czwartek, 19 września 2013

Imagine 18 Liam Part II

Zgłaszam sprzeciw! Kto mi tu kuźwa powiedział, że 1D nie przyjedzie do Polski?! Kto chce na gołe klaty?! Zbieram ekipę na solówę!!!
A z okazji, że zbliżamy się nie wiem kuźwa jakim cudem do liczby 4000 wyświetleń to napiszę specjalnego imagina z Louisem, który bd miał planowo 30 kb co równa się 4 rozdziałom MiMka (dla tych co wiedzą o co kaman ;D). Trzymajcie się i dziękujcie Panu za Simona Cowella!!!



            Otworzyłaś usta, ale nie potrafiłaś wydać z siebie żadnego dźwięku. Liam patrzył na Ciebie z uśmiechem jakby był pewny Twojej odpowiedzi.
            - Dlaczego uważasz, że się z Tobą umówię? - zapytałaś w końcu krzyżując ręce pod biustem. Chłopak uniósł brew.
            - Bo tego chcesz - odparł z uśmiechem.
            - Jesteś głupi - mruknęłaś. Stanęłaś lekko na palcach, żeby być na równi z nim. I tak nie byłaś. - Nie pójdę nigdzie z Tobą.
            - Okej. W takim razie ja przyjdę do Ciebie.
            - Jaki Ty jesteś bezczelny!
            - I mokry od ścierki. Przez Ciebie. Chyba powinnaś mi się odwdzięczyć?
            Zacisnęłaś powieki, żeby się nie roześmiać. Wzięłaś głęboki wdech i spojrzałaś mu w oczy.
            - Jutro o 16. Jak Ci się uda zdobyć mój adres. - Uśmiechnęłaś się złośliwie. Uniósł brwi.
            - Chyba trafiłem na godnego przeciwnika.
            - Chyba masz rację.

***

            Było coś koło 15:30 dnia następnego. Leżałaś na łóżku i czytałaś książkę machając przy okazji nogami w powietrzu. Dmuchnęłaś parę razy w grzywkę, żeby nie wchodziła Ci do oczu. Twój telefon zabrzęczał informując Cie o dostaniu nowej wiadomości. Sięgnęłaś po komórkę i odblokowałaś klawiaturę. Numer, który wyświetlił się na ekranie nic Ci nie mówił. Otworzyłaś myśląc, że to pomyłka albo ktoś pokroju wróżki Zosi.

Od: 687169384
Do: (t.i.)
Za jakieś 10 minut będę. Piszę jakbyś wątpiła w moje zdolności. ~ Li

            Jakie znowu kurwa 'Li'... O Boże! Zerwałaś się z łóżka i ekspresowo zamieniłaś szary dres na błękitne dżinsy, sweter w fioletowo-różowe ombre, rozpuściłaś włosy i przeczesałaś je rękami, bo tylko na to starczyło Ci czasu. Byłaś w połowie ogarniania pokoju kiedy usłyszałaś pukanie. Wystrzeliłaś stamtąd i szybko pobiegłaś do drzwi zanim ktokolwiek z domowników zdążyłby do nich dotrzeć. Z rozmachem je otworzyłaś zupełnie nieprzygotowana na spotkanie z chłopakiem stojącym przed Tobą z uroczym uśmiechem. Miał na sobie czarną koszulkę ze znakiem Batmana i ciemne dżinsy. Zarost na jego twarzy jak zwykle sprawił, że nie mogłaś powstrzymać myśli jakby to było przejechać po nim dłonią. Nagle wyciągnął zza pleców czerwonego tulipana. Twoje oczy lekko się rozszerzyły na jego widok.
            - Hej - powiedział nisko. Przełknęłaś ślinę.
            - Hej - wydukałaś.
            - Kto przyszedł?! - zawołała Twoja mama.
            - Mój...kolega! - krzyknęłaś.
            Po chwili w przedpokoju pojawiła się Twoja mama. Niedowierzałaś, gdy po obrzuceniu Liama długim spojrzeniem na jej policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. To już było chore.
            - Dzień dobry - powiedział Liam z tym swoim boskim uśmieszkiem na ustach.
            - Dzień dobry. (t.i.) nie mówiłaś, że będziemy mieć gości. - Matka szturchnęła Cie dyskretnie w bok cały czas mając na twarzy wielki wyszczerz.
            - Jakoś tak mi to umknęło... Wejdź Liam - odparłaś. Niech to się proszę skończy!
            5 minut później, gdy przekonałaś w końcu rodzicielkę, że będziecie się TYLKO uczyć wchodziliście z Liamem do Twojego pokoju. Chłopak rozejrzał się dookoła z rozbawioną miną podczas, gdy Ty zamykałaś drzwi.
            - Lubię różowy - powiedział na widok Twoich tapet. Skrzywiłaś się.
            - Wciąż czekam na remont, więc nie śmiej się - prychnęłaś siadając zestresowana na łóżku. Liam zrobił to samo i wpatrując się intensywnie w Twoje oczy dał Ci tulipana. Odebrałaś go czując jak Twoje policzki nabierają czerwonego koloru. - Dziękuje - wydukałaś.
            - Nie ma za co. Pasuje do koloru Twoich ust.
            - Są czerwone?  - zapytałaś zdziwiona. Przecież nigdy nie malowałaś ust. Liam zaśmiał się cicho.
            - Mają tak intensywny kolor, że... - urwał bezceremonialnie gapiąc się na Twoje usta. Przygryzłaś wargę i odwróciłaś się.
            - Tak szczerze to nie spodziewałam się, że mnie znajdziesz - mruknęłaś wpatrzona w wykładzinę w kolorze kawy z mlekiem.
            - No cóż, ma się swoje wtyki. - Odsłonił równy rządek białych zębów w onieśmielającym uśmiechu. Przewróciłaś oczami.
            - A tak szczerze to co my tu niby mamy robić? Blefowałam, nie spodziewałam się, że naprawdę tu przyjdziesz.
            - Cóż... Możemy się całować - odparł poruszając brwiami.
            - Mówiłam Ci już, że jesteś...
            - Głupi? Tak wiele razy - powiedział wzruszając ramionami.
            Walnął się do tyłu i wygodnie rozłożył na Twoim łóżku kładąc ręce pod głową. Zachowywał się zdecydowanie zbyt beztrosko. Ty położyłaś się na brzuchu i wsparłaś się na łokciach. Odruchowo zaczęłaś machać nogami w powietrzu. Taki nawyk. Liam sięgnął po książkę, którą pół godziny temu czytałaś. Odchrząknął i otworzył ją na pierwszej lepszej stronie.
            - 'Patch w milczeniu pożerał mnie gorącym wzrokiem. W jego oczach wirowało odbicie moich czerwonych włosów i rozpalonych...' - zaczął czytać. Wyrwałaś mu książkę z ręki z czerwoną twarzą. Liam zaczął się głośno śmiać.
            - To nie jest śmieszne - burknęłaś.
            - To? Nie. Twoja reakcja jest zabawna - wyszczerzył się. Szturchnęłaś go klatkę  piersiową.
            - Nigdy więcej nie wpuszczę Cie do mojego domu - westchnęłaś.
            - Zawsze możemy iść do mnie - odparł z niewinnym wyrazem twarzy. Wzniosłaś oczy do nieba. Przybliżyłaś tulipana do twarzy.
            - Ładnie pachnie - mruknęłaś. Liam posłał Ci ukradkowe spojrzenie. - Co?
            - Nic, nic. - Zarumienił się.
            Podniosłaś się i nachyliłaś nad nim. Włosy opadły Ci kurtyną w dół i muskając jego tułów.
            - Gadaj - zażądałaś. Jego policzki zrobiły się jeszcze różowsze.
            - Nieważne - odchrząknął.
            - Ważne - powiedziałaś pochylając się jeszcze bardziej. Zaczął szybciej oddychać.
            - (t.i.)... Możemy to zostawić w spokoju? - zapytał błagalnie.
            - Nie - stwierdziłaś stanowczo. Zacisnął mocno powieki.
            - Dobra wygrałaś.
            - Więc...
            Spojrzałaś na niego wyczekująco. Wtedy bez ostrzeżenia Liam wciągnął Cie na siebie tak, że znalazłaś się okrakiem na nim, a wasze usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Czułaś promieniujące od niego ciepło i siłę. Liam podniósł lekko głowę.
            - Pomyślałem w tamtej chwili, że Ty pachniesz jeszcze piękniej niż ten kwiat - szepnął tuż przy Twojej skórze. Zamarłaś zbyt oszołomiona, żeby coś powiedzieć. Liam zdawał się wnikać do Twojej duszy swoim spojrzeniem.
            - Co my właściwie robimy? - wyszeptałaś.
            - Na razie jeszcze nic...
            - Świnia - prychnęłaś. Uśmiechnął się szeroko.
            - Chyba podoba mi się ta pozycja - wyszczerzył się.
            - Och, zamknij się - burknęłaś próbując zejść. Liam chwycił Cie w talii i szybko was obrócił tak, że teraz to on był na górze. Cholera.
            - Ale ta podoba mi się jeszcze bardziej - powiedział wpatrzony w Twoje oczy.
            Czułaś ciężar ciała Liama i jego słodki oddech na swojej skórze. Jego tęczówki hipnotyzowały Cie sprawiając, że nie byłaś w stanie myśleć racjonalnie. Nic się w tej chwili nie liczyło. To, że jeszcze niedawno go nienawidziłaś, to że jesteście w domu Twoich rodziców, a nawet to że gdzieś tam w środku było ziarno zwątpienia czy to wszystko naprawde się dzieje i Liam żywi wobec Ciebie jakieś uczucia. Liczyło się tylko to, że był blisko.
            - Dlaczego to robisz? - zapytałaś. Zmarszczył brwi.
            - Co?
            - To wszystko! Najpierw mnie zaczepiasz, potem wielce heroicznie bronisz mojego honoru, następnie nagle okazuje się, że świetnie się z Tobą bawię podczas kary co jest niedorzeczne, a na koniec przychodzisz do mnie do domu i poważnie naruszasz moją przestrzeń mówiąc mi to...wszystko - wydukałaś. Czułaś się bezbronna pod jego spojrzeniem. Liam westchnął.
            - Chcesz znać prawdę? - zapytał ciężko.
            - Mów.
            - Prawda jest taka, że kocham się w Tobie od gimnazjum, ale wtedy nie miałaś pojęcia, że istnieję.
 

2 komentarze: