czwartek, 21 listopada 2013

Imagine 33 Liam Part III



            - Daleko jeszcze? - spytał Liam marudnym tonem. Spojrzałaś na niego nie potrafiąc ukryć kpiącego uśmieszku.
            - A gdzie Ci się tak śpieszy? - prychnęłaś.
            - Do toalety - powiedział przez zaciśnięte zęby.
            - Oj jak mi przykro. - Pokiwałaś ze zrozumieniem głową naśmiewając się z niego.
            - Jeszcze się policzymy - burknął.
            - Aha, jasne - zaśmiałaś się.
            Skupiłaś się na drodze, bo za chwilę miał pojawić się wyjazd z autostrady. Liam kręcił się na swoim siedzeniu skutecznie Cie rozpraszając przez co zauważyłaś zjazd w ostatniej chwili i wyjechałaś z piskiem opon.
            - Wow, kochanie! Chciałaś mi może udowodnić jakim to jesteś świetnym kierowcą? - zakpił Liam. Zmrużyłaś oczy.
            - Jakbyś się tak kretyńsko nie kręcił to nie musiałabym tego udowadniać - mruknęłaś.     - Czyli, że przyznajesz, że jesteś beznadziejnym kierowcą? - zapytał i przygryzł wargę, żeby powstrzymać wybuch śmiechu. Spiorunowałaś go spojrzeniem.
            - Grabisz sobie Payne.
            - Nie zapominaj, że jestem tu z własnej nieprzymuszonej woli i w każdej chwili mogę zostawić Cie na lodzie. Gdzie znajdziesz takiego przystojnego boga seksu gotowego zostać Twoim narzeczonym? - spytał robiąc komicznie wielkie oczy.
            - Dobra wygrałeś.
            - Czyli, że przyznajesz, że jestem bogiem seksu?
            - Jeszcze jedno słowo i...
            - I? - zakpił. Zacisnęłaś zęby.
            - Jesteś nieznośny. Czemu to właśnie Ty musiałeś wejść do mojego gabinetu? - westchnęłaś. - Czy to nie mógł być...no nie wiem... KTOKOLWIEK INNY?!
            - To przeznaczenie - powiedział kładąc rękę na sercu.
            - Czasami mam wrażenie, że czegoś mi nie mówisz i tak naprawdę nazywasz się Kretyński Narcystyczny Debil - mruknęłaś.
            - Właśnie, skoro mamy się pobrać to nie uważasz, że powinniśmy się lepiej poznać? - Kątem oka widziałaś jak poruszył brwiami.
            - Masz rację. Opowiedz mi o sobie. I nie głupie fakty jak to, że mieszasz herbatę widelcem - prychnęłaś.
            - Skąd wiesz? - Otworzył szerzej oczy.
            - Wiesz, nietrudno zauważyć, że teoretycznie zdrowy na umyśle człowiek nie używa łyżek - zaśmiałaś się.
            - Nie śmiej się ze mnie. Mam tak od dziecka - burknął pod nosem.
            Spojrzałaś na niego nieco zmartwiona tym, że go uraziłaś i jak zawsze Twoje serce zabiło szybciej na widok jego męskiej urody. Przełknęłaś ślinę, gdy Twój wzrok zjechał na usta. Zamrugałaś powiekami i odwróciłaś wzrok.
            - Ja tam uważam, że to urocze. - Wzruszyłaś ramionami. Jego brązowe tęczówki spojrzały na Ciebie wypełnione dziwnym uczuciem.
            - (t.i.)... Jestem mężczyzną. Powinienem być seksowny, a nie uroczy. - I Jesteś.
            - Porzućmy temat. Miałeś mi o sobie opowiedzieć.
            - Okej...
            Resztę drogi spędziliście na wypytywaniu się o wszelkie szczegóły z przeszłości. Bez trudu zauważyłaś, że omijał szeroki łukiem temat swojej orientacji. Zachowywał się jakby ta część jego życia nie istniała. Albo po prostu nie chciał Cie do niej dopuścić. Był w tym jednak jakiś plus. Nie chciałaś słuchać o tym, że nigdy nie będziesz dla niego atrakcyjna, bo jesteś kobietą. To cholernie bolało, bo z każdym dniem byłaś coraz bardziej zafascynowana tym mężczyzną. Może nawet coś do niego czułaś, ale miałaś na tyle rozsądku, żeby nie robić sobie nadziei.
            - Ostrzegam Cie, że moja rodzina może się wydawać trochę...pogmatwana i hałaśliwa - odparłaś nieco skołowana. - Nie zraź się do nich od razu.
            - Nie przesadzaj, na pewno się dogadamy. - Uśmiechnął się, a po Twoim ciele rozlało się dziwne ciepło. Wjeżdżaliście już na ulicę, przy której mieścił się dom Twoich rodziców. Spojrzałaś z radością na niezmienne od dawna fantazyjne firanki w oknach i krzewy dzikiej róży, których kwiaty wystawały przez ogrodzenie.
            - Och, i nie musisz się martwić, nie będziemy musieli udawać wielce czułych i zakochanych, wszyscy będą zbyt przejęci moją siostrą i...Joshem. - Jego imię jak zwykle przeszło z trudnością przez Twoje gardło. Nie uszło to uwadze Liama, który spojrzał na Ciebie podejrzliwie. - Także zero trzymania się za rączki czy coś.
            Zaparkowałaś pod domem i zobaczyłaś jak zza firanki wygląda jakaś postać. Było za daleko, żeby rozpoznać kto to. Wzrok Liama powędrował w tym samym kierunku.
            - Ja tam się nie zgadzam. Niech zobaczą, że jesteś moja.
            Nie zdążyłaś zastanowić się nad jego słowami, bo odpiął pas i złapał Twoja twarz w swoje duże dłonie. Złączył wasze wargi we wcale nie niewinnym pocałunku. Byłaś zbyt słaba, żeby się opierać. Gorąco i pragnienie ogarnęło Twoje ciało przyprawiając o zawroty głowy. Wplotłaś dłoń w jego włosy, palcami bawiąc się miękkimi kosmykami. Liam przygryzł Twoją dolną wargę i odsunął się odrobinę, żeby spojrzeć w Twoje oczy. Był w nich dziwny ogień, który wydawał się być odbiciem tego co sama czułaś. Wasze płuca walczyły o oddech w nierównym tempie napełniając je powietrzem. W jednej sekundzie doszłaś do siebie po tym co się stało. Gwałtownie odsunęłaś się od niego z mieszanymi uczuciami. Nawet nie wiedziałaś co powiedzieć. Twoje usta na zmianę otwierały się i zamykały mimo, że nie uchodził z nich żaden dźwięk. Na twarzy Liama za to nie było śladu niepewności czy innej emocji, która targała Twoim umysłem. On wyglądał jakby w każdej chwili był gotów to powtórzyć.
            - Jestem zwolennikiem okazywania uczuć. W końcu jesteś moją przyszłą żoną - odparł ochrypłym głosem. Twoja klatka piersiowa unosiła się w szaleńczym tempie.
            - Nie bierzesz tego za poważnie? - wydukałaś w końcu. Miałaś wrażenie, że brązowy kolor jego oczu ciemnieje zbliżając się niemal do czerni. Poczułaś dreszcz strachu i...podniecenia.
            - Z natury jestem poważny. To przy Tobie ukazuje się ta zabawna strona mojej osoby. Ale tą akurat sprawę traktuję bardzo poważnie. Twoja mama będzie teraz chyba oczekiwać więcej takich gestów z naszej strony nie sądzisz?
            Na jego twarzy pojawił się krzywy uśmieszek. Spojrzałaś w kierunku swojego domu. Przed drzwiami czekała Twoja rodzicielka z podekscytowanym uśmiechem na twarzy. O Boże. No to wpadłaś.

__________________________________________________________________

Już myślałam, że dzisiaj nie uda mi się napisać kolejnej części po czym nagle dostałam takiej weny, że skończyłam wszystko w niecałą godzinę ;D Ale przez to ta część może być trochę (bardzo) nieogarnięta za co przepraszam. 
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, na obu blogach, a także za 14 000 wyświetleń, poprawiacie mi humor w najgorszych chwilach :** W weekend będę nadrabiać wszelkie zaległości na waszych blogach ;)
komentarz za komentarz

8 komentarzy:

  1. Ja pierdzule , no poprostu odlot , najlepszy imagin jaki kiedykolwiek czytałam ! A przeczytalam jun naprawde bardzo wiele :-) no dobra drugi najlepszy :p matko jaki masz talent , awww zazdroszcze . Kocham cie poprostu :*

    OdpowiedzUsuń
  2. to najlepsza Część z Liamem jak teraz czytała. A mianowicie z tych trzech części
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No kurde, CZEMU KOŃCZYSZ W TAKICH MOMENTACH? I TAK CIĘ KOCHAM XD :*

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam tę historię i jestem ciekawa co będzie dalej, więc pisz i dodaj jak najszybciej, czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Ev, zaszalałaś! ;D To było MEGA! Jesteś genialna, to tyle ;D
    ~Patu ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaa, jejku. Każda część staje się moją ulubioną i teraz mam dylemat jaki imagin wybrać i uznać za najlepszy. Wszystkie są zbyt idealne. Czekam na kolejną część. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Musisz nam to robić?Serio?Koniec w takim momencie?!Pisz,pisz ten imagin jest świetny !! :D A i to ja dziękuje że jesteś! ;* A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. W koncu moge skomentowac! :D zajebisty imagin a koncowka to juz w ogole zajebista!! nie moge sie doczekc nexta! :D

    ~ Carolinka ;D

    OdpowiedzUsuń