***
W myślach
powtarzałaś swoją kwestię i dyskretnie oceniałaś swoje przeciwniczki. Jedna dziewczyna była naprawdę ładna, wyglądała jak
ucieleśnienie Julii z długimi blond włosami i idealnymi rysami. Próbowałaś
sobie wmówić, że najważniejszy jest talent. Czekałaś cierpliwe na swoją kolej
kiedy pani od teatru wywoływała kolejne losowo dobrane pary. większość
była już przesłuchana i czekała z Tobą za kulisami na werdykt. Usłyszałaś jak
drzwi otwierają się z cichym zgrzytem. Spojrzałaś odruchowo w tamtym kierunku i
natychmiast tego pożałowałaś. Do środka wszedł Niall. Jak zawsze pewny siebie,
żeby nie powiedzieć arogancki, patrzył na wszystkich z góry. Kpiący uśmieszek
pojawił się na jego ustach, gdy tylko wasze oczy się spotkały. Spojrzałaś na
niego pogardliwie i odwróciłaś ostentacyjnie wzrok. Po chwili usłyszałaś
skrzypienie krzesła obok siebie.
- Nie mógłbyś posadzić swoich czterech liter gdzie indziej? - prychnęłaś patrząc wrogo na Horana. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Nie, bo za bardzo lubię, gdy się na mnie wściekasz - odparł rozsiadając się wygodnie na krześle, które wydawało się być dla niego za małe.
- Sugerujesz, że teraz jestem wściekła? - zaśmiałaś się bez humoru. - Akurat teraz jestem bardzo spokojna w porównaniu z tym do czego jestem zdolna - prychnęłaś nie obdarzając go nawet jednym spojrzeniem.
- Wiesz, że od nienawiści jest tylko jeden krok do miłości? - zapytał kładąc rękę na oparciu Twojego krzesła przez co praktycznie Cie obejmował.
- Jesteś masochistą? - zapytałaś odsuwając się odrobinę, żeby nie ryzykować, że stykniecie się ramionami.
- A masochista to nie przypadkiem coś z bólem? - spytał unosząc jedną brew.
- Tak. Poczujesz ból jak Ci zaraz w tą głupią mordę...
- (t.i.) (t.n.) i Niall Horan! Rola Romea i Julii! - usłyszałaś głos pani Dalanis.
Otworzyłaś szeroko oczy. Miałabyś być przesłuchiwana z nim?! Spojrzałaś na kilku innych kandydatów do roli Romea. No tak, przecież wszyscy oprócz Horana byli już przesłuchani. Dlaczego? Dlaczego nie mogłaś dostać któregokolwiek z nich?
- No cóż Julio, chyba pora na to byś powiedziała jak bardzo mnie kochasz - powiedział Niall wstając i pochylając się nad Tobą tak blisko, że prawie stykaliście się nosami. Odsunęłaś go od siebie ręką i poszłaś za nim na scenę. Albo może raczej na skazanie. Wzięłaś głęboki wdech, żeby się uspokoić. Musiałaś dać z siebie wszystko mimo tego, że granie z Horanem będzie prawdziwym piekłem. Stanęliście obok siebie na środku sceny i spojrzeliście z wyczekiwaniem na panią Dalanis.
- Dzień dobry, macie chwilę, żeby się przygotować, a potem zacznijcie grać. Powodzenia - powiedziała monotonnym głosem wyraźnie znudzona po całym dniu przesłuchań.
Spojrzeliście na siebie z wyczekiwaniem. Jeśli on sądził, że zamierzasz z nim współpracować to się grubo pomylił.
- Zaczynamy od sceny pod balkonem tak? - spytał cicho.
- A od jakiej innej? - prychnęłaś.
- Spokojnie - szepnął z krzywym uśmieszkiem, który rozjaśniał jego oczy. Odwróciłaś wzrok, żeby Cie nie rozpraszał. To było denerwujące, że za każdym razem jak na niego spojrzałaś to lekko się zawieszałaś, bo był tak okropnie przystojny. Odchrząknęłaś dyskretnie.
- Jesteśmy gotowi.
- A więc proszę - powiedziała nauczycielka teatru i machnęła zachęcająco ręką.
- Jakżeś tu przyszedł, powiedz, i dlaczego?
Mur jest wysoki i trudny do przejścia,
A miejsce zgubne; gdyby Cie ktoś z moich
Krewnych tu zastał...
Urwałaś dramatycznie. Spojrzałaś na Nialla, który patrzył na Ciebie poważnie, ale w jego oczach widziałaś jak bardzo bawi go cała ta sytuacja.
- Na skrzydłach miłości
Lekko, bezpiecznie mur ten przesadziłem,
Bo miłość nie zna żadnych tam i granic;
A co potrafi, na to się i waży;
Krewni więc Twoi nie trwożą mię wcale.
Powiedział niskim głosem, a Ty przełknęłaś ślinę próbując przypomnieć sobie następną linijkę swojego tekstu.
- Zabiliby Cie, gdyby Cie ujrzeli.
- Ach! Więcej groźby leży w oczach Twoich
Niż w ich dwudziestu mieczach; patrz łaskawie,
A będę silny przeciw ich gniewowi.
- Na Boga! Niech Cię oni tu nie ujrzą!
Zawołałaś żywo. Chłopak spojrzał Ci głęboko w oczy, a Ty poczułaś dreszcz na karku od tego spojrzenia.
- Ciemny płaszcz nocy skryję mię przed nimi.
Lecz niech mię znajdą, jeśli Ty mię kochasz.
Lepszy kres życia skutkiem ich niechęci
Niż przedłużony zgon w braku Twoich uczuć.
Odparł patrząc na Ciebie intensywnie z góry. Poczułaś jak serce Ci przyspiesza, gdy jego zapach przedostał się do Twoich zmysłów.
- Kto Ci dopomógł znaleźć to ustronie?
Powiedziałaś starając się zapanować nad swoim głosem. Miałaś wrażenie, że oczy Nialla Cie pochłaniają. Czułaś na skórze jego ciepło, bo był tak blisko, że prawie Cie dotykał. W jego tęczówkach dostrzegłaś to samo zagubienie, które sama odczuwałaś.
- Miłość, co mi go doradziła szukać;
- Nie mógłbyś posadzić swoich czterech liter gdzie indziej? - prychnęłaś patrząc wrogo na Horana. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Nie, bo za bardzo lubię, gdy się na mnie wściekasz - odparł rozsiadając się wygodnie na krześle, które wydawało się być dla niego za małe.
- Sugerujesz, że teraz jestem wściekła? - zaśmiałaś się bez humoru. - Akurat teraz jestem bardzo spokojna w porównaniu z tym do czego jestem zdolna - prychnęłaś nie obdarzając go nawet jednym spojrzeniem.
- Wiesz, że od nienawiści jest tylko jeden krok do miłości? - zapytał kładąc rękę na oparciu Twojego krzesła przez co praktycznie Cie obejmował.
- Jesteś masochistą? - zapytałaś odsuwając się odrobinę, żeby nie ryzykować, że stykniecie się ramionami.
- A masochista to nie przypadkiem coś z bólem? - spytał unosząc jedną brew.
- Tak. Poczujesz ból jak Ci zaraz w tą głupią mordę...
- (t.i.) (t.n.) i Niall Horan! Rola Romea i Julii! - usłyszałaś głos pani Dalanis.
Otworzyłaś szeroko oczy. Miałabyś być przesłuchiwana z nim?! Spojrzałaś na kilku innych kandydatów do roli Romea. No tak, przecież wszyscy oprócz Horana byli już przesłuchani. Dlaczego? Dlaczego nie mogłaś dostać któregokolwiek z nich?
- No cóż Julio, chyba pora na to byś powiedziała jak bardzo mnie kochasz - powiedział Niall wstając i pochylając się nad Tobą tak blisko, że prawie stykaliście się nosami. Odsunęłaś go od siebie ręką i poszłaś za nim na scenę. Albo może raczej na skazanie. Wzięłaś głęboki wdech, żeby się uspokoić. Musiałaś dać z siebie wszystko mimo tego, że granie z Horanem będzie prawdziwym piekłem. Stanęliście obok siebie na środku sceny i spojrzeliście z wyczekiwaniem na panią Dalanis.
- Dzień dobry, macie chwilę, żeby się przygotować, a potem zacznijcie grać. Powodzenia - powiedziała monotonnym głosem wyraźnie znudzona po całym dniu przesłuchań.
Spojrzeliście na siebie z wyczekiwaniem. Jeśli on sądził, że zamierzasz z nim współpracować to się grubo pomylił.
- Zaczynamy od sceny pod balkonem tak? - spytał cicho.
- A od jakiej innej? - prychnęłaś.
- Spokojnie - szepnął z krzywym uśmieszkiem, który rozjaśniał jego oczy. Odwróciłaś wzrok, żeby Cie nie rozpraszał. To było denerwujące, że za każdym razem jak na niego spojrzałaś to lekko się zawieszałaś, bo był tak okropnie przystojny. Odchrząknęłaś dyskretnie.
- Jesteśmy gotowi.
- A więc proszę - powiedziała nauczycielka teatru i machnęła zachęcająco ręką.
- Jakżeś tu przyszedł, powiedz, i dlaczego?
Mur jest wysoki i trudny do przejścia,
A miejsce zgubne; gdyby Cie ktoś z moich
Krewnych tu zastał...
Urwałaś dramatycznie. Spojrzałaś na Nialla, który patrzył na Ciebie poważnie, ale w jego oczach widziałaś jak bardzo bawi go cała ta sytuacja.
- Na skrzydłach miłości
Lekko, bezpiecznie mur ten przesadziłem,
Bo miłość nie zna żadnych tam i granic;
A co potrafi, na to się i waży;
Krewni więc Twoi nie trwożą mię wcale.
Powiedział niskim głosem, a Ty przełknęłaś ślinę próbując przypomnieć sobie następną linijkę swojego tekstu.
- Zabiliby Cie, gdyby Cie ujrzeli.
- Ach! Więcej groźby leży w oczach Twoich
Niż w ich dwudziestu mieczach; patrz łaskawie,
A będę silny przeciw ich gniewowi.
- Na Boga! Niech Cię oni tu nie ujrzą!
Zawołałaś żywo. Chłopak spojrzał Ci głęboko w oczy, a Ty poczułaś dreszcz na karku od tego spojrzenia.
- Ciemny płaszcz nocy skryję mię przed nimi.
Lecz niech mię znajdą, jeśli Ty mię kochasz.
Lepszy kres życia skutkiem ich niechęci
Niż przedłużony zgon w braku Twoich uczuć.
Odparł patrząc na Ciebie intensywnie z góry. Poczułaś jak serce Ci przyspiesza, gdy jego zapach przedostał się do Twoich zmysłów.
- Kto Ci dopomógł znaleźć to ustronie?
Powiedziałaś starając się zapanować nad swoim głosem. Miałaś wrażenie, że oczy Nialla Cie pochłaniają. Czułaś na skórze jego ciepło, bo był tak blisko, że prawie Cie dotykał. W jego tęczówkach dostrzegłaś to samo zagubienie, które sama odczuwałaś.
- Miłość, co mi go doradziła szukać;
Ona mi instynkt, ja
jej oczy dałem.
Nie jestem...
- Stop! - Ze stanu przypominającego trans wyrwał Cie podekscytowany głos pani Dalanis. - To było cudowne! Tyle emocji w każdym słowie! Dostajecie te role! Oboje!
Szeroki uśmiech wypłynął na Twoje usta i... Zaraz, co? Oboje?! Szok wymalował się na Twojej twarzy, gdy zdałaś sobie sprawę z tego, że Twoim Romeo...będzie Niall.
- Stop! - Ze stanu przypominającego trans wyrwał Cie podekscytowany głos pani Dalanis. - To było cudowne! Tyle emocji w każdym słowie! Dostajecie te role! Oboje!
Szeroki uśmiech wypłynął na Twoje usta i... Zaraz, co? Oboje?! Szok wymalował się na Twojej twarzy, gdy zdałaś sobie sprawę z tego, że Twoim Romeo...będzie Niall.
***
- Ja się
powieszę - mruknęłaś później tego dnia na spacerze ze swoją przyjaciółką.
- Na pewno nie będzie tak źle - pocieszyła Cie (i.t.p.).
- Źle? - Spojrzałaś na nią jak na wariatkę. - Kobieto to będzie piekło! On mnie nienawidzi i zrobi wszystko, żebym wypadła tak beznadziejnie jak tylko się da! - Dziewczyna westchnęła.
- Naprawdę nie rozumiem dlaczego wy się tak nienawidzicie - odparła kopiąc kamień leżący na chodniku.
- Bo to dupek i kretyn! A z resztą on zaczął!
- Mówisz jak pięcioletnie dziecko, wiesz? - zaśmiała się, a Ty mimowolnie też się uśmiechnęłaś.
- Wiem, ale... Boże jak ja go nie lubię - westchnęłaś.
Jutro miała być pierwsza próba. Z każdą chwilą coraz bardziej stresowałaś się całym przedsięwzięciem i tym...jak się czułaś, gdy grałaś z Niallem. Bałaś się tych uczuć.
- Na pewno nie będzie tak źle - pocieszyła Cie (i.t.p.).
- Źle? - Spojrzałaś na nią jak na wariatkę. - Kobieto to będzie piekło! On mnie nienawidzi i zrobi wszystko, żebym wypadła tak beznadziejnie jak tylko się da! - Dziewczyna westchnęła.
- Naprawdę nie rozumiem dlaczego wy się tak nienawidzicie - odparła kopiąc kamień leżący na chodniku.
- Bo to dupek i kretyn! A z resztą on zaczął!
- Mówisz jak pięcioletnie dziecko, wiesz? - zaśmiała się, a Ty mimowolnie też się uśmiechnęłaś.
- Wiem, ale... Boże jak ja go nie lubię - westchnęłaś.
Jutro miała być pierwsza próba. Z każdą chwilą coraz bardziej stresowałaś się całym przedsięwzięciem i tym...jak się czułaś, gdy grałaś z Niallem. Bałaś się tych uczuć.
Świetne *.* wgl pomyslowe . Czekam na kolejną część .;* A. ;*
OdpowiedzUsuńJuz czuje ze to bd zajebiste! *.* czekam na nastepna czesc! ;D
OdpowiedzUsuń~ Car ;D
Supcio <33
OdpowiedzUsuń