poniedziałek, 24 marca 2014

Imagine 42 Zayn Part VII


                Siedziałaś na ostatniej lekcji obok Zayna. Po odległości między wami można by sądzić, że nic się między wami nie zmieniło. A jednak. Teraz zaczynałaś powoli wszystko rozumieć. To jak zaciskał szczękę kiedy byliście na kręglach. Powstrzymywał się. Ale to dlaczego tamte zawody doprowadziły go do takiego stanu pozostawało dla Ciebie zagadką. Przecież wszyscy powiedzieli, że Harry zawsze wygrywa. Chłopak nie powinien więc oczekiwać za dużo, prawda? Czułaś, że Zayn co chwile na Ciebie zerka. Czułaś się z tym niekomfortowo, ale w duchu wiedziałaś, że gdybyś nie miała tak silnej woli to robiłabyś to samo. Miałaś mętlik w głowie. Nie rozumiałaś dlaczego wciąż wracałaś myślami do tamtych wydarzeń. Do momentu kiedy Zayn bez trudu przycisnął tamtego chłopaka do ściany. Nie wyglądał na tak silnego. Był dobrze zbudowany, ale przecież tamten chłopak był jego wzrostu i spokojnie mógłby go powstrzymać! Dostawałaś dreszczy na wspomnienie tego jak czarne i zimne były jego oczy. Tak bardzo różniły się od tego ciepłego brązowego koloru… Odetchnęłaś z ulgą, gdy zadzwonił dzwonek. Wrzuciłaś swoje książki do torby i już wychodziłaś z ławki kiedy ciepła dłoń złapała Cie delikatnie za nadgarstek. Odwróciłaś się powoli w stronę chłopaka wmawiając sobie, że wcale się go nie boisz po tym wszystkim. Jego tęczówki cały czas były nieco ciemniejsze niż zwykle, ale wciąż nie był tamten niemal czarny kolor.
                - Musimy porozmawiać  – powiedział poważnie. Przełknęłaś ślinę i ostrożnie zdjęłaś jego dłoń ze swojego nadgarstka. Chłopak skrzywił się odrobine.
                - A o czym my niby musimy porozmawiać? – mruknęłaś krzyżując ręce pod biustem. Mimo tego jak bardzo się starałaś, cały czas czułaś niepokój, który w każdej chwili mógł się przerodzić po prostu w strach.
                - Doskonale wiesz o czym – odparł cicho ze spuszczoną w dół głową. Milczałaś. Wolałabyś, żeby każde z was po prostu zapomniało o tej sprawie i wróciło do wzajemnej niechęci. – Będę czekać wieczorem w parku.  – Widząc Twoje spojrzenie natychmiast dodał. – Nie zrobię Ci krzywdy. Nie Tobie.
                Odszedł zostawiając Cie z jeszcze większą plątaniną myśli niż wcześniej. Tylko tym razem musiałaś jeszcze podjąć decyzję. Czy możesz mu zaufać?

***

                Słońce powoli chowało się za horyzontem. Niebo w kolorze różowo-pomarańczowym poprzecinane było małymi chmurami. Siedziałaś tak patrząc przez okno od bliska godziny. Wiedziałaś, że gdy tylko zacznie się ściemniać powinnaś wyjść. No właśnie, ale czy na pewno powinnaś? Jeżeli naprawdę byłaś jedyną osobą, której udało się powstrzymać ten cały atak czy jak on to nazwał to nie powinnaś się go chyba bać. Nie zrobiły Ci krzywdy. Nie Tobie. To były jego słowa. Ale nie sprawiły, że byłaś spokojniejsza. Zdałaś sobie sprawę z tego, że od tamtego wydarzenia nie rzuciłaś żadnej sarkastycznej uwagi chociaż miałaś aż za dużo okazji by to zrobić. Tak na Ciebie działał Zayn. Sprawiał, że Twoje myśli były zbyt rozproszone, żebyś mogła być sobą. Nie chciałaś, żeby tak na Ciebie wpływał. Przecież to wydarzenie nie miało prawa wpływać na to czy wciąż go nie lubisz czy może zupełnie odwrotnie. Z resztą to nawet nie była kwestia sympatii. Ty po prostu nie chciałaś o nim myśleć. Ale im bardziej się starałaś tym intensywniejszy był jego obraz w Twojej głowie. Nie mogłaś się od niego uwolnić. Nie dopóki czegoś z tym nie zrobisz.
                Włożyłaś ręce do kieszeni bluzy, gdy Twoje włosy po raz kolejny rozwiał chłodny wiatr. Szłaś ze wzrokiem wbitym w ziemię. Nie mogłaś uwierzyć, że to robisz. Przecież on mógł być niebezpieczny! Co z tego, że twierdził, że Cie nie skrzywdzi? Tamtego chłopaka na pewno też nie planował przycisnąć do ściany. A jednak to zrobił. Zatrzymałaś się w pół kroku. Mogłaś się jeszcze wycofać. Miałaś jeszcze szanse, żeby wrócić do ciepłego domu. Żeby co? Żeby myśleć co by było gdybyś jednak weszła do tego cholernego parku? Zacisnęłaś powieki i otworzyłaś je z postanowieniem, że nie będziesz tchórzem. Weszłaś do parku z podniesioną brodą wmawiając sobie, że wcale omal nie dostałaś zawału, gdy z na przeciwka wyszła w Twoim kierunku wysoka postać. Nie było jeszcze zupełnie ciemno, a w dodatku wzdłuż szerokiej na prawie dwa metry ścieżki stały stare latarnie. Ale i tak się bałaś. Z każdym krokiem byłaś coraz bardziej pewna, że ową postacią jest Zayn.  Gdy dzielił was zaledwie metr przystanęliście niepewnie. Naprawdę chciałabyś móc po prostu powiedzieć mu, że nie chcesz mieć z nim do czynienia i że ma Cie zostawić w spokoju. Ale nie potrafiłaś się odezwać, gdy tak na Ciebie patrzył.
                - Hej – powiedział cicho. Nie odpowiedziałaś. Skrzyżowałaś ręce pod biustem i spojrzałaś na niego wyczekująco. Chłopak westchnął i sięgnął ręką do karku. – Przepraszam, że wybrałem akurat to miejsce. Stwierdziłem, że nie chcesz, żeby ktoś Cie ze mną zobaczył zważywszy na to, że co najmniej połowa szkoły wie już o tym co się stało na korytarzu – dokończył smutno. – A w domu któregoś z nas byłoby zbyt…intymnie. – Zacisnęłaś zęby. Wizja Zayna siedzącego obok Ciebie w pokoju była tak rzeczywista, że natychmiast przeszedł Cie dreszcz. Byłaś dziś sama w domu i chyba tutaj czujesz się z nim bardziej bezpiecznie niż w zamkniętym pomieszczeniu. Tutaj przynajmniej co jakiś czas przechodziły pary albo ludzi z psami.
                - Zayn po prostu powiedz mi o co Ci chodzi i zapomnijmy o tym wszystkim. Doskonale wiesz, że nie jestem typowo towarzyską osobą i na ogół odpycham od siebie ludzi i raczej nici z przyjaźni. A o tym co się stało na korytarzu naprawdę jestem w stanie zapomnieć – mruknęłaś. Czułaś się dziwnie stojąc na środku ścieżki i rozmawiając z nim w takiej scenerii.
                - Chciałem Ci po prostu wyjaśnić parę rzeczy. Jutro po szkole będzie krążyć, więc plotek niż będę w stanie wyjaśnić. Dlatego wole, żebyś poznała te historie ode mnie. Z mojego punktu widzenia. Nie chce żebyś myślała, że jestem jakimś psycholem albo mordercą – odparł ściszając głos z każdym słowem jakby powiedzenie tego wszystkiego dużo go kosztowało. Serce lekko Ci przyspieszyło.
                - Mordercą?! – wydukałaś i nieświadomie zaczęłaś się cofać. Chłopak złapał Cie za ramiona i spojrzał na Ciebie błagalnie.
                - Nie jestem nim, musisz mi uwierzyć i pozwolić Ci to wszystko wyjaśnić – powiedział z desperacją w głosie. Zacisnęłaś zęby, bo przez bluzę przeniknęło do Twoich rąk ciepło jego dłoni.
                - Dlaczego Ci tak bardzo na tym zależy?!
                - Nie wiem! Po prostu zależy, okej?! Przepraszam. Nie powinienem tak wybuchać. – Wziął głęboki wdech. – Usiądźmy gdzieś proszę. Zostawię Cie potem w spokoju. Chce po prostu, żeby chociaż jedna osoba wiedziała jaki jestem naprawdę. I że nie poradzę nic na tą ciemniejszą stronę. Ona po prostu istnieje. Nie potrafię jej powstrzymać. Nic nie potrafi. – Coś błysnęło w jego oczach. – A przynajmniej tak było do dzisiejszego dnia.
                - Czuje, że będę tego żałować. I wiedz, że nie zawaham się krzyczeć jeśli spróbujesz mi coś zrobić – ostrzegłaś. Chłopak puścił Cie i spojrzał na Ciebie smutno.
                - Myślisz, że byłbym do tego zdolny?
                - A nie jesteś?
                - Nie. Nie uderzyłbym kobiety. Szczególnie Ciebie – powiedział. Odwrócił się i zaczął iść powoli w kierunku ławki. Stałaś chwilę trwając w bezruchu. W końcu wzięłaś się w garść i dogoniłaś go.
                - Dlaczego akurat mnie? – spytałaś patrząc w górę na jego twarz. Miał lekki zarost i niesamowicie długie rzęsy.  Chłopak wzruszył ramionami.
                - Po prostu. Nie za wszystkim kryje się coś większego. – Zayn usiadł na ławce, a Ty obok niego w bezpiecznej odległości. Wziął głęboki wdech i zaczął mówić. – Po pierwsze chciałem Cie przeprosić, że byłaś świadkiem mojego ataku. – Przetarł czoło dłonią. – Nie potrafię nad tym zapanować, ale miałem nadzieje, że w nowej szkole dam rade unikać takich sytuacji. A okazuje się, że już w pierwszym tygodniu wszystko wyszło na wierzch… Mam to odkąd pamiętam.  Żadne leki nigdy mi nie pomagały. Zdarzało mi się być w specjalnych szkołach do czasu kiedy trochę mi się polepszyło. W poprzedniej szkole było już naprawdę dobrze. Miałem normalnych przyjaciół, dziewczynę… Ale wtedy stało się cos co przekreśliło mnie tam raz na zawsze. Tracy, bo tak miała na imię moja dziewczyna, pojechała na weekend do swoich znajomych. Ja nie mogłem jechać, bo akurat wtedy rodzice wysłali mnie na badania. Standardowo to co zawsze, chcieli sprawdzić czy jest coś co obniżyłoby poziom mojej agresji podczas ataku. Gdy wróciłem dowiedziałem się, że Tracy mnie zdradziła. – Chłopak zacisnął dłonie w pięści. Odruchowo chciałaś jakoś go pocieszyć i już sięgnęłaś ręką do jego dłoni, ale w ostatniej chwili się powstrzymałaś. Zayn na szczęście chyba tego nie zauważył. – Chciałem skopać temu chłopakowi tyłek. Chciałem, żeby cierpiał na zewnątrz tak samo jak ja w środku. Ale nie mogłem tego zrobić. Skreśliłbym wszystko, gdybym pozwolił sobie na atak. Więc trzymałem się cały dzień z dala od nich, mimo że w środku przeżywałem katusze. Kiedy wychodziłem ze szkoły ten kretyn zaczął krzyczeć do mnie jak dobrze było mu z Tracy. Wyśmiewał mnie, bo po szkole chodziła plotka o moich atakach jednak nikt nie miał pewności czy to prawda, bo nic takiego nigdy nie stało się w szkole. Do czasu. Ten kretyn zaczął mnie popychać, ale ja dalej się trzymałem. Dopóki nie popchnął mnie tak mocno, że upadłem na ziemie. – Zacisnął powieki. – Wtedy mu oddałem. To był najgorszy atak w moim życiu. Myślałem, że go zabije… - Ukrył twarz w dłoniach. Kierowana odruchem tym razem objęłaś go nie zważając na to jak pomiędzy wami było. – Naprawdę prawie go zabiłem. Wyszedł ze szpitala po tygodniu. Gdyby nie kamery przed szkołą prawdopodobnie zamknęliby mnie w poprawczaku. Ale ze względu na to, że na nagraniach jasno widać kto zaczął, a w moich aktach jest opisana moja ‘przypadłość’  nie poniosłem takich konsekwencji jakie mogłem ponieść. Rodzice zmienili mi szkołę. I tym razem jeśli coś takiego się powtórzy wyślą mnie do zamkniętego zakładu. Jak jakieś zwierzę.

                Przez chwilę słychać było jedynie wasze oddechy. Twoja głowa pełna była wyobrażeń Zayna podczas ataku. Przytuliłaś chłopaka mocniej podczas, gdy ten cały czas miał twarz schowaną w dłoniach. Tak bardzo mu współczułaś. I nie rozumiałaś jak można zdradzić takiego chłopaka jak on. Poza atakami był zupełnie normalny. Wydawał się być wspaniałą osobą, widziałaś z jaką sympatią patrzyli na niego jego przyjaciele na kręglach.
                - Czy teraz rozumiesz dlaczego chciałem, żebyś poznała prawdę? Bo nie chciałem, żebyś myślała, że jestem jakimś potworem. Nie panuje nad tym. Jesteś pierwszą osobą, która to powstrzymała. Czułem, że muszę Ci powiedzieć – powiedział podnosząc głowę i patrząc Ci prosto w oczy.
                - Rozumiem Zayn. Rozumiem.

______________________________________________________________________

Jeju za bardzo wczuwam się w tą historię, bo mi tak smutno, że Zayn ma te ataki... Ogar, to tylko opowiadanie <ociera łzy i ryczy dalej> ;___; A Wy co sądzicie? Da się naprawić naszego aniołka? Tym którzy jadą na koncert Room 94 życzę żeby Was nasze ukochańce wypatrzyły w tłumie <3 Sama już ledwo wytrzymuje jak czytam opowieści tych co już byli na koncercie.. Ja chcę już piątek!! ;D
Pojawiła się nowa zakładka 'Zamówienia', zapraszam Was tam serdecznie do zapoznania się z regulaminem składania zamówień na imaginy :)

21 komentarzy:

  1. O boże..
    To jest świetne!
    Twoja wyobraźnia jest świetna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny<3333 , jestem ciekawa co dalej . Co zrobi Zayn a co główna bohaterka :D Czekam na next :D

    Kasiula

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcę dalej!!! Pisz dalej!!! Jak odpuścisz chyba dostanę ataku :) a tak na serio pierwsze od wielu opowiadań które mnie aż tak wciągnęło :)) nie kończ błagam
    mój tt: @LuvMyZayn11

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny... Czekam na kolejny rozdział :) B.

    OdpowiedzUsuń
  5. oho . ah ten Zayn ,musiał mieć jakiś poważniejszy powód że jej to powiedział ^^ czekam na next (mam nadzieje że po koncercie napiszesz jak było) A. ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest świetny <3 biedny Zayn :c da się go ,,naprawic" ! Taktaktak <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na next'a :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowity :) Czekam na kolejną część <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Też się wczułam, biedny Zayn:<
    Ale tak, uważam, że da się go naprawić. Że prawdziwa miłość da radę :)
    Nie mogę się doczekać następnej części!
    Pozdrawiam,
    ~@ilypena

    OdpowiedzUsuń
  10. To takie śliczne i wzruszające <3.
    Przy okazji polecam blog z ff:
    http://fight-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Fantastyczny <3 Czekam na nn ;) Dobrej zabawy na koncercie :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Niesamowity! I zadzam się, Zayn miał chyba poważniejszy powód, że jej powiedział.. Dodawaj szybko next'a! :* Życzę udanego koncertu! <3 ~ Jula xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Prze świetne !! Wyczuwam coś głębszego *.* czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  14. Czekam na nexta!!!!!
    To jest zajebiste!!! KOCHAM ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. ja w piatek do silesi jade do saturna bo będą podpisywać płyty :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny! : )

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowne dosłownie zakochałam się e tej historii o Zaynie ♥ super jest, a jak jeszcze dodałaś to o atakach... bo na początku myślałam, że może coś z Harrym będzie mocna spina w tej kregielni, super jest ♥ mam nadzieje, ze bedzie dalej.
    +
    wszystko-zaczyna-sie-od-marzen8.blogspot.com - zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń