poniedziałek, 21 października 2013

Imagine 28 Louis Part II



            Leżałaś na łóżku cały czas w ubraniu ze szkoły. W Twojej głowie szalało tornado myśli nie pozwalające dopuścić do siebie tak prozaicznych rzeczy jak zdjęcie butów czy przebranie się w coś wygodniejszego. Byłaś oszołomiona tym co stało się w klasie. Pan Tomlinson nigdy nie był taki...odważny w stosunku do Ciebie. To nie tak, że to zaczęło się dzisiaj i dlatego byłaś zszokowana. Nie. To zaczęło się o wiele wiele wcześniej, ale dopiero teraz on dał Ci znak, że też to czuje. To cholerne pragnienie rozrywające Cie od środka. Póki byłaś jego uczennicą to były tylko fantazje, snute w chwilach słabości, odległe i niemożliwe do spełnienia. A za mniej niż dobę, pan Tomlinson oficjalnie przestanie być Twoim nauczycielem i... I co właściwie? Zdjęłaś ze stóp szpilki i zsunęłaś obcisłe spodnie z nóg. Weszłaś pod kołdrę i otuliłaś się nią dając sobie złudne poczucie bezpieczeństwa. Zamknęłaś powieki starając się ze wszystkich sił wyprzeć ze świadomości wspomnienie niebiesko-szarych oczu, które prześladowały Cie o każdej porze dnia i nocy. Nawet kiedy nie był w pobliżu miałaś wrażenie, że czujesz jego zapach. Zawsze ulotny i nie do końca rozpoznawalny, bo nigdy nie byłaś na tyle blisko, żeby poczuć go w pełni. To nie była szczeniacka miłość do nauczyciela tylko chora obsesja kimś z zupełnie innego świata. Kimś starszym, bogatszym w doświadczenia, o których Tobie zdarzało się tylko czytać. Zacisnęłaś powieki. Dla Ciebie Louis moja droga. Podświadomie czułaś, że te słowa były początkiem czegoś czego równie mocno pragnęłaś i się bałaś.

***

            Spojrzałaś z dumą na świadectwo. No cóż, idealne nie było, ale te przedmioty, na których Ci zależało wyciągnęłaś na najlepsze oceny na jakie było Cie stać. Z uśmiechem uściskałaś przyjaciółkę chwilę po tym jak odebrała swoje. Akademia przeciągała się niemiłosiernie. Krzywiłaś się z niecierpliwością siedząc na niewygodnym krzesełku. Obróciłaś głowę w bok, żeby spojrzeć przez okno. Obserwowałaś o wiele ciekawsze rzeczy dziejące się za szybą kiedy czyjś głos przyprawił Cie o dreszcze w okolicach kręgosłupa.
            - No cóż, tak jak powiedziała pani dyrektor, będziemy tęsknić za waszym rocznikiem, nie łudzę się, że z wzajemnością - przerwał z szerokim uśmiechem, a tłum roześmiał się z jego żartu.
            Jego widok zaparł Ci dech w piersiach. Idealnie skrojona marynarka, czarne przylegające spodnie i luźno spuszczone szelki, który sprawiały, że wyglądał prawie jak uczeń. Prawie. To jego twarz rozwiewała wszelkie wątpliwości. Ktoś o tak idealnie męskich i dojrzałych rysach nie mógłby być Twoim rówieśnikiem. Delikatny zarost zdawał się miękko otulać jego szczękę, a włosy rozczochrane na wszystkie strony łagodziły odrobinę jego obłędnie seksowny wizerunek. Jakby wyczuwając, że na niego patrzysz jego hipnotyzujące oczy zwróciły się w Twoim kierunku. Natychmiast odwróciłaś wzrok.
            - Zaczynacie nowy etap w życiu, każde z was pójdzie w inną stronę. Proszę was tylko, żebyście nie zapomnieli kim jesteście w tym całkowicie nowym dla was świecie dorosłych. No i nie zapomnijcie o waszym narwanym matematyku oczywiście - wyszczerzył się, a pani dyrektor wzniosła oczy do nieba kręcąc głową. - Nie przedłużając, bo nasz szanowna pani dyrektor już patrzy na mnie wzrokiem bazyliszka, gratuluje wam wszystkim i życzę sukcesów!
            Uczniowie zaczęli bić głośne brawa panu Tomlinsonowi, który był zdecydowanie ulubionym nauczycielem wszystkich. A już szczególnie Twoim. Gdy akademia dobiegła końca tłum wylał się z auli na korytarz. Próbowałaś w tym tłumie znaleźć swoją przyjaciółkę jednak nigdzie nie mogłaś jej dostrzec. Na zewnątrz jej nie było więc wróciłaś do środka gdzie wciąż była masa uczniów. Co jakiś czas posyłałaś znajomym osobom uśmiech i pytałaś czy widzieli Twoją zgubę. W końcu ktoś powiedział, że widział jak szła z kwiatami do wychowawcy. Klepnęłaś się w czoło. Oczywiście, że tak. Jak mogłaś o tym zapomnieć? Pobiegłaś do swojej sali i skręcając w boczny korytarz zderzyłaś się z czyimś twardym ciałem. Nieznajomy podtrzymał Cie za ramiona. Spojrzałaś w górę szukając oczu tej osoby i zamarłaś.
            - Pan Tomlinson - wydukałaś prostując się w jednej sekundzie.
            Mężczyzna przymrużył seksownie oczy i oparł się swobodnie o ścianę jedną ręką. Był tak blisko, że czułaś promieniujące od niego ciepło. Jego koszula uniosła się z boku odrobinę do góry odsłaniając niewielki fragment jego umięśnionego brzucha. Mały, ale wystarczający, żeby wywołać w Twoim brzuchu przyjemny ucisk.
            - Co ja Ci mówiłem o nazywaniu mnie 'panem Tomlinsonem'? Ciebie to już nie dotyczy - powiedział.
            Przełknęłaś ślinę, gdy pochylił się lekko i wyciągnął przed siebie ręke jakby chciał dotknąć Twojego policzka. Spięłaś się cała w oczekiwaniu. Wstrzymałaś oddech i wypuściłaś powietrze z płuc dopiero kiedy odsunął swoją dłoń od Twojej twarzy muskając wcześniej Twoje włosy. Spojrzałaś na niego pytająco.
            - Miałaś coś we włosach - odparł prostując się jakby nic się przed sekundą nie stało. Jakby Twoje serce omal nie stanęło w piersi na myśl o dotyku tej szorstkiej, ciepłej dłoni na swojej skórze.
            - Szukasz kogoś? - spytał jednocześnie minimalnie się do Ciebie przybliżając. Jego ruch sprawił, że do Twoich nozdrzy napłynął jego męski, drażniący zmysły zapach. Rozkojarzyło Cie to na tyle, że potrzebowałaś zdecydowanie za dużo czasu, żeby zrozumieć proste pytanie.
            - Mojej przyjaciółki, widział ją pan?
            - Nie widziałem. Louis.
            - Co Louis? - zmarszczyłaś brwi. Zaśmiał się nisko i melodyjnie.
            - Tak trudno było użyć mojego imienia? Louis. Tak mam na imię. Louis - powtórzył z naciskiem na pierwszą sylabę..
            - A, no tak. Ja...
            - Tak? - W jego oczach kryło się rozbawienie. W zasadzie nie 'kryło', bo kryć to on się z tym za bardzo nie próbował.
            - Muszę ją znaleźć. Do widzenia panie...Louis. - Jego imię przeszło Ci z ogromną trudnością przez gardło. Mężczyzna pochylił się wysyłając strumień dreszczy wzdłuż Twojego karku.
            - Uwielbiam dźwięk mojego imienia w Twoich ustach - wychrypiał Ci do ucha.
            Odsunęłaś się jak oparzona i wyminęłaś go kierując się w głąb korytarza. Czułaś na sobie jego spojrzenie tak długo dopóki nie skręciłaś w bok. Gdy tylko zniknęłaś mu z pola widzenia oparłaś się plecami o ścianę i zaczęłaś szybko oddychać. Wplotłaś palce we włosy i pociągnęłaś je lekko chcąc w jakikolwiek sposób ulżyć emocjom rozsadzającym Cie od środka. To zaczynało się robić coraz bardziej skomplikowane. I równie mocno pociągające.

 _________________________________________________________________

Nie trudno zauważyć, że ten imagine nie zdobył jak na razie zbyt wielu fanów, i w zasadzie nie dziwię się po I części, ale obiecuję, że przyłoże się do niego bardziej. Ten wpis to już i tak pewien postęp. Mam pomysł na tego imagina i będę wdzięczna jeśli ktoś (ktokolwiek) napiszę mi co o nim na razie sądzi ;)
Jak zapewne niektórzy zauważyli zawsze odwdzięczam się za komentarz, bo stosuje się do zasady komentarz za komentarz ;)

7 komentarzy:

  1. CUDO EV, CUDO! UWIELBIAM TEGO IMAGINA OD PIERWSZEJ CZĘŚCI KICIA ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne :) czekam na następną część :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie było mnie więc nadrabiam!Co do imagina ciekawy pomystł ale czekam na rozwinięcie sie akcji ! Mrar nauczyciel Lou. haha <3 I czekam także na ten imagin z Harrym :D ale nie wiem co chcę pierwsze haha ! Niezdecydowana A. ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. SFCVBUBFTBBJ, GENIALNY! WIESZ... TROSZKĘ PRZERAZIŁ MNIE MOMENT KIEDY "JEGO KOSZULA UNIOSŁA SIĘ DO GÓRY" BO PRZYPOMNIAŁO MI TO ADAMSKIEGO ;D ALE PRZECIEŻ TU JEST MOWA O GORĄCYM LOU, A NIE O DARECZKU, SOŁ... ;D CZEMA NA NEXT ;*
    ~Patu <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany. Musiałam nadrobić jeszcze tę pierwszą część, ale przynajmniej miałam więcej do czytania. Nie mogę doczekać się kolejnego części. Ten imagin jest naprawdę świetny, przynajmniej mi się podoba. Pierwsza część też przecież była dobra. Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejną. Lou jest tu taki aladflndfnld. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Lou jest moim ulubiencem ale wole romantyczne imagi z "ostrym" zakonczeniem. No i chyba Hazz bardziej by pasował Lou jest zbyt... słodki (sexi hihi też);-)

    OdpowiedzUsuń