sobota, 7 września 2013

Imagine 15 Louis

Przepraszam za opóźnienie i za to, że imagine jest okropny, ale miałam wczoraj mało czasu, bo mam remont w pokoju ;/ Nieudolnie dedykuję tego imagina Karolinie :** <3 P.S. Zmieniłam ustawienia i teraz komentarze można dodawać także anonimowo. Nie żeby ktoś zamierzał z tego skorzystać -,-                                                                                                                                            

                                                           Louis POV
            Wsiadłem do auta Harrego z rozbiegu.
            - Cześć stary - powiedziałem próbując złapać oddech. Uniósł brew.
            - A Tobie co? - zapytał odpalając silnik i wyjeżdżając na drogę. Zapiąłem pas i wyjrzałem przez okno.
            - Matka nie chciała mnie puścić - prychnąłem. Harry zaśmiał się głośno.
            - Frajer - powiedział z szerokim uśmiechem.
            - Zamknij ryj - burknąłem kręcąc przy radiu.
            - Nie mam ryja - odparł skręcając gwałtownie w lewo.
            - To dupę. Nie wnikam w biologię Twojego ciała - powiedziałem znajdując w końcu jakąś znośną stację. Harry prychnął.
            - Do matki też tak mówisz? - zapytał z krzywym uśmieszkiem.
            - Ty się od mojej matki odwal - mruknąłem i przeczesałem dłonią włosy. Harry swoje nieogarnięte loki schował pod czapką.
            - Ja do Twojej matki nic nie mam. Fajna babka. - Poruszył brwiami. Udałem odruch wymiotny, a ten parsknął śmiechem.
            - Ile się jedzie do Jennifer? - zapytałem kończąc kwestię mojej matki i słabości Harrego do starszych kobiet.
            - Jakieś 10 minut - odpowiedział prowadząc samochód swobodnie jedną ręką. Jego była nienawidziła, gdy to robił. Pewnie dlatego 'była'.
            - A ten... - odchrząknąłem. - (t.i.) będzie?
            Harry rzucił mi przeciągłe spojrzenie.
            - Jesteś równie przewidywalny co głupi - prychnął.
            - Nie wiem o czym mówisz - powiedziałem odwracając wzrok.
            - Ehe - zakpił. - Jasne. Wcale Ci się nie podoba.
            - Nie. Znaczy tak. To znaczy tak, ale nie.
            - Jaśniej człowieku - prychnął.
            - Wolałbym o tym nie gadać - mruknąłem.
            - Twoja sprawa - powiedział wzruszając ramionami.
            O tak. Cholernie moja. Dzisiaj czułem, że coś się zmieni. Że może w końcu wezmę tą leniwą dupę i zawlokę do niej. Że jej powiem. Szalałem za (t.i.) już chyba od roku, a dalej byliśmy na etapie przyjaciół. I to nawet nie niewiadomo jak bliskich. A ona... Serce biło mi dwa razy szybciej, gdy ją widziałem. Uwielbiałem, gdy bawiła się włosami. I gdy się uśmiechała. W jej uśmiechu było tyle szczerości... Kochałem jej nietypowe poczucie humoru i to jak przewracała oczami, gdy znowu powiedziałem coś głupiego. Kochałem to jak się przy niej czułem. Cały cholerny świat nabierał sensu, kiedy ona była obok. Tylko, że... Czy mam jakiekolwiek szanse, że ona odwzajemnia moje uczucia?
                                                                 
                                                              (t.i.) POV
            Czułaś, że dzisiaj coś się zmieni. Że może w końcu mu powiesz. Byłaś zakochana w Louisie odkąd tylko się poznaliiście. A z każdym dniem to uczucie tylko rosło. Nie mogłaś już wytrzymać tej ciągłej niepewności. Serce biło Ci dwa razy szybciej, gdy go widziałaś. Uwielbiałaś, gdy patrzył Ci w oczy. I gdy się uśmiechał. Twój dzień zaczynał się od jego uśmiechu. Kochałaś jego poczucie humoru i to, że nie obchodziło go to co o nim myślą inni. Kochałaś to jak się przy nim czułaś. Cały cholerny świat nabierał sensu, kiedy on był obok. Tylko, że... Czy masz jakiekolwiek szanse, że on odwzajemnia Twoje uczucia?

                                                       Louis POV
            Rozmawialiśmy już dłuższą chwilę z Harrym. Byliśmy na sylwestrze u Jennifer, nowej dziewczyny (?) Harrego. Nigdzie nie widziałem (t.i.). Moje desperackie rozglądanie się nie umknęło mojemu przyjacielowi. Chłopak spojrzał na mnie z politowaniem.
            - Ale Ty jesteś dyskretny. No, ale weź, naprawdę sądzisz, że (t.i.) nie lubi Cie w TEN sposób? Człowieku gdzie byłeś przez ostatni rok podczas którego pożerała Cie wzrokiem?! - odparł wznosząc ręce do góry. Poczułem jak robi mi sie sucho w ustach a oddech ustaje mi w gardle.
            - Nie rob sobie z tego żartów. Dobrze wiesz, że... - urwałem niezdolny opisać tego co do niej czułem. Wzniósł oczy do nieba.
            - To dlaczego jej tego nie powiesz? Chyba wszyscy oprócz was widzą, że macie się ku sobie. Zachowujesz się jak jakaś panienka.
            - Zamknij się - prychnąłem szturchając go w ramię.
            - Wiesz co? Idź do niej, zaciągnij ją gdzieś, pocałuj i weźcie mnie więcej nie wkurzajcie. Jak małe dzieci w przedszkolu. Za rączkę, bo inaczej sobie nie poradzą. - Wzniósł oczy do nieba. - Mam Ci też powiedzieć jak masz ją pocałować czy sam ogarniesz? - zakpił.
            Nie skomentowałem tego co powiedział, bo w tej samej chwili ją zauważyłem. Odwróciłem głowę w kierunku, w którym stała. Jak zwykle wyglądała oszałamiająco.  Poczułem znajome gorąco. I wtedy odwróciła się i spojrzała mi w oczy. Nie wiem czy to przez paplaninę Harrego czy przez spojrzenie jej pięknych oczu, ale w każdym razie poczułem gwałtowny impuls żeby w końcu odważyć się jej powiedzieć. Powiedzieć te dwa krótkie słowa, które cisnęły mi się na usta za każdym razem, gdy tylko ją widziałem. Nie
zważając na monolog mojego przyjaciela ruszyłem w jej stronę dynamicznym krokiem. Rozchyliła lekko wargi zdziwiona moim nienormalnym zachowaniem. Bez słowa pociągnąłem ją za nadgarstek i zaprowadziłem ją na zewnątrz z dala od głośnej muzyki i tańczących ludzi.
            - Louis co się dzieje? - zapytała zaniepokojona.
            Księżyc odbijał się w jej oczach, a włosy delikatnie rozwiał wiatr. I już wiedziałem, że to właśnie ta chwila na którą tyle czekałem.
            - (t.i.) ja...
            - Louis ja...
            Teraz albo nigdy. Wziąłem głęboki wdech.
            - Kocham Cie - wyszeptałem ściśniętym z emocji i stresu gardłem.
            Niedowierzałem, gdy jej oczach pojawiły się łzy. Potem stanęła na palcach i wpiła się gorąco w moje wargi. Zaskoczony pozwoliłem, aby z moich ust wydobyło się ciche westchnienie. Jedną dłoń położyłem nisko na jej plecach, a drugą przyciągnąłem do siebie za kark. Całowaliśmy się dobre parę minut. Nie przestaliśmy nawet wtedy kiedy wybiła północ i wybuchły pierwsze noworoczne fajerwerki rozświetlając nasze zaróżowione z zewnętrznego chłodu i wewnętrznego gorąca twarze.
            - Ja Ciebie też - szepnęła tonąc w moich oczach.

2 komentarze:

  1. TO TO TU BYLO OD GODZINY A JA TO PRZECZYTALAM DOPIERO TERAZ?! (16:09? Serio zboczencu? ;P)
    A imaginek nie jest okropny tylko zajebisty wiec sie nie wypowiadaj jak sie nie znasz! I dziekuje za wcale nie nieudolna dedykacje kochana ;***

    ~ Car ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakbym czytala najlepsza ksiazke ! <3 jestes niesamowita, taka wyobraznia ! :) <3
    ; ** kocham to ! :)

    OdpowiedzUsuń