wtorek, 17 września 2013

Imagine 18 Liam Part I


            Dedykacja dla Pati :** <3 Przepraszam, ale ta część mi niezbyt wyszła :/

 Siedziałaś właśnie na lekcji matematyki próbując skupić się na temacie. Trudno było jednak zrozumieć o czym mówi nauczycielka skoro jakiś kretyn za Tobą bez przerwy Cie zaczepiał. W takich chwilach marzyłaś o powrocie do poprzedniej szkoły. Nie tak wyobrażałaś sobie pierwszy tydzień w liceum. Poczułaś jak chłopak gwałtownie pociąga Twoje krzesło do tyłu. Odwróciłaś się wkurzona w jego stronę.
            - Możesz przestać?! - wydarłaś się na niego ignorując kompletnie karcące spojrzenie matematyczki. Chłopak przekrzywił lekko głowę w bok i uśmiechnął się asymetrycznie.
            - Co przestać? - zapytał niewinnie. Posłałaś mu groźne spojrzenie.
            - Jeszcze raz mnie dotkniesz, pociągniesz za włosy albo ukradniesz mi torebkę to przysięgam, że Ci wpier...
            - Tak panno (t.n.)? Możesz dokończyć? - usłyszałaś nad sobą skrzeczący głos nauczycielki. Spuściłaś wzrok czując na sobie spojrzenia całej klasy.
            - Przepraszam. Ale to nie moja wina, że...
            - Nie zawracajcie mi proszę głowy. Przedszkole jest po drugiej stronie ulicy. Do dyrektora. Oboje.
            - Ale... - zaczęliście protestować.
            Nauczycielka posłała wam zirytowane spojrzenie. Wkurzona jak nigdy wcześniej wstałaś gwałtownie z ławki i wyszłaś z klasy. Po chwili usłyszałaś za sobą wołanie.
            - (t.i.)! Czekaj! - zawołał Liam, udręka Twojego życia. Przystanęłaś i odwróciłaś się ze złością.
            - Czego?!
            Dobiegł do Ciebie i uśmiechnął się szeroko. Dlaczego ten debil musi być taki przystojny? Miał dopiero 17 lat, nie powinien być aż tak seksowny! Większość Twoich rówieśników była em...obleśna? To odpowiednie słowo? Przypomniałaś sobie dziewiczy wąsik jednego chłopaka z Twojej nowej klasy i wzdrygnęłaś się odruchowo. Tak zdecydowanie byli obleśni. A ten tutaj? Wysoki, umięśniony, z lekkim zarostem, seksownie postawionymi do góry włosami i zniewalającym uśmiechem. No świetnie. Dlaczego akurat on?
            - To nasza pierwsza randka - powiedział wyginając usta w sugestywnym uśmieszkiem. Cały jego urok zgasnął, gdy tylko się odezwał.
            - Niedoczekanie Twoje - prychnęłaś i wznowiłaś marsz. Dogonił Cie z łatwością na tych swoich długaśnych nogach.
            - Ale dlaczego? Nie widzisz, że jesteś dla mnie jak Julia dla Romea? - Jego głos nabrał płaczliwego tonu.
            - Ty się puknij w łeb - warknęłaś.
            - Dlaczegóż to odrzucasz me zaloty miła moja? Czyż nie jest marzeniem Twoim sprawić bym był Twoim księciem w złotej zbroi? - wyrecytował z ręką na sercu.
            - Rycerzem w lśniącej zbroi - poprawiłaś go zirytowana.
            - Też mi różnica. - Wzniósł oczy do nieba. Skręciłaś w prawo. - Hej, gdzie idziesz?
            - No do dyrektora - powiedziałaś znudzona. Zaśmiał się cicho.
            - To w drugą stronę - odparł mrugając do Ciebie. Zawróciłaś z rumieńcami na twarzy.
            - Sama bym się zorientowała - mruknęłaś krzyżując ręce pod biustem.
            - Oczywiście. - Pokiwał głową z komicznie mądrą miną. Przygryzłaś wargę, żeby się nie roześmiać. - Czyżbym rozśmieszył naszą oziębłą księżniczkę?
            - Nie jestem oziębła. To Ty jesteś głupi - prychnęłaś.
            - No wiesz? - Wydął dolną wargę. Przewróciłaś oczami. - Ja tylko staram się zwrócić Twoją uwagę!
            - To źle zacząłeś. - Uniosłaś jedną brew. Chyba już wiesz kto będzie klasowym clownem przez całe liceum. Nauczyłaś się już nie brać na poważnie niczego co tacy gadają.
            - To może dobrze skończę? - Uśmiechnął się dwuznacznie. Tym razem nie przewróciłaś oczami, bo byłaś zbyt zdziwiona tym, że Twoje serce przyspieszyło po jego słowach.
            - Najlepiej...zostaw mnie w spokoju - mruknęłaś chowając ręce w kieszeni dżinsów.
            Po Twoich słowach się nie odezwał więc spojrzałaś na niego ukradkiem. Wyglądał na bardzo zamyślonego. Na jego czole pojawiła się pionowa zmarszczka. Weszliście do gabinetu dyrektora. Mężczyzna nie miał za dużo czasu, więc wlepił wam karę na jutro i kazał wam wracać do klasy. W połowie drogi z powrotem zadzwonił dzwonek. Przyspieszyliście, żeby zdążyć zabrać swoje rzeczy z klasy. Nagle jakiś maturzysta wpadł na Ciebie z bara. Zachwiałaś się i prawie przewróciłaś, ale w ostatniej chwili silne ramiona przytrzymały Cie w talii. Liam postawił Cie do pionu i chwycił za szmaty tamtego chłopaka.
            - Przeproś ją - warknął. Tamten spojrzał na niego znudzony.
            - Ani mi się śni - burknął i próbował się mu wyrwać. Liam pociągnął go za kołnierz i przyparł do ściany. Wokół was zaczynał się zbierać mały tłum szukający sensacji.
            - Liam przestań - powiedziałaś nerwowo łapiąc go za ramię. Ani drgnął. - Liam!
            - Powiedziałem, że masz ją przeprosić - zażądał niskim głosem. Tamten spojrzał na niego rozszerzonymi ze strachu oczami.
            - Liam skończ! - Pociągnęłaś go lekko coraz bardziej spanikowana.
            - Nie dopóki Cie nie przeprosi - warknął.
            - Przepraszam - wysapał chłopak nerwowym głosem. Liam puścił go gwałtownie. Tamten potknął się i wpadł na tłum.
            - Na co się gapicie?! - burknął Liam i pociągnął Cie za rękę przedzierając się przez tłum.
            - Liam po co Ci to było? - zapytałaś wciąż lekko oszołomiona, gdy oddaliliście się już od wszystkich świadków tego wydarzenia.
            - Nie pozwolę, żeby ktoś Cie tak traktował - powiedział przez zaciśnięte zęby. Uniosłaś brwi.
            - Sam traktujesz mnie gorzej wiesz?
            - Ja Cie szanuję. To jest podstawowa różnica pomiędzy mną, a tym dupkiem - odparł patrząc Ci głęboko w oczy. Przełknęłaś nerwowo ślinę. Jego spojrzenie było niemal tak intensywne jak dotyk.
            - Dziwnie to okazujesz - prychnęłaś.
            Posłał Ci zabawny uśmiech. Ledwo powstrzymałaś śmiech. Plecak Liama i Twoja torebka leżały pod salą matematyczną. Wzięliście je i poszliście pod klasę, w której mieliście następną lekcję. Podeszłaś od razu do Lily, dziewczyny, którą poznałaś na rozpoczęciu. Liam z trochę dziwną miną poszedł do swoich przyjaciół.
            - Hej. - Uśmiechnęłaś się. Dziewczyna spojrzała na Ciebie zaciekawiona.
            - Co tam u dyra? - spytała. Wzniosłaś oczy do nieba.
            - Mamy karę jutro po lekcjach - powiedziałaś skrzywiona.
            - A ten...hmm... Co z Liamem? - zapytała unosząc sugestywnie jedną brew.
            - Ale co? - Nie rozumiałaś o co jej chodzi.
            - No wiesz... Wyszłaś z klasy jakbyś go nienawidziła, a wróciłaś z rozanielonym uśmiechem - odparła. Otworzyłaś szeroko oczy.
            - Nieprawda! - zaprzeczyłaś. - Liam to debil przecież Ci mówiłam!
            - No tak, ale zachowywaliście się... No, inaczej. - Zrobia niewinny uśmieszek.
            - Ale on mi się wcale nie podoba - zaprzeczyłaś czując gorąco na policzkach.
            - Nie pytałam o to.
            Kurwa.
            - Nie? Em... Przecież wiesz, że go nie lubię. - Ukradkiem spojrzałaś na Liama. Akurat patrzył w Twoją stronę i posłał Ci onieśmielający uśmiech. Szybko spuściłaś wzrok.
            - Jakby do mnie zarywał taki koleś... - westchnęła.
            - On wcale do mnie nie zarywa - burknęłaś.
            - Jasne. Tylko patrzy na Ciebie całą lekcję i robi wszystko, żeby zwrócić Twoją uwagę.

***

            Następny dzień. Kara. Świetnie. Liam nawet nie pojawił się w szkole. Cały dzień byłaś zirytowana i nerwowa. Z jednej strony wkurzałaś się na niego, że będziesz musiała pójść do dyra sama, a z drugiej co chwilę łapałaś się na tym, że patrzysz na drzwi w klasie jakby miał zaraz przez nie wejść. Ukryłaś twarz w dłoniach. Gdzie się podziały myśli sprzed dwóch dni kiedy to uważałaś go za zmorę swojego życia? Teraz myślałaś tylko o tym jak uratował Cie przed upadkiem na ziemię i groził tamtemu chłopakowi. Był wtedy taki...inny. Nie jak klasowy kretyn tylko taki opiekuńczy, a jednocześnie męski. Zadzwonił dzwonek. Wzięłaś swoje rzeczy, pożegnałaś się z Lily i poszłaś pod gabinet dyrektora. Usiadłaś na jednej ze stojących tam ławek i czekałaś aż skończy się przerwa. Nagle na końcu korytarza zobaczyłaś Liama. Biegł w Twoją stronę wymijając po drodze ludzi. Serce zabiło Ci mocno, gdy stanął w końcu przed Tobą z przyspieszonym oddechem.
            - Uff! Zdążyłem - wyszczerzył się.
            - Czemu nie było Cie na lekcjach? - zapytałaś krzywiąc się, gdy zadzwonił dzwonek na lekcję.
            - A co, tęskniłaś? - Objął Cie swobodnie ramieniem. Strzepnęłaś je zirytowana.
            - Nie. Po prostu myślałam, że olewasz mni..karę - poprawiłaś się szybko. Miałaś nadzieję, że nie zauważy rumieńców na Twoich policzkach.
            - No co Ty, miałbym opuścić godzinę sam na sam z Tobą? - posłał Ci czarujący uśmieszek.
            Z gabinetu wyszedł dyrektor nie pozwalając Ci odpowiedzieć. Spojrzał na was znudzony.
            - Zamiast siedzieć i nic nie robić przez godzinę, pomożecie paniom sprzątaczkom. Tutaj macie klucz do schowka, umyjecie podłogę na segmencie 2 - powiedział i podał Liamowi mały kluczyk.
            - Całą? Ale ten segment ma 3 piętra! - odparłaś ze zdesperowaną miną.
            - Tak. Całą.
            W drodze na segment mruczałaś pod nosem przekleństwa. Liam zachichotał w końcu nie wytrzymując dłużej.
            - Czego się śmiejesz? - burknęłaś pąsowiejąc.
            - Jesteś okropnie zabawna, gdy się wkurzasz - odparł z szerokim uśmiechem. Zmrużyłaś oczy.
            - Zamknij się.
            Zachichotał jeszcze raz i otworzył drzwi do schowka. 5 minut później próbowałaś złożyć składany mop.
            - To jest kuźwa niewykonalne! - rzuciłaś źródłem swojej udręki ze zirytowaną miną.
            - Ja to zrobię - powiedział Liam z dumną miną. Złożył mopa w trzy sekundy i podał Ci go z zadowolonym uśmiechem. - Magiczne słowo?
            - Crucio. - Pokazałaś mu język niczym pięciolatka. Zmarszczył brwi.
            - Co?
            - Nie oglądałeś Harrego Pottera? - Zrobiłaś wielkie oczy.
            - Najwyraźniej niedostatecznie uważnie. - Wzruszył ramionami. - Wolę Toy Story.
            - Przecież to bajka! - zdziwiłaś się.
            - Ale jaka zajebista - wyszczerzył się. Przewróciłaś oczami.
            - Jak można nie lubieć Pottera? - westchnęłaś.
            - A jak można być mokrym w sekundę? - zapytał z tajemniczym uśmieszkiem. Zmarszczyłaś brwi.
            - Co?
            W tym samym momencie Liam zamachnął się swoim mopem i ochlapał Cie wodą.  Odskoczyłaś z piskiem.
            - Liam!!!
            Zaczęłaś go gonić z własnym mopem tak, że już po chwili oboje byliście mokrzy. Tobie spadła szmatka z mopa, więc wrzuciłaś ją Liamowi za koszulkę.
            - Hej! - zaśmiał się.
            Zaczęłaś uciekać piszcząc głośno. Fakt, że na tym segmencie nie było już lekcji sprawił, że czuliście się tam zdecydowanie ZA swobodnie. W końcu złapał Cie i pociągnął za rękę. Przyciągnął Cie do siebie tak, że zderzyłaś się z jego ciałem. Piana kapała mu z włosów, a koszulka przylepiła mu się do ciała.
            - Przegrywasz - powiedział marszcząc zabawnie nos. - Należy mi się nagroda.
            - Jeszcze czego! - zaśmiałaś się. - Za to, że zachowywałeś się jak kretyn przez ostatni tydzień to Ty powinieneś mi coś wynagrodzić - odparłaś patrząc do góry na jego przystojną twarz.
            - To może pójdziemy na kompromis, żeby obie strony były zadowolone?
            - Czyli?
            - Umówisz się ze mną?

3 komentarze:

  1. Nie wyszedł ci?! Jak zwykle genialny, no! ;* Już nie mogę doczekac się następnej części! ;* xoxo ~Pati ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezeli to Ci nie wyszlo to ja jestem swieta! A kazdy wie ze nie jestem swieta... ;P swietny jest ten imaginek! ;D i pisiaj mi nastepna czesc!! I laslkawie zaladowalo sie to okienko do komentarzy wiec ta daaaa!!! masz teraz Karolinkowy komentarz! ;P

    ~ Car ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypierdole ci kiedyś Ev jak jeszcze raz napiszesz że coś ci nie wyszło. I TO TAK PORZĄDNIE. KRZESŁEM. OBIECUJE. imagin rewelka, jak zwykle. No. To ja nie będę inna i też się podpisze. TATATATA! Z POZDROWIENIAMI OD JEDYNEJ, NIEPOWTARZALNEJ I WYJĄTKOWEJ DARU. ♥♡

    OdpowiedzUsuń