niedziela, 15 września 2013

Imagine 8 Harry Part VI


            Twój krzyk urwał się w połowie kiedy mężczyzna zakrył Ci usta dłonią. Jego żelazny uścisk nie pozwalał Ci się ruszyć. Próbowałaś kopnąć tego drugiego nogą, ale uchylił się od ciosu. Wziął Cie do góry za nogi tak, że teraz nie miałaś żadnego kontaktu z ziemią. W Twoich oczach zbierały się łzy, a w ciele panika. Ciągnęli Cie coraz dalej w zaułek, a ciemność pochłaniała was coraz bardziej. Serce biło Ci tak szybko, że aż boleśnie. Nagle mężczyzną z tyłu zachwiało jego uchwyt się poluzował. Korzystając z nieoczekiwanej szansy zaczęłaś się wyrywać i wylądowałaś boleśnie na ziemi. Zaczęłaś się czołgać z dala od nich pod ścianę. Obróciłaś się w samą porę, żeby uchylić się przed...napastnikiem rzuconym o ścianę. Pisnęłaś ze strachu kiedy z głośnym łoskotem mężczyzna uderzył o ścianę i z cichym jękiem upadł w pobliże śmietnika. Obróciłaś głowę z powrotem i zobaczyłaś dwie walczące postacie. Jeden miał wyraźną przewagę nad tym drugim i już po chwili tamten wylądował na ziemi. Mężczyzna kopnął go jeszcze wściekle w brzuch. Potem odwrócił się w Twoją stronę. Jego klatka piersiowa unosiła się gwałtownie to w górę to w dół. Postawił mały krok w Twoją stronę. Przylgnęłaś do ściany czując jak nowe przerażenie rozlewa się po każdej komórce Twojego ciała.
            - N-nie podchodź! - wydukałaś słabo.
            Mężczyzna nie posłuchał. Pokonał dzielącą was przestrzeń i klęknął u Twoich stóp. Zacisnęłaś mocno powieki i wstrzymałaś oddech. Nieoczekiwanie poczułaś, że bierze Twoje dłonie miedzy swoje, znacznie większe i opiera swoje czoło o Twoje. Otworzyłaś gwałtownie oczy. Zobaczyłaś przed sobą zarysy twarzy Harrego. Nieoczekiwana ulga rozlała się po Twoim ciele i wtuliłaś się w jego ciało. Chłopak był wyraźnie zaskoczony, jakby nie spodziewał się z Twojej strony takiego wybuchu uczuć. Po chwili wziął Cie na ręce i zaczął iść w kierunku, z którego przyszłaś.
            - Ćśś... - szepnął Ci cicho do ucha. - Już dobrze, jesteś bezpieczna.
            Uspokoiłaś się lekko. Nie spodziewałaś się, że możesz poczuć się bezpiecznie w jego towarzystwie, ale tak właśnie było. Harry Cie uratował. Ale gdzieś tam w środku Ciebie wciąż czaił się strach przed nim. Po tym co zrobił możliwe, że nawet większy.
            - Zabiłeś ich? - wyszeptałaś tak cicho, że przez chwilę myślałaś, że nie usłyszał.
            - Nie - powiedział ochrypłym głosem. - Ale powinienem.
            Wyszliście znowu na zalaną światłem ulicę. Harry postawił Cie lekko przed czarnym, terenowym samochodem i otworzył drzwi. Posadził Cie w środku. Teraz w lekkim świetle lampek w aucie widziałaś dokładnie jego twarz. Jego rysy wyostrzyły się, zniknęły wszelkie ślady łagodności, z rozciętej wargi powoli płynęła krew, tak samo z ranki na policzku, a jego oczy były tak mroczne i obce jak nigdy wcześniej. Nie widziałaś tam błysku humoru, który nieustannie mu towarzyszył. Wydawał się obcy. Serce mocniej Ci zabiło.
            - Boje się Ciebie - wydukałaś wpatrzona w jego zimne oczy.
            Jego rysy natychmiastowo złagodniały, a oczy znów skrzyły zielenią. Powrócił ten Harry, którego znałaś. Niebezpieczny, ale...Twój.
            - Przepraszam. Nie chciałem, żebyś się mnie bała. A przynajmniej nie tym razem - dokończył z nikłym uśmiechem. - Nigdy więcej mi nie uciekaj.
            - Gdzie nauczyłeś się tak walczyć? - zapytałaś. Pochylił się i owionął Cie jego słodki oddech.
            - Kotek, kiedyś wszystko Ci powiem. Ale na razie trzeba odwieźć Ciebie i Twoją przyjaciółkę do domu - powiedział składając delikatny pocałunek na Twoim czole.
            Westchnęłaś i przymknęłaś powieki. Harry zamknął Cie w aucie i wrócił do klubu po (i.t.p.). Po Twoim umyśle krążyło setki myśli. Kim jest Harry? Znałaś kilka jego twarzy i nie wiedziałaś, która była prawdziwa. Ta niebezpieczna, pociągająca i naruszająca Twoją przestrzeń, mroczna i obca, która była twarzą kogoś pozbawionego sumienia czy ta delikatna i czuła, która troszczyła się o Ciebie i traktowała z łagodnością, o którą byś go nie podejrzewała? Która twarz była tą właściwą? Zmęczona wszystkim co się dzisiaj wydarzyło usnęłaś z głową wciąż pełną Harrego.

***

            Wtuliłaś się mocniej w poduszkę podświadomie zastanawiając się dlaczego jest taka twarda i...czy ona się rusza? Otworzyłaś szeroko powieki i gwałtownie się podniosłaś, gdy zobaczyłaś, że 'poduszka' była w rzeczywistości umięśnionym brzuchem Harrego.
            - Co... - nie potrafiłaś sformułować pytania.
            Harry leżał swobodnie w Twoim łóżku przykryty kołdrą od pasa w dół. Ręce podłożył pod głowę sprawiając, że mięśnie jego ramion się napięły, a tatuaże były doskonale widoczne. Na jego ustach widniał krzywy uśmieszek, oczy miał lekko zmrużone, a usta seksownie rozchylone.
            - Co Ty tu... I dlaczego nie masz koszulki?! - wychrypiałaś. Harry odsłonił rządek białych zębów w zapierającym dech w piersiach uśmiechu.
            - Bo zdarłaś ją wczoraj ze mnie Kotek - odpowiedział unosząc brew. Zrobiłaś się czerwona jak piwonia.
            - Nie kłam! - Przewrócił oczami i westchnął.
            - Z Tobą nie ma żadnej zabawy - mruknął, ale w jego oczach czaiły się psotliwe ogniki. Zlustrował Cie spojrzeniem. Odruchowo podążyłaś za jego wzrokiem. Co?! Pociągnęłaś kołdrę i zakryłaś się nią z prędkością światła.
            - Dlaczego jestem w bieliźnie? Jak śmiałeś mnie rozebrać?! - wydarłaś się. Harry roześmiał się, a wtedy nieoczekiwanie w jego policzkach pojawiły się głębokie dołeczki. Przypatrywałaś się mu mimowolnie oczarowana.
            - Jesteś zabawna, gdy się złościsz - wyszczerzył się. - A więc zawiozłem Cie i tą gadułę do hotelu, w którym się zatrzymałyście i zaniosłem Cie do Twojego pokoju. Zdjąłem z Ciebie sukienkę, bo uznałem, że średnio nadaje się do spania, położyłem Cie na łóżku i przysięgam, że chciałem wyjść, ale wtedy pociągnęłaś mnie za rękę z siłą, o którą bym Cie nie podejrzewał i upadłem na łóżko obok Ciebie. Spałaś tak słodko wtulona, że nie miałem serca Cie budzić próbując się wyrwać. Koniec - zakończył i oblizał wargi. Zrobiłaś się jeszcze bardziej czerwona.
            - Ale dlaczego nie masz na sobie koszulki?!
            - Bo jesteś tak gorąca, że musiałem się jakoś ochłodzić. - W jego oczach pojawił się złowrogi błysk. Przełknęłaś głośno ślinę.
            - To się nie dzieje naprawdę - mruknęłaś pod nosem.
            Chłopak uniósł brwi. Wyciągnął w Twoim kierunku rękę i przyciągnął Cie do siebie obejmując Twoją talię. Harry był teraz pod Tobą, wasze ciała stykały się w kilku strategicznych miejscach, a jego usta były tak niebezpiecznie blisko jak nigdy wcześniej.
            - Mogę Ci udowodnić jak prawdziwe to jest - szepnął, a jego oddech dotknął Twoich rozchylonych ust. Nie byłaś w stanie się poruszyć. - Ale nie chce Cie do niczego zmuszać - powiedział a jego wzrok złagodniał.
            Co?! Zmuszać? Leżałaś na nim okrakiem praktycznie mdlejąc z pragnienia, a on...
            - Dobrze, że nie musisz.

3 komentarze:

  1. Ewa!! Jakie to jest vvknkvzdtvj! Skąd ty bierzesz te pomysły?! ;D a ten koniec... Genialny!! *.* ~Pati ;3

    OdpowiedzUsuń