niedziela, 22 września 2013

Imagine 8 Harry Part IX (The end)



            Zaczęłaś się krztusić, gdy powietrze wdarło się w Twoje płuca. Wszystko co czułaś to chłód i ból w klatce piersiowej. Otworzyłaś szeroko oczy, gdy poczułaś ręce owijające się wokół Twojego ciała. Twój wzrok był mętny, nie potrafiłaś się skupić na jednym punkcie. Słyszałaś, że ktoś do Ciebie mówi, ale nie rozumiałaś słów. Poczułaś, że ktoś kładzie Cie na czymś miękkim i owija czymś ciepłym.
            - Zimno... - szepnęłaś.
            - Wiem kochanie - usłyszałaś głos anioła dochodzący jakby z bardzo daleka.
            - Kim jesteś? - zapytałaś próbując skupić wzrok na twarzy właściciela tego boskiego głosu.
            - Dlaczego to zrobiłaś? - spytał smutnym głosem. Wydawało Ci się, że płacze.
            - Dlaczego płaczesz?
            - Bo bałem się, że Cie stracę. Śpij kochanie. Tylko...zostań ze mną.

***

            Obudził Cie okropny ból w piersi. Otworzyłaś z niechęcią oczy. Ujrzałaś biały sufit, nic specjalnego. Obróciłaś głowę w bok i zamarłaś. Obok Ciebie leżał Harry. Był głęboko pogrążony w śnie. Zauważyłaś, że jesteś owinięta kołdrą i kocem, a pod spodem dalej jesteś naga. Mogłaś umrzeć. Uświadomienie sobie tego było jak kubeł zimnej wody. Nie chciałaś umierać. Przyjrzałaś się uważnie Harremu. Pogrążony w śnie wyglądał na bezbronnego. Nie wyglądał na kogoś kto noc wcześniej prawie kogoś zabił. Jego oczy były zaczerwienione jakby płakał. Sięgnęłaś dłonią do jego włosów. Nie spodziewałaś się, że będą tak miękkie. Harry zaczął coś mruczeć i wtulił twarz w zagłębienie między Twoim ramieniem, a szyją. Zamarłaś. Jego włosy muskały Twój policzek. Byłaś oszołomiona. To niemożliwe ile ten chłopak zaczął dla Ciebie znaczyć podczas kilku krótkich dni. Teraz, gdy wszystko się posypało on nieświadomie sprawił, że się uspokoiłaś. Nagle Harry się odsunął i mrugnął pare razy zdezorientowany. Otworzył szerzej oczy widząc, że się mu przypatrujesz.
            - Obudziłaś się? - spytał nieco nieprzytomnie. Uniosłaś brew.
            - Jak widać - powiedziałaś. Zdziwiło Cie to jak słabo brzmiał Twój głos.
            - Jak się czujesz? - Pogłaskał Cie delikatnie po policzku. Do niedawna nie sądziłaś, że Harry potrafi być delikatny.
            - Okej.
            - Okej? - powtórzył sceptycznie. - Dlaczego próbowałaś się zabić? - rzucił prosto z mostu. Spuściłaś wzrok i poczułaś, że się rumienisz.
            - Samo tak jakoś wyszło...
            - Tak wyszło?! - zawołał podnosząc się do pozycji siedzącej. Pochylił się i ukrył twarz w dłoniach. - Jak mogłaś mi to zrobić?! Czy Ty tego do cholery nie widzisz?!
            - Czego nie widzę? - zapytałaś zachrypniętym głosem. Spojrzał na Ciebie intensywnie, a żywy kolor jego tęczówek jak zwykle namącił Ci w głowie.
            - Czego?! Tego ile dla mnie znaczysz do cholery! Dlaczego to zrobiłaś?! - wydarł się gwałtownie. W Twoich oczach pojawiły się łzy.
            - Nie wiesz jak to jest kiedy ktoś kto był dla Ciebie jak brat brutalnie... - przerwałaś widząc jego reakcje na słowo 'brutalnie'. Jego nozdrza się rozszerzyły i zaczął szybciej oddychać.
            - Co. On. Ci. Zrobił? - warknął.
            - Dlaczego musisz taki być? Nie widzisz, że jestem w rozsypce, a wczoraj... Proszę, nie krzycz na mnie - dokończyłaś łamiącym się głosem.
            Jego wzrok natychmiast złagodniał. Położył się z powrotem i objął Cie ostrożnie jakby bał się, że go odtrącisz. Zasłoniłaś się porządniej kołdrą.
            - Przepraszam - szepnął chowając twarz w Twoich włosach. Zacisnęłaś powieki. To wszystko zaczynało Cie przerastać. - Powiedz mi proszę co się stało.
            - Zayn... Pocałował mnie. Wbrew mojej woli.
            Odruchowo zaczęłaś pocierać nadgarstki na wspomnienie jego mocnego uścisku. Poczułaś jak ciało Harrego całe się napina.
            - I?
            - Bałam się go. Uciekłam od niego, gdy tylko udało mi się mu wyrwać. Ale... Straciłam go - załkałaś cicho.
            - Dlaczego płaczesz? - zapytał Harry cicho. Położyłaś głowę na jego klatce piersiowej. Jego koszulka wydzielała niesmowity zapach.
            - Bo był dla mnie jak brat. To bolało. Dalej boli - wydukałaś.
            - Dlatego to zrobiłaś.
            - Nie wiem ja... To dla mnie za dużo. Podczas kilku dni omal mnie nie zgwałcono, byłam świadkiem jak prawie kogoś zabiłeś , straciłam kogoś bardzo ważnego, a w dodatku... Wszystko sprowadza się do Ciebie. Nie potrafię przestać o Tobie myśleć. I czuje się przez to słaba.
            Po Twoich słowach w pokoju zapanowała cisza. Jedyne co słyszałaś to bicie własnego serca. Harry wziął głęboki wdech.
            - Nie powinienem mieszać się w Twoje życie - powiedział, a jego głosie dało wyczuć się ból.
            - Ale ja chcę żebyś się w nie mieszał. I w tym tkwi problem.

***

            Minęła już godzina odkąd Harry wyszedł. Bałaś się wejść do łazienki. Za każdym razem, gdy chciałaś wejść do tego małego pomieszczenia coś ściskało się w całym Twoim ciele. W końcu nie wytrzymałaś i poszłaś do łazienki w pokoju Twojej przyjaciółki. Ta, była prawie identyczna jak Twoja, ale nie doznawałaś w niej tego okropnego uczucia jakby ściany zaczynały na Ciebie napierać. Spojrzałaś w lustro. Pierwsze co rzuciło Ci się w oczy to to jak blada byłaś. Twoje usta straciły kolor i były prawie białe. Jak blisko śmierci byłaś zanim Harry Cie uratował? Jak blisko śmierci...chciałaś być w tamtym momencie? Wszystko się spieprzyło. Chciałaś wrócić już do domu. Usłyszałaś jak drzwi wejściowe się otwierają, a po chwili usłyszałaś głos (i.t.p.).
            - (t.i.)! Wróciłam! - zawołała wesoło. Wyszłaś z łazienki i stanęłaś oko w oko z Twoją przyjaciółką. Jej szeroki uśmiech zgasł w jednej chwili na Twój widok. - Co się stało?!
            Łzy zaczęły zbierać się w Twoich oczach. Bez zastanowienia rzuciłaś się w objęcia przyjaciółki. Pół godziny później dziewczyna wiedziała już o wszystkim.
            - Nigdy więcej nie myśl o zrobieniu czegoś takiego. Gdyby Harry z tą swoją nachalnością nie wszedł do naszego apartamentu... - urwała zbolałym głosem. Ukryłaś twarz w dłoniach.
            - Przepraszam. Po prostu w tamtej chwili to wydawało się takie...właściwe.
            - Właściwe?!
            - Już tak nie myślę okej! Chcę już wrócić do domu. Wiem, że miałyśmy zwiedzić wszystkie muzea, biblioteki i...
            - Nie mów już nic. - Objęła Cie mocno. - Wrócimy do domu i wszystko to się skończy. Nie będziesz musiała więcej myśleć o tym wszystkim. Będziemy tam przed północą. Harrego i Zayna tam nie będzie i nikt Cie więcej nie skrzywdzi. Obiecuję.
            A więc decyzja zapadła. Chłód objął całe Twoje ciało na myśl o nie zobaczeniu więcej Harrego. Ale wiedziałaś, że tak będzie lepiej. Musiałaś się wyrwać z tego miejsca i zapomnieć. Poczułaś jak Twoje serce rozpada się na miliony drobnych kawałeczków. Jeśli to miało być lepsze wyjście to wolałabyś już raczej umrzeć. Harry wrył się w Twoje serce jak drzazga. A podobno drzazgi usuwało się szybko. I bezboleśnie. Ten przypadek był wyjątkiem. Bo bolało. Nie sądziłaś, że serce i umysł może tak bardzo boleć.

***

            Siedziałaś przy oknie obserwując jak ciemne chmury przemieszczają się po niebie. Zbliżały się święta i wszyscy niecierpliwie czekali na pierwsze płatki śniegu. Cóż, jak na razie doczekają się tylko deszczu. Westchnęłaś i naciągnęłaś rękawy grubego wełnianego swetra ze świątecznym motywem w bordowym kolorze. Dźwięk silnika motoru z oddali przywołał wspomnienia chłopaka, który w kilka dni stał się centrum Twojego świata. A potem odeszłaś. Nie widziałaś go już od tak dawna... Oparłaś głowę o szybę. Spojrzałaś na ulicę. Zobaczyłaś jak z daleka nadjeżdża z ogromną prędkością mężczyzna na motorze. Zatrzymał się z piskiem pod Twoją kamienicą. Serce zaczęło Ci szybciej bić. To nie jest Harry, powtarzałaś sobie jak mantrę w głowie. Na szybie pojawiły się pierwsze krople deszczu. Motocyklista zdjął kask i przeczesał brązowe loki. Zastygłaś w bezruchu. Niemożliwe. Wybiegłaś z pokoju jakby się paliło. Twoja mama zawołała Cie zmartwiona Twoim zachowaniem, ale zignorowałaś ją. Niemal wyszarpałaś drzwi z zawiasów, żeby wydostać się z mieszkania. Czułaś jak adrenalina buzuje w Twoim ciele, gdy biegłaś w dół po schodach. Otworzyłaś z hukiem drzwi kamienicy i wyszłaś na zewnątrz. Deszcz padał już w najlepsze plamiąc Twój sweter i przyklejając włosy do twarzy. Mężczyzna w czarnej, skórzanej kurtce odwrócił się powoli. Twój oddech urwał się na chwilę, gdy napotkałaś dobrze sobie znane spojrzenie zielonych oczu. Staliście w bezruchu patrząc na siebie i próbując wzajemnie odczytać swoje emocje. Loki Harrego całkowicie opadły pod wpływem wody, ale mimo to wyglądał niesamowicie seksownie. W końcu chłopak oblizał wargi i otworzył usta.
            - Kotek - powiedział chrapliwym głosem. Przełknęłaś ślinę.
            - Harry - wydukałaś. Miałaś wrażenie, że to tylko sen i chłopak zaraz zniknie. Poczułaś aurę niebezpieczeństwa promieniującą od chłopaka i zadrżałaś.
            - Pamiętasz jeszcze lekcję drugą? - zapytał niskim głosem. Kiwnęłaś głową, a emocje kłębiły się w Twoim ciele grożąc wybuchem. - Zawsze dostaję to czego chcę.
            - A czego chcesz? - szepnęłaś.
            Na jego twarzy pojawił się ten sam sugestywny uśmieszek co wtedy. Pokonał dzielącą was odległość. Chwycił Cie gwałtownie w talii, a drugą objął tył szyi. Pochylił się tak, że wasze twarze dzieliły milimetry. Pogłaskał Cie kciukiem po policzku. Nie czułaś zimna ani wody, która spadała na was coraz intensywniej. Harry przybliżył swoje wargi do Twoich ust. Tak długo na to czekałaś. Nie wierzyłaś, że to wasz pierwszy pocałunek. Byliście tak zgrani i dopasowani do siebie, a wręcz...stworzeni dla siebie. Jego miękkie wargi pieściły Twoje usta, a dłonie ciało. Wasz pocałunek pogłębiał się z każdą chwilą coraz bardziej aż do momentu, w którym oboje nie byliście w stanie oddychać. Odsunęliście się od siebie. Poczułaś niewiarygodny spokój. Harry oparł czoło o Twoje wciąż trzymając Cie w ramionach.
            - Czego chcę? - powtórzył zlizując z ust krople deszczu. - Ciebie.
            - Dlaczego zajęło Ci tak dużo czasu dojście do tego? - zapytałaś drżąc pod wpływem jego słów i dotyku.
            - Bo chciałem być silny. Pozwolić Ci wrócić do własnego życia bez moich problemów i wrogów. - Twoje oczy lekko się rozszerzyły w reakcji na słowo 'wrogów'. - Ale jest coś co czyni mnie słabym i nie potrafiłem już dłużej wytrzymać.
            - Co czyni Cie słabym? - wyszeptałaś czując jak wasze nosy delikatnie się stykają.
            - Moja miłość do Ciebie - wychrypiał. Zesztywniałaś.
            - Harry... Ona nie czyni Cie słabym. Ona czyni nas silniejszymi - powiedziałaś przygryzając wargę, gdy tylko słowo wydostały się z Twoich ust.
            - Jesteś jak narkotyk - szepnął muskając wargami Twój policzek. - Czuje się uzależniony. I kocham to uczucie. Bo kocham Ciebie.
            Wspięłaś się na palce przywierając z pasją do jego ust. Zanurzyłaś palce w jego mokrych włosach, a on mocno chwycił Cie za biodra.
            - Też Cie kocham - szepnęłaś prosto do jego ucha.
            - Lekcja czwarta - wysapał. - Gdy raz coś dostaję nie pozwalam temu odejść.
            - To chyba moja ulubiona lekcja...

                                     czytasz = komentujesz

14 komentarzy:

  1. Koniec?! O bosz, ryczę! To jest bjbchjkjoncd! Per-fect! Jesteś najlepsza! ;* ~Patu <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne! Cudeńko. Brak słów. Jeden z najlepszych imaginów. Ciężko jest wyrazić jak bardzo mi się podoba. Pisz częściej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boze to byl jeden z Twoich najlepszych imaginow *.* moze spokojnie zajac miejsce obok Goracej Wloszki! ;D kocham Cie za te imaginy! ;* i za cala reszte tez ;)

    ~ Car ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje imaginy to jak narkotyk haha xd !Best Imagin Ever. Dziękuje za to !A ta ostatnía część boska .;*** <3 A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Koooooooooooocham!!!!!!!! ta jest świetne;*

    OdpowiedzUsuń
  6. SUUUPPERR!.Szkoda,że to ostatnia część :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda że to koniec :'( Jestem twoją wielką fanką :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z osobą wyżej! To było świetne i wciągnęłaś mnie w takie klimaty! Oby tak dalej! :))

    OdpowiedzUsuń
  9. po prostu najlepszy imagin ever ! cudowny, zaj*ebisty, a ty jesteś genialna brak słów...

    OdpowiedzUsuń