niedziela, 17 listopada 2013

Imagine 33 Liam Part I


- Biorą ślub? To cudownie mamo - odparłaś sztucznie optymistycznym tonem.
            - Wiem kotku! Jestem taka szczęśliwa! Josh i Twoja siostra pasują do siebie tak idealnie! - zachwyciła się kobieta. Zacisnęłaś zęby. Znane uczucie rozeszło się po Twoich oczach zapowiadając nadchodzące łzy.
            - Tak. Na pewno będą ze sobą szczęśliwi przez długie lata - wydukałaś. Wspomnienia Ciebie i Josha, zakochanych, zalały Twój umysł.
            - Prawda? - Głos Twojej matki był tak radosny, że wzięłaś głęboki wdech, żeby nie poznała jak wiele bólu sprawiają Ci jej słowa. - Oczywiście oczekuję, że Ty i Twój narzeczony pojawicie się na ślubie.
            Zamarłaś. Bezgłośne przekleństwo wydostało się z Twoich ust. Narzeczony. Nie ma problemu. Jasne, że przyjdzie na ślub. Gdy tylko wyleczy się z ciężkiego przypadku nieistnienia! Cholera! Robiłaś wszystko, żeby tylko nie zacząć hiperwentylować. Wystarczy, że Twoje serce biło co najmniej dwa razy szybciej niż zwykle.
            - Kochanie? Jesteś tam jeszcze?
            - Tak, tak mamo. Ale widzisz, on chyba nie będzie mógł przyjść. Ma bardzo ważne sprawy do załatwienia. W pracy - skłamałaś.
            - W sobotę? - zdziwiła się. Zacisnęłaś mocno powieki i wzięłaś głęboki wdech.
            - Tak. W sobotę. On... On ma nietypową pracę. - Tak. A w wolnych chwilach zajmuje się swoim czasochłonnym nieistnieniem. - Raczej nie będzie mógł przyjść.
            - Kotku, nie możecie opuścić takiego wydarzenia! Pomyśl jak poczuje się Twoja siostra!
            Westchnęłaś. Zżerało Ci własne sumienie. Gdybyś tylko kilka miesięcy temu nie skłamała o swoim cudownym narzeczonym chcąc by Twoja rodzina dała Ci w końcu święty spokój! Teraz miałaś poważny problem. Mogłaś albo powiedzieć prawdę i wyjść przy swojej rodzinie na kompletną kretynkę, albo...
            - Zobaczę mamo co da się zrobić - powiedziałaś przez zaciśnięte zęby.
            - Cudownie słonko! Widzimy się na ślubie!
            Rzeczywiście cudownie. Teraz musiałaś tylko znaleźć narzeczonego. Boże, w co Ty się wkopałaś!
***

            Zostałaś w biurze do późna, żeby nadrobić zaległości, które narobiłaś sobie przez wczorajszy urlop. Głowa Cie bolała i marzyłaś o tym by ktoś pomasował Ci kark.
            - Marzenia - burknęłaś pod nosem.
            - Jakie? - odezwał się nagle głos w Twoim biurze.
            Podniosłaś gwałtownie głowę i jak zwykle poczułaś falę gorąca na widok mężczyzny przed sobą. Wyższy od Ciebie o głowę, z szerokimi barkami napinającymi materiał czarnego garnituru, opalony z zawadiackim uśmiechem na ustach, o których wolałaś nawet nie wspominać. Liam. Najgorsza zmora Twojego życia. Powód? Wyglądał jak cholerny bóg i przyprawiał Twoje ciało o uczucia, których nikt inny nie potrafił wyzwolić. Jego oczy były brązową otchłanią, która wciągała Cie do środka za każdym razem, gdy tylko w nie spojrzałaś. Wątpiłaś, żeby ktokolwiek kiedykolwiek odwiedzał Twoje sny tak często jak ten przystojny mężczyzna. I pewnie już dawno pozwoliłabyś tym snom się urzeczywistnić, gdyby nie drobny szczegół.
Liam był gejem.
            - Przepraszam, jestem zmęczona i zaczynam gadać sama do siebie - powiedziałaś ignorując fakt, że całe Twoje ciało się napięło, jak zawsze w jego obecności. Twoje spojrzenie powędrowało na jego duże dłonie rozluźniające krawat. Przełknęłaś ślinę.
            - Powinnaś już dawno pójść do domu - skarcił Cie. Zmrużyłaś oczy.
            - Nie najlepsza rzecz do powodzenia swojej szefowej Payne - stwierdziłaś przygryzając długopis. Jego wzrok spoczął na Twoich ustach. Przeszedł Cie dreszcz, gdy mężczyzna oblizał wargi. Opanuj się! Myśl o Jeff! Jednak nawet myśl o chłopaku Liama Cie nie uspokoiła.
            - Zależy mi na mojej pracy, a jak zamęczysz się na śmierć to raczej ją stracę - odparł z typowym dla siebie poczuciem humoru. Przewróciłaś oczami.
            - A ja już myślałam, że się o mnie martwisz. Wieczny egoista. - Uśmiechnęłaś się krzywo.
            - Ja?! Prosze Cie - prychnął oburzony. - Jestem bardzo empatycznym i pomocnym facetem
            - Tak Payne.
            - Czyżbym wyczuwał sarkazm?
            - Ależ skąd! - Wzniosłaś oczy do nieba. Liam skrzyżował ręce na piersi przekręcając przy okazji odrobinę przypięty do garnituru emblemat ze swoim nazwiskiem i podpisem 'ochroniarz'.
            - Moge Ci udowodnić. Poproś mnie o cokolwiek, a ja to zrobię, bo jestem taki dobroduszny - powiedział z uśmiechem. Róż oblał Twoje policzki na pierwszą myśl, która przyszła Ci do głowy. Cholera. Następna myśl była jeszcze gorsza.
            - Udawaj mojego narzeczonego przez weekend - wyrzuciłaś z siebie szybko słowa. Oboje spojrzeliście na siebie zaskoczeni.
            - Co? - Odchrząknęłaś nerwowo.
            - Idę na ślub mojej siostry i potrzebuję fałszywego narzeczonego - powiedziałaś skołowana. Liam w zamyśleniu przygryzł swoją dolną wargę. Odwróciłaś wzrok nie chcąc wystawiać się na niepotrzebne pokusy.
            - Zgoda.
            Co?! Nie! Miał odmówić! Nie dasz rady wytrzymać z nim całego weekendu tak blisko...udając zakochaną w nim...Cholera. Ale było już za późno. Jeśli teraz to odwołasz wyjdziesz na jeszcze większą kretynkę. Obiecałaś sobie, że Twoja głowa i ściana będą miały dzisiaj spotkanie bliższego stopnia.
            - To była tylko głupia propozycja nie musisz... - zaczęłaś się tłumaczyć. Liam podszedł bliżej. Jego uda zatrzymały się na krawędzi biurka. Spojrzałaś na jego górującą sylwetkę czując jak Twoje serce przyspiesza.
            - Ale chcę. To może być ciekawe.
            - Nie chcę wywoływać zazdrości u Jeff - mruknęłaś. Jego oczy się rozszerzyły.
            - Skąd wiesz o Jeff?!
            - Sekretarki gadały... Przepraszam, nie chciałam się wtrącać w Twoje życie, po prostu mam uszy. - Zarumieniłaś się. Prawda była taka, że sama wytężałaś słuch, żeby tylko usłyszeć więcej.
            - To lepiej, żeby przestały. A ja i Jeff to już skończone. Więc z chęcią z Tobą pojadę.
            Gorzej być nie mogło.


______________________________________________________________

A więc powracam z partowcem ;) Będzie miał sporo części, ale postaram się, żeby pojawiały się jak najszybciej ze względu na to, że ostatnio Was zaniedbałam. Byłam chora i nawet nie miałam siły pisać, bo czułam się jakby ktoś na mnie usiadł i połamał wszystkie kości. Marne wytłumaczenie, ale niestety prawdziwe. Pomysł na tego imagina przyszedł mi po przeczytaniu kilku romansów z ubiegłej dekady, które kompletnie mnie urzekły i postanowiłam zaczerpnąć samą ideologię fałszywych zaręczyn i dopasować ją do mojej fabuły ;)
Dziękuje Wam jak zwykle za komentarze i ponad 13 000 wyświetleń! Jesteście cudowni <3
Komentarz za komentarz

8 komentarzy:

  1. Ja chce dalej!! To bd zjebiste ;D ale... Liam gej? Serio? O.o

    ~ Car ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaaaaa. Jeszcze nie widziałam bloga na którym byłby taki imagin :o czudo! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie moge doczekać sie kolejnej części . Ciekawie się zaczyna :D A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm... Zapowiada się ciekawie ;D Czekam z niecierpliwością na następną część ;*
    ~Patu <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cholera... Zaczynam jednego z najlepszych partowcow twoich 😍 Liam tutaj jest taki słodki i stanowczy

    OdpowiedzUsuń