czwartek, 26 grudnia 2013

Imagine 36 Harry



Na prośbę Ola Pisarka i A. imagine świąteczny z Haroldem ;)

            Nie wierzę, że to się właśnie stało. Spóźniłem się 5 cholernych minut na samolot. 5! Ale ze mnie kretyn! Gdybym nie wrócił się po prezent dla siostry byłbym na czas, tylko Gemma nie dostałaby swojego prezentu. Cóż, przez moją głupotę i tak nie dostanie. Usiadłem na pustej ławce, wcześniej kopiąc swoją czarną walizkę. Wplotłem palce we włosy i szarpnąłem je lekko. Debil. Teraz zamiast z rodziną, spędzę święta na lotnisku. A bilet mogłem sobie zachować jedynie na pamiątkę własnej głupoty. Zamknąłem oczy i zacząłem sobie wyobrażać po kolei reakcję mamy i reszty rodziny. Widujemy się tak rzadko, a przeze mnie nie spędzimy razem świąt. Brakowało mi jeszcze tylko teraz tego, żeby ktoś z nielicznych tu ludzi mnie rozpoznał.
            - Przepraszam...
            Za późno.
            - ...nie wie pan gdzie można skorzystać z telefonu? - usłyszałem nad sobą dziewczęcy głos.
            Podniosłem głowę i zobaczyłem dziewczynę, która nerwowo przygryzała wargę. Była tak bardzo opatulona swoim szarym szalikiem, że prawie nie widziałem jej twarzy, jedynie oczy które zdawały się wręcz błyszczeć. Nie mogłem oderwać od nich wzroku. Myślałem, że dziewczyna zaraz zacznie piszczeć albo coś, ale ona tylko patrzyła na mnie z nadzieją. Zmarszczyłem brwi.
            - Niestety nie wiem. - Zapał w jej oczach zgasł.
            - Cholera! Telefon mi się zepsuł i nie mam jak zadzwonić, żeby ktoś po mnie przyjechał, a jestem taka inteligentna, że nie mam ze sobą żadnych pieniędzy więc nie mogę wezwać taksówki, a jakby jeszcze tego było mało to w tym roku chyba będę spędzać święta sama i... I w dodatku wyżalam się niczemu winnemu nieznajomemu. Przepraszam - bąknęła i chciała odejść. Podniosłem się gwałtownie i złapałem ją za ramię.
            - Czekaj, może mogę Ci pomóc? Możesz skorzystać z mojego telefonu... - Zwariowałeś? A jak to fanka, która chce wyciągnąć Twój numer?! Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona. Jakby nie spodziewała się, że mogę chcieć jej pomóc. Nie wiem dlaczego, ale odczuwałem silną potrzebę wywołania na jej twarzy uśmiechu. - ...albo nawet mogę Cie podwieźć jak chcesz. Spóźniłem się na swój samolot i i tak nic tu po mnie.
            - Naprawdę? Dziękuję!
            Rzuciła mi się w ramiona z radością. Zaskoczony poklepałem ją niezdarnie po plecach. Odsunęła się ode mnie po chwili. Jej szalik się zsunął się jej z twarzy odkrywając najbardziej pociągające rysy jakie w życiu widziałem. Moje serce przyspieszyło na sam widok jej szczerego uśmiechu. - Przepraszam, zwykle nie jestem taka impulsywna...
            - W porządku - zaśmiałem się nieco nerwowo.
            Moje ciało zachowywało się przy niej dziwnie. Gdzieś zniknęło całe moje słynne opanowanie zastępując je mentalnością zauroczonego nastolatka. Cholera. Prawda była taka, że ja byłem zauroczonym nastolatkiem. Fascynowała mnie energia tej dziewczyny.
            - To chodź.
            Wziąłem swoją walizkę, a także torbę dziewczyny mimo jej protestów. Wydawała mi się być zbyt delikatna, żeby nosić takie ciężary. Wyszliśmy na dwór. Wszystko było całkowicie białe i zapowiadało się na śnieżycę. Pomyślałem smutno, że nie mógłbym nawet polecieć dwoma samolotami z przesiadką do Holmes Chapel, bo to tylko kwestia czasu zanim odwołają wszystkie loty z powodu pogody. Nagle dziewczyna obok mnie się poślizgnęła. Próbowałem ją przytrzymać puszczając uprzednio torby, ale skończyło się tym, że oboje wylądowaliśmy w wielkiej zaspie. Dziewczyna zamrugała pare razy powiekami i spojrzała na mnie. Była cała w śniegu, biały puch pokrywał jej włosy i ubranie. Miała czerwone rumieńce na twarzy, a jeden płatek wylądował nawet na jej rzęsach.
            - Przepraszam - bąknęła zawstydzona. Uśmiechnąłem się lekko.
            - Przynajmniej miałaś miękkie lądowanie - powiedziałem odsłaniając rządek zębów.  Dziewczyna zarumieniła się głęboko jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że w gruncie rzeczy wylądowała po prostu na mnie.
            - Przepraszam - powtórzyła próbując się podnieść. Gdy prawie już wstała, znowu się poślizgnęła i wylądowała na moim ciele. Ukryła twarz w mojej kurtce, a ja zaśmiałem się głośno. - Chyba spalę się ze wstydu...
            - Hej, w porządku, ja nie protestuję - powiedziałem rozbawiony.
            Spróbowała jeszcze raz i tym razem obyło się bez awaryjnego lądowania na mnie. Ja podniosłem się bez problemu i posłałem jej szeroki uśmiech. Rozejrzałem się w poszukiwaniu swojego samochodu, który miał tu zostać aż do mojego powrotu. Cóż tylko, że zamiast za 4 dni wróciłem po 20 minutach... Wypatrzyłem w końcu swoją czarną terenówkę i poszedłem w jej kierunku. Dziewczyna dreptała za mną co jakiś czas muskając butem zaspę i patrząc jak biały pył rozsypuje się jej po butach. W życiu nie spotkałem bardziej zagadkowej dziewczyny. Wydawała się mieć swój własny świat, wręcz czułem to jak bardzo się do siebie różnimy. Dla niej czas zdawał się płynąć wolno, podczas gdy moje życie toczyło się tak szybko, że czasami miałem ochoty wyskoczyć z tej pędzącej kolejki i po prostu gdzieś odpocząć od tej szybkości. Otworzyłem jej drzwi i pomogłem wejść do środka. Wyjechałem z lotniska na drogę. Włączyłem radio i pozwoliłem dziewczynie wybrać stację. Po chwili w samochodzie rozbrzmiała stara piosenka z lat 70', jedna z moich ulubionych. Odruchowo zacząłem po cichu wtórować wokaliście.
            - Masz niesamowity głos. Powinieneś być wokalistą albo śpiewać w jakimś zespole - powiedziała dziewczyna po krótkiej chwili.
            Spojrzałem na nią zaskoczony. Otworzyłem usta, ale szybko je zamknąłem. Ta dziewczyna naprawdę była jak z innego świata. Nie wiedziała kim jestem? Poczułem w środku dziwne uczucie. Jeśli mnie polubi będę mieć pewność, że lubi mnie za to kim jestem w środku, a nie dlatego, że jestem 'sławny'. Nienawidzę tego słowo. Nie mówi o człowieku kompletnie nic.
            - Dzięki, pomyślę o tym. - Posłałem jej asymetryczny uśmiech, a ona spuściła wzrok na swoje ręce, unosząc kąciki ust ku górze. - Gdzie mieszkasz?
            - Jakieś pół godziny drogi stąd, to małe miasteczko na zachód od stolicy, za chwilę będzie znak gdzie skręcić - odparła.
            Rzeczywiście po chwili zauważyłem tablicę z nazwą miasteczka. Dziewczyna kiwnęła głową, więc skręciłem w boczną drogę. Z każdej strony otaczały nas zaśnieżone pustki, gdzie by nie spojrzeć, wszędzie było pusto. Jakby świat kompletnie zapomniał o tym miejscu. Spojrzałem w zamyśleniu na swoją towarzyszkę.
            - Jak masz na imię? - spytałem.
            - (t.i.).
            - Ma ciekawe brzmienie, nie jest angielskie prawda?
            - Nie, jest zagraniczne. A Ty?
            - Harry. Harry Styles. - Myślałem, że teraz się wszystkiego domyśli, ale ona nawet nie drgnęła. Byłem nią coraz bardziej zafascynowany.
            Zapadła cisza. Ale to nie była jedna z tych niezręcznych pomiędzy osobami, które się jeszcze nie znają i nie wiedzą jaki temat poruszyć. To była jedna z tych intymnych cisz, które zapadają tylko między najlepszymi przyjaciółmi. To chyba coś znaczy. Dopiero po kilkunastu minutach zobaczyłem w oddali budynki. Gdy wjechałem do miasteczka poczułem się jakbym cofnął się w czasie. Stare budownictwo i mnóstwo pochyłych dróg, z którymi mój samochód na szczęście sobie poradził. Było już koło 16, więc zaczynało się powoli ściemniać. Byłem w tylu miejscach na świecie, a właśnie tutaj poczułem, że to właśnie moje miejsce. Nie w wielkich miastach, bogatych krajach, w świetle reflektorów. Właśnie tutaj. Panował tu taki spokój i niczym niezmącony porządek. Na oknach ludzie pozawieszali kolorowe lampki, które wprowadziły mnie w świąteczny nastrój. Zaparkowałem przed jednopiętrową kamieniczką jak kazała mi (t.i.). Wysiadłem z auta i pomogłem wysiąść dziewczynie.
            - Ciekawe miejsce - powiedziałem szczerze. - To ja ten... Będę już wracał do... - No gdzie? Do hotelu?
            - Żartujesz? Nikt nie spędza świąt samotnie! Chodź do mnie, możemy później pójść do sąsiadów. Oczywiście jeśli zechcesz.
            Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową. Poszedłem za nią do środka. Weszliśmy po schodach na pierwsze piętro. Gdy znalazłem się już w małym mieszkaniu (t.i.), byłem tym wszystkim jeszcze bardziej oszołomiony. Wszystko wyglądało tak przytulnie...i jakby nie z tej dekady. Rozebraliśmy z się z wierzchniej odzieży. (t.i.) zapaliła lampki na choince w salonie i poszła do kuchni.
            - Pewnie jesteś głodny - stwierdziła szperając po szafkach. Jak na zawołanie odezwał się mój brzuch. Zarumieniłem się lekko i odchrząknąłem. Dziewczyna zaśmiała się cicho. - Zrobimy ciasto.
            - Pracowałem kiedyś w piekarni. - Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie.
            Czas płynął mi wolno i przyjemnie. Cała sytuacja była absurdalna. Gotowałem z obcą dziewczyną w mieszkaniu, które wnętrzem przypominało dom moich dziadków. Mieszałem właśnie masę w misce kiedy dziewczyna sypnęła we mnie mąką.
            - O Boże przepraszam... - powiedziała ze skruchą po czym poznałem, że zrobiła to niechcący. Odłożyłem drewnianą łyżkę i spojrzałem na nią z uśmiechem. Dziewczyna odstawiła mąkę, która przewróciła się i rozsypała na stole.
            - W porządku.
            Wziąłem trochę mąki i sypnąłem jej we włosy. Dziewczyna pisnęła i po chwili w kuchni zapanowała bitwa na wszystko co było pod ręką. Byliśmy cali biali, a pokój przypominał pobojowisko. Nasz śmiech musiał być słyszany chyba przez wszystkich mieszkańców. Zacząłem ją gonić z resztą mąki w dłoniach. W końcu znalazła się w rogu pokoju i nie miała gdzie uciec. Przybliżyłem się do niej z uśmiechem na ustach.
            - Poddaje się - pisnęła, gdy wysypałem resztkę białego puchu na jej włosy. Nie do końca świadomie sięgnąłem dłonią do jej policzka. Nawet obsypana mąką była piękna. Teraz miałem wrażenie, że była bardziej realna. Wcześniej cały czas wydawało mi się, że zaraz zniknie i zostawi mnie samego.
            - Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak Ty. Boje się, że nie jesteś prawdziwa - powiedziałem cicho wpatrując się w jej oczy. Kręciło mi się w głowie na widok tych niesamowitych tęczówek. Dziewczyna zwilżyła kącik ust językiem.
            - Jestem prawdziwa - szepnęła.
            - Udowodnij.
            Dziewczyna wspięła się na palce i musnęła lekko moje wargi. Westchnąłem i przymknąłem powieki. Czułem się jak we śnie. I chciałem żeby on trwał i nigdy się nie kończył.
            - A teraz mi wierzysz?
            - A możesz to zrobić jeszcze raz? Tak dla pewności? - spytałem otwierając oczy i patrząc na nią oczarowany. Spojrzała na chwilę w bok zanim pozwoliła spotkać się naszym tęczówkom. Jej uśmiech sprawił, że moje serce zabiło szybciej.
            - Jesteś wyjątkowy Harry. Ale jeśli złamiesz mi serce... - urwała jakby bojąc się, że zdradziła za dużo. Przyciągnąłem do siebie jej drobne w porównaniu ze mną ciało i przytuliłem ją mocno. Wciągnąłem do płuc jej piękny zapach.
            - Obiecuję, że Cie nie skrzywdzę. Sprawiłaś, że te święta są najbardziej wyjątkowymi w moim życiu - powiedziałem cicho. W odpowiedzi dziewczyna wtuliła się we mnie jeszcze mocniej.

___________________________________________________________________


Jak Wam minęły święta aniołki? :) Pochwalcie się prezentami i przeżyciami, jestem bardzo ciekawa co u Was :* Dla mnie najlepszym prezentem jesteście wy (ale ze mnie podlizuch xD), wyświetlenia i komentarze :** Planuję pisać nowe opowiadanie, co nie znaczy że zaniedbam tego bloga czy 'Lost', po prostu mam pewien pomysł, a jako że nigdy nie pisałam tego typu opowiadania to bd to dla mnie swego rodzaju wyzwanie (a wyzwania uwielbiam;D), trzymajcie się kochani <3

15 komentarzy:

  1. Wow wstawiam komentarz jako pierwsza, hehe,,,bosko. Dziękuje, że wstawiłaś tego imagina, jest troche ,, nie z tego świata '', ale suprr.
    -pani Payne

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest po prostu wspaniały! Popłakałam się, jest uroczy. Najlepszy imagin jaki w życiu czytałam <3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały!!!! Awww uroczy!!! Mam nadzieję, że nowe opowiadanie będzie o Niall'u :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow ! Cudny imagin , tajemniczy a zarazem świąteczny :) czekam na partowca z Niallem <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co ci już pisać! Zawsze zaskakujesz mnie fanomenalnym zakończeniem! Kocham i dziękuje za dedyka oraz zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny <3<3<3 Mrr. Ja z chęcią przeczytam /zaczne czytać twoje nowe opowiadanie bo masz świetne pomysły :D Wspieram Cię ! A. ;*;*

    OdpowiedzUsuń
  7. <3 ! Ubóstwiam takie świąteczne imaginy. Jest naprawdę rewelacyjny <3 !

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaaajebisty! Końcówka najlepsza!
    <333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudo:*
    Polecam : http://directionerki4ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest genialne! Takie kgddjkgfkdfgskd <3 Niesamowicie wprawiłaś mnie świąteczny nastrój :* A w jednym akapicie użyłaś fragment z wypowiedzi Harry'ego w filmie "This is us", prawda? Bo brzmiało mi to tak bardzo znajomo ;D
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń