Wykonywałam wszystkie czynności w
warsztacie automatycznie, nie bardzo zastanawiając się co właściwie robię.
Dzisiaj oprócz mojego brata było również dwóch jego współpracowników i w środku
panowała wesoła atmosfera. Dean i Josh koniecznie chcieli wiedzieć wszystko o
wczorajszej wizycie milionera z Astonem Martinem, a ja próbowałam odizolować
się jakoś od ich głosów. Najbardziej zastanawiało ich dlaczego wybrał taki mały
warsztat skoro mógł mieć przecież prywatnego mechanika. Nawet całą gwardię
mechaników, która zadbałaby zapewne lepiej o jego samochód niż mój brat. Prawie
żałowałam, że nie będę miała już okazji, żeby go o to spytać. Po tym jak Harry
w końcu uruchomił ponownie windę, pożegnał się ze mną szybko i pojechał dalej.
Upuściłam jakąś część wywołując niemały hałas kiedy przypomniałam sobie jak
jego dłoń ostrożnie musnęła mój policzek.
- W porządku? - spytał mój brat zaalarmowany tym dźwiękiem. Podrapałam się po czole i wypuściłam powietrze przez ust.
- Nie do końca. Mogę was zostawić samych? Nie jestem w nastroju, nie chcę czegoś popsuć - mruknęłam.
- Ty i popsuć, już to widzę - zaśmiał się pod nosem Dean. Rzuciłam w niego ścierką.
- Po prostu zazdrościsz mi umiejętności dupku - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Chciałam dać w ten sposób znać bratu, że to nie jedno z moich załamań tylko zwykły zły dzień.
- Okej, może idź się przewietrzyć ? - zaproponował.
- Chyba tak zrobię.
Wytarłam dłonie ze smaru i narzuciłam na siebie grubą bluzę brata, którą nosił kiedy w warsztacie coś się psuło z ogrzewaniem. Wyszłam na zewnątrz naciągając rękawy na dłonie kiedy przeszedł mnie dreszcz z zimna. Za miesiąc święta i chociaż nie było jeszcze śniegu, to w dzień temperatura nie osiągała więcej niż 5 stopni. Szłam wzdłuż ulicy obserwując mijające mnie samochody. Potrzebowałam się przewietrzyć. Musiałam wyrzucić z umysłu Harrego Stylesa. Usiadłam na krawężniku w miejscu gdzie rzadko przejeżdżały samochody, bo był to nie każdemu znany skrót do mojej dzielnicy. Podkuliłam nogi i objęłam ja rękami, zniżając brodę prawie do kolan. Czemu wydałam się mu interesująca? Przecież byłam zupełnie normalna. Nie wyróżniałam się niczym specjalnym, a w dodatku nie zależało mi już na moim wyglądzie odkąd nie miałam dla kogo być piękna. To było dziwne, bo jednocześnie ten człowiek mnie przerażał i zmuszał do tworzenia dystansu swoim zimnym spojrzeniem, a z drugiej strony czułam się w jego towarzystwie w pewnym sensie doceniona. To na mnie zwrócił uwagę, chociaż do teraz nie wiem dlaczego i w jakim celu. Czułam się też przy nim zdominowana, a to było zupełnie obce mi uczucie. Przy Tommy'm to było na zasadzie mojej głupoty i naiwności, byłam przy nim uległa, bo tak bardzo go kochałam. Zaczęłam się trząść kiedy stare obrazy zajęły moją głowę, więc skupiłam się na czymś innym. Z Harrym było inaczej. Od władzy i potęgi, które od niego promieniowały czułam się jak ćma, która krąży wokół żarówki. Przyciągał mnie i sprawiał, że moje serce biło szybciej ze strachu i niepokoju. Ale czy tylko? Był absurdalnie przystojny, to na pewno. Ale intrygował mnie też jako osoba. Był jedyny w swoim rodzaju. I wywoływał we mnie emocje, których nie czułam od bardzo dawna. Chociaż tak naprawdę mimo że nie chciałam tego przyznawać to to było znacznie silniejsze niż cokolwiek co czułam przy Tommy'm. I nie bardzo wiedziałam co mam z tym zrobić.
Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, który pokazywał mi obcy numer. Nie byłam w nastroju na rozmowy z telemarketerami albo innymi tego typu ludźmi, więc rozłączyłam się szybko. Jednak telefon znowu się rozdzwonił. I znowu. I znowu. Za czwartym razem odebrałam w końcu z irytacją.
- Słucham - powiedziałam niemal agresywnie.
- Dlaczego nie odbierasz moich telefonów? - Szczeka mi opadła kiedy usłyszałam ten głos.
- Harry? Dlaczego do mnie dzwonisz?
- Zastanawiam się czy nie powinniśmy przejść na wersję 'panie Styles'. Jestem twoim szefem pamiętasz? - Jego głos brzmiał jednocześnie spokojnie i jakby niego groźnie. Był wkurzony. Czułam to.
- Jesteś przede wszystkim egoistycznym draniem - powiedziałam nie zważając na to, że ten człowiek odpowiada za moją karierę zawodową i w każdej chwili może ją całkowicie przekreślić.
- Gdzie jesteś? Nie było cię w domu. - Zabrzmiał lekko, ale zdążyłam poznać już ten ton. To było ostrzeżenie.
- Byłeś u mnie w domu?!
- I w warsztacie. Twój brat powiedział, że poszłaś się przewietrzyć. Nie znam dokładnie tej dzielnicy, gdzie jesteś?
- Nie twój interes! - prychnęłam coraz bardziej wkurzona. Co on wyprawiał?!
- Wiesz, że w końcu cię znajde. To tylko kwestia czasu.
- Jesteś nienormalny - wyrzuciłam mu. Na chwilę zapadła cisza.
- Widze cię.
Po czym się rozłączył. Rozjarzałam się na boki po czym ujrzałam srebrnego Astona Martina, który niemal bezdźwięcznie jechał w moją stronę. Nie ruszyłam się z miejsca. Samochód zaparkował metr ode mnie. Harry wysiadł z samochodu w tym samym idealnie czarnym garniturze, w którym widziałam go w pracy. Zamknął drzwi i pewnym siebie krokiem podszedł do mnie tak blisko, że musiałabym zadzierać wysoko głowę, żeby spojrzeć mu w twarz. Dlatego wlepiłam wzrok w jego idealnie czyste buty, nie zamierzając na niego patrzeć. Wtedy on najzwyczajniej w świecie kucnął przede mną i oparł swoje wielkie, opalone dłonie na moich kolanach. Czułam na sobie jego świdrujący wzrok i nic nie poradzę na to, że serce zaczęło walić mi jak młotem. Harry chwycił moją brodę w swoje długie palce i podniósł ją do góry, żebym spojrzała mu w oczy. Kącik jego ust drgnął kiedy jego wzrok powędrował na moje czoło.
- Usmoliłaś się - powiedział niskim, wibrującym głosem. Czułam, że gdybym nie siedziała to prawdopodobnie ugięłyby się pode mną nogi. Oto jak działał na mnie Harry Styles. Odruchowo sięgnęłam do swojego czoła.
- Co ty tu robisz? - zaatakowałam go.
- Przyjechałem po ciebie. Chciałem cię gdzieś zabrać.
- Dlaczego? - spytałam czując, że i tak jestem na straconej pozycji.
- Bo mogę.
- Nienawidzę kiedy tak mówisz - mruknęłam.
- Chodź, jesteś cała zmarznięta - powiedział podnosząc mnie do pionu jakbym ważyła tyle co malutkie dziecko. Spojrzałam na niego zaskoczona kiedy postawił mnie na ziemi po tym jak chwilę trzymał mnie uniesioną kilka centymetrów nad ziemią.
- Jesteś nienormalny - wydukałam. Położył mi rękę na plecach i poprowadził do auta.
- Już to mówiłaś - powiedział rozbawiony. Otworzył mi drzwi i czekał aż wejdę.
- Nigdzie z tobą nie jadę - odparłam twardo. Jego szczęka napięła się mocno, a spojrzenie zrobiło się jeszcze bardziej zimne niż zwykle.
- Wsiadaj do samochodu - zażądał.
- Nie pozwolę ci się porwać - zaprotestowałam. Cały spokój gdzieś ze mnie wyparował.
- Uważasz, że to porwanie?
- Tak.
- W takim razie nie zrobi różnicy jeśli wepchnę cię do samochodu siłą?
- Co...
Nie zdążyłam dokończyć, bo w tym samym momencie moje stopu przestały dotykać ziemi i znalazłam sie w ramionach Harrego, który bezceremonialnie posadził mnie w swoim aucie i zamknął drzwi. Nacisnęłam na klamkę, ale ta nie chciała ustąpić. W panice rozjarzałam się wokoło, a wtedy Harry wsiadł od strony pasażera i zapiął spokojnie pasy.
- Co ty do cholery robisz?! - wrzasnęłam.
- Porywam cię. - Na jego twarzy nie było śladu emocji.
- Nie możesz!
- Mogę.
- Przestań to powtarzać!
- Zapnij pasy.
- Nienawidze cię!
- Zapnij pasy.
Otworzyłam usta, żeby kontynuować tą bezsensowną kłótnię, a wtedy Harry ruszył gwałtownie, a silnik zamruczał kiedy ten dodał gazu i pomknęliśmy ulicą łamiąc wszelkie ograniczenia prędkości. W końcu zapięłam pasy, nie chcąc umrzeć. Ale to jedyne ustępstwo na jakie byłam gotowa.
- Gdzie jedziesz? - spytałam czując jak strach zalewa moje ciało. Głos mi drżał i ledwo potrafiłam to ukryć.
- Do domu. - Nie musiałam pytać czyjego. To oczywiste, że nie jechaliśmy do mojego, bo zdążyliśmy się od niego oddalić już o jakieś 5 ulic.
Czemu to robisz? Tylko błagam nie
odpowiadaj, że dlatego, bo możesz. Nie zniosę po raz kolejny takiej odpowiedzi
- westchnęłam. Patrzyłam na jego skupiony na drodze profil i to jak jego loki
układały się w lekkim nieładzie wokół jego uszu. Później rzuciłam okiem na
starą, męską bluzę, którą miałam na sobie i zerknęłam w boczne lusterko, żeby
zobaczyć swoje spięte w ogonek włosy i czarną smugę na czole. Wyglądałam
koszmarnie. A przy nim to było widać jeszcze bardziej. Poczułam sie jeszcze
gorzej o ile to w ogóle możliwe.
- Niech ci będzie. Robię to nie tylko dlatego, że mogę, ale również dlatego, że...chcę.
- To mi wyjaśniłeś - prychnęłam. - Odwieź mnie do domu.
- Nie zrobię tego.
- To chociaż włącz muzykę - westchnęłam. Harry skinął tylko i kliknął parę przycisków. W samochodzie rozbrzmiały dźwięki jakiegoś nowego popowego hitu. Skrzywiłam się. Widząc to, kliknął coś ponownie i tym razem ledwo powstrzymałam uśmiech. To była moja ulubiona piosenka z czasów kiedy chodziłam do szkoły średniej. Automatycznie przymknęłam oczy wsłuchując się w wiele mówiące słowa.
- Fanka starych piosenek? - spytał spokojnie.
Nie odpowiedziałam. Lekko zgłośnił i przez krótką chwilę nucił melodię dopóki nie zatrzymaliśmy się na światłach. Spojrzałam na niego zaskoczona. To było takie... Nie wiem. Naturalne? Spontaniczne? Nie potrafiłam znaleźć odpowiedniego słowa. W każdym razie nucenie 'Forever young' nie pasowało do wizerunku twardego biznesmana. I jakoś tak poczułam się w tym momencie lepiej. Panika odeszła w niepamięć. Faktem było to, że drogi pan Harry Styles miał jakiś ukryty cel w tym wszystkim. Ale przecież nie zrobi mi krzywdy. Jest moim szefem. Jest uparty i nie chcę dać mi spokoju. I w duchu wiem, że wcale nie mam do niego aż tak negatywnego stosunku jak próbuje to pokazać.
Kiedy w końcu się zatrzymaliśmy nie byłam zaskoczona. Ogromna willa na przedmieściach, mogłam się tego spodziewać. Chciałam wysiąść, ale klamka nie reagowała. Zacisnęłam zęby ze złości. Maniak kontroli. Harry wysiadł z samochodu i okrążył go, żeby otworzyć mi drzwi. Wysiadłam i od razu wzdrygnęłam się z zimna. Harry pochylił się, żeby zamknąć drzwi i nagle znalazł sie milimetry ode mnie. Wstrzymałam powietrze kiedy poczułam jakby prąd przeszedł między naszymi ciałami. Zauważyłam jak jego szczęka drgnęła, ale to była jedyna oznaka tego, że on również to poczuł. Kiedy znaleźliśmy się w środku znowu byłam zmuszona zbierać swoją szczękę z ziemi. Niesamowite. Jak w muzeum. Albo zamku. Harry idealnie tu pasował z tą jego arystokratyczną pozą. Był księciem. Tylko takim bardziej mrocznym.
- Moja gosposia przygotowała dla na kolację - powiedział. - Chcesz się najpierw odświeżyć?
- Wiedziałeś, że w końcu postawisz na swoim prawda? - mruknęłam. Harry spojrzał na mnie intensywnie.
- Wiedziałem, że zrobię wszystko, żebyś się tu dzisiaj pojawiła. I tak, wiedziałem, że mi się uda.
- Bo możesz wszystko tak? - prychnęłam. Harry.
- To też. Ale przede wszystkim... Nie przyjmuje odmowy. - Zatrzymał się na chwilę. Przestałam oddychać kiedy poczułam jakby był coraz bliżej, mimo że żadne z nas nie ruszyło się z miejsca. - Szczególnie wtedy...
- Kiedy co? - wydukałam.
- Kiedy mi na czymś bardzo zależy.
- W porządku? - spytał mój brat zaalarmowany tym dźwiękiem. Podrapałam się po czole i wypuściłam powietrze przez ust.
- Nie do końca. Mogę was zostawić samych? Nie jestem w nastroju, nie chcę czegoś popsuć - mruknęłam.
- Ty i popsuć, już to widzę - zaśmiał się pod nosem Dean. Rzuciłam w niego ścierką.
- Po prostu zazdrościsz mi umiejętności dupku - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Chciałam dać w ten sposób znać bratu, że to nie jedno z moich załamań tylko zwykły zły dzień.
- Okej, może idź się przewietrzyć ? - zaproponował.
- Chyba tak zrobię.
Wytarłam dłonie ze smaru i narzuciłam na siebie grubą bluzę brata, którą nosił kiedy w warsztacie coś się psuło z ogrzewaniem. Wyszłam na zewnątrz naciągając rękawy na dłonie kiedy przeszedł mnie dreszcz z zimna. Za miesiąc święta i chociaż nie było jeszcze śniegu, to w dzień temperatura nie osiągała więcej niż 5 stopni. Szłam wzdłuż ulicy obserwując mijające mnie samochody. Potrzebowałam się przewietrzyć. Musiałam wyrzucić z umysłu Harrego Stylesa. Usiadłam na krawężniku w miejscu gdzie rzadko przejeżdżały samochody, bo był to nie każdemu znany skrót do mojej dzielnicy. Podkuliłam nogi i objęłam ja rękami, zniżając brodę prawie do kolan. Czemu wydałam się mu interesująca? Przecież byłam zupełnie normalna. Nie wyróżniałam się niczym specjalnym, a w dodatku nie zależało mi już na moim wyglądzie odkąd nie miałam dla kogo być piękna. To było dziwne, bo jednocześnie ten człowiek mnie przerażał i zmuszał do tworzenia dystansu swoim zimnym spojrzeniem, a z drugiej strony czułam się w jego towarzystwie w pewnym sensie doceniona. To na mnie zwrócił uwagę, chociaż do teraz nie wiem dlaczego i w jakim celu. Czułam się też przy nim zdominowana, a to było zupełnie obce mi uczucie. Przy Tommy'm to było na zasadzie mojej głupoty i naiwności, byłam przy nim uległa, bo tak bardzo go kochałam. Zaczęłam się trząść kiedy stare obrazy zajęły moją głowę, więc skupiłam się na czymś innym. Z Harrym było inaczej. Od władzy i potęgi, które od niego promieniowały czułam się jak ćma, która krąży wokół żarówki. Przyciągał mnie i sprawiał, że moje serce biło szybciej ze strachu i niepokoju. Ale czy tylko? Był absurdalnie przystojny, to na pewno. Ale intrygował mnie też jako osoba. Był jedyny w swoim rodzaju. I wywoływał we mnie emocje, których nie czułam od bardzo dawna. Chociaż tak naprawdę mimo że nie chciałam tego przyznawać to to było znacznie silniejsze niż cokolwiek co czułam przy Tommy'm. I nie bardzo wiedziałam co mam z tym zrobić.
Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, który pokazywał mi obcy numer. Nie byłam w nastroju na rozmowy z telemarketerami albo innymi tego typu ludźmi, więc rozłączyłam się szybko. Jednak telefon znowu się rozdzwonił. I znowu. I znowu. Za czwartym razem odebrałam w końcu z irytacją.
- Słucham - powiedziałam niemal agresywnie.
- Dlaczego nie odbierasz moich telefonów? - Szczeka mi opadła kiedy usłyszałam ten głos.
- Harry? Dlaczego do mnie dzwonisz?
- Zastanawiam się czy nie powinniśmy przejść na wersję 'panie Styles'. Jestem twoim szefem pamiętasz? - Jego głos brzmiał jednocześnie spokojnie i jakby niego groźnie. Był wkurzony. Czułam to.
- Jesteś przede wszystkim egoistycznym draniem - powiedziałam nie zważając na to, że ten człowiek odpowiada za moją karierę zawodową i w każdej chwili może ją całkowicie przekreślić.
- Gdzie jesteś? Nie było cię w domu. - Zabrzmiał lekko, ale zdążyłam poznać już ten ton. To było ostrzeżenie.
- Byłeś u mnie w domu?!
- I w warsztacie. Twój brat powiedział, że poszłaś się przewietrzyć. Nie znam dokładnie tej dzielnicy, gdzie jesteś?
- Nie twój interes! - prychnęłam coraz bardziej wkurzona. Co on wyprawiał?!
- Wiesz, że w końcu cię znajde. To tylko kwestia czasu.
- Jesteś nienormalny - wyrzuciłam mu. Na chwilę zapadła cisza.
- Widze cię.
Po czym się rozłączył. Rozjarzałam się na boki po czym ujrzałam srebrnego Astona Martina, który niemal bezdźwięcznie jechał w moją stronę. Nie ruszyłam się z miejsca. Samochód zaparkował metr ode mnie. Harry wysiadł z samochodu w tym samym idealnie czarnym garniturze, w którym widziałam go w pracy. Zamknął drzwi i pewnym siebie krokiem podszedł do mnie tak blisko, że musiałabym zadzierać wysoko głowę, żeby spojrzeć mu w twarz. Dlatego wlepiłam wzrok w jego idealnie czyste buty, nie zamierzając na niego patrzeć. Wtedy on najzwyczajniej w świecie kucnął przede mną i oparł swoje wielkie, opalone dłonie na moich kolanach. Czułam na sobie jego świdrujący wzrok i nic nie poradzę na to, że serce zaczęło walić mi jak młotem. Harry chwycił moją brodę w swoje długie palce i podniósł ją do góry, żebym spojrzała mu w oczy. Kącik jego ust drgnął kiedy jego wzrok powędrował na moje czoło.
- Usmoliłaś się - powiedział niskim, wibrującym głosem. Czułam, że gdybym nie siedziała to prawdopodobnie ugięłyby się pode mną nogi. Oto jak działał na mnie Harry Styles. Odruchowo sięgnęłam do swojego czoła.
- Co ty tu robisz? - zaatakowałam go.
- Przyjechałem po ciebie. Chciałem cię gdzieś zabrać.
- Dlaczego? - spytałam czując, że i tak jestem na straconej pozycji.
- Bo mogę.
- Nienawidzę kiedy tak mówisz - mruknęłam.
- Chodź, jesteś cała zmarznięta - powiedział podnosząc mnie do pionu jakbym ważyła tyle co malutkie dziecko. Spojrzałam na niego zaskoczona kiedy postawił mnie na ziemi po tym jak chwilę trzymał mnie uniesioną kilka centymetrów nad ziemią.
- Jesteś nienormalny - wydukałam. Położył mi rękę na plecach i poprowadził do auta.
- Już to mówiłaś - powiedział rozbawiony. Otworzył mi drzwi i czekał aż wejdę.
- Nigdzie z tobą nie jadę - odparłam twardo. Jego szczęka napięła się mocno, a spojrzenie zrobiło się jeszcze bardziej zimne niż zwykle.
- Wsiadaj do samochodu - zażądał.
- Nie pozwolę ci się porwać - zaprotestowałam. Cały spokój gdzieś ze mnie wyparował.
- Uważasz, że to porwanie?
- Tak.
- W takim razie nie zrobi różnicy jeśli wepchnę cię do samochodu siłą?
- Co...
Nie zdążyłam dokończyć, bo w tym samym momencie moje stopu przestały dotykać ziemi i znalazłam sie w ramionach Harrego, który bezceremonialnie posadził mnie w swoim aucie i zamknął drzwi. Nacisnęłam na klamkę, ale ta nie chciała ustąpić. W panice rozjarzałam się wokoło, a wtedy Harry wsiadł od strony pasażera i zapiął spokojnie pasy.
- Co ty do cholery robisz?! - wrzasnęłam.
- Porywam cię. - Na jego twarzy nie było śladu emocji.
- Nie możesz!
- Mogę.
- Przestań to powtarzać!
- Zapnij pasy.
- Nienawidze cię!
- Zapnij pasy.
Otworzyłam usta, żeby kontynuować tą bezsensowną kłótnię, a wtedy Harry ruszył gwałtownie, a silnik zamruczał kiedy ten dodał gazu i pomknęliśmy ulicą łamiąc wszelkie ograniczenia prędkości. W końcu zapięłam pasy, nie chcąc umrzeć. Ale to jedyne ustępstwo na jakie byłam gotowa.
- Gdzie jedziesz? - spytałam czując jak strach zalewa moje ciało. Głos mi drżał i ledwo potrafiłam to ukryć.
- Do domu. - Nie musiałam pytać czyjego. To oczywiste, że nie jechaliśmy do mojego, bo zdążyliśmy się od niego oddalić już o jakieś 5 ulic.
- Niech ci będzie. Robię to nie tylko dlatego, że mogę, ale również dlatego, że...chcę.
- To mi wyjaśniłeś - prychnęłam. - Odwieź mnie do domu.
- Nie zrobię tego.
- To chociaż włącz muzykę - westchnęłam. Harry skinął tylko i kliknął parę przycisków. W samochodzie rozbrzmiały dźwięki jakiegoś nowego popowego hitu. Skrzywiłam się. Widząc to, kliknął coś ponownie i tym razem ledwo powstrzymałam uśmiech. To była moja ulubiona piosenka z czasów kiedy chodziłam do szkoły średniej. Automatycznie przymknęłam oczy wsłuchując się w wiele mówiące słowa.
- Fanka starych piosenek? - spytał spokojnie.
Nie odpowiedziałam. Lekko zgłośnił i przez krótką chwilę nucił melodię dopóki nie zatrzymaliśmy się na światłach. Spojrzałam na niego zaskoczona. To było takie... Nie wiem. Naturalne? Spontaniczne? Nie potrafiłam znaleźć odpowiedniego słowa. W każdym razie nucenie 'Forever young' nie pasowało do wizerunku twardego biznesmana. I jakoś tak poczułam się w tym momencie lepiej. Panika odeszła w niepamięć. Faktem było to, że drogi pan Harry Styles miał jakiś ukryty cel w tym wszystkim. Ale przecież nie zrobi mi krzywdy. Jest moim szefem. Jest uparty i nie chcę dać mi spokoju. I w duchu wiem, że wcale nie mam do niego aż tak negatywnego stosunku jak próbuje to pokazać.
Kiedy w końcu się zatrzymaliśmy nie byłam zaskoczona. Ogromna willa na przedmieściach, mogłam się tego spodziewać. Chciałam wysiąść, ale klamka nie reagowała. Zacisnęłam zęby ze złości. Maniak kontroli. Harry wysiadł z samochodu i okrążył go, żeby otworzyć mi drzwi. Wysiadłam i od razu wzdrygnęłam się z zimna. Harry pochylił się, żeby zamknąć drzwi i nagle znalazł sie milimetry ode mnie. Wstrzymałam powietrze kiedy poczułam jakby prąd przeszedł między naszymi ciałami. Zauważyłam jak jego szczęka drgnęła, ale to była jedyna oznaka tego, że on również to poczuł. Kiedy znaleźliśmy się w środku znowu byłam zmuszona zbierać swoją szczękę z ziemi. Niesamowite. Jak w muzeum. Albo zamku. Harry idealnie tu pasował z tą jego arystokratyczną pozą. Był księciem. Tylko takim bardziej mrocznym.
- Moja gosposia przygotowała dla na kolację - powiedział. - Chcesz się najpierw odświeżyć?
- Wiedziałeś, że w końcu postawisz na swoim prawda? - mruknęłam. Harry spojrzał na mnie intensywnie.
- Wiedziałem, że zrobię wszystko, żebyś się tu dzisiaj pojawiła. I tak, wiedziałem, że mi się uda.
- Bo możesz wszystko tak? - prychnęłam. Harry.
- To też. Ale przede wszystkim... Nie przyjmuje odmowy. - Zatrzymał się na chwilę. Przestałam oddychać kiedy poczułam jakby był coraz bliżej, mimo że żadne z nas nie ruszyło się z miejsca. - Szczególnie wtedy...
- Kiedy co? - wydukałam.
- Kiedy mi na czymś bardzo zależy.
__________________________________________________________________
Wow Harry wow kce go wow xd jak tam tydzień misiaczki? :)) I weekend? Ja byłam na lodowisku ale było średnio bo lodowisko było kijowe ;p I nie można się było rozpędzić :(( Ale potem spędziłąm cudowny wieczór z koleżankami więc ok xd I ogólnie dzisiaj miałam dobry dzień, mimo że ostatnio dopada mnie wiecznie zły humor i wydaje mi się, że jestem zepsutym egzemplarzem, który wydaje się tylko do wyrzucenia (y) Staram się wciąż dodawać regularnie, ale ostatnio mi to nie wyszło za co przepraszam :/ Chciałabym podziękować Domie za jej cudownie długie komentarze, które zawsze sprawiają, że piszczę bo takie są najlepsze :D I reszcie z Was też dziękuje, nawet jesli teraz jest ich mniej, ale wiem, że czytacie, bo wyświetlenia wciąż rosną i rosną :)) Lots of love <3
Wow Harry wow kce go wow xd jak tam tydzień misiaczki? :)) I weekend? Ja byłam na lodowisku ale było średnio bo lodowisko było kijowe ;p I nie można się było rozpędzić :(( Ale potem spędziłąm cudowny wieczór z koleżankami więc ok xd I ogólnie dzisiaj miałam dobry dzień, mimo że ostatnio dopada mnie wiecznie zły humor i wydaje mi się, że jestem zepsutym egzemplarzem, który wydaje się tylko do wyrzucenia (y) Staram się wciąż dodawać regularnie, ale ostatnio mi to nie wyszło za co przepraszam :/ Chciałabym podziękować Domie za jej cudownie długie komentarze, które zawsze sprawiają, że piszczę bo takie są najlepsze :D I reszcie z Was też dziękuje, nawet jesli teraz jest ich mniej, ale wiem, że czytacie, bo wyświetlenia wciąż rosną i rosną :)) Lots of love <3
Jedyne co mogę powiedzieć to WOW. ;)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczeka następnej części
Świetna część, nie mogę się doczekać kolejnej :) B.
OdpowiedzUsuńzabijasz ostatnimi zdaniami, wiesz
OdpowiedzUsuńnajcudowniejszy rozdział świata, #fall #in #love tak bardzo
jesteś moją małą zdolną pisarką ♡
ilipenka
Cudowne :)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńJejku, gdybyś widziała wyraz mojej twarzy po przeczytaniu fragmentu "chciałabym podziękować Domie..." :D Aż mnie przytkało i sprawdzałam, czy jest tu jeszcze jakaś Doma (nie znalazłam ;)), bo jakoś nie wydaje mi się, żeby moje komentarze były "cudowne"... Nawet nie wiesz jakiego mam banana na twarzy i jak mi się ciepło na serduchu zrobiło, ale to ja dziękuję Tobie za wszystko co tutaj robisz, bo ja piszę tylko co myślę, a Ty prowadzisz świetnego bloga, na którego dodajesz boskie imaginy, a w dodatku piszesz świetne notki, które uwielbiam czytać... Nawet nie wiesz jak poprawiłaś mi humor :D
Co do rozdziału, to jest jak zwykle świetny :) Widzę, że nasza bohaterka nie może wypędzić Harry'ego z głowy i coś mi się wydaje, że tak naprawdę on się jej podoba, a traktuje go tak przez ten uraz po byłym, a zresztą kto się czubi ten się lubi ;) Też jestem strasznie ciekawa dlaczego Harry zainteresował się nią i chce jej w pewien sposób pomóc (mam namyśli Tommy'ego), a w dodatku powiedział, że mu zależy i naprawdę to udowadnia. Uwielbiam moment kiedy wsadza ją do tego samochodu :)
No cóż mój tydzień był taki średni, a dzisiejszy dzień to w ogóle porażka. To taki dzień typu: zamknę się w domu i będę narzekać jak to mi źle i jakie życie jest okrutne, ale Twój imagin i notka bardzo poprawiły mi nastrój ;) Cieszę się, że udało Ci się fajnie spędzić czas i mam nadzieję, że ten badziewny humor nie wróci :)
Bardzo dziękuję za imagina i za to, że zwróciłaś uwagę na moje komentarze. Naprawdę bardzo mi miło <3 Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, bo jestem strasznie ciekawa co wydarzy się w domu Pana Styles'a ;)
Ściskam i do następnego :*
Doma
suuuper czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńImagin jak zawsze boski i z niecierpliwością czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńWow to mój ulubiony :)
OdpowiedzUsuńLubisz nam to robić , nie wiem ile razy to już pisałam ale urywasz w takich momentach .., ciekawi mnie taki Harry :D Trudno mi pisać już coś nowego bo z imagina na imagin zaskakujesz mnie coraz bardziej, każdy imagin KAŻDY jest dobry i nie bylo jeszcze takiego który był by chociaż odrobinę gorszy nie wiem jak to robisz czy kiedykolwiek napisze Ci coś mniej pozytywnego . Nie wiem czy to jeszcze doczytasz bo już widzę nowy imagin z Louisem ale napiszę Ci po raz kolejny że Cie uwielbiam ! A. ;* ;* ;* ;*
OdpowiedzUsuńOMG! Najcudowniejszy imagin świata *.* Błagam pisz już kolejną część^^ Już nie mogę się doczekać :*
OdpowiedzUsuńDaj mi już kolejną część bo zwariuję ;3 Ps. Świetny :)
OdpowiedzUsuńSuper :* Szybciutko daj kolejną cz. ^.^
OdpowiedzUsuńWow to jest po prostu niesamowite..Piszesz z taką lekkością, tylko pozazdrościć :) Cholernie podoba mi się ten imagin i z niecierpliwością czekam na kolejną część, bo nie mogę doczekać się co będzie dalej. A Harry jako twardy i stanowczy biznesmen.. świetnie się wpasował ;)
OdpowiedzUsuńjestem wow, zachwycona! co prawda jestem tutaj pierwszy raz, ale zapewniam Cię, że nie ostatni! to, co tworzysz jest świetne, te pomysły i wszystko złożone w całość... c-u-d-o-w-n-e. z niecierpliwością czekam na kolejne partie imaginu i mam nadzieję, że pojawią się niebawem! pozdrawiam / karczi
OdpowiedzUsuńBłagam dodaj kolejne części o Nillu i szybko pisz o Hazzym bo już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuń