Nie mogłaś
się powstrzymać i gdy Liam w samych dżinsach poszedł po wasze bagaże do
samochodu, obserwowałaś go przez okno. Oparłaś czoło o szybę, z uwagą śledząc
każdy ruch mięśni na jego plecach, barkach i rękach. To niedorzeczne. Bycie aż
tak przystojnym powinno być zabronione. Schowałaś się za ścianą, gdy mężczyzna
spojrzał w górę jakby wyczuwając, że na niego patrzysz. Oparłaś głowę o ścianę
i zamknęłaś oczy. Dlaczego to wszystko było takie trudne? W dodatku na samą
myśl o Joshu i Twojej siostrze przysięgających sobie przed Bogiem miłość do
grobowej deski czułaś mdłości i panikę. Nie byłaś na to wszystko kompletnie
przygotowana. Na to by ostatecznie pogrzebać żywcem swoje uczucie do Josha. Nie
mogłaś nawet myśleć o wybaczeniu siostrze, a wiedziałaś, że pod presją rodziny
będziesz musiała chociaż udawać idealną starszą siostrę. Tak jakby ta zaledwie
kilka lat młodsza od Ciebie dziewczyna nie zniszczyła wszystkich Twoich marzeń.
Usłyszałaś, że na dole zrobiło się zamieszanie więc domyśliłaś się, że Liam jest
już w środku. Otworzyłaś drzwi i wyszłaś z pokoju. Zbliżyłaś się troche do
barierki przy schodach i wytężyłaś słuch, żeby usłyszeć jak najwięcej.
- ...nawet gdybyś był pierdolonym królem Wielkiej Brytanii! - warknął Liam. Zamarłaś.
- Nie proszę Cie o niewiadomo jakie cuda. Po prostu pogadaj z nią, żeby przestała mnie aż tak nienawidzić - usłyszałaś błagalny ton Josha. Miałaś wrażenie, że zaraz nogi się pod Tobą ugną. Rozmawiali o Tobie.
- Osobiście uważam, że ktoś taki jak Ty zasługuje na coś gorszego niż nienawiść. I dobrze Ci radzę, spróbuj zbliżyć się do niej na odległość mniejszą niż 2 metry, a osobiście skręce Ci kark.
Usłyszałaś kroki na schodach i szybko pobiegłaś z powrotem do pokoju, oddychając szybko po tym co usłyszałaś. Oczywiście musiałaś źle się ustawić i rąbnęłaś biodrem w drzwi. Syknęłaś czując ostry, przeszywający ból w tym miejscu. W Twoich oczach natychmiast pojawiły się łzy, a drżąca dłoń powędrowała do tego miejsca. Kroki na schodach przyśpieszyły.
- (t.i.)?
Obróciłaś się i spojrzałaś na Liama stojącego na szczycie schodów. Jego wzrok uważnie przeanalizował Twoją sylwetkę zatrzymując się dłużej na Twoim biodrze i zaszklonych oczach. Mężczyzna opuścił walizki na ziemię i szybko do Ciebie podszedł, pokonując odległość między wami w zaledwie kilku krokach.
- Co się stało? - spytał kciukiem ścierając ciecz z Twojego policzka.
- Nic. Uderzyłam się. - Odwróciłaś wzrok.
- Podsłuchiwałaś? - spytał pochylając się lekko.
- Przypadkiem - mruknęłaś niepewnie. Widziałaś w jego oczach, że nie dał się nabrać.
- Bardzo Cie boli?
- Co?
- Biodro. Pytam o biodro - sprostował przyglądając Ci się z troską. Dlaczego on musi być taki dobry? Gdyby był skończonym chamem to wszystko byłoby łatwiejsze.
- Boli, ale przeżyje. - Wzruszyłaś ramionami.
- Przynieść Ci zimny okład? - zapytał głaszcząc Cie po policzku.
- Nie mamy na to czasu. Za pół godziny musimy jechać do kościoła - wydukałaś.
Liam wydawał się nie być zadowolonym, ale przystał na to co powiedziałaś i wrócić się po walizki. Wzięłaś swoją do łazienki i po szybkim prysznicu przebrałaś się w kremową sukienkę z wcięciem w talii i dekoltem w kształcie serca. Dotknęłaś kilkuwarstwowego materiału luźno spływającego przed Twoje kolana, zachwycając się jego jedwabistą fakturą. W robieniu sobie makijażu byłaś już mistrzem i po 10 minutach wyglądałaś tak pięknie jak jeszcze nigdy. Włosy nie były w najlepszym stanie po wczorajszej podróży, więc zaplotłaś je w luźnego kłosa i przerzuciłaś na lewe ramię. Użyłaś swoich niezmiennych od kilku lat perfum o delikatnej kwiatowej woni i wyszłaś z łazienki niosąc w dłoni wysokie, kremowe szpilki. Liam stał tyłem do Ciebie i najwyraźniej męczył się z zawiązaniem krawatu. Uśmiechnęłaś się lekko, położyłaś buty na łóżku i podeszłaś do niego bezgłośnie. Dotknęłaś jego pleców okrytych czarną marynarką, a ten natychmiast się odwrócił. Spojrzał na Twoją twarz, dekolt wyeksponowany przez sukienkę i dalej błądził wzrokiem aż do Twoich odkrytych nóg, a potem z powrotem do góry kończąc na Twoich oczach. Miałaś dziwne wrażenie, że przestał oddychać. Mijały sekundy, a on wciąż milczał jak zaklęty. Sięgnęłaś do jego krawatu i zaczęłaś powtarzać wyuczone czynności, całą uwagę skupiając na sztywnym materiale. Po skończeniu poprawiłaś mu jeszcze kołnierzyk śnieżnobiałej koszuli i dopiero wtedy odważyłaś się znowu spojrzeć mu w oczy. Liam westchnął patrząc na Ciebie z góry błyszczącymi brązowymi oczami.
- Czemu nic nie mówisz? - spytałaś cicho.
- Bo mnie zatkało - odparł unosząc kącik ust ku górze.
- Że potrafię zawiązać krawat? - zaśmiałaś się delikatnie.
- Tego mógłbym się akurat po Tobie spodziewać. Miałem na myśli to, że... Wyglądasz... Cholera. Nawet się wysłowić nie potrafię - burknął. - Jak tam biodro? - Zmienił temat.
- Przeżyję - skrzywiłaś się. Liam wziął głęboki wdech. Wydawał się być dziwnie zestresowany. - Wszystko w porządku?
- Co? A tak. W jak najlepszym...
Zmarszczyłaś brwi nie do końca mu wierząc, ale ponieważ mieliście mało czasu nie drążyłaś tematu. Ubrałaś szpilki i pozwoliłaś wziąć się Liamowi za rękę przeklinając w myślach fakt, że wciąż był od Ciebie o wiele wyższy. Jego onieśmielająca aura pochodziła w 30% z jego wzrostu, a w 70% z jego osobowości. W jednej sekundzie poczułaś się jak w biurze. Nieważne, że to Ty byłaś szefową, a Liam jedynie kierownikiem ochrony podlegającym Tobie. I tak to on rozdawał karty. Ty mogłaś tylko to zaakceptować i liczyć na to, że nie stracisz za wiele w tej grze.
- ...nawet gdybyś był pierdolonym królem Wielkiej Brytanii! - warknął Liam. Zamarłaś.
- Nie proszę Cie o niewiadomo jakie cuda. Po prostu pogadaj z nią, żeby przestała mnie aż tak nienawidzić - usłyszałaś błagalny ton Josha. Miałaś wrażenie, że zaraz nogi się pod Tobą ugną. Rozmawiali o Tobie.
- Osobiście uważam, że ktoś taki jak Ty zasługuje na coś gorszego niż nienawiść. I dobrze Ci radzę, spróbuj zbliżyć się do niej na odległość mniejszą niż 2 metry, a osobiście skręce Ci kark.
Usłyszałaś kroki na schodach i szybko pobiegłaś z powrotem do pokoju, oddychając szybko po tym co usłyszałaś. Oczywiście musiałaś źle się ustawić i rąbnęłaś biodrem w drzwi. Syknęłaś czując ostry, przeszywający ból w tym miejscu. W Twoich oczach natychmiast pojawiły się łzy, a drżąca dłoń powędrowała do tego miejsca. Kroki na schodach przyśpieszyły.
- (t.i.)?
Obróciłaś się i spojrzałaś na Liama stojącego na szczycie schodów. Jego wzrok uważnie przeanalizował Twoją sylwetkę zatrzymując się dłużej na Twoim biodrze i zaszklonych oczach. Mężczyzna opuścił walizki na ziemię i szybko do Ciebie podszedł, pokonując odległość między wami w zaledwie kilku krokach.
- Co się stało? - spytał kciukiem ścierając ciecz z Twojego policzka.
- Nic. Uderzyłam się. - Odwróciłaś wzrok.
- Podsłuchiwałaś? - spytał pochylając się lekko.
- Przypadkiem - mruknęłaś niepewnie. Widziałaś w jego oczach, że nie dał się nabrać.
- Bardzo Cie boli?
- Co?
- Biodro. Pytam o biodro - sprostował przyglądając Ci się z troską. Dlaczego on musi być taki dobry? Gdyby był skończonym chamem to wszystko byłoby łatwiejsze.
- Boli, ale przeżyje. - Wzruszyłaś ramionami.
- Przynieść Ci zimny okład? - zapytał głaszcząc Cie po policzku.
- Nie mamy na to czasu. Za pół godziny musimy jechać do kościoła - wydukałaś.
Liam wydawał się nie być zadowolonym, ale przystał na to co powiedziałaś i wrócić się po walizki. Wzięłaś swoją do łazienki i po szybkim prysznicu przebrałaś się w kremową sukienkę z wcięciem w talii i dekoltem w kształcie serca. Dotknęłaś kilkuwarstwowego materiału luźno spływającego przed Twoje kolana, zachwycając się jego jedwabistą fakturą. W robieniu sobie makijażu byłaś już mistrzem i po 10 minutach wyglądałaś tak pięknie jak jeszcze nigdy. Włosy nie były w najlepszym stanie po wczorajszej podróży, więc zaplotłaś je w luźnego kłosa i przerzuciłaś na lewe ramię. Użyłaś swoich niezmiennych od kilku lat perfum o delikatnej kwiatowej woni i wyszłaś z łazienki niosąc w dłoni wysokie, kremowe szpilki. Liam stał tyłem do Ciebie i najwyraźniej męczył się z zawiązaniem krawatu. Uśmiechnęłaś się lekko, położyłaś buty na łóżku i podeszłaś do niego bezgłośnie. Dotknęłaś jego pleców okrytych czarną marynarką, a ten natychmiast się odwrócił. Spojrzał na Twoją twarz, dekolt wyeksponowany przez sukienkę i dalej błądził wzrokiem aż do Twoich odkrytych nóg, a potem z powrotem do góry kończąc na Twoich oczach. Miałaś dziwne wrażenie, że przestał oddychać. Mijały sekundy, a on wciąż milczał jak zaklęty. Sięgnęłaś do jego krawatu i zaczęłaś powtarzać wyuczone czynności, całą uwagę skupiając na sztywnym materiale. Po skończeniu poprawiłaś mu jeszcze kołnierzyk śnieżnobiałej koszuli i dopiero wtedy odważyłaś się znowu spojrzeć mu w oczy. Liam westchnął patrząc na Ciebie z góry błyszczącymi brązowymi oczami.
- Czemu nic nie mówisz? - spytałaś cicho.
- Bo mnie zatkało - odparł unosząc kącik ust ku górze.
- Że potrafię zawiązać krawat? - zaśmiałaś się delikatnie.
- Tego mógłbym się akurat po Tobie spodziewać. Miałem na myśli to, że... Wyglądasz... Cholera. Nawet się wysłowić nie potrafię - burknął. - Jak tam biodro? - Zmienił temat.
- Przeżyję - skrzywiłaś się. Liam wziął głęboki wdech. Wydawał się być dziwnie zestresowany. - Wszystko w porządku?
- Co? A tak. W jak najlepszym...
Zmarszczyłaś brwi nie do końca mu wierząc, ale ponieważ mieliście mało czasu nie drążyłaś tematu. Ubrałaś szpilki i pozwoliłaś wziąć się Liamowi za rękę przeklinając w myślach fakt, że wciąż był od Ciebie o wiele wyższy. Jego onieśmielająca aura pochodziła w 30% z jego wzrostu, a w 70% z jego osobowości. W jednej sekundzie poczułaś się jak w biurze. Nieważne, że to Ty byłaś szefową, a Liam jedynie kierownikiem ochrony podlegającym Tobie. I tak to on rozdawał karty. Ty mogłaś tylko to zaakceptować i liczyć na to, że nie stracisz za wiele w tej grze.
***
- Co Ty
robisz? - spytał Liam, gdy otwierałaś drzwi do swojego samochodu od strony
kierowcy. Zmarszczyłaś brwi.
- Wsiadam do auta? - Spojrzałaś na niego nieco skołowana.
- Nie sądzisz, że to średnio dobry pomysł w tych butach? - Widziałaś jak ostatkami sił próbuje powstrzymać się od śmiechu. Spojrzałaś na swoje stopy i przeklęłaś pod nosem.
- Nie zabij nas - powiedziałaś znacząco, rzucając mu kluczyki. Liam mrugnął do Ciebie z uśmieszkiem nie wróżącym nic dobrego.
- Tak jak Ty w drodze tutaj? - spytał niewinnie. Zmierzyłaś go wzrokiem mordercy.
- Ani mi się waż tego wypominać, bo to była Twoja wina - burknęłaś podchodząc do niego, żeby wsiąść od strony pasażera. Liam zaśmiał się pod nosem i otworzył Ci drzwi. Wsiadłaś do środka, a Liam niemalże kucnął, żeby zapiąć Ci pasy. Gapiłaś się na niego jak na idiotę.
- Co?
- Dobrze się czujesz?
- Ja? Czuje się świetnie.
Cmoknął Cie szybko w czoło, a już po chwili siedział obok Ciebie i odpalał silnik. Na jego ustach igrał zadowolony uśmieszek, którego przyczyny nie znałaś. Mężczyzna odpalił silnik i już po chwili mknęliście drogą. Z niechęcią przyznałaś w myślach, że Liam był świetnym kierowcą. A w czym on nie jest dobry?, pomyślałaś zgryźliwie. Dzięki Twoim wskazówkom już po kilku minutach znaleźliście się przed kościołem. Wysiadłaś z samochodu i rozejrzałaś się dookoła. Wszędzie było mnóstwo ludzi, cała Twoja rodzina, znajomi i inni, którzy musieli być rodziną Josha. Zacisnęłaś dłonie w pięści, gdy dostrzegłaś jego matkę. Nawet ona niegdyś uważała, że Ty i Josh do siebie nie pasujecie. Poczułaś silny impuls, żeby wsiąść do auta i odjechać jak najdalej stąd. Obracając się wpadłaś na Liama. Mężczyzna złapał Cie za ramiona i pochylił, żeby spojrzeć Ci w twarz.
- Wszystko okej?
- Nie, dusze się. Nie mogę tu być - wydukałaś nerwowo.
Poczułaś jak Liam przyciąga Cie do siebie i mocno obejmuję szerokimi ramionami. Wtuliłaś się w jego marynarkę i próbowałaś uspokoić oddech.
- Dasz radę. Wierzę w Ciebie - szepnął. Zacisnęłaś powieki i pozwoliłaś by wypuścił Cie z ramion. Spojrzałaś do góry w jego brązowe oczy.
- Kto by pomyślał, że poza pracą jesteś taki miły. - Uśmiechnęłaś się krzywo. Liam uniósł jedną brew.
- A na co dzień niby jaki jestem?
- Wredny. Narcystyczny. Zadufany w sobie. Zbyt pewny siebie... - wyliczałaś, a Liam zakaszlał jakby próbował zagłuszyć Twoje słowa.
- Coś mówiłaś? - spytał niewinnie.
- ...zniewieściały...
- Jaki?! - niemal krzyknął. Zaśmiałaś się głośno i wzięłaś go za ręke.
- Żartowałam Payne. Chodź, chcę mieć to już za sobą - mruknęłaś.
Liam burczał coś pod nosem, gdy wchodziliście bocznym wejściem do kościoła, ale natychmiast przestał, gdy podeszli do was Twoi dziadkowie. Mocno przytuliłaś każdego z nich i z uśmiechem przedstawiłaś im Liama, zacinając się przed słowem 'narzeczony'. Wszyscy byli nim oczarowani, a kuzynki wręcz pożerały go wzrokiem. Nie bardzo to kontrolując, zaborczo objęłaś go jedną ręką. Liam posłał Ci rozbawione spojrzenie.
- Zazdrosna?
- Ja? O co? - udałaś zdziwienie.
- Nie masz powodów.
Spuściłaś wzrok na swoje buty. Oczywiście, że nie masz. Przecież nie jesteście razem, a Liam jest gejem. Dlaczego ciągle o tym zapominasz?!
- Jesteś od nich wszystkich sto razy piękniejsza - szepnął Ci do ucha.
- Wsiadam do auta? - Spojrzałaś na niego nieco skołowana.
- Nie sądzisz, że to średnio dobry pomysł w tych butach? - Widziałaś jak ostatkami sił próbuje powstrzymać się od śmiechu. Spojrzałaś na swoje stopy i przeklęłaś pod nosem.
- Nie zabij nas - powiedziałaś znacząco, rzucając mu kluczyki. Liam mrugnął do Ciebie z uśmieszkiem nie wróżącym nic dobrego.
- Tak jak Ty w drodze tutaj? - spytał niewinnie. Zmierzyłaś go wzrokiem mordercy.
- Ani mi się waż tego wypominać, bo to była Twoja wina - burknęłaś podchodząc do niego, żeby wsiąść od strony pasażera. Liam zaśmiał się pod nosem i otworzył Ci drzwi. Wsiadłaś do środka, a Liam niemalże kucnął, żeby zapiąć Ci pasy. Gapiłaś się na niego jak na idiotę.
- Co?
- Dobrze się czujesz?
- Ja? Czuje się świetnie.
Cmoknął Cie szybko w czoło, a już po chwili siedział obok Ciebie i odpalał silnik. Na jego ustach igrał zadowolony uśmieszek, którego przyczyny nie znałaś. Mężczyzna odpalił silnik i już po chwili mknęliście drogą. Z niechęcią przyznałaś w myślach, że Liam był świetnym kierowcą. A w czym on nie jest dobry?, pomyślałaś zgryźliwie. Dzięki Twoim wskazówkom już po kilku minutach znaleźliście się przed kościołem. Wysiadłaś z samochodu i rozejrzałaś się dookoła. Wszędzie było mnóstwo ludzi, cała Twoja rodzina, znajomi i inni, którzy musieli być rodziną Josha. Zacisnęłaś dłonie w pięści, gdy dostrzegłaś jego matkę. Nawet ona niegdyś uważała, że Ty i Josh do siebie nie pasujecie. Poczułaś silny impuls, żeby wsiąść do auta i odjechać jak najdalej stąd. Obracając się wpadłaś na Liama. Mężczyzna złapał Cie za ramiona i pochylił, żeby spojrzeć Ci w twarz.
- Wszystko okej?
- Nie, dusze się. Nie mogę tu być - wydukałaś nerwowo.
Poczułaś jak Liam przyciąga Cie do siebie i mocno obejmuję szerokimi ramionami. Wtuliłaś się w jego marynarkę i próbowałaś uspokoić oddech.
- Dasz radę. Wierzę w Ciebie - szepnął. Zacisnęłaś powieki i pozwoliłaś by wypuścił Cie z ramion. Spojrzałaś do góry w jego brązowe oczy.
- Kto by pomyślał, że poza pracą jesteś taki miły. - Uśmiechnęłaś się krzywo. Liam uniósł jedną brew.
- A na co dzień niby jaki jestem?
- Wredny. Narcystyczny. Zadufany w sobie. Zbyt pewny siebie... - wyliczałaś, a Liam zakaszlał jakby próbował zagłuszyć Twoje słowa.
- Coś mówiłaś? - spytał niewinnie.
- ...zniewieściały...
- Jaki?! - niemal krzyknął. Zaśmiałaś się głośno i wzięłaś go za ręke.
- Żartowałam Payne. Chodź, chcę mieć to już za sobą - mruknęłaś.
Liam burczał coś pod nosem, gdy wchodziliście bocznym wejściem do kościoła, ale natychmiast przestał, gdy podeszli do was Twoi dziadkowie. Mocno przytuliłaś każdego z nich i z uśmiechem przedstawiłaś im Liama, zacinając się przed słowem 'narzeczony'. Wszyscy byli nim oczarowani, a kuzynki wręcz pożerały go wzrokiem. Nie bardzo to kontrolując, zaborczo objęłaś go jedną ręką. Liam posłał Ci rozbawione spojrzenie.
- Zazdrosna?
- Ja? O co? - udałaś zdziwienie.
- Nie masz powodów.
Spuściłaś wzrok na swoje buty. Oczywiście, że nie masz. Przecież nie jesteście razem, a Liam jest gejem. Dlaczego ciągle o tym zapominasz?!
- Jesteś od nich wszystkich sto razy piękniejsza - szepnął Ci do ucha.
Zakrztusiłaś
się powietrzem i spojrzałaś na niego zdziwiona. Chciałaś coś powiedzieć, ale
wtedy poczułaś czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłaś się spodziewając się
zobaczyć kolejnego członka rodziny. Twoje serce zatrzymało się na chwilę, gdy
rozpoznałaś przystojne rysy mężczyzny, który zostawił Cie trzy lata temu. Josh.
Liam natychmiast objął Cie w talii. Dziękowałaś mu za to w duchu, bo Twoje nogi
stały się zbyt słabe, by zapewnić Ci stabilność.
- Nie chcę być niemiły, ale wydaje mi się, że odległość o której rano mówiliśmy, trochę różni się od tej teraz - powiedział poważnie.
Josh spojrzał na niego i nieco się cofnął. Zmarszczyłaś brwi. Nie sądziłaś, że go to przejmie. Nagle coś do Ciebie dotarło i aż zachciało Ci się śmiać. Josh wyglądał niemal jak dziecko przy wysokim, żeby nie powiedzieć przerośniętym, Liamie. Nie mówiąc już o tym, że Liam miał posturę atlety, a Josh sprawiał przy nim wręcz wrażenie chudego. To było dziwne. Nigdy wcześniej nie widziałaś go tak...słabego.
- Chciałem tylko porozmawiać z (t.i.) - odparł patrząc błagalnie w Twoje oczy.
- My nie mamy o czym rozmawiać.
Pociągnęłaś Liama do ławek zostawiając Josha z zawiedzioną miną. Gdy tylko usiedliście poczułaś ogromną ulgę. Jeszcze chwila, a nogi by się pod Tobą ugięły. Odetchnęłaś głęboko i nieświadomie ścisnęłaś dłoń Liama.
- Widzisz? Nie było tak źle - powiedział cicho Liam. Spojrzałaś na niego z paniką.
- Liam...to był dopiero początek.
- Nie chcę być niemiły, ale wydaje mi się, że odległość o której rano mówiliśmy, trochę różni się od tej teraz - powiedział poważnie.
Josh spojrzał na niego i nieco się cofnął. Zmarszczyłaś brwi. Nie sądziłaś, że go to przejmie. Nagle coś do Ciebie dotarło i aż zachciało Ci się śmiać. Josh wyglądał niemal jak dziecko przy wysokim, żeby nie powiedzieć przerośniętym, Liamie. Nie mówiąc już o tym, że Liam miał posturę atlety, a Josh sprawiał przy nim wręcz wrażenie chudego. To było dziwne. Nigdy wcześniej nie widziałaś go tak...słabego.
- Chciałem tylko porozmawiać z (t.i.) - odparł patrząc błagalnie w Twoje oczy.
- My nie mamy o czym rozmawiać.
Pociągnęłaś Liama do ławek zostawiając Josha z zawiedzioną miną. Gdy tylko usiedliście poczułaś ogromną ulgę. Jeszcze chwila, a nogi by się pod Tobą ugięły. Odetchnęłaś głęboko i nieświadomie ścisnęłaś dłoń Liama.
- Widzisz? Nie było tak źle - powiedział cicho Liam. Spojrzałaś na niego z paniką.
- Liam...to był dopiero początek.
______________________________________________________________________
Aaaaa!! 18 tys wyświetleń i 13 komentarzy :o Zejdę na zawał, gdy dobijemy do 20 tys.! Jesteście najcudowniejszymi czytelnikami na świecie! <3 żeby się Wam odwdzięczyć ta część jest jeszcze dłuższa niż poprzednia :** Powiem Wam szczerze, że założyłam tego bloga dla siebie i nie sądziłam, że ktokolwiek będzie go czytał, a wy tak po prostu nabijacie mi prawie 15 tys. wyświetleń podczas 3 miesięcy! Chyba jestem w niebie... Kocham Was :**
Jak ja kocham Liama w tym imaginie! Znaczy ogolnie tez ale tutaj jest taki opiekunczy i slodki i goracy i.. no slow mi brakuje! ;P a ta czesc jak zwykle geniallna i czekam na nastepna! :D
OdpowiedzUsuńNIE MA MOWY! NASTEPNA CZĘŚĆ MUSI BYĆ JUTRO, BO JAK NIE TO ZABIJE :* BOZIU CUUDO!
OdpowiedzUsuńJezu chce juz następną część!
OdpowiedzUsuńOoooooooooo! :o To jest jeden z najlepszych twoich imaginów! Pisz szybciutko kolejną część bo nie będę mogła funkcjonować normalnie, nie wiedząc co będzie dalej! :D
OdpowiedzUsuń~Patu ;*
Nie nie możesz doprowadzić do zawału, bo umrzesz i kto będzie pisał te zarabiste imaginy?! NIE NIE UMIERAJ!!!
OdpowiedzUsuńA tak na na serio odjazdowy rozdZialik ^^
To twoja zasługa. Nie każdy potrafi tak dobrze pisać ! :D Dawaj kolejną część bo umrę z ciekawości haha ;* kocham . A ;*
OdpowiedzUsuńpięknie! czekam na dalszą część :)
OdpowiedzUsuńo rajciu , piękny , cudny , super !! nie mogę się doczekać kolejnej części :) <33
OdpowiedzUsuńsnckjess kocham to!
OdpowiedzUsuńkiedy planujesz dodać następną część? oby było jak najwięcej tych części, uwielbiam tę serię, Liam jest tu taki idealny aw
Już nie mogę doczekać się następnej części, świetny :) <3
OdpowiedzUsuńBoże, to jest najcudowniejsze na świecie. Jak ja bym chciała takiego Liam'a koło siebie, aww. Kurczę, martwi mnie ta sprawa z Josh'em, no weź. Dobrze, że Liam jest taki kochany. Nie mogę doczekać się kolejnej części. <3
OdpowiedzUsuńto jest mega wspaniałe . Liam jest tu taki cudowny , idealny kochany .. moge tak wymieniqc w nieskonczonosc . Twoj blog jest jednym z najlepszych nlogow jakiw czytalam (a czytałam jz naprawde duzo ) nie moge doczekac sie nexta ile bedzi czesci ?
OdpowiedzUsuńPrzewiduję, że jeszcze ze 3 ;)
Usuńzostałaś nominowana do Liebster Blog Award ;)
OdpowiedzUsuńHej dzięki za komentarz na http://whiteangel.blog.onet.pl/ . A co do imaginu SUPER
OdpowiedzUsuńŚwietne <3<3
OdpowiedzUsuń