Następne
spotkanie z Niallem miałaś ustalone dopiero za dwa tygodnie. Przez cały
pierwszy tydzień chodziłaś z głową w chmurach, myśląc o błękitnych oczach
Nialla, jego uśmiechu i talencie do rozśmieszania Cie w najmniej oczekiwanym
momencie. Cały czas wmawiałaś sobie, że to jeszcze nie jest zakochanie. Po
prostu Ci się podoba, a to normalne. Prawda? Jednak w drugim tygodniu zaczął Ci
doskwierać brak Nialla. Tęskniłaś za jego pocałunkami i rozmową z nim. Miałaś wrażenie,
że chłopak rozumie Cie jak nikt inny, że nie ma pomiędzy wami żadnych barier.
Dlatego fakt, że nie mogłaś się z nim spotkać tak bardzo Ci przeszkadzał. Albo
wręcz bolał. Tęskniłaś za nim tak bardzo, że zaczęłaś zapominać o prostych
czynnościach jak wyłączenie żelazka czy lokówki. Bee pare razy Cie na tym
złapała i przysięgała, że jeżeli spalisz hotel to ona nie zamierza się do
Ciebie przyznawać. Skrzywiłaś się lekko na wspomnienie tego jak skrzyczała Cie,
że jesteś nieodpowiedzialna. Powoli zaczynała Cie denerwować, a przecież zawsze
byłyście takie zgodne! Po tym jak przyszła do Ciebie i pokłóciłyście się jak
zwykle o Twoje uczucia do Nialla stwierdziłaś, że musisz się stąd wyrwać, bo
nie wytrzymasz dłużej zamknięta w czterech ścianach. Poszłaś na spacer nie
bardzo interesując się tym gdzie dokładnie idziesz. Na dworze lekko mżyło, więc
założyłaś kaptur i schowałaś ręce w kieszenie bluzy. Praktycznie nie odrywałaś
wzroku od ziemi, a jedyny raz kiedy to zrobiłaś przepłaciłaś mini zawałem
serca, bo wydawało Ci się, że chłopak przebiegający przez ulicę to Niall. Szłaś
dalej kiedy nagle ktoś zamknął Cie w żelaznym uścisku i podniósł do góry. Pisk
wydobył się z Twojego gardła. Usłyszałaś głośny, charakterystyczny śmiech i
zamarłaś w ramionach nieznajomego. Podniosłaś głowę i napotkałaś rozbawione
spojrzenie Nialla i jego szeroki uśmiech. Uczucie, które rozlało się po całym
Twoim ciele można by porównać do wychylenia się słońca zza chmur po tygodniu
burz i ulew.
- Niall puść mnie! - pisnęłaś ze śmiechem.
Chłopak postawił Cie na ziemi i posłał Ci szeroki uśmiech. Miał na sobie nieco za dużą granatową kurtkę, w której wyglądał tak słodko, że dziwiłaś się, że nogi jeszcze się pod Tobą nie ugięły. Byłaś tak szczęśliwa, że chłopak, który przebiegał przez ulicę to jednak on, że nawet nie próbowałaś ukryć tego jak bardzo cieszysz się na jego widok.
- Co tu robisz? - spytał kładąc Ci ręke na plecach i przesuwając Cie w bok pod dosyć znikomy daszek jednego ze sklepów, bo mżawka powoli zaczynała przeradzać się w deszcz.
- Wyszłam z hotelu, bo musiałam trochę odpocząć od Bee. Przyjechała do mnie i zrobiła mi matczyny wykład. Wiem, że się o mnie troszczy, ale mam już matkę, nie potrzebuje drugiej na niebotycznie wysokich obcasach - powiedziałaś nieco zgryźliwie.
- A o co wam poszło? - spytał zapinając Ci zamek bluzy pod samą szyję. Zrobił to prawie, że nieświadomie, ale było w tym geście tyle troski, że zrobiło Ci się w środku jakoś tak cieplej.
- Jakąś głupotę - mruknęłaś. Musiałaś skłamać, bo nie chciałaś mu mówić prawdy. Bo wtedy musiałabyś powiedzieć, że to o niego się pokłóciłyście.
- Będzie dobrze, widziałem jak zgrane jesteście, na pewno się dogadacie - odparł z pocieszającym uśmiechem. Po chwili zmarszczył brwi. - Nie jest Ci zimno? Ta bluza jest taka cieniutka...
- Jest okej. Naprawdę - dodałaś widząc sceptyczny wyraz jego twarzy. Położył dłoń na Twoich ramionach z zamyśloną miną.
- Masz lekko wilgotną tą bluzę - stwierdził. - Idziemy do mnie, bo jeszcze się przeziębisz.
- Ale...
- Nie ma żadnego 'ale'. Jeszcze mnie zarazisz - powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
Przewróciłaś oczami. Ku Twojemu zdziwieniu chłopak wziął Cie za rękę. Znowu zaskoczyło Cie to jak naturalne były dla niego takie gesty. A nie było w pobliżu nikogo kto mógłby wam przecież zrobić zdjęcie. Więc zrobił to bo chciał. Nie dlatego, że musiał. Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę z tego jak zimno jest na dworze, więc kiedy Niall zaczął biec chcąc uniknąć coraz mocniej padającego deszczu, przyjęłaś to z ulgą, bo mogłaś się troche rozgrzać podczas biegu. Biegliście przez pare minut aż w końcu Niall zatrzymał się przed małą, uroczą kamienicą z czerwonej cegły. Po jednej ze ścian pięły się do góry winoroślą, które sprawiały, że to miejsce wydawało się jeszcze bardziej różnić od innych nudnych budynków. Wbiegliście po schodkach i Niall zaczął szukać czegoś po kieszeniach. W końcu wyjął z tylnej kieszeni dżinsów pęk kluczy i włożył jeden z nich do zamka. Chłopak otworzył drzwi, które przy każdym ruchu wydawały drażniący dźwięk skrzypienia. Niall przepuścił Cie do środka, więc to Ciebie jako pierwszą zauważył ogromny, czarny pies. Nie zdążyłaś nic zrobić, a pies skoczył na Ciebie i omal Cie nie przewrócił.
- Blackie!!! Złaź mi z dziewczyny no! - wydarł się Niall. Zachichotałaś, bo w tym samym momencie pies polizał Cie po twarzy. Był naprawdę ogromny skoro sięgał do Twojej twarzy stojąc na dwóch nogach. Niall zdjął jego łapy z Twoich ramion i rzucił mu na wpół rozbawione na wpół wkurzone spojrzenie. - I co ja mam z Tobą zrobić? No już nie patrz się tak na mnie.
Kucnął do psa i zaczął go głaskać za uszami. Zamknęłaś drzwi i patrzyłaś z uśmiechem jak Niall bawi się z psem. Mimo, że wyglądał bardzo groźnie to wydawał się tak spragniony pieszczot chłopaka, że to cud, że jeszcze nie wystawił jęzora na zewnątrz. Rozejrzałaś się dookoła. Okazało się, że była to nietypowa kamienica, bo nie była podzielona na mieszkania tylko stanowiła jedno kilkupiętrowe mieszkanie. W środku było nieco cieplej niż na dworze, ale i tak zaczęłaś się trząść. Niall jakby to wyczuł i natychmiast wstał. Odpiął zamek Twojej bluzy i pomógł Ci ją zdjąć. Nie potrafiłaś powstrzymać naturalnej reakcji swojego ciała i na Twoje policzki wypłynęły rumieńce. Chłopak pokręcił głową rozbawiony.
- Nie śmiej się ze mnie - mruknęłaś marudnie. To sprawiło tylko, że był jeszcze bardziej rozbawiony.
Rozebrał kurtkę i powiesił wasze ubrania na wieszaku. Zdjęliście buty, a Blackie od razu porwał białego conversa Nialla. Ten zaczął go gonić po całym domu, aż w końcu pies gdzieś się schował i chłopak wrócił z miną jakby miał się zaraz popłakać.
- To były moje ulubione conversy - odparł i pociągnął nosem. Zaśmiałaś się, a chłopak od razu się rozpogodził. - To mieszkanie mojego kuzyna. Zawsze jak jesteśmy w mieście to pozwala mi tu przesiadywać, bo jego praktycznie nigdy tu nie ma, bo jeździ na delegacje. Więc... Opróżnimy mu lodówkę? - spytał z podekscytowaniem w głosie. Parsknęłaś śmiechem.
- Kurcze jaki Ty jesteś romantyczny... - westchnęłaś mrugając do niego powiekami jak w tanim romansie. Chłopak wybuchnął śmiechem
- Co ja z Tobą mam... - zachichotał. - Chodź do kuchni, ogrzejesz się przy kominku.
- Tu jest kominek?!
- Kurde, po Twojej reakcji od razu widać kto ma większe branie. Kominek. - Udał, że zbiera mu się na płacz.
- Idiota. - Przewróciłaś oczami, a on posłał Ci szeroki uśmiech.
- Dziękuje - powiedział uroczyście z ręką na sercu. - Chodź, zobaczymy co ma dla nas do zaoferowania lodówka.
Weszliście w głąb domu i po chwili znaleźliście się w uroczej kuchni. Przy jednej ze ścian wbudowany był wspomniany wcześniej kominek. Niall natychmiast zabrał się do rozpalania w nim ognia, a Ty w tym czasie wcale nie gapiłaś się na jego tyłek. Usiadłaś przy ogniu, kiedy ten palił się już w kominku, a chłopak zabrał się za przeszukiwanie lodówki.
- Nie no, to się nazywa szczęście! - zawołał nagle. Odwróciłaś się i spojrzałaś na niego pytająco. - Pizza!!!
Przewróciłaś oczami i wróciłaś do ogrzewania dłoni. Kwadrans później usiedliście na kanapie przed telewizorem z odgrzaną pizzą na talerzach i szerokich uśmiechach na twarzach. Niall włączył jakiś film, ale żadne z was nie skupiało się za bardzo na fabule. W pewnym momencie chłopak zachichotał. Spojrzałaś na niego z uniesioną brwią.
- Co?
- Jesteś brudna - odparł z uśmiechem.
Zarumieniłaś się, a chłopak wytarł kciukiem sos z kącika Twoich ust. Wasze spojrzenia się spotkały i nagle atmosfera w pokoju zgęstniała. Przełknęłaś ślinę całkowicie zatracając się w niebieskich tęczówkach chłopaka. Niall pochylił się nieco do przodu, ale widać było, że się waha. Nie do końca świadomie zaczęłaś się do niego przysuwać, czując potrzebę bycia jak najbliżej niego. Wasze usta były już tak blisko, że przymknęłaś odruchowo powieki. Na taki sygnał Niall tylko czekał. Opadł wargami na Twoje usta, powoli ale z wprawą doprowadzając Cie do szaleństwa. Objęłaś jego szyję rękami, a on wplótł dłoń w Twoje włosy. Po chwili jego ust zjechały na Twój policzek i wędrowały aż do ucha. Twoje serce biło jak szalone, a oddech zdawał się zgubić jakikolwiek rytm.
- Mmm... - zamruczał Niall tuż przy Twoim uchu powodując, że przeszedł Cie dreszcz. - Smakujesz...pizzą.
Odsunęłaś się od niego i nie potrafiąc się powstrzymać wybuchnę łaś głośnym śmiechem. Do oczu napłynęły Ci łzy. Spojrzałaś na Nialla i pokręciłaś głową.
- Ty się powinieneś leczyć! - zachichotałaś.
- Możemy pobawić się w doktora. - Poruszył brwiami.
- Debil.
- I tak jestem boski. - Wzruszył ramionami i złożył szybki pocałunek na Twoich ustach. Poczułaś gorąco na policzkach. Chłopak zaśmiał się, gdy to zobaczył i przyciągnął Cie do siebie. - Ty też jesteś boska... - szepnął. Wtuliłaś się w niego i zamknęłaś oczy z uśmiechem na ustach.
- Niall puść mnie! - pisnęłaś ze śmiechem.
Chłopak postawił Cie na ziemi i posłał Ci szeroki uśmiech. Miał na sobie nieco za dużą granatową kurtkę, w której wyglądał tak słodko, że dziwiłaś się, że nogi jeszcze się pod Tobą nie ugięły. Byłaś tak szczęśliwa, że chłopak, który przebiegał przez ulicę to jednak on, że nawet nie próbowałaś ukryć tego jak bardzo cieszysz się na jego widok.
- Co tu robisz? - spytał kładąc Ci ręke na plecach i przesuwając Cie w bok pod dosyć znikomy daszek jednego ze sklepów, bo mżawka powoli zaczynała przeradzać się w deszcz.
- Wyszłam z hotelu, bo musiałam trochę odpocząć od Bee. Przyjechała do mnie i zrobiła mi matczyny wykład. Wiem, że się o mnie troszczy, ale mam już matkę, nie potrzebuje drugiej na niebotycznie wysokich obcasach - powiedziałaś nieco zgryźliwie.
- A o co wam poszło? - spytał zapinając Ci zamek bluzy pod samą szyję. Zrobił to prawie, że nieświadomie, ale było w tym geście tyle troski, że zrobiło Ci się w środku jakoś tak cieplej.
- Jakąś głupotę - mruknęłaś. Musiałaś skłamać, bo nie chciałaś mu mówić prawdy. Bo wtedy musiałabyś powiedzieć, że to o niego się pokłóciłyście.
- Będzie dobrze, widziałem jak zgrane jesteście, na pewno się dogadacie - odparł z pocieszającym uśmiechem. Po chwili zmarszczył brwi. - Nie jest Ci zimno? Ta bluza jest taka cieniutka...
- Jest okej. Naprawdę - dodałaś widząc sceptyczny wyraz jego twarzy. Położył dłoń na Twoich ramionach z zamyśloną miną.
- Masz lekko wilgotną tą bluzę - stwierdził. - Idziemy do mnie, bo jeszcze się przeziębisz.
- Ale...
- Nie ma żadnego 'ale'. Jeszcze mnie zarazisz - powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
Przewróciłaś oczami. Ku Twojemu zdziwieniu chłopak wziął Cie za rękę. Znowu zaskoczyło Cie to jak naturalne były dla niego takie gesty. A nie było w pobliżu nikogo kto mógłby wam przecież zrobić zdjęcie. Więc zrobił to bo chciał. Nie dlatego, że musiał. Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę z tego jak zimno jest na dworze, więc kiedy Niall zaczął biec chcąc uniknąć coraz mocniej padającego deszczu, przyjęłaś to z ulgą, bo mogłaś się troche rozgrzać podczas biegu. Biegliście przez pare minut aż w końcu Niall zatrzymał się przed małą, uroczą kamienicą z czerwonej cegły. Po jednej ze ścian pięły się do góry winoroślą, które sprawiały, że to miejsce wydawało się jeszcze bardziej różnić od innych nudnych budynków. Wbiegliście po schodkach i Niall zaczął szukać czegoś po kieszeniach. W końcu wyjął z tylnej kieszeni dżinsów pęk kluczy i włożył jeden z nich do zamka. Chłopak otworzył drzwi, które przy każdym ruchu wydawały drażniący dźwięk skrzypienia. Niall przepuścił Cie do środka, więc to Ciebie jako pierwszą zauważył ogromny, czarny pies. Nie zdążyłaś nic zrobić, a pies skoczył na Ciebie i omal Cie nie przewrócił.
- Blackie!!! Złaź mi z dziewczyny no! - wydarł się Niall. Zachichotałaś, bo w tym samym momencie pies polizał Cie po twarzy. Był naprawdę ogromny skoro sięgał do Twojej twarzy stojąc na dwóch nogach. Niall zdjął jego łapy z Twoich ramion i rzucił mu na wpół rozbawione na wpół wkurzone spojrzenie. - I co ja mam z Tobą zrobić? No już nie patrz się tak na mnie.
Kucnął do psa i zaczął go głaskać za uszami. Zamknęłaś drzwi i patrzyłaś z uśmiechem jak Niall bawi się z psem. Mimo, że wyglądał bardzo groźnie to wydawał się tak spragniony pieszczot chłopaka, że to cud, że jeszcze nie wystawił jęzora na zewnątrz. Rozejrzałaś się dookoła. Okazało się, że była to nietypowa kamienica, bo nie była podzielona na mieszkania tylko stanowiła jedno kilkupiętrowe mieszkanie. W środku było nieco cieplej niż na dworze, ale i tak zaczęłaś się trząść. Niall jakby to wyczuł i natychmiast wstał. Odpiął zamek Twojej bluzy i pomógł Ci ją zdjąć. Nie potrafiłaś powstrzymać naturalnej reakcji swojego ciała i na Twoje policzki wypłynęły rumieńce. Chłopak pokręcił głową rozbawiony.
- Nie śmiej się ze mnie - mruknęłaś marudnie. To sprawiło tylko, że był jeszcze bardziej rozbawiony.
Rozebrał kurtkę i powiesił wasze ubrania na wieszaku. Zdjęliście buty, a Blackie od razu porwał białego conversa Nialla. Ten zaczął go gonić po całym domu, aż w końcu pies gdzieś się schował i chłopak wrócił z miną jakby miał się zaraz popłakać.
- To były moje ulubione conversy - odparł i pociągnął nosem. Zaśmiałaś się, a chłopak od razu się rozpogodził. - To mieszkanie mojego kuzyna. Zawsze jak jesteśmy w mieście to pozwala mi tu przesiadywać, bo jego praktycznie nigdy tu nie ma, bo jeździ na delegacje. Więc... Opróżnimy mu lodówkę? - spytał z podekscytowaniem w głosie. Parsknęłaś śmiechem.
- Kurcze jaki Ty jesteś romantyczny... - westchnęłaś mrugając do niego powiekami jak w tanim romansie. Chłopak wybuchnął śmiechem
- Co ja z Tobą mam... - zachichotał. - Chodź do kuchni, ogrzejesz się przy kominku.
- Tu jest kominek?!
- Kurde, po Twojej reakcji od razu widać kto ma większe branie. Kominek. - Udał, że zbiera mu się na płacz.
- Idiota. - Przewróciłaś oczami, a on posłał Ci szeroki uśmiech.
- Dziękuje - powiedział uroczyście z ręką na sercu. - Chodź, zobaczymy co ma dla nas do zaoferowania lodówka.
Weszliście w głąb domu i po chwili znaleźliście się w uroczej kuchni. Przy jednej ze ścian wbudowany był wspomniany wcześniej kominek. Niall natychmiast zabrał się do rozpalania w nim ognia, a Ty w tym czasie wcale nie gapiłaś się na jego tyłek. Usiadłaś przy ogniu, kiedy ten palił się już w kominku, a chłopak zabrał się za przeszukiwanie lodówki.
- Nie no, to się nazywa szczęście! - zawołał nagle. Odwróciłaś się i spojrzałaś na niego pytająco. - Pizza!!!
Przewróciłaś oczami i wróciłaś do ogrzewania dłoni. Kwadrans później usiedliście na kanapie przed telewizorem z odgrzaną pizzą na talerzach i szerokich uśmiechach na twarzach. Niall włączył jakiś film, ale żadne z was nie skupiało się za bardzo na fabule. W pewnym momencie chłopak zachichotał. Spojrzałaś na niego z uniesioną brwią.
- Co?
- Jesteś brudna - odparł z uśmiechem.
Zarumieniłaś się, a chłopak wytarł kciukiem sos z kącika Twoich ust. Wasze spojrzenia się spotkały i nagle atmosfera w pokoju zgęstniała. Przełknęłaś ślinę całkowicie zatracając się w niebieskich tęczówkach chłopaka. Niall pochylił się nieco do przodu, ale widać było, że się waha. Nie do końca świadomie zaczęłaś się do niego przysuwać, czując potrzebę bycia jak najbliżej niego. Wasze usta były już tak blisko, że przymknęłaś odruchowo powieki. Na taki sygnał Niall tylko czekał. Opadł wargami na Twoje usta, powoli ale z wprawą doprowadzając Cie do szaleństwa. Objęłaś jego szyję rękami, a on wplótł dłoń w Twoje włosy. Po chwili jego ust zjechały na Twój policzek i wędrowały aż do ucha. Twoje serce biło jak szalone, a oddech zdawał się zgubić jakikolwiek rytm.
- Mmm... - zamruczał Niall tuż przy Twoim uchu powodując, że przeszedł Cie dreszcz. - Smakujesz...pizzą.
Odsunęłaś się od niego i nie potrafiąc się powstrzymać wybuchnę łaś głośnym śmiechem. Do oczu napłynęły Ci łzy. Spojrzałaś na Nialla i pokręciłaś głową.
- Ty się powinieneś leczyć! - zachichotałaś.
- Możemy pobawić się w doktora. - Poruszył brwiami.
- Debil.
- I tak jestem boski. - Wzruszył ramionami i złożył szybki pocałunek na Twoich ustach. Poczułaś gorąco na policzkach. Chłopak zaśmiał się, gdy to zobaczył i przyciągnął Cie do siebie. - Ty też jesteś boska... - szepnął. Wtuliłaś się w niego i zamknęłaś oczy z uśmiechem na ustach.
__________________________________________________________________________________
Jeeju jak ja Was kocham! Wasze komentarze dają mi tyle radości! Szczególnie jeden anonim, który napisał wszystko dużymi literami, Boże kocham Twój entuzjazm kochanie;D Właśnie, czy moglibyście się jakoś podpisywać kiedy dodajecie z anonima? Chciałabym móc Was jakoś kojarzyć po Waszych komentarzach;) Wgl to dzisiejszy imagine jest zabawniejszy niż zwykle (tak mi się wydaje), bo mam głupawke spowodwaną tym, że kupiłam sb w końcu sweter, który pasuje do moich żabich oczu! Więc życzę Wam kochani żebyście również znaleźli swetry swojego życia i jak to mówi moja przyjaciółka: LOYO!!!
Swietny rozdzial kochana! Kocham Cie! Czekam na nastepny xx
OdpowiedzUsuńCudowne <3
OdpowiedzUsuńMega :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że nie można wymyślić już nic lepszego. A jednak! Genialne <3 ~ Ania ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny :) B.
OdpowiedzUsuńAmaZayn ;xxx
OdpowiedzUsuńAww świetny *.*
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych rozdziałow .niall jest tu taki omnomnom <3 kochamm ten imagin i czekam nexta :) B.:*
OdpowiedzUsuńNiesamowite ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♡♥♡♡♡♡♡♡♥
OdpowiedzUsuńKocham Cię <3 to jest cudne :) kiedy następny ? Nie mogę się doczekać . Dziewczyno masz ogromny talent :)
OdpowiedzUsuńKasiula :)
już nigdy w życiu nie powiem przy Karze YOLO. DOSTAŁAM NAUCZKĘ DO KOŃCA ŻYCIA </3
OdpowiedzUsuńCUDOWNY IMAGIN :D
Jak zawsze świetny imagin. Przepraszam że zawsze pisze takie krótkie komentarze ale zawsze pisze je z komórki i troche denerwuje mnie tempo w jakim to robie. Ale pamiętaj że kocham twój blog i codziennie tu jestem. Kocham cie za twoje mega imaginy.
OdpowiedzUsuń-pani Payne
Aaaaaaa.. Cudo! :* ;*
OdpowiedzUsuńGeNIALLny <3
OdpowiedzUsuńHaha widze że nie tylko ja mam w ostatnich dniach głupawkę!;D Kocham tą część ! Możliwe że pisałam już tak też pod inną częścią ale co nowa to lepsza !!! P.s. Jak tam ferie ?;D A. ;*;*;*
OdpowiedzUsuńImagin jest na prawdę cudowny <33 Nie mogę się doczekać kolejnego. Życze weny <33 / Liv
OdpowiedzUsuńJejku cudowny !! Ale Ty masz ku**a talent dziewczyno ,kocham Cię ! <333 pisz dalej , czekam :****** / M.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczęłam czytać tego imagina, oczekiwałam czegoś fajnego na dzisiejszy wieczór, zważając na to, że jestem chora...
OdpowiedzUsuń...I wyszło!
Ten imagin jest świetny! Czyta się go bardzo naturalnie, nie popełniasz irytujących błędów w pisowni, ani nie jest nic napisane na siłę, że się nie da tego czytać ;P
Jest on taki realny.. Naprawdę można poczuć się, jakby się było osobą występującą w tym imaginie. Dziękuję Ci, że go napisałaś :)
Z niecierpliwością czekam na kolejną część i mam cichą nadzieję, że będzie ich jeszcze wiele, bo wciągnęłam się w jego czytanie. Masz wielki talent!
+ biorę się za czytanie Twoich wcześniejszych imaginów, plany na wieczór zapełnione, dobrze, że trafiłam na Twojego bloga ^^
Pozdrawiam :)
/Lea
*.* zakochałam się *.*
OdpowiedzUsuń