i pustostany. Nie był to dla mnie ani nowy ani jakoś przesadnie straszny widok. Bywałam w takich miejscach i wiedziałam, że na ogół tylko wyglądały tak ponuro i niebezpiecznie. W gruncie rzeczy w taką zwykłą noc były opuszczone i w grupie przyjaciół, nie miało prawa się nic stać. Dźwięki były coraz głośniejsze i powoli mimo niewiedzy zaczęłam odczuwać podekscytowanie. W końcu wyszłyśmy zza rogu i naszym oczom ukazał się spory tłum ludzi mniej więcej w moim wieku i trochę starszych, ale nikt nie miał raczej więcej niż 25 lat na moje oko. W starych metalowych beczkach ludzie porobili coś na kształt ognisk, które miały oświetlać otoczenie, bo poza tym były tu może dwie stare latarnie, które mrugały żółtym światłem. Było tu sporo osób wyglądających, jakby dopiero skończyli swoją odsiadkę w więzieniu, ale starałam się nie utrzymywać z nimi kontakt wzrokowego. Anika wzięła mnie za rękę i przepchała się przez największe zbiorowisko, aż na sam początek, odkrywając w końcu nasz cel. Nielegalne wyścigi. Uśmiechnęłam się szeroko i rozejrzałam w poszukiwani kierowców dwóch niesamowitych samochodów czekających tylko aż ktoś do nich wsiądzie. Teraz dostrzegłam sens w rozmieszczeniu tłumu. Po dwóch stronach ulicy stały gromady ludzi ciągnące się przez dobre 100 metrów.
- Podziękujesz mi potem - powiedziała Anika klepiąc mnie po ramieniu z poważną miną. W końcu nie wytrzymała i roześmiała się serdecznie.
Nawoływania ludzi wzmogły się kiedy dwóch chłopaków wyszło z tłumu. Oboje nosili czarne skórzane kurtki, jednak podczas, gdy jeden z nich miał typową urodę bad boya, drugi… Wydawał się kompletnie inny. Bardziej nieprzewidywalny. Miał długie wijące się wokół niego włosy, kończące się przy ramionach, a każdy odkryty fragment skóry, taki jak nadgarstki i klatka wyłaniająca się zza rozpiętych guzików czarnej koszuli, pokryty był tatuażami. Jego twarz wyrażała pełne skupienie. Był przystojny, ale to jego oczy przykuwały największą uwagę. Kiedy rozejrzał się po tłumie dostrzegłam w nim coś jeszcze. Niesamowitą pewność siebie. Miałam wrażenie, że zatrzymał swoje jasne tęczówki na nieco dłużej w okolicy gdzie stałam, ale nie mogłam mieć pewności. Byłam w niego tak wpatrzona, że mogłam to sobie wymyślić. Wszyscy skandowali jedno nazwisko.
- Który z nich to Styles? - spytałam Aniki.
- Ten w długich włosach. Nigdy nie przegrywa.
- Pewnie ma po prostu szczęście - prychnęłam.
- Zwariowałaś? Jest niepokonany od 2 lat, to nie jest szczęście - powiedziała patrząc na mnie jakbym była z innej planety.
Kierowcy wsiedli do samochodów i zaczęło się odliczanie. Udzieliły mi się emocje i krzyczałam razem z resztą. Oboje ruszyli z piskiem opon i hukiem, który rozbrzmiał w moich uszach. Oddalili się z prędkością, która sprawiła, że poczułam jak adrenalina wybucha w moim ciele, mimo że to nie ja prowadziłam jedną z tych machin.
- Ile ma być okrążeń? - Próbowałam przekrzyczeć tłum.
- Zwykle są 3 - wrzasnęła Anika.
Kiedy po jakimś czasie z daleka wyłonił się czarny punkt, nietrudno było się domyśleć kto to, po krzykach tłumu. Styles. Chociaż wciąż nie wierzyłam, że to kwestia tego niesamowitego talentu. Pewnie miał dobrze przerobiony wóz i tyle. Minął nas jeden, a kilka sekund po nim drugi. Nie zdążyłam dostrzec kierowców. Przy drugim okrążeniu nieoczekiwanie to szablonowy bad boy prowadził. Kiedy pod koniec trzeciego okrążenia to znowu on wyłonił się jako pierwszy, uśmiechnęłam się triumfalnie. Wtedy jednak Styles pojawił się jakby znikąd i w ostatniej chwili wyprzedził go, wywołując szał wśród tłumu. Zatrzymał się tuż przy nas i wysiadł z krzywym uśmieszkiem na ustach. Skrzywiłam się co przykuło jego uwagę.
- Hej, źle postawiłaś?! - zawołał ze śmiechem. Tłum wysunął mnie nieco do przodu.
- Nie, po prostu podziwiam - prychnęłam. - Musi być fajnie mieć takie szczęście. - Mój głos aż ociekał sarkazmem. Chłopak zwilżył kącik ust językiem.
- Nazywasz to szczęściem?
- A czym innym? - zakpiłam.
- Hmm no nie wiem na przykład niespotykanym talentem? - zaśmiał się, a tłum zaczął skandować jego nazwisko kolejny raz. Dopiero teraz zauważyłam, że tłum wypychał mnie coraz bardziej aż w końcu znalazłam się praktycznie 2 metry przed Stylesem. Nikt nawet nie zauważył jak mocno wkurzony bad boy kłóci się o coś z paroma ludźmi.
- Chyba masz poważne problemy z samooceną… Może próbujesz wyścigami i ładnym autkiem nadrobić brak w innych miejscach? - Uśmiechnęłam się do niego słodko. Podniósł w zaskoczeniu brwi, że odważyłam się coś takiego powiedzieć, a tłum zabuczał. Skrzyżowałam ręce pod biustem i spojrzałam na niego wyczekująco. Myślałam, że będzie bardziej wyszczekany. - Pewnie to twoje autko pomogło ci wygrać. - Wygięłam usta w podkówkę. Chłopak odchrząknął i parsknął śmiechem.
- To może ty spróbujesz tego… szczęścia? - Uniósł brew.
- Co? - Zachichotał widząc moją reakcję.
- Przejedź się ze mną. Mój przyjaciel, który właśnie bezskutecznie próbuje wymusić dogrywkę, z chęcią się z nami pościga - zachichotał. Tamten chyba usłyszał, że o nim rozmawiamy, bo odwrócił się zainteresowany. - Chyba, że się cykasz?
- Proszę cię, raczej ty o to, że udowodnię, że mam rację.
- Okej… jeśli wygrasz wyścig to znaczy, że jestem zwykłym szczęściarzem z dobrym sprzętem… - Spojrzał na mnie znacząco nawiązując do tego co zasugerowałam mu wcześniej. - A jeśli przegrasz… Będziesz musiała wyczyścić moje jak to nazwałaś ‘autko’.
- Nie sądzisz, że to trochę nie fair?
- A kto powiedział, że gram fair słonko?
- Na litość boską wracaj tu - krzyknęła Anika. Odwróciłam się i rzuciłam jej krótkie spojrzenie.  Uśmiechnęłam się krzywo prosto w stronę Stylesa. Właściwie to bawiłam się cudownie. I nie zamierzałam zmarnować takiej okazji. Zbliżyłam się do chłopaka tak bardzo, że ledwo mogłam wyciągnąć w jego kierunku dłoń.
- Przyjmuję zakład.
- Na to liczyłem - szepnął podając mi swoją rękę. Miał ciepłą i szorstką dłoń, w której moja zupełnie zginęła.
Wsiadłam pewnie do jego samochodu od strony kierowcy, a po chwili Styles pojawił się tuż obok. Wewnątrz było mnóstwo dziwnych wskaźników, które widziałam pierwszy raz w życiu. Ale byłam dobrym kierowcą i nie raz zdarzało mi się urządzać pseudo zawody na autostradzie ze swoimi nienormalnymi przyjaciółmi na niepłatnych odcinkach. Między innymi przez takie rzeczy rodzice posłali mnie tutaj, licząc na to, że zmądrzeje. Przygryzłam wargę. Chyba średnio mi idzie.
Chłopak przez 5 minut tłumaczył mi na szybko jak wszystko funkcjonuje, obiecując, że jak spanikuje, mogę zawsze zahamować, bo samochód sobie z tym poradzi nawet przy zawrotnych prędkościach, tylko mogę mu trochę zjechać hamulce. Nie wydawał się tym zbytnio przejmować. Otworzył okno, żeby pokazać kciuka w górę, że jesteśmy gotowi. Poczułam zastrzyk adrenaliny, taki prawdziwy jakiego nie miałam od dawna.
- Trasa jest prosta, podążaj za moimi instrukcjami. Jest jedno okrążenie, bo to dogrywka. Może przyjedziesz 5 minut po Louisie - zakpił. Cóż, przynamniej w końcu bad boy dostał imię.
Między samochody wyszła dziewczyna z flagą, którą widziałam już wcześniej. Odliczanie się zaczęło, a ja uśmiechnęłam się, skupiając się całkowicie na tym by ‘poczuć’ samochód. Ruszyłam z piskiem opon jak tylko flaga poszła w dół. Nie skupiałam się zupełnie na tym gdzie w tym momencie jest mój przeciwnik. Całkowicie wczułam się machinę i uważnie słuchałam tego co mówi do mnie Styles. Czułam jak prędkość przyprawia moje serce o stan bliski palpitacji, ale ignorowałam wszelkie reakcję. Nie sądziłam, że to może być takie… Cholernie dobre uczucie. Na zakręcie omal nie wrąbałam prosto w jakiś budynek, ale zostawiając za sobą kłęby dymu i zapewne czarne ślady na asfalcie udało mi się skręcić. Chłopak krzyczał rozkazując mi co mam robić, a ja chowając swoje ego, robiłam wszystko co kazał. Z daleka dostrzegłam w końcu tłum. Dopiero kiedy nie zobaczyłam na samym końcu samochodu Louisa, pozwoliłam sobie spojrzeć w lusterka. Był tam! Za mną! Wyszczerzyłam się i zajechałam mu drogę, żeby upewnić się, że mnie nie prześcignie. Gdziekolwiek się nie ruszał, ja podążałam w tym samym kierunku, w końcu przejeżdżając przez umowny koniec trasy. Zatrzymałam się z piskiem opon, robiąc dokładnie to co chłopak obok mnie nazwał zjechaniem hamulców. Słyszałam jak tłum krzyczy, chyba jeszcze głośniej niż za pierwszym razem. Spojrzałam na Stylesa, a ten wpatrywał się we mnie z niekrytym podziwem, a jednocześnie głębokim szokiem wypisanym na przystojnych rysach.
- Chyba wygrałam - powiedziałam uśmiechając się uroczo i wychodząc z samochodu.
Jakimś cudem znalazłam się w górze kiedy tłum mnie uniósł, skandując moje imię. Znalazłam wzrokiem Anikę, która musiała być tego sprawcą. Patrzyła na mnie zszokowana i cholernie szczęśliwa.
- Jesteś nienormalna!!!
- Też cię kocham - krzyknęła w odpowiedzi.
W końcu znalazłam się na ziemi kiedy Styles kiwnął palcem i postawili mnie na ziemi. Spojrzałam na niego wyzywająco.
- Chyba jesteś tylko szczęściarzem - powiedziałam z udawanym smutkiem.
- Nie. Jestem Harry - Uśmiechnął się. - I właśnie doprowadziłaś Louisa do depresji. - Spojrzałam we  wskazanym kierunku gdzie bad boy walił stopą w jedną z metalowych beczek, która przestała się palić. Zachichotałam. - Myślę, że z wielką chęcią nauczyłbym cię jeszcze paru rzeczy, żebyś kiedyś mogła wziąć udział w prawdziwym wyścigu. Przeciwko mnie. Wtedy zobaczymy kto jest szczęściarzem.
- To wyzwanie? - spytałam unosząc brew. Zbliżył się do mnie i chwycił moją brodę palcami.
- Przyjmujesz je?
- Z chęcią skopię ci tyłek.
Schylił się i myślałam, że chce mi coś szepnąć na ucho, ale zamiast tego przygryzł je lekko powodując, że moje nogi nagle stały się jak z waty. Wciągnęłam gwałtownie powietrze.
- Przyjdź tu jutro o tej samej porze. Poćwiczyłbym nie tylko to. - Spojrzał mi prosto w oczy, a ja miałam wrażenie, że nie mogę się uwolnić. Dawno nie czułam się tak... żywa.
- W twoich snach - prychnęłam mimo wszystko omal się nie rumieniąc.
- Dzisiejszych na pewno.
Pocałował mnie lekko w usta zanim zdążyłam zareagować po czym mrugnął do mnie i wsiadł do swojego samochodu odjeżdżając wśród krzyków tłumu. Wypuściłam powietrze z płuc, które trzymałam tam chyba przez wieczność. Jednak nie takie złe to miasto. 

17 komentarzy:

  1. Fajne opowiadanie,ale miałam nadzieję na rozdział. :( Od 6 rano siedzę i czekam przed kompem na rozdział XXI. Błagam , dodaj go szybko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne opowiadanie będzie 2 część czy nie ?? :)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :* ♥ ~Asia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział boski jak zawsze i mam nadzieje ze będzie 2 częś bo zapowiada się ciekawie ;*Wszyskim czytelnikom i oczywiście cudownej autorce życzę dużo szczęścia i zdrówka w nowym roku 2016!!!
    P.S-Czekam na XXI rozdział o Harrym

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałego roku 2016! Aby wena twórcza nie opuszczała cię ani na chwilę! :D :* <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezuuuu *.* tego musi być druga część bo jak nie to się załamie;-;

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe ! Bardzo Ci dziękuję mam nadzieje ze będzie jeszcze 2 czesc ! Jak mogłaś się bać ze nie o to mi chodziło hahah mam nadzieje ze jeśli będzie jednak 2 czesc to bohaterka nie straci z charakteru <3 genialne

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś zarabista dziewczyno !!! Mam nadzieje ze będzie tego przynajmniej jeszcze 2 części
    Ps czekam na XXI z Harrym jak wszyscy chyba haha

    OdpowiedzUsuń
  9. Błagam, dodaj dzisiaj rozdział! Ja codziennie przesiaduję do 1:30 i czekam na rozdział XXI. Błagam nie katuj mnie już czekaniem!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Super mam nadzieje ze będzie kolejna część ����

    OdpowiedzUsuń
  12. Ej plisss zrób z tego patrowca prosze, błagam wręcz. Jestes cudowna i piszesz zajebiste imaginy xD przeczytałam wszystkie :) Życze ci weny.

    OdpowiedzUsuń
  13. Będzie coś jeszcze dodane może 2 cześć tego ?

    OdpowiedzUsuń