*WAŻNA NOTKA POD POSTEM
BRAKUJE 1 KOMENTARZA DO POBICIA REKORDU
Rano
obudziłaś się ze świadomością, że wczorajszy dzień mógł zmienić wszystko. Także
to jak ludzie patrzą na Ciebie. W końcu byłaś częścią wczorajszych wydarzeń.
Ale chyba nie mogło być tak źle. Przecież Zayn nie zrobił temu chłopakowi
krzywdy. Tylko przycisnął go do ściany i mu groził. No dobra, to nie było byle
co, ale mogło skończyć się gorzej. Tak. Gdyby nie Ty. Ta świadomość robiła
dziwne rzeczy z Twoim umysłem. Dlaczego akurat Tobie udało się go powstrzymać.
Ty go tylko odciągnęłaś... To nie było nic niezwykłego. Na pewno Zayn to
wyolbrzymił. Jakby ktoś inny go odciągnął to przecież na pewno też by
posłuchał. Chyba. Bolała Cie już głowa od tych wszystkich myśli. Zakryłaś twarz
poduszką. A dzień dopiero się zaczął.
***
Gdy
tylko weszłaś do szkoły, odniosłaś wrażenie, że wszyscy na Ciebie patrzą.
Uniosłaś brew i przeszłaś przez korytarz, utwierdzając się w przekonaniu, że naprawdę
tak jest. Jednej wyjątkowo nachalnej dziewczynie posłałaś mordercze spojrzenie.
Nie lubiłaś być w centrum uwagi w takim stopniu. W porządku jeśli kilka osób
zwróci na Ciebie uwagę, uśmiechnie się czy spojrzy na Ciebie wzrokiem kogoś kto
rozumie ból chodzenia do szkoły w równym stopniu co Ty. Ale nie kiedy każdy się
na Ciebie gapi. Miałaś ochotę zawrócić i zniknąć im z oczu. Domyślałaś się
powodu ich zainteresowania. Nie sądziłaś, że Zayn ma racje i to wszystko
rozejdzie się tak szybko. Jeśli tak zareagowali na Twój udział we wczorajszym
zdarzeniu to co dopiero na Zayna? Ostatnie kroki dzielące Cie od przyjaciółki
pokonałaś niemal biegiem. Dziewczyna spojrzała na Ciebie zmartwiona i objęła
Cie mocno.
- Wszystko w porządku? Po szkole chodzą plotki, że... - zaczęła nerwowo.
- Cokolwiek usłyszysz obiecuj mi, że nie uwierzysz w to dopóki ja lub Zayn nie powiemy Ci prawdy, dobrze? - spytałaś błagalnie. Nawet nie chciałaś wiedzieć co powymyślali uczniowie.
- (t.i.)! - zawołał chłopak z Twojej klasy. Wyplątałaś się z objęć przyjaciółki i spojrzałaś na niego pytająco. - To prawda, że chodzisz z tym mordercą? - Zacisnęłaś zęby, bo nagle poczułaś ogromną ochotę komuś przywalić.
- Ja słyszałem, że ten nowy to jakiś świr, lepiej na siebie uważaj, jak chcesz to mogę mu pokazać gdzie jego miejsce - powiedział inny ostentacyjnie wyłamując kostki.
- Podobno pobił swoją byłą dziewczynę - wtrącił kolejny chłopak. Wtedy wybuchłaś.
- Nic z tego co mówicie nie jest prawdą, rozumiecie?! A Zayn nigdy nie skrzywdziłby dziewczyny! Nic o nim nie wiecie, więc nie macie prawa się wypowiadać! - krzyknęłaś rozzłoszczona. Przyjaciółka spojrzała na Ciebie zdziwiona.
- Dlaczego go bronisz? - mruknęła. - On jest nienormalny i niebezpieczny!
- No nie, Ty też?! - Spojrzałaś na nią z niedowierzaniem. - Jesteście wszyscy siebie warci, idioci bez rozumu, którzy uwierzą we wszystko co usłyszą!
Przepchnęłaś się przez tłum nie martwiąc się tym, że jakiś chłopak dostał przy okazji w żebra Twoim łokciem. Słyszałaś, że przyjaciółka Cie woła, ale nie zamierzałaś na to zareagować. W pewnym momencie wpadłaś na kogoś z impetem. Spojrzałaś do góry mając już wiązkę przekleństw na końcu języka kiedy zdałaś sobie sprawę z tego, że to Zayn. Miałaś wrażenie, że Twoje stopy przyrosły do ziemi. Twoje oczy wpatrzone były prosto w jego smutne tęczówki. Dopiero teraz zauważyłaś, że w jego oczach było coś niebezpiecznego. Nawet kiedy miały ten normalny, ciepły odcień ostrzegały, że ich właściciel jest niebezpieczny. Żałowałaś, że nie zauważyłaś tego wcześniej. Może wtedy w jakiś sposób dałoby się to wszystko powstrzymać.
- Lepiej się ze mną nie pokazuj, bo Cie znienawidzą - odparł cicho.
- Z natury postępuje wbrew wszystkim. Więc raczej nie skorzystam z oferty - powiedziałaś podnosząc brodę do góry. Chłopak spojrzał na Ciebie zaskoczony.
- Przecież mnie nienawidzisz...
- Nie. Nie pałam do Ciebie miłością, ale teraz także wiem, że na pewno Cie nie nienawidzę. Nienawidzę za to, gdy ludzie uważają, że wszystko wiedzą i oceniają mnie nie znając prawdy. Więc proszę bardzo. Niech myślą co chcą - powiedziałaś twardo.
Chłopak rozejrzał się dookoła. Widziałaś po wyrazie jego twarzy, że boli go to jak wszyscy tutaj na niego patrzą. Z nienawiścią i strachem jednocześnie. Jego oczy pociemniały. Coś w Twoim sercu drgnęło. Zayn niczym nie zawinił, a został skazany na coś takiego.
- A poza tym jeśli wylądowałbyś w zakładzie to byłoby to przeze mnie. Więc jeśli twierdzisz, że jestem jedyną osobą, która kiedykolwiek powstrzymała Twój atak, to pomogę Ci przebrnąć przez to wszystko dopóki nie zapomną. Chociaż wątpię, żeby udało mi się to zrobić, gdyby coś takiego miało się powtórzyć.
- Dlaczego? - wydukał.
- Bo nawet nie wiem dlaczego wcześniej się udało i...
- Nie, nie dlaczego uważasz, że nie udałoby Ci się ponownie powstrzymać ataku. Dlaczego chcesz mi pomóc? - spytał marszcząc czoło. Otworzyłaś usta i szybko zastanowiłaś się nad odpowiedzią.
- Nie chcesz mojej pomocy?
- Nie! Nie o to chodzi - zaprzeczył natychmiast, a w jego oczach pojawił się dziwny błysk.
- Więc o co?
- Dlaczego to robisz? Nie musisz tego robić, możesz dołączyć do nich, zrozumiem Cie i nie będę przez to oceniać - odparł.
- Gdybym wiedziała, zapewniam Cie że bym Ci powiedziała - mruknęłaś. - A teraz chodź pod klasę, bo zaraz zadzwoni dzwonek. Chyba nie wymiękasz?
Usta chłopaka powoli wygięły się w cudownym uśmiechu, który odsłonił jego białe zęby. Objął Cie ramieniem i ruszył w kierunku klasy. Miałaś wrażenie, że w jednej sekundzie zupełnie przestał się nimi wszystkimi martwić.
- Wiesz co? To że Cie lubię nie ma kompletnie żadnego sensu, ale nie zamierzam przestać. Poza tym nigdy nie kolegowałem się z mistrzynią sarkazmu - powiedział rozbawiony. Parsknęłaś i przewróciłaś oczami.
Wiedziałaś, że to, że Zayn szedł z Tobą obejmując Cie potwierdzi plotki. Tylko jakoś przestałaś się tym martwić.
- Wszystko w porządku? Po szkole chodzą plotki, że... - zaczęła nerwowo.
- Cokolwiek usłyszysz obiecuj mi, że nie uwierzysz w to dopóki ja lub Zayn nie powiemy Ci prawdy, dobrze? - spytałaś błagalnie. Nawet nie chciałaś wiedzieć co powymyślali uczniowie.
- (t.i.)! - zawołał chłopak z Twojej klasy. Wyplątałaś się z objęć przyjaciółki i spojrzałaś na niego pytająco. - To prawda, że chodzisz z tym mordercą? - Zacisnęłaś zęby, bo nagle poczułaś ogromną ochotę komuś przywalić.
- Ja słyszałem, że ten nowy to jakiś świr, lepiej na siebie uważaj, jak chcesz to mogę mu pokazać gdzie jego miejsce - powiedział inny ostentacyjnie wyłamując kostki.
- Podobno pobił swoją byłą dziewczynę - wtrącił kolejny chłopak. Wtedy wybuchłaś.
- Nic z tego co mówicie nie jest prawdą, rozumiecie?! A Zayn nigdy nie skrzywdziłby dziewczyny! Nic o nim nie wiecie, więc nie macie prawa się wypowiadać! - krzyknęłaś rozzłoszczona. Przyjaciółka spojrzała na Ciebie zdziwiona.
- Dlaczego go bronisz? - mruknęła. - On jest nienormalny i niebezpieczny!
- No nie, Ty też?! - Spojrzałaś na nią z niedowierzaniem. - Jesteście wszyscy siebie warci, idioci bez rozumu, którzy uwierzą we wszystko co usłyszą!
Przepchnęłaś się przez tłum nie martwiąc się tym, że jakiś chłopak dostał przy okazji w żebra Twoim łokciem. Słyszałaś, że przyjaciółka Cie woła, ale nie zamierzałaś na to zareagować. W pewnym momencie wpadłaś na kogoś z impetem. Spojrzałaś do góry mając już wiązkę przekleństw na końcu języka kiedy zdałaś sobie sprawę z tego, że to Zayn. Miałaś wrażenie, że Twoje stopy przyrosły do ziemi. Twoje oczy wpatrzone były prosto w jego smutne tęczówki. Dopiero teraz zauważyłaś, że w jego oczach było coś niebezpiecznego. Nawet kiedy miały ten normalny, ciepły odcień ostrzegały, że ich właściciel jest niebezpieczny. Żałowałaś, że nie zauważyłaś tego wcześniej. Może wtedy w jakiś sposób dałoby się to wszystko powstrzymać.
- Lepiej się ze mną nie pokazuj, bo Cie znienawidzą - odparł cicho.
- Z natury postępuje wbrew wszystkim. Więc raczej nie skorzystam z oferty - powiedziałaś podnosząc brodę do góry. Chłopak spojrzał na Ciebie zaskoczony.
- Przecież mnie nienawidzisz...
- Nie. Nie pałam do Ciebie miłością, ale teraz także wiem, że na pewno Cie nie nienawidzę. Nienawidzę za to, gdy ludzie uważają, że wszystko wiedzą i oceniają mnie nie znając prawdy. Więc proszę bardzo. Niech myślą co chcą - powiedziałaś twardo.
Chłopak rozejrzał się dookoła. Widziałaś po wyrazie jego twarzy, że boli go to jak wszyscy tutaj na niego patrzą. Z nienawiścią i strachem jednocześnie. Jego oczy pociemniały. Coś w Twoim sercu drgnęło. Zayn niczym nie zawinił, a został skazany na coś takiego.
- A poza tym jeśli wylądowałbyś w zakładzie to byłoby to przeze mnie. Więc jeśli twierdzisz, że jestem jedyną osobą, która kiedykolwiek powstrzymała Twój atak, to pomogę Ci przebrnąć przez to wszystko dopóki nie zapomną. Chociaż wątpię, żeby udało mi się to zrobić, gdyby coś takiego miało się powtórzyć.
- Dlaczego? - wydukał.
- Bo nawet nie wiem dlaczego wcześniej się udało i...
- Nie, nie dlaczego uważasz, że nie udałoby Ci się ponownie powstrzymać ataku. Dlaczego chcesz mi pomóc? - spytał marszcząc czoło. Otworzyłaś usta i szybko zastanowiłaś się nad odpowiedzią.
- Nie chcesz mojej pomocy?
- Nie! Nie o to chodzi - zaprzeczył natychmiast, a w jego oczach pojawił się dziwny błysk.
- Więc o co?
- Dlaczego to robisz? Nie musisz tego robić, możesz dołączyć do nich, zrozumiem Cie i nie będę przez to oceniać - odparł.
- Gdybym wiedziała, zapewniam Cie że bym Ci powiedziała - mruknęłaś. - A teraz chodź pod klasę, bo zaraz zadzwoni dzwonek. Chyba nie wymiękasz?
Usta chłopaka powoli wygięły się w cudownym uśmiechu, który odsłonił jego białe zęby. Objął Cie ramieniem i ruszył w kierunku klasy. Miałaś wrażenie, że w jednej sekundzie zupełnie przestał się nimi wszystkimi martwić.
- Wiesz co? To że Cie lubię nie ma kompletnie żadnego sensu, ale nie zamierzam przestać. Poza tym nigdy nie kolegowałem się z mistrzynią sarkazmu - powiedział rozbawiony. Parsknęłaś i przewróciłaś oczami.
Wiedziałaś, że to, że Zayn szedł z Tobą obejmując Cie potwierdzi plotki. Tylko jakoś przestałaś się tym martwić.
***
Pierwsza
lekcja była prawie zabawna. Śmiesznie było patrzeć na tych wszystkich ludzi,
którzy wyginali szyje, żeby zobaczyć waszą dwójkę w ostatnim rzędzie. Ale żadne
z was nic sobie z tego nie robiło. Wy znaliście prawdę i tylko to się liczyło.
Ale należało tu użyć słowa ‘prawie’ dlatego, że cała szkoła była przeciwko wam.
Cała. Czyli również Twoja najlepsza przyjaciółka. I chociaż bolało Cie to w
środku to nie mogłaś tego pokazać. Wiedziałaś, że Zayn był bardzo honorowy i
nie pozwoliłby Ci się odwracać od innych z jego powódu, jeśli zauważyłby, że
cierpisz chociaż w najmniejszym stopniu. Przez całą godzinę nie odezwałaś się
słowem do chłopaka, ale jego wdzięczność czułaś przez samo jego spojrzenie. Nawet
nie wyobrażałaś sobie jak trudne to wszystko musiało być dla niego. Nie
zasłużył na to wszystko. Zastanawiałaś się gdzie się podział Twój charakter i
sarkazm. Zupełnie przeszła Ci ochota na wyklinanie całego świata, gdy
wiedziałaś, że inni mają gorzej. Nagle to, że Twoim największym zmartwieniem
była konieczność chodzenia do szkoły, możliwość szlabanu czy drobne sprzeczki z
mamą wydały Ci się niewyobrażalnie głupim powodem na narzekanie. Zayn miał o
wiele gorzej. Ale nie chciałaś okazywać mu współczucia. Wiedziałaś, że nie tego
chłopak od Ciebie oczekuje. Nie był typem chłopaka, który chce, żeby ktoś go
pocieszał. Był twardy, ale nie aż tak. Dlatego wystarczyła mu świadomość, że
przy nim zostaniesz i nie odwrócisz się od niego tak jak inni. Teraz rozumiałaś
dlaczego tak bardzo chciał się z Tobą wczoraj spotkać i Ci to wszystko
wyjaśnić. Nie chciał zostać sam z tym wszystkim i chciał by ktoś wiedział jaki
jest naprawdę. I że nic na to nie poradzi. Czułaś, że zaczynasz się zmieniać
przez tego chłopaka, i mimo że wciąż miałaś czas, żeby się wycofać, to nie
wiedziałaś czy chcesz to powstrzymać.
____________________________________________________________
Kochani, w tej chwili jest 99 206 wyświetleń, a to oznacza, że jeszcze troszkę i
dobijemy do 100 tysięcy! Dlatego proszę, aby każdy, powtarzam, KAŻDY kto czyta
mojego bloga skomentował ten post, nawet jeśli nigdy nie komentuje, proszę Was
bardzo. Byłoby cudownie, gdyby udało nam się pobić rekord, liczę na Was, buźki
<3