środa, 4 września 2013

Imagine 14 Harry



            Roześmiałaś się głośno na widok entuzjazmu z jakim Twoja czteroletnia siostrzyczka wpadła na plac zabaw w samym środku parku. Nie przypuszczałaś nawet, że takie małe dzieci potrafią tak szybko biegać! Z uśmiechem na ustach pognałaś za nią, żeby pomóc jej wejść na zjeżdżalnię.
            - (t.i.)? - zapytała słodko.
            - Taaak?
            - Bo tamten pan się na Ciebie gapi - powiedziała wskazując na kogoś palcem.
            Odwróciłaś się i zobaczyłaś, że na ławce siedzi paru chłopaków. Wyglądali na Twoich rówieśników, a jeden rzeczywiście patrzył w waszą stronę. Z tej odległości mogłaś powiedzieć jedynie to, że miał ciemne loki i był umięśniony. Gdy wasze spojrzenia się spotkały odwrócił gwałtownie głowę w drugą stronę jakby złapany na złym uczynku. Zarumieniona odwróciłaś się znowu w stronę swojej siostry.
            - Czemu on się na Ciebie patrzy? - zapytała skubiąc swój warkocz. Odchrząknęłaś.
            - Em...nie wiem. Zapomnij o tym.
            Pomogłaś swojej siostrze zjechać i posłusznie pomagałaś jej skorzystać z wszystkiego co tylko oferował plac. W końcu ku Twojej uldze mała się znudziła i poszła bawić się z jakimiś dziećmi w piaskownicy. Usiadłaś na jednej z wolnych ławek i zaczęłaś grać w jakąś głupią grę na telefonie. Siedziałaś tak może z 5 minut kiedy nagle poczułaś się dziwnie osaczona. Obróciłaś głowę w bok i pisnęłaś z zaskoczenia na widok twarzy tamtego chłopaka z parku tuż obok Twojej. Złapałaś się za serce.
            - Boże chcesz, żebym zawału dostała?! Nie mogłeś nie wiem odchrząknąć czy coś, żebym wiedziała, że tu siedzisz? - powiedziałaś gwałtownie nabierając powietrze w płuca. Uśmiechnął się zawstydzony.
            - To było zbyt zabawne widząc jak męczysz się próbując przejść 6 poziom 14 razy pod rząd - odparł odsłaniając rządek białych zębów. Zmrużyłaś oczy.
            - Bo ten poziom jest cholernie trudny! Jak jesteś taki mądry to sam go sobie przejdź!
            Wcisnęłaś mu telefon w dłoń z wyzywającą miną. Zrobił poważną minę, ale jego zielone oczy śmiały się z Ciebie. Skrzyżowałaś ręce pod biustem i spojrzałaś na niego wyczekująco. Włączył jeszcze raz 6 poziom i... Przeszedł go w jakieś 15 sekund. Podał Ci telefon z triumfującą miną.
            - I komu jest teraz głupio? - zapytał szczerząc się. Wyglądał wtedy cholernie przystojnie. Uniosłaś brew.
            - Zapewne Tobie, bo właśnie przeszedłeś grę, w której poruszasz się jednorożcem - powiedziałaś z wrednym uśmieszkiem.
            Mina mu zrzędła i zacisnął wargi próbując zachować resztki godności.
            - Tego nie przemyślałem - odparł robiąc skołowaną minę.
            Zaśmiałaś się lekko. Nagle poczułaś, że ktoś wskakuję Ci na kolana. Spojrzałaś na swoją siostrę zaskoczona, ale ta nie odrywała swojego podejrzliwego wzroku od chłopaka obok Ciebie.
            - Czemu ma pan brudne ręce? - zapytała wprost.
            - (i.t.s.)! - zganiłaś ją zawstydzona. Chłopak tylko zaśmiał się wesoło.
            - To tatuaże. Takie wzorki na skórze, widzisz?
            Pochylił się, żeby pokazać jej z bliska jeden z nich. Twoja siostra zaczęła zafascynowana dotykać statku wytatuowanego na jego, nie mogłaś nie zauważyć, umięśnionym ramieniu. Wątpiłaś, żeby miał to na celu, ale przez to, że tak się pochylił musnął włosami Twój policzek. Odsunęłaś się lekko przełykając nerwowo ślinę. Był. Za. Blisko. Albo za daleko? Musiałaś natychmiast przestać o tym myśleć.
            - Ja też chcę takiego statka! - zapiszczała.
            - Taki statek - poprawiłaś ją odruchowo. Mała pokazała Ci język, a chłopak zachichotał lekko. - Czego rżysz? - powiedziałaś przyciągając do siebie siostrę. Ta jednak wyrwała się, żeby kontynuować badanie tatuaży chłopaka.
            - To Twoja em...córka? - zapytał nagle trochę zestresowany. Spojrzałaś na niego wilkiem.
            - Tak zrobiłam se dziecko w wieku 12 lat wiesz? - prychnęłaś. Otworzył szerzej oczy.
            - Boże żartowałam przecież. - Przewróciłaś oczami. - To moja siostra.
            - I wszystko nagle stało się jasne - mruknął z mądrą miną. Powstrzymałaś śmiech.
            - Jak masz na imię? - zapytała Twoja siostra podskakując na Twoich kolanach.
            - Harry - odpowiedział z czarującym uśmiechem.
            - A ja jestem (i.t.s.) - powiedziała z bardzo poważną miną. - Czy pójdziesz mnie pohuśtać?
            - To byłby dla mnie zaszczyt księżniczko, ale nie wiem czy Twoja piękna siostra się zgodzi - odparł spoglądając na Ciebie spod rzęs. Już bardziej czerwona chyba być nie mogłaś.
            - Powiedz taaak (t.i.) - poprosiła Cie podskakując jeszcze bardziej na Twoich kolanach. Chłopak wygiął usta w onieśmielającym uśmiechu.
            - A mam jakiś wybór? - zapytałaś wznosząc oczy do nieba.
            - Nie - powiedzieli jednocześnie.
            - U nas w rodzinie się daje buziaka jak się powie coś w tym samym czasie - powiedziała szczerząc się wesoło. Po czym pocałowała Harrego w policzek. Chłopak spojrzał na Ciebie przeciągle po czym pocałował Twoją siostrę w czoło.
            - Bardzo podoba mi się ten zwyczaj - odparł cholernie niskim głosem. Czy tylko Ty zauważyłaś ten błysk w jego oczach? Niech on się tak nie gapi, bo zaraz zaczniesz kurwa hiperwentylować!
            - To chodź!
            Mała zeskoczyła na ziemię i pociągnęła chłopaka za rękę. Wstałaś i poszłaś za nimi. Nie przewidziałaś tylko tego, że Harry będzie miał z trylion centymetrów i poczujesz się przy nim tak drobna i...dobra koniec tematu, bo jeszcze zemdlejesz. Podczas, gdy Twoja siostra męczyła Harrego i zasypywała go pytaniami o tatuaże Ty dyskretnie mu się przyglądałaś. Gdy się uśmiechał w jego policzkach pojawiały się urocze dołeczki, ale nic nie odbierały z jego wizerunku 'niegrzecznego chłopca. W ogóle miał chyba najpiękniejszy uśmiech jaki w życiu widziałaś u chłopaka, a usta... Usta były tą częścią, o której wolałaś nie wspominać. Nagle wasze spojrzenia się spotkały. Na krótką chwilę, ale ta chwila wystarczyła, żeby was rozproszyć i stworzyć niebezpieczeństwo. (i.t.s.) z piskiem poleciała na ziemię z huśtawki na głowę. Podleciałaś do niej z paniką czując jak Twoje serce obija się boleśnie szybko o żebra. Podniosłaś ją i z przerażeniem zobaczyłaś na jej czole krew. Mała zaczęła płakać i krzyczeć w niebogłosy. Próbowałaś ją uspokoić, ale ręce zbyt Ci się trzęsły, żeby utrzymać ją w miejscu. Nim zdałaś sobie sprawę z tego co się dzieje Harry wziął małą na ręce.
            - Co robisz?! - zapytałaś wstając gwałtownie z ziemi.
            - Trzeba ją zabrać do szpitala - powiedział tylko.
***
            - Je-estem najgorsz-szą sio-ostrą świa-świata - chlipałaś pół godziny później przed salą, w której zakładali szwy Twojej siostrze.
            - Nie mów tak. To moja wina - powiedział Harry.
            Po chwili przygarnął Cie do siebie i objął swoimi ciepłymi ramionami. Wtuliłaś się bezbronnie w jego ciało. Jego koszulka wchłaniała morze Twoich łez. Nic nie mówił tylko oparł brodę na Twojej głowie i delikatnie głaskał Cie po włosach. Nie wiedziałaś ile tak staliście, pięć minut? Godzin? W każdym razie podziałało. Uspokoiłaś się, ale wciąż nie odrywałaś się od jego przyjemnie twardego ciała. Westchnął cicho.
            - Przepraszam za ten wybuch. I za koszulkę - powiedziałaś z ustami przy jego klatce piersiowej.
            - Nie przepraszaj. Ciesze się, że mogłem pomóc chociaż w najmniejszym stopniu - odparł cicho. Odsunęłaś się lekko, żeby móc spojrzeć mu w oczy.
            - Żartujesz? Gdyby nie Ty pewnie dotarłabym tu w całą wieczność i nie zapanowała nad małą - powiedziałaś nagle bardzo świadoma dotyku jego dłoni na swoich plecach.
            - Gdyby nie ja nic z tego by się nie wydarzyło. - Przygryzł wargę z wyrazem poczucia winy na twarzy.
            - Ale...
            - Zagapiłem się zamiast jej pilnować. Przepraszam po prostu... - urwał zawstydzony.
            - Co? - zapytałaś delikatnie.
            W tym momencie ze środka wyszedł lekarz, a za nim Twoja siostra z uśmiechem na twarzy, rzuciłaś się na kolana i mocno ją uścisnęłaś.
            - Na szczęście to nie było tak poważne na jakie wyglądało, głowa zawsze bardzo mocno krwawi, a tutaj trzeba było założyć tylko dwa szwy. (i.t.s.) była bardzo dzielna - powiedział lekarz. Odetchnęłaś głęboko z ulgą.
            - A pójdziemy jeszcze na plac zabaw? - zapytała wesoło. Odsunęłaś się i wzięłaś ją na ręce.
            - W kasku i stroju astronauty, żebyś sobie nic nie zrobiła - powiedziałaś z uśmiechem widząc, że z małą wszystko w porządku.
            - Nie to nie - odparła obrażona. Lekarz roześmiał się razem z Tobą i Harrym.
            - Dziękuję bardzo - powiedziałaś.
            - To moja praca. - Wzruszył ramionami i skłonił się lekko.
            Wyszliście ze szpitala i poszliście na parking w kierunku auta Harrego. Chłopak wsadził małą na tylne siedzenie i zapiął ją upewniając się dwa razy czy na pewno jest bezpieczna. Usiedliście z przodu i po chwili silnik zamruczał cicho i wyjechaliście na szosę. Podałaś Harremu swój adres i przymknęłaś powieki próbując się uspokoić.
***
            - (t.i.)? - usłyszałaś szept i poczułaś delikatny dotyk na ramieniu. Otworzyłaś powoli oczy i ujrzałaś przed sobą anioła. Westchnęłaś cicho. - Jesteśmy już na miejscu.
            Ocknęłaś się i przestałaś robić maślane oczy do Harrego. Zarumieniłaś się przez swoje poprzednie myśli.
            - Gdzie mała? - zapytałaś widząc, że nie ma jej na tylnym siedzeniu.
            - Jest już w domu, oddałem ją Twoim rodzicom, bo chciałem dać Ci jeszcze chwilkę snu. - Uśmiechnął się słodko. Był tak blisko, że czułaś promieniujące od niego ciepło.
            - Wściekli się? - zapytałaś.
            - Właściwie byli tylko zmartwieni i zastanawiali się kim do cholery jestem. - Wzruszył ramionami.
            Pochylił się przyprawiając Twoje serce o mały zawał. Na szczęście (?) odpiął tylko Twój pas i wrócił do poprzedniej pozycji. Chociaż teraz był chyba jeszcze bliżej...
            - A co powiedziałeś?
            - Że kolegą - odparł. Tylko, że mówiąc to patrzył prosto na Twoje usta.
            - Aha - powiedziałaś tylko.
            Sekundy mijały, a żadne z was wciąż się nie poruszyło. Jego oczy zdawały się Cie pochłaniać, a jego męski zapach przyjemnie podrażniał Twoje zmysły.
            - Ja... - powiedzieliście jednocześnie.
            Zaśmialiście się cicho. Nagle w oczach Harrego pojawiło się jakieś dziwne uczucie.
            - Podobno w waszej rodzinie za takie coś daje się sobie buziaka. Mogę Tobie skraść jednego?
            O tak. Cholernie dobry zwyczaj - myślałaś zanurzając dłoń w gęstych włosach Harrego i przyciągając go do słodkiego pocałunku. Po wszystkim oderwaliście się od siebie z cichym westchnięciem i oparliście się o siebie czołami.
            - Uwielbiam place zabaw.
            - No co Ty... - powiedział jeszcze raz dotykając wargami Twoich ust.

1 komentarz: