czwartek, 17 października 2013

Imagine 27 Liam


            Dźwięki Twojej ulubionej piosenki niosły się po całym pokoju. Leżałaś na łóżku i próbowałaś skupić wzrok na rozmazujących się przed oczami cyferkami. W końcu poddałaś się i z irytacją zrzuciłaś podręcznik do matematyki na ziemię. Ukryłaś twarz w poduszce. Jak miałaś się na czymkolwiek skupić skoro ON wracał. Twój przyjaciel, bratnia dusza, po prostu Liam. Minęło parę miesięcy od kiedy widziałaś go ostatni raz. A teraz miał wrócić do swojego rodzinnego miasta na ślub swojej kuzynki. Od paru tygodni wszystko o czym potrafiłaś myśleć to jego śmiech i zrozumienie w oczach, gdy zwierzałaś mu się z najskrytszych słabości i marzeń. Gdybyś tylko była starsza i nie musiała chodzić wciąż do tej głupiej szko... Odgłos przypominający pukanie wyrwał Cie z zamyślenia. Podniosłaś się gwałtownie.
            - Proszę! - powiedziałaś.
            Jednak drzwi pozostawały zamknięte, a pukanie rozległo się ponownie. Zmieszana wstałaś z łóżka i poszłaś otworzyć. Twoje brwi uniosły się na widok pustego korytarza. Miałaś już zamknąć drzwi, kiedy ponownie rozległo się pukanie. Tym razem było głośniejsze i jakby niecierpliwe. Oszalałam czy co? Rozejrzałaś się po pokoju , błądząc oczyma po każdym najdrobniejszym nawet szczególe szukając źródła uporczywego dźwięku. Podeszłaś niepewnie do okna. Pukanie rozległo się ponownie i tym razem wiedziałaś już skąd dobiega. Rozsunęłaś jednym szarpnięciem zasłony, a Twoje oczy rozszerzyły się gwałtownie na widok chłopaka na dachu, który nieco się wzdrygnął przez gwałtowność Twoich ruchów. Zaraz jednak na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Chciałaś natychmiast otworzyć okno, ale Twoje ruchy były chaotyczne znacznie to opóźniając. Gdy w końcu Ci się udało, poczułaś na skórze chłodny powiew powietrza.
            - Cześć Księżniczko - powiedział Liam uśmiechając się szeroko.
            Kompletnie oszołomiona, nie namyślając się zbyt długo wciągnęłaś go do środka z siłą, o którą byś się nie podejrzewała. Chłopak zachwiał się, ale zaraz stanął wyprostowany górując nad Tobą wzrostem.
            - Jak Ty... To... - zaczęłaś wpatrując się w niego z zaskoczeniem. Zaśmiał się i przyciągnął do siebie mocno. Przytulony do Twojego ciała i z brodą na Twojej głowie wziął głęboki wdech.
            - Stęskniłaś się? - zapytał. Czułaś pod policzkiem jak żywo bije jego serce.
            - Co to za pytanie w ogóle! Ty kretynie, mogłeś sobie kark połamać! - wydarłaś się odsuwając się odrobinę, żeby móc na niego spojrzeć. Jego klatka zawibrowała, gdy się śmiał.
            - Ciszej głupolu, myślisz że dlaczego wszedłem przez okno zamiast przez drzwi? Żeby nie wkurzać samym swoim widokiem Twoich rodziców - zachichotał.
            - Masz nierówno pod sufitem wiesz? - Przewróciłaś oczami.
            - To nie cieszysz się, że mnie widzisz? - Zrobił sztucznie smutną minę. Walnęłaś go lekko w pierś.
            - Mówiłam Ci już, że jesteś głupi?
            - Przepraszam jaki? To było seksowny czy boski? - zapytał niewinnie marszcząc brwi. Prychnęłaś.
            - Na pewno nie skromny - mruknęłaś. Uśmiechnął się pokazując równy rządek białych zębów. - Co Ty tu robisz? Miałeś się pojawić dopiero jutro na ślubie.
            - No niby tak, ale najpierw musiałem zobaczyć jak się ma moja księżniczka - odparł i mrugnął uroczo oczami.
            - Twoja 'księżniczka' ma już 18 lat, a nie 8 pamiętasz? - zakpiłaś.
            - Ależ wiem. Księżniczko - zachichotał na widok Twojej zbolałej miny. - Wiesz, że lubie Cie tak nazywać.
            - Pamiętam - burknęłaś. Po chwili zdałaś sobie sprawę z tego, że dalej jesteście do siebie przytuleni. Znałaś go jednak tak długo, że było to równie naturalne co oddychanie.
            - No To co tam u Ciebie?
            - Em... Właśnie poległam w bitwie z algebrą. - Wzruszyłaś ramionami. Ułożył usta w dziubek.
            - Biedactwo moje. W takich chwilach dziękuje Panu za to, że szkołę mam już za sobą - westchnął.
            - Tak i w dodatku jesteś sławny na cały świat i uganiają się za Tobą tłumy nastolatek - powiedziałaś marudnie. Uniósł brew.
            - Zazdrosna? - zapytał.
            - Bardzo. Wiesz przecież jak mnie kręcą psychiczne dwunastolatki... - zawiesiłaś znacząco głos i wzniosłaś oczy do nieba. Ścisnął Cie mocniej.
            - No wiesz? Nie tylko dwunastolatki. Znalazło by się parę gorących osiemnastek - powiedział dumnie.
            - Na przykład?
            - Hmm... No na przykład Ty - wyszczerzył się.
            - A zapomniałam, przecież jestem taaaka gorąca - prychnęłaś rozbawiona.
            - No bardzo Księżniczko - powiedział muskając swoim nosem Twój. Tęskniłaś za takim czułymi gestami między wami. Liam był jak brat i najlepszy przyjaciel w jednym. - A już na pewno gorąco będziesz wyglądać jutro.
            - Heh. Zobaczyłbyś jaką sukienkę wmusiła we mnie Twoja kuzynka to byś się roześmiał. Będę wyglądać jak jakaś karykatura - burknęłaś. Chłopak spojrzał na Ciebie z góry pięknymi oczami
            -  Niby dlaczego?
            - Ta sukienka odsłania zdecydowanie za dużo jak na mój gust i figurę - powiedziałaś.
            - Nawet nie zaczynaj chudzino jedna Ty. - Zmarszczył zabawnie nos. Spojrzałaś na niego powątpiewająco, ale nie skomentowałaś w rzaden sposób jego słów. - O której mam jutro po Ciebie przyjechać?
            - A zamierzasz? - Uniosłaś brwi.
            - No bardzo - zaśmiał się wesoło.
            - No to... 9:40?
            - Czego tylko sobie życzysz Księżniczko. Muszę już iść, obowiązki wzywają.
            - A jakie Ty masz niby obowiązki? - zakpiłaś. Wyprostował się dumnie i wyciągnął z tylnej kieszeni czapkę, którą miał chyba od zawsze. Zaśmiałaś się na widok znaku nietoperza.
            - Jak to jakie? Batman musi uratować dzisiaj jakąś piękną damę w opałach - odparł ze sztuczną powagą. Szturchnęłaś go lekko w klatkę nie ukrywając rozbawienia.
            - Zacznij od ratowania swojej garderoby. Miałeś tą czapkę już w podstawówce - zakpiłaś. Zrobił obrażoną minę.
            - Ale teraz jest jeszcze zajebistsza. W końcu zmienia się razem ze mną - zaśmiał się.
            - Narcyz. Zjeżdżaj zanim moi rodzice się zorientują, że tu jesteś.
            - Już lecę Księżniczko.
            Przytulił Cie jeszcze raz, a Ty stanęłaś na palcach, żeby nie musiał się tak bardzo pochylać. Pocałował Cie w policzek wyszedł ostrożnie przez okno na dach. Obserwowałaś z napięciem jak skacze na ziemię. Oczywiście jak to on wylądował bez problemu i odwrócił się, żeby Ci pomachać po czym potknął się o własne nogi i rozłożył na ziemi jak długi. Klepnęłaś się w czoło wznosząc oczy do nieba.
            - Gdzie zgubiłeś skrzydła Batmanie? - zakpiłaś.
            - To że ich nie widzisz wcale nie znaczy, że nie istnieją - odparł dumnie wstając i otrzepując spodnie.
            - Z takimi tekstami to nie do mnie.
            - Pa Księżniczko! - rzucił na odchodne, a jego śmiech słyszałaś w swojej głowie długo po tym jak zniknął Ci z oczu.

***

            Chyba nie spodziewałaś się, że po wszystkich zabiegach starszej siostry będziesz wyglądać tak...pięknie. Czarna sukienka, która wydawała Ci się nieodpowiednia w sklepie, ściśle otulała Twoje ciało, a dekolt ciągnący się do połowy pleców wydał się nagle bardziej seksowny niż śmieszny. Włosy miękko otaczały Twoją sylwetkę, a rysy nabrały łagodności przez naturalny makijaż.
            - Dziękuje - powiedziałaś przytulając ją mocno.
            - Dobra, dobra bo się rozpłaczę, a ten makijaż robiłam pół godziny! - zaśmiała się odwzajemniając uścisk.
            Twoja siostra pojechała na miejsce razem z rodzicami, a Ty czekałaś aż Liam po Ciebie przyjedzie. Równo o 9:40 pod dom podjechał czarny samochód. Chłopak wysiadł z auta i rozpromienił się na Twój widok.
            - Nie brzydko wyglądasz - przywitał się.
            - U Ciebie bywało lepiej. - Pokręciłaś z udawanym smutkiem głową. Zrobił obrażoną minę.
            - No wiesz? Ja tu Ci takie komplementy prawię, a Ty... - westchnął z rozczarowaniem.
            - Przepraszam mój Ty poeto. Nikt nigdy nie powiedział mi tyle miłych rzeczy - zakpiłaś.
            - No co?
            Przytulił Cie, gdy w końcu pokonałaś ostatni dzielący was metr. Jego ręka zastygła na Twoich odkrytych plecach. Odsunął się szybko i odwrócił Cie tyłem. Spojrzał lekko rozkojarzony na Twoje gołe plecy.
            - Gdzie jest reszta sukienki? - zapytał marszcząc brwi.
            - Nie ma Liaś. I o to chodzi - powiedziałaś rozbawiona. Rzucił Ci dziwne spojrzenie, ale nie powiedział nic więcej. Otworzył Ci drzwi i po chwili sam usiadł na miejscu kierowcy. Dojechaliście na miejsce w niecałe 5 minut. Weszliście do kościoła i zajęliście miejsca na samym przedzie. Nagle poczułaś, że Liam nachyla się do Ciebie lekko.
            - Zakryj włosami te plecy - szepnął.
            - O co Ci zaś chodzi?
            - Nie chcę, żeby ktoś się na nie gapił - powiedział stanowczo.
            - To moje plecy i moja sprawa - odparłaś zirytowana.
            Chłopak wyprostował się cały czas mając na twarzy niezadowolony grymas. Nie wiedziałaś o co mu chodzi. Ślub był piękny i minął zdecydowanie za szybko. W najbardziej wzruszających momentach ściskałaś nieświadomie dłoń Liama i dyskretnie ścierałaś łzy. Kuzynka Liama wyglądał tak pięknie otulona białym puchem, z włosami ułożonymi w skomplikowanego koka i kwiatami wpiętymi w gorset. Gdy wychodziłaś z kościoła poczułaś rękę Liama obejmującą Cie w talii. Chłopak starł ostatnią zbłąkaną łzę z Twojej twarzy.
            - Dziękuje - szepnęłaś bezgłośnie.

***

            Wesele trwało w najlepsze, a Ty zatańczyłaś już chyba z połową gości płci przeciwnej. Jedyną osobą, na której naprawdę Ci zależało, żeby poprosiła Cie do tańca był Liam, ale ten nie ruszał się z miejsca. W końcu ból stóp był nie do wytrzymania i usiadłaś z ulgą na swoim miejscu. Liam przez cały czas się do Ciebie nie odzywał, ale byś wcześniej zbyt roztargniona, żeby to zauważyć.
            - Wszystko w porządku Li? - zapytałaś spoglądając na niego. Jego szczęka była napięta, a spojrzenie wydawało się odległe i nieobecne.
            - Co?
            - Czy wszystko w porządku? - powtórzyłaś kładąc ręke na jego ramieniu. Jego wzrok spoczął na Twojej dłoni.
            - Tak. - Przełknął ślinę. - Chyba tak.
            Nie drążyłaś tematu. Przez kilka następnych godzin grzecznie odmawiałaś prośbom o taniec. W końcu para młoda odjechała kierując się na swój miesiąc miodowy, a większość gości rozeszła się już do domów.
            - Idziemy już? - zapytałaś chłopaka. Spojrzał na Ciebie prosząco.
            - Możemy jeszcze zostać? To ważne.
            - No...dobrze - powiedziałaś niepewnie.
            Minuty mijały i w końcu na sali zostaliście tylko wy dwoje i kelnerzy powoli biorący się za sprzątanie. Nagle Liam wstał i wyciągnął przed siebie ręke. Ujęłaś ją nie rozumiejąc o co mu chodzi. Wstałaś, a chłopak poprowadził Cie na sam środek parkietu. Mimo słabego światła widziałaś dokładnie niezwykły kolor jego oczu.
            - Możesz dać mi swojego ipoda? - zapytał.
            - Em... Jasne. Skąd wiedziałeś, że go przy sobie mam? - Zmarszczyłaś brwi. Jego twarz rozjaśnił delikatny uśmiech.
            - Zawsze go masz - odpowiedział.
            Wyciągnęłaś z malutkiej torebki niebieski odtwarzacz i podałaś mu go wciąż nie rozumiejąc o co w tym wszystkim chodzi. Chłopak wziął go od Ciebie i poszedł w miejsce gdzie wcześniej występował zespół. Podpiął urządzenie do głośników. Chwilę majstrował przy ipodzie aż w końcu skończył, a na sali rozległ się delikatny dźwięk Twojej ukochanej piosenki. Spojrzałaś zaskoczona na Liama. Ten podszedł z powrotem do Ciebie i wyciągnął przed siebie dłoń.
            - Mogę?
            Pokiwałaś głową. Chłopak ujął Twoją dłoń, a drugą położył na Twojej talii. Kołysaliście się bez słowa w rytm spokojnej melodii. Jego oczy przeszywały Cie na wskroś, a palce delikatnie gładziły kręgosłup. Przełknęłaś ślinę próbując opanować ciarki przechodzące po całym Twoim ciele. Poczułaś coś czego zdecydowanie nie powinnaś poczuć w towarzystwie swojego najlepszego przyjaciela.
            - Skąd wiedziałeś, że to moja ulubiona piosenka?
            - Wiem o Tobie wszystko Księżniczko.
            Pokiwałaś głową zgadzając się w zupełności z jego słowami.
            - Dlaczego wcześniej nie poprosiłeś mnie do tańca?
            - Bo chciałem coś sprawdzić.
            - Co chciałeś sprawdzić.
            - Czy to prawda czy tylko mi się wydawało.
            - Co Ci się wydawało? - spytałaś powoli denerwując się jego odpowiedziami.
            - Czy jestem o Ciebie zazdrosny.
            Słowa zawisły między wami, a ciała nie przestały kołysać się delikatnie do łagodnej melodii.
            - I? - zapytałaś.
            Serce przyspieszyło Ci sama nie wiesz dlaczego. To Twój przyjaciel. To Liam. Ten chłopak, z którym dzielisz każde wspomnienie z dzieciństwa, dlaczego więc myślisz jakby to było zasmakować jego ust?!
            - Jesteś pewna, że chcesz wiedzieć? - Spojrzałaś na niego z irytacją. Chciałaś wreszcie wiedzieć.
            - Liam!
            - Dobrze. Byłem cholernie zazdrosny.
            Zatrzymaliście się i oboje czekaliście aż któreś z was coś zrobi. Cofnie te słowa, zaśmieje się, zrobi coś, żeby cofnąć te słowa i nie przekraczać granicy przyjaźni.
            - I co z tym zrobimy? - zapytałaś cicho czekając w napięciu na jego odpowiedź. Chłopak przejechał kciukiem po Twoim kręgosłupie wywołując na skórze rozkoszny dreszcz.
            - Możemy to zignorować albo...
            - Albo?
            Twój oddech przyspieszył, gdy Liam pochylił się lekko, żeby znaleźć się bliżej Twojej twarzy. Jego wargi dotknęły delikatnie Twoich, najpierw niepewnie potem z potrzebą. Zamknęłaś powieki. Twoje serce galopowało w piersi, a ręce opadły wzdłuż ciała. Liam powoli badał Twoje usta wciąż się wahając. Otworzyłaś oczy i położyłaś dłonie na jego piersi odsuwając go od siebie delikatnie.
            - Nie wiem jak to się stało. Przysięgam, że wczoraj nawet nie śniło mi się o tym, że moglibyśmy...że Ty...i..ja... - mówił szybko i nieskładnie.
            - Ja też. Nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni, ale...
            - Ale? - zapytał, a w jego oczach było tyle obawy, że odruchowo sięgnęłaś ręką do jego włosów i przeczesałaś je delikatnie, żeby go uspokoić. Odprężył się widocznie pod Twoim dotykiem.
            - Ale nie dowiemy się czy to błąd dopóki nie spróbujemy - dokończyłaś. Chłopak zamknął oczy i oparł swoje czoło o Twoje.
            - Nigdy nie sądziłem, że poczuje coś takiego do najlepszej przyjaciółki, ale... Boże, chyba dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że Cie kocham. Kocham Cie Księżniczko.
            - Kocham Cie Batmanie.

_________________________________________________________________

I co sądzicie? :)
Zachęcam Was do zaobserwowania mojego bloga, wtedy żaden post Wam nie umknie ;)

7 komentarzy:

  1. O Jezusiu...
    Jaki idealny i cudowny i perfekcyjny i piękny... Jesteś cudowna Eva ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku *_* jaki piękny, wzruszający, słodki i wgl...
    Jesteś najlepsza Ev <3
    ~Zapłakana Patu ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo <333
    Chcę jeszcze :) świetne
    Czekam z niecierpliwością na następny , bardzo bym chciała z Niallem

    Kasiula

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww jakie słodkie *,* A. ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Owwww mega! *_*
    Genialnie piszesz... ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko, jakie to jest idealne! Liam taki kochany, jeej. Gdyby było więcej takich blogów z imaginami, które nie byłyby ciągle takie same... Dobrze, że mam twój. Jest naprawdę świetny. Czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Awww, słodko, romantycznie.. Super! Czytałam go dwa razy /Pani karawka

    OdpowiedzUsuń