Dobra.
To teraz podstawowe pytanie numer jeden. Co Ty tu do cholery robisz?!
Rozejrzałaś się po tłumie stłoczonym przed kasą i wejściem na hale. Większość
krzyczała lub 'śpiewała' piosenki, które niewiele różniły się od tych na
stadionach. A śpiewała w cudzysłowie, bo zdzieranie gardła nie można było
nazwać muzyką. Twoje przyjaciółki były całe podekscytowane i zaczęły rozmawiać,
używając terminów, które kompletnie nic Ci nie mówiły. Włożyłaś dłonie do
kieszeni i lekko podskakiwałaś, żeby się rozgrzać. Było zimno i nieprzyjemnie,
wolałabyś być w tym momencie wszędzie tylko nie tu. Najlepiej w domu. Pod
kołdrą. Z kubkiem gorącej czekolady. Lub dwoma. Dziewczyny kupiły bilety i
przesunęłyście się do przodu. Wysoki na jakieś 2 metry ochroniarz zmierzył was
podejrzliwym spojrzeniem i sprawdził wasze bilety. Miałaś wrażenie, że zaraz
zacznie was przeszukiwać jakby oczekiwał, że pochowałyście po kieszeniach broń.
Odetchnęłaś z ulgą, gdy w końcu was wpuścił. Dreszcz Cie przeszedł na
wspomnienie jego umięśnionych ramion. Rozluźniłaś się nieco i nawet
uśmiechnęłaś, gdy dziewczyny zaczęły rozmawiać o zawodnikach. Wspięłyście się
po schodach i weszłyście do dużej hali. Zajęłyście miejsca z boku, skąd
miałyście idealny widok na wszystko, także kibiców, którzy już śpiewali
dopingujące frazy mimo, że drużyna jeszcze się nie pojawiła. Oparłaś się o
barierkę i rozejrzałaś po całym pomieszczeniu. W tle grała głośna, klubowa
muzyka, która robiła konkurencję kibicom. Wkrótce wszystko się zaczęło. Obie
drużyny wjechały na lód, w strojach w odpowiednich kolorach i z kaskami na
głowach. Nieświadomie zaczęłaś odczuwać podniecenie. Sport to sport. Zawsze
wzbudza emocje. Nieważne, że widziałaś pierwszy raz w życiu mecz hokeja. Sędzia
rozpoczął mecz i krążek od razu przejęła drużyna, której wszyscy kibicowali.
Szybko nauczyłaś się kilku prostszych piosenek i krzyczałaś razem z innymi, gdy
padła bramka. Pierwsza część minęła Ci zdecydowanie zbyt szybko. Wasza drużyna
wygrywała dwoma punktami przewagi, Twoje przyjaciółki gadały jak najęte w
drodze po gorącą czekoladę. Wokół panowała niesamowita atmosfera, wszyscy ze
sobą rozmawiali i zdawali się siebie znać. W powietrzu unosił się zapach
smażonego mięsa pochodzący z rozstawionej budki z jedzeniem. Obróciłaś się
zaledwie na chwilę i zdążyłaś w tym czasie zgubić swoje przyjaciółki. Zaklęłaś
pod nosem i zaczęłaś się rozglądać w poszukiwaniu znajomych twarzy.
Przeciskałaś się przez ludzi i nagle na kogoś wpadłaś.
- Matko, bardzo przepraszam - wydukałaś, gdy ten ktoś przytrzymał Cie za ramiona. Spojrzałaś do góry i natychmiast się speszyłaś, gdy natrafiłaś na parę szaro-niebieskich oczu, należących do wyjątkowo przystojnego chłopaka o uroczym i nieco niepokornym uśmiechu.
- Nie szkodzi. Śpieszysz się gdzieś? - spytał powoli, mając na myśli to z jaką siłą na niego wpadłaś. Potrzebowałaś dłuższej chwili, żeby zebrać w głowie myśli.
- Ja... Szukam swoich przyjaciółek - mruknęłaś w końcu. Chłopak rozejrzał się i sądząc po błysku w jego oku od razu je zobaczył.
- To one? - spytał wskazując na kilka dziewczyn stojących w kolejce po gorącą czekoladę. Odetchnęłaś z ulgą.
- Tak, dziękuje - odparłaś z nieśmiałym uśmiechem. Chłopak uniósł kącik ust i w końcu Cie puścił. Skłonił się teatralnie z rozbawieniem wypisanym na twarzy.
- Proszę księżniczko - powiedział mrugając do Ciebie.
Chwilę później już go nie było. Przez moment stałaś w miejscu, trwając w bezruchu. Nie chciałaś się przyznać do tego, że rumieniłaś się przez chłopaka, którego widziałaś pierwszy raz na oczy. Otrząsnęłaś się i dołączyłaś do przyjaciółek.
- Gdzie byłaś? - spytała jedna z dziewczyn. Spuściłaś wzrok.
- Zgubiłam was - mruknęłaś. Dziewczyny przewidywalnie przewróciły oczami i zaśmiały się. - No co? Ważne, że w końcu znalazłam.
Albo kto pomógł Ci je znaleźć.
- Matko, bardzo przepraszam - wydukałaś, gdy ten ktoś przytrzymał Cie za ramiona. Spojrzałaś do góry i natychmiast się speszyłaś, gdy natrafiłaś na parę szaro-niebieskich oczu, należących do wyjątkowo przystojnego chłopaka o uroczym i nieco niepokornym uśmiechu.
- Nie szkodzi. Śpieszysz się gdzieś? - spytał powoli, mając na myśli to z jaką siłą na niego wpadłaś. Potrzebowałaś dłuższej chwili, żeby zebrać w głowie myśli.
- Ja... Szukam swoich przyjaciółek - mruknęłaś w końcu. Chłopak rozejrzał się i sądząc po błysku w jego oku od razu je zobaczył.
- To one? - spytał wskazując na kilka dziewczyn stojących w kolejce po gorącą czekoladę. Odetchnęłaś z ulgą.
- Tak, dziękuje - odparłaś z nieśmiałym uśmiechem. Chłopak uniósł kącik ust i w końcu Cie puścił. Skłonił się teatralnie z rozbawieniem wypisanym na twarzy.
- Proszę księżniczko - powiedział mrugając do Ciebie.
Chwilę później już go nie było. Przez moment stałaś w miejscu, trwając w bezruchu. Nie chciałaś się przyznać do tego, że rumieniłaś się przez chłopaka, którego widziałaś pierwszy raz na oczy. Otrząsnęłaś się i dołączyłaś do przyjaciółek.
- Gdzie byłaś? - spytała jedna z dziewczyn. Spuściłaś wzrok.
- Zgubiłam was - mruknęłaś. Dziewczyny przewidywalnie przewróciły oczami i zaśmiały się. - No co? Ważne, że w końcu znalazłam.
Albo kto pomógł Ci je znaleźć.
***
Druga
część meczu powoli się kończyła, zostały niecałe 2 minuty i emocje sięgały
zenitu, bo obie drużyny miały po tyle samo punktów. Krzyczałaś razem z innymi,
dopingując waszą drużyne, kiedy nagle zobaczyłaś kątem oka, że ktoś obok Ciebie
stoi. Obróciłaś głowę i podskoczyłaś lekko kiedy rozpoznałaś chłopaka, na
którego wcześniej wpadłaś.
- Hej - powiedział głośno, żebyś go usłyszała. To głupie, ale zwykłe powitanie w jego ustach brzmiało, jak flirt. Chłopak zdawał się nieświadomie przyciągać do siebie samym swoim spojrzeniem.
- Em...hej - mruknęłaś. W jedną sekundę całkowicie zapomniałaś o meczu. Zamilkłaś, a w głowie szukałaś czegokolwiek co mogłabyś teraz powiedzieć. - Lubisz hokeja?
Nie no świetnie. Powaliłaś na kolana swoją inteligencją. Miałaś ochotę walnąć głową w ścianę albo rozpłynąć się w powietrzu. Chłopak wyraźnie starał się ukryć śmiech, sądząc po drganiu kącików jego ust.
- Tak, lubię. Chyba by mnie tu nie było gdyby było inaczej, prawda? - zaśmiał się lekko.
Dopiero teraz zwróciłaś uwagę na to jak był ubrany. I szczerze mówiąc wolałaś, kiedy żyłaś w nieświadomości. Czarne, skórzane kurtki zdecydowanie źle działały na Twoją wyobraźnię, gdy nosił je ktoś tak przystojny.
- Ale wolę piłkę nożną - odparł po krótkiej chwili milczenia. Nagle wszyscy zaczęli krzyczeć i buczeć.
- Co? Co się stało? - spytałaś z nic nie rozumiejącą miną swoich przyjaciółek.
- Przegrywają jednym punktem! Muszą w 3 części zdobyć co najmniej 2 bramki! - powiedziała ta najbliżej Ciebie. Po chwili jej oczy rozszerzyły się gwałtownie. - Kto to?
- Eee...to jest... - urwałaś speszona.
- Louis - odpowiedział chłopak za Ciebie.
- Właśnie - mruknęłaś.
- Idziemy razem na przerwę? - spytał, a Ty słabo pokiwałaś głową.
Dziewczyny zaczęły rozmawiać o czymś z podekscytowaniem kiedy kierowaliście się do wyjścia. Jakoś nie miałaś problemów z domyśleniem się o czym. Chłopak położył Ci rękę w dole pleców i kierował pomiędzy rozwścieczonym porażką tłumem. Wszyscy mieli nadzieję, że trzecia, ostatnia część meczu pójdzie po myśli waszej drużyny i dostaną się do półfinałów. Nagle Louis pochylił się w Twoją stronę.
- Jak masz na imię? - wyszeptał.
- (t.i.) - powiedziałaś starając się nie myśleć o tym, że ręka Louisa była naprawdę nisko na Twoich plecach.
Nic na to nie odpowiedział tylko dalej Cie prowadził. Stanęliście w kolejce po gorącą czekoladę. Chłopak patrzył na Ciebie z dziwnym błyskiem w oku.
- Co? - spytałaś rumieniąc się pod wpływem jego spojrzenia.
- Co, co? - Uśmiechnął się łobuzersko.
- Czemu się tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy? - Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Zastanawiam się o czym myślisz - powiedział nie odrywając od Ciebie oczu.
- Eee...o niczym konkretnym - skłamałaś. Chłopak parsknął śmiechem i pokręcił głową rozbawiony.
- Jesteś beznadziejnym kłamcą - odparł. Spojrzałaś na niego zaskoczona.
- A po czym niby wnioskujesz, że kłamie? - burknęłaś krzyżując ręce na piersi i rzucając mu wyzywające spojrzenie. Chłopak uniósł brew, a na jego ustach zagrał niebezpieczny uśmieszek. Już miał odpowiedzieć, kiedy kobieta zza lady spytała go o zamówienie.
- Dwie gorące czekolady - powiedział, a w jego głosie cały czas było słychać rozbawienie.
Zaczęłaś przeszukiwać kieszenie, ale Louis posłał Ci tak kpiące spojrzenie, że natychmiast zaprzestałaś poszukiwania drobnych. Podał Ci papierowy kubek i zanurzył wargi w parującej cieczy. Na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech.
- Wracamy?
- Jasne - mruknęłaś.
Wróciliście na swoje miejsca, gdzie były już Twoje przyjaciółki. Przewidywalnie, gdy tylko was zobaczyły, zaczęły o czymś z zawzięciem rozmawiać. Twoje policzki przybrały wściekle różowy kolor. Kilka minut później zaczęła się ostatnia część meczu, od której zależało wszystko. Dopingowałaś drużynę razem z innymi, co jakiś czas wybuchając śmiechem, gdy Louis krzyczał wymyślone na poczekaniu wierszyki. Gdy obe drużyny szły łeb w łeb, a do końca zostało zaledwie 30 sekund emocje ponownie sięgnęły zenitu. Krążek wirował między zawodnikami, każdy chciał wygrać. Tłum krzyczał tak głośno, że nie słyszałaś własnych myśli, ale nie przeszkadzało Ci to, bo krzyczałaś z innymi. Wasza drużyna zdobyła krążek. Zawodnicy mknęli do bramki przeciwnika. 5... Krążek poleciał za bramkę. 4... Zawodnicy szybko pomknęli w kierunku czarnego krążka. 3... Przy bramce zebrali się niemal wszyscy zawodnicy. 2... Wybicie! 1... Bramka!!! Rozentuzjazmowany tłum zaczął wrzeszczeć, a Ty w pierwszym odruchu rzuciłaś się w ramiona Louisa, zapominając, że nie znasz go nawet od godziny. Chłopak zaśmiał się wesoło i obkręcił się z Tobą wokół własnej osi. Mocno chwyciłaś się jego szyi i z piskiem pozwoliłaś by w końcu Cie opuścił. Spojrzałaś mu w roześmiane oczy i pozwoliłaś by na Twojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- A mówili, że będę się nudził sam na meczu - odparł chłopak ze śmiechem.
- A nudziłeś się? - Uniosłaś brew, walcząc z rumieńcem, gdy zobaczyłaś z jaką intensywnością chłopak się w Ciebie wpatruje.
- A jak myślisz? - powiedział poprawiając czapkę spoczywającą na Twojej głowie.
- Myślę...
- …że zdecydowanie nie - mruknął biorąc Cie za rękę i kierując się ku wyjściu.
Wnioski? Hokej to zdecydowanie najlepszy sport na świecie, westchnęłaś w duchu.
- Hej - powiedział głośno, żebyś go usłyszała. To głupie, ale zwykłe powitanie w jego ustach brzmiało, jak flirt. Chłopak zdawał się nieświadomie przyciągać do siebie samym swoim spojrzeniem.
- Em...hej - mruknęłaś. W jedną sekundę całkowicie zapomniałaś o meczu. Zamilkłaś, a w głowie szukałaś czegokolwiek co mogłabyś teraz powiedzieć. - Lubisz hokeja?
Nie no świetnie. Powaliłaś na kolana swoją inteligencją. Miałaś ochotę walnąć głową w ścianę albo rozpłynąć się w powietrzu. Chłopak wyraźnie starał się ukryć śmiech, sądząc po drganiu kącików jego ust.
- Tak, lubię. Chyba by mnie tu nie było gdyby było inaczej, prawda? - zaśmiał się lekko.
Dopiero teraz zwróciłaś uwagę na to jak był ubrany. I szczerze mówiąc wolałaś, kiedy żyłaś w nieświadomości. Czarne, skórzane kurtki zdecydowanie źle działały na Twoją wyobraźnię, gdy nosił je ktoś tak przystojny.
- Ale wolę piłkę nożną - odparł po krótkiej chwili milczenia. Nagle wszyscy zaczęli krzyczeć i buczeć.
- Co? Co się stało? - spytałaś z nic nie rozumiejącą miną swoich przyjaciółek.
- Przegrywają jednym punktem! Muszą w 3 części zdobyć co najmniej 2 bramki! - powiedziała ta najbliżej Ciebie. Po chwili jej oczy rozszerzyły się gwałtownie. - Kto to?
- Eee...to jest... - urwałaś speszona.
- Louis - odpowiedział chłopak za Ciebie.
- Właśnie - mruknęłaś.
- Idziemy razem na przerwę? - spytał, a Ty słabo pokiwałaś głową.
Dziewczyny zaczęły rozmawiać o czymś z podekscytowaniem kiedy kierowaliście się do wyjścia. Jakoś nie miałaś problemów z domyśleniem się o czym. Chłopak położył Ci rękę w dole pleców i kierował pomiędzy rozwścieczonym porażką tłumem. Wszyscy mieli nadzieję, że trzecia, ostatnia część meczu pójdzie po myśli waszej drużyny i dostaną się do półfinałów. Nagle Louis pochylił się w Twoją stronę.
- Jak masz na imię? - wyszeptał.
- (t.i.) - powiedziałaś starając się nie myśleć o tym, że ręka Louisa była naprawdę nisko na Twoich plecach.
Nic na to nie odpowiedział tylko dalej Cie prowadził. Stanęliście w kolejce po gorącą czekoladę. Chłopak patrzył na Ciebie z dziwnym błyskiem w oku.
- Co? - spytałaś rumieniąc się pod wpływem jego spojrzenia.
- Co, co? - Uśmiechnął się łobuzersko.
- Czemu się tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy? - Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Zastanawiam się o czym myślisz - powiedział nie odrywając od Ciebie oczu.
- Eee...o niczym konkretnym - skłamałaś. Chłopak parsknął śmiechem i pokręcił głową rozbawiony.
- Jesteś beznadziejnym kłamcą - odparł. Spojrzałaś na niego zaskoczona.
- A po czym niby wnioskujesz, że kłamie? - burknęłaś krzyżując ręce na piersi i rzucając mu wyzywające spojrzenie. Chłopak uniósł brew, a na jego ustach zagrał niebezpieczny uśmieszek. Już miał odpowiedzieć, kiedy kobieta zza lady spytała go o zamówienie.
- Dwie gorące czekolady - powiedział, a w jego głosie cały czas było słychać rozbawienie.
Zaczęłaś przeszukiwać kieszenie, ale Louis posłał Ci tak kpiące spojrzenie, że natychmiast zaprzestałaś poszukiwania drobnych. Podał Ci papierowy kubek i zanurzył wargi w parującej cieczy. Na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech.
- Wracamy?
- Jasne - mruknęłaś.
Wróciliście na swoje miejsca, gdzie były już Twoje przyjaciółki. Przewidywalnie, gdy tylko was zobaczyły, zaczęły o czymś z zawzięciem rozmawiać. Twoje policzki przybrały wściekle różowy kolor. Kilka minut później zaczęła się ostatnia część meczu, od której zależało wszystko. Dopingowałaś drużynę razem z innymi, co jakiś czas wybuchając śmiechem, gdy Louis krzyczał wymyślone na poczekaniu wierszyki. Gdy obe drużyny szły łeb w łeb, a do końca zostało zaledwie 30 sekund emocje ponownie sięgnęły zenitu. Krążek wirował między zawodnikami, każdy chciał wygrać. Tłum krzyczał tak głośno, że nie słyszałaś własnych myśli, ale nie przeszkadzało Ci to, bo krzyczałaś z innymi. Wasza drużyna zdobyła krążek. Zawodnicy mknęli do bramki przeciwnika. 5... Krążek poleciał za bramkę. 4... Zawodnicy szybko pomknęli w kierunku czarnego krążka. 3... Przy bramce zebrali się niemal wszyscy zawodnicy. 2... Wybicie! 1... Bramka!!! Rozentuzjazmowany tłum zaczął wrzeszczeć, a Ty w pierwszym odruchu rzuciłaś się w ramiona Louisa, zapominając, że nie znasz go nawet od godziny. Chłopak zaśmiał się wesoło i obkręcił się z Tobą wokół własnej osi. Mocno chwyciłaś się jego szyi i z piskiem pozwoliłaś by w końcu Cie opuścił. Spojrzałaś mu w roześmiane oczy i pozwoliłaś by na Twojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- A mówili, że będę się nudził sam na meczu - odparł chłopak ze śmiechem.
- A nudziłeś się? - Uniosłaś brew, walcząc z rumieńcem, gdy zobaczyłaś z jaką intensywnością chłopak się w Ciebie wpatruje.
- A jak myślisz? - powiedział poprawiając czapkę spoczywającą na Twojej głowie.
- Myślę...
- …że zdecydowanie nie - mruknął biorąc Cie za rękę i kierując się ku wyjściu.
Wnioski? Hokej to zdecydowanie najlepszy sport na świecie, westchnęłaś w duchu.
____________________________________________________________________
69 tysięcy wyświetleń zboczuchy ;D
Zjadłam zero pączków xD
OdpowiedzUsuńJakoś tak nie miałam ochoty by je skonsumować xD
Imagin taki awpnovtuawpuit ♥
Chociaż.. według mnie znajomość rozwinęła się zbyt szybko.
Czekam, aż napiszesz imagin, w którym bohaterka jest twarda, niedostępna i jest mistrzynią sarkazmu.
KA BUM TSS! TO MOJE WYZWANIE DLA CIEBIE XD
Wchodzisz w to? :P
Hah, mogłoby być ciekawie ;D Podejmuje wyzwanie, a jakże xD
UsuńHhahahaha xD To czekam!
UsuńWierzę w Ciebie :3
haha a mi się wydaje, że to byłaby idealna kandydatka do imagine'a z Malikiem :D on jest taki pewny siebie, że jak raz jakaś dziewczyna mu się nie da to może być ciekawie ;p
Usuńimagine świetny i powoli zaczyna nudzić mnie pisanie tego w każdym komentarzu :/ chciałabym czasami móc Cię opieprzyć za cokolwiek ale po prostu się nie da. jesteś za dobra. to takie nie fair. zazdroszczę Ci tego talentu :( jakby to określił mój nauczyciel od fizyki "no super! jesteś świetna misiu!" haha a co do twojego pytania o tłusty czwartek to u mnie nie był taki jak planowałam ograniczył się do jednego pączka a babcia spieprzyła faworki. oh, ubolewałam nad tym pół dnia bo zawsze czekam na nie wieczorem ~ taka tradycja :) no nic.
życzę weny i do następnego ;)
@gochillout
mecze hokeja najlepsze! no Evciu, zajebisty imagin jak zawsze XD TEŻ POLECAM MECZE HOKEJA! pozderki! :D
OdpowiedzUsuńNiesamowity :) Czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńPomysł Earnest jest świetny!
OdpowiedzUsuńCzekam na taki imagin z zapartym tchem (jak zawsze :P)
Cudowny imagin, ale ja wole i tak piłkę nożną :3
kocham i całuje Ola :$
Ja mam zawsze fajne pomysły! xD
UsuńJaki boski, tak trzymać. i prosze z Louim jak najwięcej <3
OdpowiedzUsuńKocham !!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny !! Pączków zjadłam tylko 3 ,choć pewnie mogłabym więcej ;) Niestety nie mam możliwości wybrania się na mecz hokeja ,ale kto.wie może kiedyś ??
OdpowiedzUsuńCudowny , świetny i nwm co jeszcze XD
OdpowiedzUsuńZajebisty x mła genius - Lubisz hokej ? *ͺ* Japierdole hahahahhaa x
OdpowiedzUsuńcudowny <3
OdpowiedzUsuńChoc raz w zyciu chcialabym napisac, ze cos jest nie tak! ;* ale nie moge.. wszystko jest idealnie <3
OdpowiedzUsuńGenialny <333 , I love it :D Chcę jeszcze , czekam nie cierpliwie na następny :D
OdpowiedzUsuńKasiula
haha świetny ,szczerze to nigdy jakoś nawet nie oglądałam hokeja.Kiedyś musi być ten 1 raz :D A tłusty czwartek 2 pączki i faworki a dupa rośnie ! a niedługo wakacje , wyświetlenia-Harry czuwa .haha ;* A. ;*
OdpowiedzUsuńMega kiedy będzie następny?? :) Zapraszam do mnie http://onedirectionforever.bloa.pl/
OdpowiedzUsuń